W zapomnianej przez świat wiosce Sulistrowice u stóp Ślęży mieszka Natasza Silsterwitz, u której przebywa z wizytą jej wnuczka, Milena. To ona znajduje pod krzakiem nieprzytomnego Anglika, Artura Adamsa, który przyjechał specjalnie do starszej pani. Ma z sobą przedwojenne zdjęcia i srebrną piersiówkę, która robi na Nataszy tak wielkie wrażenie, że zaprasza nieznajomego do swojego domu. Towarzyszy im także policjant, Wojtek. On jako jedyny nie będzie zamieszany w rodzinne tajemnice, jednak opowieść, której wysłucha, sprawi, że postanowi zmienić swoje życie.
Stara kobieta zaczyna opowiadać wnuczce i mężczyznom o swoim życiu. Okazuje się, że wcale nie jest tym, za kogo się ją uważa w lokalnej społeczności. Co więcej, nie jest nawet osobą, za którą ma ją własna wnuczka. Wrzesień 1939 roku wszystko zmienił, a późniejsze lata całą sytuację jeszcze bardziej skomplikowały.
Cała fabuła ogranicza się do kilku zaledwie dni spędzonych na wspomnieniach, ale dzięki opowieściom wędrujemy w światy odległe w czasie i przestrzeni. W przestrzenie wojny, jak określiłaby to Lena, zajmująca się pisaniem reportaży z miejsc objętych konfliktami zbrojnymi. Jak się okazuje …wojna wcale nie skończyła się w czterdziestym piątym, ale trwała nadal, w różnych zakątkach świata, i przyjmowała rozmaite oblicza. Dla jednych toczyła się na Syberii, w łagrach na Workucie, dla innych w lasach i więzieniach, dla jeszcze innych w Czeczenii, Afganistanie, Iraku i Syrii. A niektórzy toczyli wojny we własnych domach. Z najbliższymi. Z własnymi demonami. Ze sobą. To się nigdy nie kończyło. Zawsze musiała być jakaś wojna. Co więcej – nadal wywiera wpływ na żyjących ludzi, nie pozwala im zapomnieć o podejmowanych decyzjach, a czas nie wymazuje ran i dojmującego poczucia winy.
Proza Magdaleny Knedler wchłania czytelnika już od pierwszych rozdziałów. Autorka umiejętnie łączy fikcyjnych bohaterów z faktami i prawdziwymi postaciami. Autorka znakomicie podkręca napięcie, urywając opowieści poszczególnych postaci w najbardziej emocjonującym momencie. I, podobnie jak bohaterowie książki, czytający musi czekać, chwilę odpocząć, przetrawić zasłyszane fakty, jakoś je sobie w głowie poukładać, by móc przejść dalej. A losy ludzi, którzy zetknęli się w pewnym dworze na Wileńszczyźnie, a potem zostali rzuceni przez wojnę w objęcia dramatycznej historii, są fascynujące. Trafiamy wraz z nimi do łagrów, kołchozów, przeżywamy nieludzki ból, mróz i rozpacz. Choć to „tylko” wspomnienia, jednak pod piórem Magdaleny Knedler stają się jak najbardziej żywe i przejmujące.
To bardzo ważna książka - po raz kolejny, ale we współczesny sposób, przypominająca o niedawnych przecież wydarzeniach. Autorka nie próbuje dociekać, dlaczego ludzie w czasie wojny wybierają zło? Co sprawia, że żyją tylko po to by przetrwać, w jakimś dziwnym odrętwieniu? Może tak po prostu ma być? Może człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do każdych warunków, by po wszystkim obudzić się jak z koszmarnego snu i żyć dalej, dążąc mimo wszystko do szczęścia. To bardzo trudne zagadnienia, rzucające także światło na współczesność. Milena jest blisko wojny, próbuje ją opisać, zachować od zapomnienia. Wojna przecież ciągle trwa…
O tym, czego doświadczyła podczas wojny, nie mówiła nikomu, nawet najbliższym. Przetrwała. Przeżyła. Jedyne, czego chciała, to uniknąć rozdrapywania ran...
Trudne wybory, walka o przetrwanie i poszukiwanie miłości w skomplikowanej atmosferze Dolnego Śląska na początku XX wieku Mada w swoim krótkim życiu widziała...