Sherlock Holmes z Toronto
Zapewne dla większości z nas postać detektywa Williama Murdocha, „precyzyjnego jak Hercules Poirot, nieobliczalnego jak Sherlock Holmes”, znana jest za sprawą telewizyjnego serialu. Nie wszyscy jednak są świadomi, że inspirację do jej powstania stanowiła seria książek autorstwa Maureen Jennings.
Obecnie za sprawą wydawnictwa Oficynka mamy przyjemność wraz z Murdochem, sierżantem pełniącym obowiązki detektywa, zagłębić się w skomplikowany świat przestępstw kryminalnych i zagadek, proszących się o rozwiązanie. Pierwsza z książek Jennings „Ostatnia noc jej życia” to spotkanie, które zapada w pamięć na długo, prowokując nasze umysły do wytężonej pracy.
Jest sobota, 9 lutego 1895 roku. Toronto wychodzi właśnie z recesji, a mimo to w całym mieście jest mnóstwo wolnych domów, po ulicach przechadzają się prostytutki oddające się za symboliczny kawałek chleba. To właśnie na jednej z takich uliczek St. Luke’s Street konstabl Oliver Wicken przypadkowo odkrywa nagie ciało nastoletniej dziewczyny. Zwłoki są przymarznięte do lodu, a śledztwo wykrywa, że wcześniej wstrzyknięto jej sporą dawkę opium. Co służąca z szanowanego domu robiła w mroźną noc? Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dziewczyna spodziewała się dziecka. Czy odkrycie tożsamości ojca rozwiązałoby sprawę?
Pomimo przeszkód i licznych ślepych tropów Murdoch z żelazną konsekwencją prowadzi szeroko zakrojone poszukiwania mordercy, starając się ustalić relacje pomiędzy zmarłą a osobami z jej otoczenia. Przesłuchania zaczyna od dwóch zniszczonych życiem prostytutek, które nie wnoszą nic do sprawy, podobnie jak piekarz częstujący detektywa twardymi jak kamień drożdżówkami. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, a potencjalni świadkowie mówią prawdę wyłącznie wtedy, kiedy się pomylą. Całe szczęście, że swoimi przemyśleniami Murdoch może podzielić się z gospodarzem domu, w którym mieszka z Arthurem Kitchenem, którego przenikliwość pozwala uporządkować myśli detektywa.
Mając w pamięci serial i przystojnego detektywa, muszę przyznać, że w książce czytelnika uderza przede wszystkim przeraźliwa samotność Murdocha (dwa lata temu jego narzeczona, Elizabeth Milner, zmarła na dur brzuszny), którą urozmaicają jedynie lekcje walca.
„Ostatnią noc jej życia” czyta się jak burza, w piorunującym tempie, nie sposób jest bowiem oderwać się od tropienia, śledzenia i dedukowania. Dodatkowym „bonusem” jest tło wydarzeń, czyli XIX-wieczne miasto, a dbałość Jennings o szczegóły, budzi podziw. Mamy ówczesne stroje, powozy oraz frapujące techniki detektywistyczne (dowiem się na przykład o pomiarach antropometrycznych według zasad Bertillona, służących do identyfikacji osoby). Wszystko to czyni z książki obowiązkową lekturę dla detektywów-amatorów i miłośników kryminałów w dobrym stylu. Murdoch przekonuje nas, że faktycznie jest „precyzyjny jak Hercules Poirot”, a co do jego podobieństwa do Sherlocka Holmesa… przekonacie się sami.
Listopadowe śledztwo detektywa Murdocha. William Murdoch dowiaduje się, że podczas nocnego obchodu zaginął konstabl Wicken, młody mężczyzna, którego cenił...
Ponure oblicze wiktoriańskiego Toronto Pewnego dnia w ciasnej służbowej klitce Detektywa Murdocha pojawia się Amy Slade. Kobieta jest nauczycielką w szkole...