W powieści Anioł życia z Auschwitz Nina Majewska-Brown po raz kolejny stara się opisać znany problem historyczny z nowej, nieznanej dotychczas perspektywy. Jej nowa książka to porażająca opowieść o losie ciężarnych kobiet, które trafiły do Auschwitz. O tym, co działo się z ich dziećmi. A także o Stanisławie Leszczyńskiej – położnej, która ich codzienność starała się uczynić nieco bardziej znośną.
Nina Majewska-Brown prowadzi swą opowieść dwutorowo. Z jednej strony poznajemy losy będącej postacią historyczną Leszczyńskiej, która w 1943 roku trafiła do Auschwitz wraz z córką. Widzimy szok, jaki przeżyła, gdy trafiła do obozu. Widzimy jej determinację, gdy starała się za wszelką cenę ukryć dokument poświadczający, że pracowała jako położna. Widzimy, że choć położenie jej i jej córki jest tragiczne, Leszczyńska podchodzi do sprawy zadaniowo. Głęboka wiara daje jej przekonanie, że jest w Auschwitz w jakimś celu. Celem tym jest poprawa losu tych, którzy nie mają sił, by się bronić. Kobiet ciężarnych i ich dzieci.
Równolegle autorka snuje opowieść o młodej dziewczynie, która tuż po ślubie, w ciąży, trafia do obozu. To postać fikcyjna, w jej losach jednak odbijają się doświadczenia dziesiątek prawdziwych kobiet, których świadectwa pozostawione są w Auschwitz czy archiwach IPN. Widać to bardzo dobrze, bo w drugiej części książki zamieszczono przedruki tych wspomnień. Suche, konkretne, choć opisujące wydarzenia, które trudno sobie nawet wyobrazić.
Spoglądając wyłącznie na tytuł, okładkę czy opis wydawniczy, można by było przypuszczać, że Anioł życia z Auschwitz to kolejny z modnych dziś (jak bardzo niestosowne jest to sformułowanie?) romansów, których akcja osadzona jest w rzeczywistości obozowej. Że autorka wykorzystuje ludzką tragedię, by uczynić fikcję literacką bardziej przejmującą. Na szczęście – nic bardziej mylnego.
Anioł życia z Auschwitz to literacki odpowiednik dobrych fabularyzowanych filmów dokumentalnych. Nina Majewska-Brown przekuwa autentyczne wspomnienia w literacką materię. Czyni je bardziej przystępnymi dla czytelnika, wypełniając te historie emocjami. Przede wszystkim dba jednak o zachowanie prawdy historycznej. Podstawą fabuły jest autentyczna historia Stanisławy Leszczyńskiej, odtworzona na podstawie dokumentów, relacji świadków i samej położnej, a także historie innych więźniarek. Nie ma w tej powieści bzdur, przeinaczeń czy zwykłych kłamstw, wszechobecnych w prozie wykorzystującej Auschwitz jedynie jako atrakcyjną scenerię dla romansu czy pornografii. Jest szacunek dla dramatu prawdziwych ludzi. Pragnienie przywrócenia o nich pamięci. I przestroga – by podobne wydarzenia nigdy się nie powtórzyły.
Nie mam wątpliwości: podstawą naszej wiedzy o Auschwitz powinny być dokumenty historyczne. Anioł życia z Auschwitz daje jednak szansę dotarcia z wiedzą historyczną do o wiele szerszego grona osób niż w przypadku – na przykład – dzieł naukowych czy relacji więźniarek, które nie stanowią lektury przystępnej. Ukazuje tragedię Auschwitz z nowej, mało znanej perspektywy. Takie książki – publikacje rzetelne, lecz bardziej przystępne, są bardzo potrzebne. Szczególnie dziś, gdy świadków tych wydarzeń jest coraz mniej.
Za każdym numerem wytatuowanym na przedramieniu, kryje się tajemnica. Ta wyszła na jaw dopiero 75 lat po Auschwitz. Czy można być bohaterem i tchórzem...
Florentyna i Konstanty Zabierzyńscy dopiero co poznali, czym jest wolność i jak to jest mieszkać w niepodległej ojczyźnie, a już nad ich głowami zbierają...