Żyję swoim bohaterem. Wywiad z Pino Farinottim
Data: 2016-04-04 11:04:38Jak to się stało, że napisał Pan powieść I odszedł od niej anioł?
Pewnego dnia całkiem przypadkowo spotkałem parę małżonków, którzy dziękowali mi, ponieważ dzięki mojej wcześniejszej książce – 7 km od Jerozolimy (Wydawnictwo Jedność, 2006) – udało im się przeżyć śmierć swojego dziecka. Teraz zadali mi pytanie: „Ale czy zobaczymy jeszcze naszego syna?”. Aby odpowiedzieć im na to pytanie, napisałem właśnie tę książkę.
Czym jest dla Pana pielgrzymka?
To działania, to coś, co Cię angażuje w jakieś poszukiwanie. Wiele razy myślałem, aby udać się w pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Niestety, wymaga to organizacji i czasu, które trudno mi będzie znaleźć. „Wyręczam się” więc, oglądając film „Droga życia” Emilio Esteveza.
Pisze Pan, że można pokonać cierpienie, wyobrażając sobie, że „oryginał” znajduje się tam na górze...
Kiedy piszę, żyję swoim bohaterem, a nie tylko go przedstawiam, tzn. posługuję się metodą Stanisławskiego. I tak w tej książce na przykład jestem mamą, która właśnie uważa, że cierpienie, jakiego doświadcza, ma „oryginalną kopię” w niebie. Ale jest też rzeczywistość i wtedy myślę o mojej żonie, Danieli, która mówi: Jak ci umiera syn w ten sposób, nie jesteś w stanie dojść do siebie, żadna matka nie jest w stanie dojść do siebie. A co się tyczy wiary, to łatwiej jest ją wtedy stracić niż otrzymać. Myślę, że są różne sposoby posiadania i przeżywania wiary. Są wątpliwości i pewności.
Powieści Pino Farinottiego dostępne są w pakiecie w promocyjnej cenie w księgarni internetowej Wydawnictwa Jedność!
Kim jest Maria?
Maria jest – taki był mój zamiar – postacią nie dokończoną. Nie jesteś w stanie jej do końca rozgryźć. Jako kobieta staje przy matce Elenie: pomaga jej i cierpi wraz z nią. Ale w kulminacyjnym momencie ją pozostawia. Może z właściwego powodu, który jednak jest zbyt złożony, aby był zrozumiany tak do głębi. Owszem, Elena tak po ludzku ją rozumie, ale nie do końca. To tajemnica wiary, nikt nie wyjaśni wszystkiego.
Czym są cuda?
W 7 km od Jerozolimy napisałem: Nie czytuję horoskopów, Madonny nie płaczą, nie rozwinę się w motyla, nie zostanę świętym. Ale jestem skłonny ustąpić każdemu, jeśli dostarczy mi dowodów. Choćby poszlakowych. A potem, kiedy bohater, Aleksander, pyta (prawdopodobnego) Jezusa: Przepraszam cię… Bądź cierpliwy, to ostatnia rzecz… Koniec świata, płaczące Madonny, krew świętego Januarego, stygmaty i te wszystkie rzeczy… Wszyscy będą chcieli znać twoją opinię… Co im powiem? Jezus odpowiada: Powiedz, że mnie o to nie pytałeś.
Jak nie zagubić wiary?
W powieści mówię tak naprawdę o „ufności”. Aby jej strzec, trzeba się bronić przed mediami, przede wszystkim przed telewizją, która żeruje na Twoich słabościach. Ważne jest, aby zachować jasność umysłu i wolność.
Proszę nam więc powiedzieć o swojej ufności.
Jestem człowiekiem wierzącym, który niesie ze sobą niektóre wątpliwości. Wydaje mi się to uzasadnione. Jest nas wielu. Może dlatego pojawiają się takie książki, jakie sam piszę.
Choroba nowotworowa ukazywana jest często jako wielka niesprawiedliwość. To prawda, że można pokonać cierpienie po stracie kogoś bliskiego, myśląc, że Jezus i nasi bliscy umarli dla nas?
To wielka tajemnica. Można próbować rozwikłać ją tylko częściowo. To właśnie uczyniłem w mojej powieści. Musimy zawsze pytać swojego rozumu.
W jakim sensie?
Kiedy Elena w końcu myśli o swoim synu, który znajduje się w pięknym miejscu, nie może nie doceniać jego zrealizowanej w pełni natury: Wówczas zapuszczam się, przynajmniej próbuję, w nieznaną krainę: nasze sukcesy, szczęśliwe momenty na ziemi są małymi sygnałami, reprodukcjami, próbami artystycznymi; oryginalne dzieło znajduje się gdzie indziej – tam, gdzie jest Massimo. Jego rzeczywistość jest właśnie taka i on tam czuje się dobrze. A jeśli znów daje o sobie znać, to zapewne ja, wyobrażając go sobie, musiałam go na nowo uczynić istotą ludzką dzięki fantazji, wolności i jakiejś małej cząstce rozumu. No właśnie - rozumu.
Najchłodniejsza krytyka, jaką Pan otrzymał?
Wydaje się to niewiarygodne, ale była tylko ta pozytywna. Pierwszy raz. Ale to, co się liczy, to czytelnicy. Powieść ta pomogła, zabrała trochę cierpienia wielu ludziom. A to znaczy więcej niż recenzje. Medytujemy, uprawiamy jogę, szukamy ukojenia, ale coś nam ucieka.
Co?
Odpowiedź jest bardzo złożona, aby ją udzielić, musiałbym napisać następną książkę. Ale wiele wskazówek znajduje się już na ostatniej stronie powieści I odszedł od niej anioł: są tacy, którzy czytają ją wciąż na nowo – piszą mi o tym.
Rosanna Campisi (tłumaczył ks. Jan Nowak)
Źródło: http://www.credere.it/n-23-2014/pino-farinotti-la-morte-di-un-figlio.html
Pino Farinotti – pisarz, dziennikarz i krytyk filmowy, redaktor słynnego słownika filmu światowego (12 edycji), dyrektor „Mymovies” – jednego z ważniejszych pism filmowych, autor licznych programów telewizyjnych poświęconych sztuce filmowej i kulturze, wykładowca filmu i literatury na uniwersytetach w Bolonii i Mediolanie. Otrzymał liczne wyróżnienia i nagrody literackie, między innymi Premio Bancarella Speciale za powieść „La grande ambizione” (1991) oraz Premio San Vidal (grudzień 2005) za 7 km od Jerozolimy. W 2003 prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi odznaczył go medalem „Zasłużony dla Kultury i Sztuki” (Benemerito della cultura e dell’arte).
Dodany: 2016-04-13 00:41:16
Dodany: 2016-04-10 14:36:28
Dodany: 2016-04-06 20:33:17
Dodany: 2016-04-04 11:41:17
Dodany: 2016-04-04 11:32:02
Dodany: 2016-04-04 11:31:46