Zakochałam się w ich odwadze. Rozmowa z Sue Monk Kidd

Data: 2014-09-29 09:25:46 Autor: Sue Monk Kidd
udostępnij Tweet

Inspiracją dla Czarnych skrzydeł było życie prawdziwych sióstr Grimké, Sary i Angeliny. Jak to się stało, że je odkryłaś? 

Chciałam napisać opowieść o dwóch siostrach. Odwiedzając wystawę The Dinner Party Judy Chicago w Brooklyn Museum, wśród nazwisk kobiet, które zapisały się na kartach historii, natknęłam się na Sarę i Angelinę Grimké. Dowiedziałam się, że były siostrami i pochodziły z Charleston, gdzie sama mieszkam. Było mi wstyd, że nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Te najbardziej radykalne w swych poglądach kobiety wyszły z ukrycia jeszcze przed wybuchem wojny secesyjnej i były pierwszymi amerykańskimi aktywistkami abolicjonistycznymi oraz pionierkami walki o prawa kobiet, a mimo to ich nazwiska obiły się o uszy zaledwie nielicznym. 

Myślały podobnie, lecz różniły się charakterami. Sarah była introwertyczką, pisarką, myślicielką, błyskotliwym teoretykiem i kobietą o przeciętnej urodzie. Angelina z kolei była ekstrawertyczką, mówczynią, olśniewającą kobietą czynu, która brała sprawy w swoje ręce. Wiedziałam, że znalazłam siostry, o których chciałabym napisać. Nina była jednym skrzydłem, ja zaś drugim - mówi Sarah na kartach powieści. 

 

Ile faktów, a ile zmyślenia jest w jej historii?

Czarnych skrzydłach prawda miesza się z fikcją. Wprowadziłam wiele szczegółów z życia Sary Grimké, której historia z czasem bardziej przykuła moją uwagę niż losy Angeliny. Nie miałam jednak wątpliwości, że przez wzgląd na samą opowieść powinnam również podążyć własną ścieżką. Jako powieściopisarka pragnęłam szukać i wymyślać. Dochowując wierności źródłom historycznym, jednocześnie od nich odeszłam, zwłaszcza w scenach ukazujących relacje Sary z fikcyjną postacią Szelmy. 

A skąd wzięła się Hetty Szelma Grimké?

Odkąd postanowiłam napisać o postaci historycznej, czułam się w obowiązku powołać do życia również fikcyjną bohaterkę, której losy splotłyby się z losami Sary. Wiedziałam, że inaczej nie zdołam napisać Czarnych skrzydeł. Musiałam ukazać obydwa te światy. Odkryłam, że w wieku jedenastu lat Sarah otrzymała dziesięcioletnią niewolnicę, która została jej służącą. Według relacji Sary, szybko zbliżyły się do siebie. Wbrew prawu obowiązującemu w Karolinie Południowej, Sarah nauczyła Hetty czytać i pisać, za co obie zostały ukarane. Poza tym wiadomo o niej jedynie tyle, że wkrótce potem zmarła. Zapragnęłam wskrzesić Hetty i wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać jej życie.

Chyba nieprzypadkowo już w pierwszym rozdziale Sarah mówi: Skoro już musisz popełniać błędy, rób to z odwagą. Mogłam jedynie mieć nadzieję, że tworząc postać Hetty Szelmy Grimké, w swej zuchwałości nie popełniam jakiegoś błędu. Lecz już po pierwszych dwóch stronach Szelma zaczęła mówić własnym głosem. Wypełniła moja serce i karty książki. 

Zarówno w Czarnych skrzydłach, jak i w Sekretnym życiu pszczół poruszasz i zgłębiasz problem relacji międzyrasowych…

Dzieciństwo spędziłam na amerykańskim Południu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdzie byłam świadkiem strasznych niesprawiedliwości i podziałów na tle rasowym. Dorastałam wśród osobnych wodotrysków z wodą pitną, czarnych pokojówek jeżdżących na tylnych siedzeniach białych pań, w czasach Rosy Parks i marszów o prawa obywatelskie. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest widok Ku Klux Klanu na ulicy mojego rodzinnego miasteczka w Georgii i absolutne przerażenie, które wtedy poczułam. Miałam trzynaście lat, kiedy Martin Luther King został osadzony w więzieniu. Skończyłam pierwszą integracyjną klasę w historii mojego liceum i wciąż pamiętam grad papierowych kulek ciskanych w stronę czarnych uczniów, kiedy wchodzili do klasy. Ta scena trafiła na karty Sekretnego życia pszczół. Tak wyglądały czasy mojego dzieciństwa i dojrzewania. Moja historia.

Poruszam problematykę rasową, bo stanowi ona część mnie. Rasizm to wielka rana na sumieniu Południa, grzech pierworodny całych Stanów Zjednoczonych. Dwieście czterdzieści sześć lat niewolnictwa to amerykański holokaust, z którego zrodził się rasizm. Choć poczyniliśmy wielkie postępy, skutki niewolnictwa wciąż istnieją.

Piszesz o dziewczynach i kobietach, które domagają się prawa do głosu, wyprzedzają swoje czasy — taka jest Lily z Sekretnego życia pszczół, tak myślą Sarah, Angelina i Szelma z Czarnych skrzydeł… Dlaczego?

Dorastałam w świecie niesprawiedliwości i podziałów rasowych. W 1963 roku, kiedy Betty Friedan opublikowała The Feminine Mystique i na nowo wznieciła rewolucję kobiet, ja siedziałam w szkole, na zajęciach z gospodarstwa domowego, obrębiając sukienki i ucząc się, jak pielęgnować domowe ognisko. Wciąż pamiętam listę zawodów dla kobiet, którą przepisałam z tablicy: nauczycielka, pielęgniarka, sekretarka, ekspedientka, gospodyni domowa… Było ich niespełna dwadzieścia. Nie zapomniałam tamtej chwili, bo żywiłam głębokie, ogromne pragnienie, by zostać pisarką, a tego zawodu spis nie uwzględniał. Kiedy poszłam na studia, wybrałam pielęgniarstwo. Dopiero osiem lat później zdołałam się wyrwać z ram, w które wtłoczył mnie świat, zająć się pisaniem i odnaleźć własny głos. Jednak nie książka Friedan tak mną wstrząsnęła, lecz powieść Kate Chopin Przebudzenie. Chociaż akcja toczy się w dziewiętnastym wieku — a może właśnie dlatego — historia bolesnej walki Edny Pontellier z ograniczeniami, jakie na kobiety nakładała kultura, niemal powaliła mnie na kolana. Podobny wpływ wywarło na mnie życie Sary i Angeliny Grimké. Zakochałam się w ich odwadze. 

Wiem, że dzisiaj świat wygląda zupełnie inaczej. Ze wszystkich stron krępują nas jednak jakieś granice — bieda, oczekiwania kulturowe, restrykcje natury politycznej i religijnej, a także osobisty brak indywidualności i wizji. Wierzę, że dziewczęta i kobiety potrzebują tylu opowieści o odwadze i śmiałości, ile tylko mogą dostać.

Czarnych skrzydłach opowieść snuje się na wielu poziomach. Matka Szelmy, Charlotte, opowiada o swoim życiu za pośrednictwem kapy...

Zainspirowały mnie wspaniałe prace Harriet Powers, niewolnicy urodzonej w 1837 roku w Georgii. Wykorzystując znane w kulturze Afryki Zachodniej techniki aplikacji, opowiadała przeróżne historie. Głównie były to przypowieści biblijne, legendy i zjawiska astronomiczne. Jedna z dwóch zachowanych prac Harriet Powers znajduje się w Narodowym Muzeum Historii Amerykańskiej w Waszyngtonie. Oglądając złożoną z piętnastu kwadratów kapę, zdałam sobie sprawę, że w rzeczywistości patrzę na karty starej, iluminowanej książki. Stanowią arcydzieło sztuki i narracji jednocześnie.

Uznałam, że niewolnice, którym nie pozwalano czytać ani pisać, jak najbardziej mogły wynaleźć własne wywrotowe sposoby wyrażenia siebie, zachowania wspomnień i dziedzictwa afrykańskich tradycji. W Czarnych skrzydłach Charlotte to należąca do państwa Grimké zbuntowana, znakomita szwaczka. Wyobraziłam sobie, jak posługuje się tkaniną i igłą, tak jak inni posługują się papierem i piórem, próbując w ten sposób przedstawić całe swoje życie za pomocą jednej kapy. Naszywa na niej osobliwe, przepiękne wizje — niewolników szybujących w przestworzach, duchowe drzewa o pniach obwiązanych czerwoną nicią — ale też brutalne, pełne cierpienia wspomnienia kar i utraty. Kapa w mojej powieści oznacza coś więcej niż tylko ciepłe okrycie czy wspaniałe rękodzieło. To historia Charlotte. Jak ujmuje to jej córka, Szelma, te kwadraty są częścią niej, tak jak mięso na jej kościach.

Przyjaźń Sary i Szelmy zaczyna się w dzieciństwie. Jak zabrałaś się do opisania związku tych dwóch postaci?

Trudno chyba znaleźć bardziej skomplikowany związek niż ten między niewolnicą a jej właścicielką. Nawet jeśli ta właścicielka wcale nie chce nią być, nawet jeśli w jej piersi bije abolicjonistyczne serce. Pytania, czy zmierzam we właściwym kierunku, nie dawały mi spać po nocach. Na kartach powieści przyjaźń Szelmy i Sary rozciąga się na trzy i pół dekady, spośród których wiele lat spędzają oddzielnie. W znacznym stopniu wpływają nawzajem na swoje życie, jedna kształtuje los drugiej. Tak wiele spraw wpływa na ich związek: poczucie winy, wstyd, współczucie, uraza, nieposłuszeństwo, wyobcowanie… Starałam się stworzyć przyjaźń, która pomieści to wszystko, a do tego także zaskoczenie, odkupienie, a nawet miłość. Jedna z osób, które czytały początkową wersję Czarnych skrzydeł, stwierdziła, że te dwie kobiety stały się siostrami wbrew wszystkiemu. Ich relacja jest trudna, lecz ocaliła je obie.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - violabu
violabu
Dodany: 2014-09-29 11:12:45
0 +-
Ciekawe są takie historie oparte na faktach.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje