Z lekka utykając - pierwsza część rozmowy z Piotrem Ibrahimem Kalwasem

Data: 2012-03-02 13:58:59 Autor: granice_pl
udostępnij Tweet

Motto, którym Pan opatruje  Tarika, może sugerować, że czuje się Pan samotny. Także w tej kulturze wspólnotowej, rodzinnej, jak to Pan charakteryzował w poprzedniej rozmowie (wywiad w „Poszukiwaniu domu”). Może to wyraz rozczarowania po „arabskiej wiośnie ludów”?

Motto do mojej nowej książki, zaczerpnięte z Kafki, dotyczy polskich pisarzy współczesnych, a nie kultury arabskiej. To do nich nie zamierzam się przyłączać, chociaż wielu z nich to wspaniali autorzy, jak na przykład Stasiuk czy Tomkowski. Arabska kultura rodzinna i wspólnotowa nie ma tutaj nic do rzeczy. Ja zresztą do tej kultury też nie należę i żyję poza nią. Jestem samotnikiem wszędzie, gdzie jestem. Ale tak, tak... Arabska rewolucja rozczarowała mnie jak każda inna rewolucja. Ja nie lubię żadnych rewolucji polityczno-społecznych, nie ufam im i panicznie boję się rozentuzjazmowanego, agresywnego ludu. Jestem całkowicie antyrewolucyjny. 

 

A dlaczego nie chce się Pan przyłączać do polskich pisarzy?

 Chyba nie powinienem wypowiadać się na temat współczesnych pisarzy i pisarek polskich. W sumie jakie mam prawo ich oceniać? Słowa Kafki o „nieprzyłączaniu się” potraktuję więc bardziej osobiście: chciałem przez nie wyrazić swoją samotność, także pisarską, bez względu na to, gdzie jestem. 

 

Istnieje i inne wytłumaczenie... Może Pan - jako pisarz - zmienia strategię. Pisze Pan swoje teksty bardziej racjonalnie, a mniej intuicyjnie. Wymyśla Pan narratora, a nie całkowicie się z nim utożsamia. Staje się Pan bardziej ostrożny. Dlaczego?

 Moja nowa książka nie jest bardziej racjonalna niż poprzednie, wprost przeciwnie, jest jeszcze intensywniejszą podróżą w głąb siebie niż poprzednie książki. Sny, marzenia, wyprawy w podświadomość, surrealizm są w niej wysunięte na plan pierwszy. Uciekam od rzeczywistości ostatnio, bo mnie zaczęła męczyć, przytłaczać. Narrator, o którym Pani myśli, to, jak mniemam, przede wszystkim hinduski digambari, spotkany przeze mnie w Czennaju, czy tak? 

 

Choćby... Na tym przykładzie widać dokładnie, że jest tylko figurą...

 On miesza z błotem współczesną kulturę Zachodu, a ja milczę. On jest prawdziwy, przez jego usta przemawiają też inni ludzi, spotkani przeze mnie w Afryce i Azji. Oskarżają Zachód. Ja wiem, że on (oni) przesadza, ale już nie wiem, co mu odpowiedzieć, bo czuję się związany... właśnie... czuję się przede wszystkim związany z Zachodem, z niego pochodzę, czy mi się to podoba czy nie. A podoba mi się. Może musiałem go opuścić fizycznie, żeby się do niego znowu zbliżyć? 

 

Ale słowa oskarżenia wkłada Pan w usta dżinisty, a nie sam je wypowiada. Taka konstrukcja to rodzaj alibi, coś racjonalnego...

 Moja ostrożność wynika z tego, że ja w swoich książkach, pomstując na Zachód, jestem jednocześnie absolutnie związany ze starą kulturą Zachodu i uważam ją za najwspanialszą w historii ludzkiej. Widzę jednak, jak w swojej nowoczesnej postaci ta kultura się stacza i strasznie boję się skutków jej upadku, mimo że nie będzie mnie wtedy dawno na świecie. Ale nagi Hindus to też ja... 

 

Domyślam się... Dlatego digambariemu Pan nie przeciwstawił żadnych argumentów, pozwolił mu się Pan zmiażdżyć... A przecież nie ma on stu procent racji. (Pan pewno zna motto do „Umysłu zniewolonego” Miłosza).

 Tak jak powiedziałem, digambari to tylko po części ja. I to zdecydowanie w tej mniejszej części. Ustami digambariego przemawia jednocześnie Człowiek Nie-Zachodni. Ja (gdzieś stojąc za jego plecami) miażdżę samego siebie i jednocześnie próbuję się pocieszać, że jednak mam rację, być może naiwnie i fałszywie. Być może myślę życzeniowo. Tam, na stopniach katedry w Czennaju obaj mówimy prawdę i obaj kłamiemy. Mamy rację i mylimy się. Podajemy fakty historyczne i wielce przesadzamy. Znamy Zachód i Wschód i równocześnie bardzo mało wiemy nie tylko o sobie nawzajem, ale także o samych sobie. Digambari (ja?) nie mówi, że ma sto procent racji, i nie jest „rabuśnikiem i łajdakiem”. On biadoli, rozdziera szaty, mimo iż jest zupełnie nagi. Obaj jesteśmy zagubieni w świecie i historii. 

 

Odbierać to można w dodatku jako atak na chrześcijaństwo, na którym wyrasta europejska cywilizacja z jej indywidualizmem i kultem osoby (Osoby), sięgającym przez Maritaine'a aż do Arystotelesa. Pan naprawdę uważa, że prawa jednostki to nie jest wartość, którą warto chronić? Tego Pan nie znajdzie w islamie...

 Ufam, że wystarczająco dobrze poznała Pani islam, jego teologię (chociaż nie istnieje ona w rozumieniu europejskim) doktrynę, filozofię i historię, żeby tak autorytatywnie postawić twierdzenie o braku praw jednostki w tej religii... Uogólnienia na temat islamu, widzianego z Europy, niepoparte dogłębną wiedzą i doświadczeniem, głoszą ludzie bardzo niechętni islamowi, kreując i rozpowszechniajac bardzo negatywny obraz tej religii (nie myślę tutaj o Pani). Oczywiście, podobnie czyni wielu muzułmanów, twierdząc dokładnie to samo: że współczesny Zachód nie szanuje człowieka. Ludzie Zachodu biją na alarm, wołając, że na przykład prawa kobiet są nagminnie łamane w świecie islamu. Dokładnie to samo robią niektórzy muzułmanie i muzułmanki, oceniając życie kobiet zachodnich. O tak, bardzo często uogólniają i przesadzają w swoich ocenach Zachodu, ale po wiekach kolonializmu, niewolnictwa, dwóch wojnach totalnych, Hiroszimie i Nagasaki, trochę można ich zrozumieć... Ja także rozumiem i Pani opinię. Stoję obiema nogami w obu tych światach. Mam wrażenie, że więcej widzę, chociaż nie jestem do końca pewien... Rozmowa z nagim dżinistą to nie jest żaden atak na chrześcijaństwo. Digambari i ja (ja?) toczymy cały dialog na stopniach katedry w cieniu hinduskiej świątyni. 

 

No właśnie nie dialog. On oskarża, a Pan milczy - tak to obiektywnie wygląda, tak Pan to napisał.

No, nie milczę zupełnie, trochę mu odpowiadam, mówię na przykład „No, but you see...” albo „Niech pan mnie posłucha, to nie jest tak...”, albo „A ta dupa, sir?” Zadaję mu też fundamentalne pytanie: „What about jazz, sir?”(...)

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje