Wybór ilustracji przypomina pracę przy filmie. Wywiad z Dorotą Kobielą, reżyserką filmu „Twój Vincent" i ilustratorką
Data: 2017-11-02 22:52:01Rozmawiamy dziś z Dorotą Kobielą, reżyserką filmu „Twój Vincent", ale też autorką ilustracji do powieści Ewy Karwan-Jastrzębskiej Hermes 9:10 i Antykwariusz. W nadchodzącym roku ukaże się poprawiona i rozszerzona wersja Antykwariusza pod zmienionym tytułem Misja Feniks w serii WYJĄTKOWI - i znów będziecie mogli podziwiać ilustracje Doroty Kobieli. Planowane jest też wydanie drugiego tom serii - Misja Xibalba.
Redakcja: Gdy tworzy się rzeczywistość, sięgając po język malarstwa, inspiracją może stać się wszystko: świat, literatura, czy wreszcie inne obrazy. W „Twoim Vincencie” sztuka wyraża się w dziełach, które dotykają wszystkich tych przestrzeni. Film jako efekt końcowy jest tego dowodem. Jesteś również autorką obrazów do baśni magicznej Hermes 9:10, malowałaś też powieść, gdzie jednym z bohaterów historii był obraz „Pracownia alchemika”. W przypadku Vincenta van Gogha materią literacką były listy, relacje i jego obrazy - w przypadku baśni o chłopcu i kocie poetycki tekst literacki. Jaka jest różnica między pracą nad fikcją a pracą nad postacią, która istniała i w dodatku sama była malarzem?
Dorota Kobiela: W przypadku „Twojego Vincenta” inspiracją dla stworzenia filmu były obrazy Vincenta van Gogha - to one pociągnęły za sobą dalsze etapy - scenariusz oraz zdjęcia i animację malarską. Poruszałam się w przestrzeni jego malarstwa, które było punktem wyjścia dla znalezienia słów do opowiedzenia tej historii. W przypadku pracy przy Hermesie i powieści, w której występuje obraz „Pracownia Alchemika”, było zupełnie inaczej. Musiałam znaleźć obrazy dla zilustrowania literackiej historii, przepięknie napisanej przez autorkę Ewę Karwan-Jastrzębską - historii, która już narodziła się w jej wyobraźni. Moja rola tutaj polegała na tym aby do już istniejącej, zapisanej wizji świata znaleźć jak najtrafniejsze obrazy.
Jak przygotowywałaś się do pracy nad książkami? Skąd poza tekstem literackim czerpałaś inspiracje? Czy w pracy nad obrazem ilustrującym baśń lub powieść przygodową kontakt z autorem jest równie ważny, jak z samym tekstem, czy raczej utrudnia pracę?
Dla mnie najważniejsze było aby książkę „zobaczyć” w głowie podczas czytania, wyobrazić sobie świat zapisany. To wyobrażenie mieszało mi się - trochę jak w snach - z rzeczywistością, co stworzyło swoisty surrealistyczny mix. Bohaterom książek Ewy swoich wizerunków użyczyli Julka i Mikołaj Karwan-Jastrzębscy, mój kot Profan oraz przemiły sąsiad z czwartego piętra.
Kontakt z autorką był, oczywiście, bardzo ważny, bo jest to jej świat i ona najlepiej zna jego meandry. Ewa potrafiła być w nim niezwykłą przewodniczką: nie „trzymającą za rączkę” czy też narzucającą cokolwiek, tylko pomocną i inspirującą.
Udany dialog między obrazem a słowem jest ważny, bo wskazuje na podjęcie dyskusji między twórcami o świecie, który trzeba pokazać. Dialog z tobą, Dorotą Kobielą ma fascynujący wymiar, bo w obu tytułach, które podjęłaś się malować, krzyżowało się życie i sztuka. Wyczucie intencji twórcy ma fundamentalne znaczenie. W jaki sposób wybierasz sceny do ilustrowania? Czy rysowanie książek przynosiło Ci porównywalną satysfakcję jak tworzenie filmu o ukochanym artyście? Jak to jest pokazywać czyjś świat?
Wybór ilustracji to dla mnie trochę jak praca przy filmie – stworzyłam sobie swojego rodzaju drabinkę, na którą składały się kluczowe sceny budujące historię i to te sceny zdecydowałam się ilustrować. Jednak malowanie ilustracji jest o wiele bliższe klasycznym sztukom pięknym niż filmowi, bo polega głównie na pracy w pojedynkę w oparciu o tekst literacki i własną wyobraźnię, a nie - jak przy filmie - na zespołowej pracy, w której reżyser oprócz bycia artystą musi też być managerem i liderem. Trudno więc te dziedziny porównać – na pewno obie potrafią dostarczyć wiele satysfakcji – mnie szczególnie bliskie są malarstwo i ilustracja, bo z tego świata się wywodzę.
Czy chciałabyś kiedykolwiek poruszyć obrazy z Hermesa 9:10 lub z Misji Feniks, gdzie spotyka się szesnastowieczna Florencja ze współczesną Warszawą i zrobić film animowany dla dzieci z własnymi obrazami?
Brzmi bardzo fajnie! Trzeba by było nad tym pomyśleć. Póki co zaczęłam pisać scenariusz fabuły aktorskiej, bo bardzo chciałabył następny film robić nieco krócej.
Dodany: 2017-11-03 12:21:30
Ciekawa jestem tego filmu.
Dodany: 2017-11-03 10:12:10
ilustracje, ich wybór jest sztuką
Dodany: 2017-11-03 08:27:51
Powodzenia, pani Doroto!
Dodany: 2017-11-03 08:15:52
Uwielbiam pięknie ilustrowane książki.