Wielkopostne refleksje #3 Gorzkie żale

Data: 2013-03-08 14:58:49 Autor: granice_pl
udostępnij Tweet

Gorzkie żale przez ponad trzysta już lat budzą duże zainteresowanie. Są nabożeństwem lubianym, w wielu parafiach Polski wierni schodzą się tłumnie, by wobec wystawionego Najświętszego Sakramentu wyśpiewywać Mękę Pańską i słuchać kazania. Jędrzej Kitowicz tak próbował usprawiedliwić swój zapał i poświęcenie dużej partii swojego dzieła jednemu tematowi: Związek pasyjów postnych z pasyjami wielkopiątkowymi pociągał do siebie jak sznurem pamięć moją Nie tylko on zachwycał się wielkopostnymi śpiewami. Do dziś ważnym czynnikiem popularności tego nabożeństwa jest jego swojskość. I nie chodzi tu tylko o to, że Polacy są dumni z niespotykanego w innych krajach ceremoniału – ten ceremoniał jest inny w poszczególnych parafiach. Przez wiele lat wspólnoty dopracowały się własnej wersji melodycznej, własnej oprawy zewnętrznej - swojego i swojskiego sposobu przeżywania. Jednak coś więcej niż rodzimość musiało być w tym nabożeństwie, że przez ponad trzysta lat używa się wciąż tego tekstu, kiedy wiele podobnych nie przetrwało próby czasu.


Tło epoki

Czasy sprzyjały powstaniu znakomitego dzieła o pasyjnej tematyce. Liczne były rozważania, wiersze, opisy mniej lub bardziej drastyczne. Wielkopostne nakazy i zwyczaje były wypełniane gorliwie, istniało wiele modlitw o Męce Pańskiej – choć głównie łacińskich. W wieku siedemnastym krystalizowała się forma, do dziś chętnie odprawianego, nabożeństwa drogi krzyżowej. Wydawano nawet w osobnych książeczkach opisy ukrzyżowania i śmierci zaczerpnięte z czterech Ewangelii. Była to pochodna szukania bliskości z Bogiem, co oznaczało akcentowanie człowieczej natury Chrystusa (stąd popularność kolęd w baroku; do dziś śpiewamy w kościołach w okresie Bożego Narodzenia głównie pieśni siedemnastowieczne). A cóż może być bardziej ludzkiego niż cierpienie? Cóż potrafi bardziej przybliżyć nieogarnionego Boga niż wersety takie jak ten „jezu, [...] tęskliwą śmierci bojaźnią stroskany” [I L3]. Pobożność rzesz ludzi krążyła wokół tych dwóch tematów: narodzenia i męczeńskiej śmierci Zbawiciela. Nigdy więcej poezja polska nie miała w sobie tyle miłości do człowieczeństwa i człowieka, jak w okresie sarmackim.

Na przełomie XVII i XVIII odbył się znaczący proces w dziejach duchowości na terenach polskich. Z jednej strony to echa silnych nurtów mistycznych, żeby wymienić przykłady najważniejsze: Mortęska czy Marchocka miały uniesienia mistyczne w pierwszej połowie XVII wieku, ale jeszcze pod koniec XVIII Benisławska „z cienia wiejskiego na jaśnią” wydała Pieśni sobie śpiewane. Bądź co bądź z drugiej strony zaczęło się już dążenie do formalizmu w modlitwie – wzrost potrzeby zakonów kontemplacyjnych na książeczki z rozmyślaniami. Wiara zinstytucjonalizowana, bliższa brewiarza i liturgii również ma odzwierciedlenie w poezji. Tematyka pasyjna, ze swoją starą już, dobrze w Polsce zasiedziałą tradycją średniowieczną w wieku XVII wzbogacona została o Gorzkie żale; także o brewiarzowe Godzinki [...]”. 

Silny był wpływ duchowości ignacjańskiej, bardziej – niż na przykład sposoby proponowane przez św. Jana od Krzyża – sensualnej, wyobrażeniowej, bliższej przeciętnemu człowiekowi, który dopiero chciałby zacząć modlitwę kontemplacyjną. Ignacjańskie rozważania popularyzowały się poprzez misje ludowe. Jezuici organizowali – szczególnie tam, gdzie brakowało ośrodków edukacji – coś na podobieństwo parafialnych rekolekcji stanowych, lecz bardzo intensywnych, często kilkutygodniowych, z nauczaniem katechizmu, nowych śpiewów itd. Księża misjonarze prowadzili podobne misje, zresztą są to duchowości dość zbliżone. Nie dziwi więc, że Gorzkie żale spełniają wiele postulatów dobrego rozważania ignacjańskiego. Zawierają prośbę o łaski (Intencje), żeby rozważanie nie było tylko samo dla siebie, ale łączyło się z konkretną sytuacją. Rozważanie powinno mieć też coś, co określę jako modlitwę przed rozpoczęciem modlitwy, prośbę o lepsze wczucie się w medytację (Pobudka i fragmenty Hymnów). Rozważanie ignacjańskie wprowadza modlącego się w miejsce zdarzeń, opisuje realia, dookreśla i uzmysławia szczegóły, o których ewangeliści nie mówią – wspomina o smakach, zapachach, wrażeniach dotykowych. Zadaniem tych zabiegów jest takie przybliżenie wypadków, by odczuwać swą fizyczną tam obecność, by wsłuchiwać się w słowa, dotykać miejsc. Takie rozważanie ma zaangażować wszystkie zmysły (applicatio sensuum), rozum jest na drugim miejscu. Co ciekawe, z Ćwiczeń duchownych można było opuścić niektóre medytacje, ale nigdy te o Męce Pańskiej. Magdalena Saganiak zauważa, że nabożeństwo gorzkich żalów zawiera wszystkie punkty węzłowe rozważań,sugeruje wręcz, że układ treści nie tyle nawiązuje do jutrzni brewiarzowej, jak podaje się zazwyczaj, ale do Ćwiczeń duchownych. Duchowych a jednocześnie zmysłowych.

Jeszcze „rozdwojony w sobie” Mikołaj Sęp Szarzyński pisał ciało [...] zawodzi duszę. Trudno podobne słowa znaleźć kilkadziesiąt lat później. Platonizm, silny w umysłach renesansowych, jakby słabnie, dusza znów staje się jednością z ciałem, to, można nawet powiedzieć, synonimy. Za postawę kryptomanichejską (czyli skrajne następstwo platonizmu) można uznać na przykład popularność biczowników. Wydaje się jednak, że intencją biczowników nie było rozdzielenie ciała i duszy (i pokaranie złego ciała), ale że biczowanie wyrażało jedność tych sfer – wynikało z jednoczenia ich w cierpieniu. Ciało nie było siłą przeciwną duszy, nie stanowiło siły odciągającej ku złemu, ale raczej mogło przeżywać te same stany, mogło być pomocą w pokucie. 

Stąd ciekawe przemieszanie w Gorzkich żalach. Podmiotem przeżywającym (experiencerem) jest niewątpliwie w całym tekście Dusza. Jednak „synonimiczność” duszy i ciała oraz traktowanie ich jako synekdochy (część za całość) człowieka – sprawia czasem, że autorowi, wydawać by się mogło, brak konsekwencji. Szczególnie znamienne są początki Hymnów, gdzie Dusza w stosunku do samej siebie używa trzeciej osoby. A początek pierwszego Hymnu już po stu latach wydał się za mało konsekwentny i w dość wiernym oryginałowi wydaniu Mioduszewskiego fraza Żal mię rozpiera [I H1] została zamieniona na Żal duszę ściska

W XVIII wieku wiele było nabożeństw wielkopostnych. Tekstów ich można szukać po bibliotekach – wiele wykazuje silne podobieństwa z Gorzkimi żalami. Jędrzej Kitowicz opisuje rozliczne obrzędy modlitewne Polaków za panowania Augusta III. Są podobnie podzielone, składają się z podobnych elementów (np. rozmowy z Matką Bożą), często zawierają podobne sformułowania. Nie przetrwały w świadomości powszechnej ani w praktyce Kościoła. Zapewne wpływ na to miał ich partykularyzm – często były związane z poszczególnymi bractwami lub zakonami. Również nabożeństwo św. Rocha zawisło tak jako innych bractw na śpiewaniu kościelnym, wotywach i pewnych pacierzy odmawianiu [...]”, i choć Gorzkie żale powstały w środowisku misjonarskim – dla bractwa św. Rocha właśnie – szybko zaczęły być odprawiane w diecezjalnych parafiach całej Polski. Księża misjonarze prowadzili wtedy seminaria diecezjalne i widocznie wpajali młodym adeptom kapłaństwa umiłowanie tego nabożeństwa. Ale to na pewno nie jedyny powód wielkiej jego popularności. Nie każdą wartość da się wszczepić klerykom. Coś urzekało ich w proponowanych pieśniach, skoro po objęciu urzędów parafialnych, zaprowadzali tam Snopek miry. Zresztą wyjątkowo liczne były wydania tej książeczki.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje