Ludzie radzą sobie z absolutem na wiele różnych sposobów. Wywiad z Tomaszem Gnatem

Data: 2019-12-11 14:46:40 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

– W mojej powieści miasto jest przesiąknięte wiarą w coś. Czasem w byle co, czasem na śmierć, czasem tylko na tak długo, jak to coś przynosi zysk – mówi Tomasz Gnat, autor książki Braciszkowie niebożątka, która łączy powieść łotrzykowską z fantastyką, metafizykę z groteską, słowiańskość ze steampunkiem, filozofię z religią, a Pratchetta z Dukajem.

Za dużo Dukaja? 

Za dużo? Odrobinę tylko. I odrobinę z Pratchetta i Pomniejszych Bóstw, ze Strugackich i Pikniku na Skraju Drogi, z Gaimana i Amerykańskich Bogów. I paru innych. Trochę z konstruktywizmu społecznego i realizmu irracjonalnego. Ten trop wiary i marzeń przechodzących w rzeczywistość pojawiał się już w wielu odsłonach. Tutaj jest jedynie punktem wyjścia. No a poza tym samo słowo katedra łączy sacrum i profanum jak żadne inne wyrażenie. Jak wieża Babel, ale bez podtekstu konfliktu, jak Monolit, ale bardziej swojski, z ludzkim pierwiastkiem wpisanym w jego konstrukcję. Katedra idealnie opisuje to, co przydarzyło się miastu. Dlaczego więc nie?

Katedra jest symbolem? Znakiem nietykalnego i nieosiągalnego, sacrum poza granicami pojęcia – czytamy w Pańskiej książce. 

Te słowa wypowiada jedna z postaci i ten fakt ma znaczenie. To jedna z wielu perspektyw na to, czym jest Katedra. Dla jednych będzie to właśnie powyższe, dla innych będzie inspiracją dla sztuki. Jednym dodaje otuchy, innych przeraża, dla niektórych będzie tylko psuła widok z okna mieszkania.

Ludzie radzą sobie z absolutem na wiele różnych sposobów...

Szukam Boga. Przez duże B. Bo przecież on musi być tu, u podstawy wszystkiego, ponad tym całym zgiełkiem i wrzaskiem – mówi jeden z bohaterów. Opowie Pan trochę o teologii świata przedstawionego w Braciszkach Niebożątkach? Co jeszcze w mieście jest przestrzenią sacrum?

Trudno policzyć, ile w mieście jest sacrum. Jest Pogoń, która jest nie tylko sportem, ale i prawie religią. Jest Naczelnik, przywódca, wokół którego koncentruje się kult władzy Rzeczpospolitej. Jest Kombinat, gdzie przemysł i postęp są wyznaniem wiary, a maszyna – tabernakulum. Lud Wzorcowy wierzy, że może stać się twarzą z okładek kolorowych czasopism. To miasto jest przesiąknięte wiarą w coś. Czasem w byle co, czasem na śmierć, czasem tylko tak długo, jak to coś przynosi zysk.

To Katedra jest źródłem rozmaitych koszmarów i zjawisk nadprzyrodzonych?

Ludzie i miasto są ich źródłem, Katedra tylko bardziej dosłownie ubiera sny i marzenia w ciało.

To wszystko jest tylko trochę mniej naprawdę niż świat, w którym żyjemy.

Dlatego tak wiele osób chce się dostać do wnętrza Katedry? 

Do działania popycha je raczej ludzka ciekawość i żądza poznania. Ta sama, która każe wziąć kijek i szturchać wygrzewającego się na słońcu krokodyla.

Do Katedry nikt wejść nie może, a jednak ona sama wdarła się w tkankę miasta, wdarła się też w umysły jego mieszkańców. I trochę ich zmieniła?

Tak, oczywiście.

To mnie zawsze ciekawiło w science fiction. Nie tyle sama technologia czy gadżet, ale co ta nowinka zrobi z tym małpoludem, który zupełnie niedawno zszedł z drzewa. Myślę, że takie pisanie daje czytelnikowi coś więcej niż tylko czysty eskapizm.

A jednak ludzie i bez Katedry są tu mocno nietuzinkowi. Jak tytułowi Braciszkowie niebożątka – ulicznicy, którzy posiadają umiejętności co najmniej niezwykłe. Ale nie są to jedyni bohaterowie obdarzeni szczególnymi zdolnościami.

Każdy ma jakieś zdolności. Jedni robią dobre buty, inni ładnie śpiewają, jeszcze inni umieją sprawić, że zawsze wypadnie reszka. Bardziej niż czyjeś magiczne zdolności interesuje mnie charakter i psychika człowieka, który z nimi musi sobie poradzić. Czarodzieje są nudni, jeśli poza fantastycznymi sztuczkami nie mają nic do pokazania czytelnikowi.

Niezwykłe zdolności mogą wywołać niezwykły chaos. Na szczęście  w mieście mają od tego Wydział Metafizyki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. To taka tutejsza inkwizycja? 

Raczej carska Ochrana lub ogólnie tajna policja. Inkwizycja sugeruje wiarę w coś więcej. Wydział Metafizyki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wierzy wyłącznie w rozbudowane struktury biurokratyczne. I w to, że bez Wydziału sprawy miałby się znacznie, znacznie gorzej. A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mają rację.

Żeby nie zdradzać za wiele szczegółów dotyczących fabuły, wybierzmy się na krótki spacer ulicami miasta. Gdzie najbezpieczniej będzie zacząć? 

Dla osobników romantycznych polecam cmentarz nocą:

W świetle wschodzącego księżyca nagrobki płynęły na falach mgły. Blady blask rozmazywał kontury przedmiotów. Drzewa, grobowce i noc przenikały się nawzajem i dzieliły materią. Księżyc sączył się w nocne niebo, które wsiąkało w czerń gałęzi, które kapały cieniem na marmur cmentarnych rzeźb. Wiatr rozmazywał półmrok po uniesionych twarzach i rękach złożonych, po skrzydłach stężałych i ramionach przygwożdżonych. Tańczyły, tańczyły kamienie, do muzyki na liściach szepczących i na konarach skrzypiących, cały cmentarz tańczył tą od księżyca rozmytą, od mgły wilgotną, od cienia ruchomą melodią.

Nieromantycznym polecam pierogi w „Jak u Mamy”, które z każdego zrobią romantyka.

A Wieczny Karnawał? 

Wieczny Karnawał to kwintesencja miasta. Taka bachtinowska wizja świata, gdzie nienormalne jest normalne i wszystko jest na opak. Tyle tylko, że w prawdziwym świecie karnawał się kiedyś kończy, wracamy do szarej codzienności. A w świecie z Katedrą w tle bawimy się do utraty tchu – dosłownie i w przenośni.

W mieście mamy też Kombinat.

A Kombinat ma problem. Rewolucja przemysłowa rozkręciła się w najlepsze, liczą się umysły ścisłe, szkiełko i oko, obiektywizm. Ale...

Trudno o obiektywizm w mieście, gdzie metafizyka się liczy bardziej niż fizyka, a ulicami chodzi sobie fantastyka, która na umysły ścisłe sobie bimba. Dlatego Kombinat robi to, co większość ludzi w kontakcie z problematycznym nieznanym – ignoruje je i robi swoje.

Aczkolwiek i w Kombinacie pojawiają się głosy, że może konieczne będzie bardziej dalekowzroczne podejście. 

Porządne miasto ma również porządne podziemia. 

Może nie tyle podziemia, co miasto obok. To, co kryje się poza naszymi utartymi ścieżkami między miejscem pracy a domem, z przystankiem w spożywczym czy monopolowym. Czasem, by to dojrzeć, rzeczywiście trzeba zejść pod ziemię, czasem wystarczy być o odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu. Jeden zły/dobry skręt dzieli nas od fantastycznych światów. Zaskakujące jest, jak wiele egzotycznego życia toczy się ledwo kilka kroków od znajomych nam chodników i ulic.

A potem wychodzimy na powierzchnię i znowu widzimy katedrę. Od niej wszystko się zaczyna i na niej kończy?

Ja bardziej widzę Katedrę jako pewien fokus, pryzmat, przez który przechodzi promień światła. I wybucha wtedy z jej wnętrza wielokolorowy blask fantastyczny, z wszystkimi dziwadłami i cudami dostrzegalnymi przez każdego. Ale łebscy ludzie wiedzą, że pryzmat tylko unaocznił to, co się w białym świetle zawsze kryło. Że czasem nie trzeba magicznych szkiełek, by zobaczyć tęczę.

Więcej tajemnic miasta i Katedry odkryjecie za sprawą powieści Tomasza Gnata Braciszkowie niebożątka. Możecie ją kupić w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2019-12-14 21:16:52
0 +-

Ciekawy pisarz ciekawy wywiad:)

Avatar uĹźytkownika - Gosiaczek
Gosiaczek
Dodany: 2019-12-14 20:45:01
0 +-

Chyba się nie skuszę ;)

Avatar uĹźytkownika - slena1098
slena1098
Dodany: 2019-12-11 20:02:01
0 +-

Wywiad ciekawy, ale książka raczej nie moja bajka. 

Avatar uĹźytkownika - lenka83
lenka83
Dodany: 2019-12-11 17:29:01
0 +-

Nie moja bajka....

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2019-12-11 16:39:54
0 +-

A ja zajrzałabym do książki.

Avatar uĹźytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Dodany: 2019-12-11 16:16:41
0 +-

Nie moje klimaty :(

Książka
Autor

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje