Cena sukcesu, czyli o 25 Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie

Data: 2022-10-30 20:25:48 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Zanim z dumą ogłosimy wielki triumf literatury, zanim – jak co roku – udostępnimy post o tym, że Targi Książki w Krakowie po raz kolejny odwiedziła rekordowa liczba osób odwiedzających, zastanówmy się przez chwilę nad tym, jaką cenę jesteśmy gotowi kiedyś zapłacić za taką promocję czytelnictwa. 

Gdy cztery lata temu członkowie Unii Literackiej wystosowali list otwarty do Prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego oraz Prezes Targów Książki, odpowiedź Grażyny Grabowskiej czytaliśmy z dużą nadzieją. „Od 22 lat organizujemy Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, dobro i bezpieczeństwo uczestników jest dla nas zawsze na pierwszym miejscu” – pisała pani prezes, zapowiadając zmiany, mające na celu poprawę komfortu uczestnictwa w imprezie. Miały być szersze przejścia między stoiskami, dodatkowe korytarze, zmiana lokalizacji stoisk, na których odbywały się najpopularniejsze spotkania autorskie. Po tej zapowiedzi marzyłem o tym, by móc kiedyś napisać, że na Targach Książki w Krakowie wiele się zmieniło. Dziś mogę, bo zmieniło się sporo. Niestety, wyłącznie na gorsze. 

Jestem świadomy tego, że dwa lata pandemicznej posuchy bardzo mocno dały się we znaki organizatorom imprez masowych – targi książki w Krakowie odwołano przecież w 2020 roku z powodu pandemii koronawirusa. Wiem, że galopująca inflacja i rysujący się na horyzoncie kryzys gospodarczy sprawiły, że nikt nie miał ochoty na żadne organizacyjne eksperymenty. Nie spodziewałem się drastycznych zmian w formule targów. Ale nie spodziewałem się też tego, co w tym roku mogliśmy zobaczyć w Krakowie przy ulicy Galicyjskiej. 

Wszystko zaczęło się już w czwartek, dzień, który wszyscy szanujący się organizatorzy targów traktują jako branżowy. W założeniu ma on umożliwić przeprowadzenie biznesowych rozmów, integrację branży i – co tu kryć – spotkanie „starych znajomych”, którzy na rynku książki „zjedli zęby”. 

Dziesiątki szkół na targach książki w Krakowie

Niestety, nie w Krakowie. Tu – tradycyjnie już – jest to tzw. dzień szkolny. Wówczas uczniowie szkół z południowej Polski odwiedzają targi, co powinno być zjawiskiem pozytywnym. Niestety, nie jest. W 2018 roku, po apelach Unii Literackiej, wprowadzono rejestrację grup szkolnych na konkretne godziny, dzięki czemu ruch udało się rozłożyć na niemal cały dzień. Tymczasem osoby odwiedzające halę przy ulicy Galicyjskiej w czwartek, 27 października 2022, około godziny 10:00 natknęły się na potężne kolejki. Całe szczęście dla uczniów przeznaczono osobne wejście, dzięki czemu na targi można było się dostać bez większych problemów, ale już wewnątrz do południa panował gwar i tłok, jaki wierni bywalcy pamiętali z najbardziej popularnych edycji. 

Wielogodzinne kolejki na targi książki w Krakowie

Wszystko jednak przyćmiła targowa sobota, gdy do Krakowa postanowili wybrać się chyba wszyscy miłośnicy literatury z południowej Polski. Nic dziwnego, program imprezy był bardzo bogaty. Potargowe podsumowania pewnie przyniosą pełne statystyki, jednak kolejka do kas ciągnęła się nie tylko na terenie parkingu przy targach. Sięgała skrzyżowania ulicy Galicyjskiej z Centralną, a do wejścia trzeba było odstać nawet sporo ponad 2 godziny

Wewnątrz było jeszcze gorzej. Przy umiarkowanym ruchu obie hale można przebiec w godzinkę, maksymalnie – dwie. W sobotę zajmowało to 5-6 godzin, a i tak zobaczenie wszystkich stoisk było po prostu niemożliwe. Kolejki do najpopularniejszych autorów odcinały od zainteresowanych niektóre stoiska

Pisał o tym na Facebooku członek zarządu Muzeum Komiksu, Artur Wabik: 

Ściana ludzi czekających na dedykacje odcięła stoisko Muzeum Komiksu od zwiedzających Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. GSM i WiFi leżą. Nie da się wykonywać płatności kartą, blikiem. Cash only. Nigdy, nawet w najbardziej obleganych latach przedpandemicznych, nie widziałem na targach takich tłumów…

Targi Książki w Krakowie – bezpieczeństwo

Ze względu na potężną liczbę zwiedzających, zasięg telefonów komórkowych w halach momentami zanikał niemal całkowicie. Utrudniało to kontakt pomiędzy odwiedzającymi, ale problem był o wiele poważniejszy – mogło bowiem uniemożliwić wezwanie pomocy w sytuacjach krytycznych. 

– Wczoraj, w piątek, na naszym stoisku mocno osłabła jedna z odwiedzających osób targi. Mimo mniejszego ruchu, ratownicy doszli do niej w 15 minut. Ile zajęłoby to im dziś w sobotę, o godzinie 12 lub 13? o 14 w sumie było równie źle – opisywał jedną z krytycznych sytuacji w swoim wpisie na Facebooku Maciej Marcisz, pisarz, dyrektor marketingu Grupy Wydawniczej Foksal (pisownia oryginalna). 

Słowa Marcisza przywodzą na myśl te, które przed laty członkowie Unii Literackiej skierowali w swoim apelu do organizatorów krakowskiej imprezy: 

Z przykrością stwierdzamy, że rosnącej popularności targów wśród wydawców, autorów i zwiedzajacych nie towarzyszą zmiany w sposobie zarządzania imprezą, co najpierw było zabawne, potem uciążliwe, a po ubiegłorocznych targach uznaliśmy zgodnie, że stało się niebezpieczne. To, co uchodziło na początku, przy pięciu, ośmiu, piętnastu tysiącach zwiedzających, jest niedopuszczalne przy osiemdziesięciu tysiącach.  

– napisał przed czterema laty Jacek Dehnel w imieniu Stowarzyszenia Unia Literacka.

Tegoroczny wpis Marcisza wywołał ożywioną dyskusję wśród osób związanych z branżą wydawniczą, ale też wśród odwiedzających targi. 

Organizacja koszmar. Tłum i zaduch. Gigantyczne kolejki. Klimatyzacja wyłączona, bilet tylko w jedną stroną, brak możliwości ponownego wejscia. Zero przeprosin od organizatorów. Widać nastawieni na bezwzględny zysk. Strach pomyśleć co by bylo w wypadku paniki – tak Jakub Ros skomentował jeden z najnowszych wpisów w profilu Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie na Facebooku.  

Podobnymi refleksjami podzieliła się z czytelnikami również autorka książek dla dzieci, Barbara Supeł:

„Słodko-gorzka refleksja po Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie.

Byłam na Targach w sobotę.

I były niewyobrażalne tłumy. W tym mnóstwo młodzeży. Widząc je na własne oczy dużo trudniej uwierzyć w biadolenia na temat słabej kondycji czytelnictwa w Polsce.

Z drugiej strony ludzi było tak wiele, a organizacja tak słaba, że przemieszczanie się z jednej hali do drugiej trwało kilkanaście minut. Właściwie całe Targi polegały na odczekiwaniu wielu minut w rozmaitych kolejkach,  na hali zdecydowanie brakowało tlenu. Zdarzały się zasłabnięcia.

Wpadali do mnie na stoiska rodzice z małymi dziećmi i po oczach maluchów widziałam, jak wielki był to dla nich wysiłek. Moje własne dzieci były wykończone po dwóch godzinach tego chaosu.

I gdyby chodziło tylko o wysiłek - pół biedy.

Ale to co się dzieje na Targach jest po prostu niebezpieczne.

Strach pomyśleć czym skończyłby się wybuch paniki w takim tłumie.

Mam nadzieję za rok organizatorzy zadbają o bezpieczeństwo, choć takie apele powtarzają się po każdych targach i jak dotąd nic się nie zmieniło…"

Targi Książki w Krakowie - co warto zmienić?

Maciej Marcisz przedstawił też konkretne propozycje, które mogłyby zmienić obecny stan rzeczy: 

„- Otwarcie wszystkich drzwi, tak aby dopuścić więcej tlenu OD początku trwania targów. Nie z łaski, po tym kiedy wydawcy i czytelnicy po prostu o to BŁAGAJĄ i walczą z ochroną o ich otwarcie 

- Zapewnienie szybkiego, bezpłatnego internetu na terenie targów tak aby można było komunikować się z autorkami, autorami lub np. organizatorami targów (obecnie jest to praktycznie niemożliwe! czy to nie jest chore?) 

- Poszerzenie szlaków komunikacyjnych (tak, wiem - może być kosztem mniejszej ilości stoisk lub zmniejszenia ich powierzchni) 

- Przeniesienie podpisywania najpopularniejszych autorek i autorów do - na przykład - namiotów na zewnątrz (dziś była tak ładna pogoda, że żaden namiot nie był potrzebny) 

- Wyłączenie ruchu samochodowego w okolicach targów - wstęp samochodowy dla osób z niepełnosprawnościami, okolicznych mieszkańców, dostawców.

- Wprowadzenie płatności kartą jako jedynej metody płatności (przyspieszyłoby to transakcje i zmniejszyło kolejki do kas)."

W odpowiedzi przesłanej Onetowi prezes Grażyna Grabowska podkreśliła, że – jej zdaniem – wpis Marcisza powstał z niewłaściwych pobudek. Wyjaśniając: że jego autorowi nie zależało na zmianie obecnego stanu rzeczy, lecz na rozpętaniu internetowej burzy wokół bardzo udanej imprezy. 

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cytowany wpis Pana Macieja Marcisza powstał z niewłaściwych pobudek, na co dowodem jest jego relacja na Instagramie, zamieszczona po ukazaniu się artykułu w Onecie - widzimy tańczącego pana Macieja i podpis: "Mój humorek po rozkręceniu INBY". Pozostaje mi jedynie mieć nadzieje, że chodziło o rozkręcenie "domówki" w księgarni Ogniwo, chyba świętując ogromną sprzedaż książek podczas targów; a nie rozkręcenie burzy internetowej – termin INBY bywa rozmaicie interpretowany – czytamy w oświadczeniu opublikowanym na łamach Onetu.

Nad własnymi intencjami zastanawiał się zresztą w swoim wpisie na Facebooku sam Maciej Marcisz:

– Po co to piszę? Nie wiem. Czuję bezsilność, szczególnie, że dobrze pamiętam poprzedni apel Unii Literackiej. Wymienione postulaty naprawdę nie wydają mi się z kosmosu. Najwyżej nic to nie da. I za rok znowu zobaczymy się na Targach. Może znowu organizatorom się uda i nikt nie umrze. A może nie.

Zastanówmy się nad tym przez chwilę, zanim w komentarzu pod artykułami o tłumach na targach napiszemy bezrefleksyjnie: „Serce rośnie” lub udostępnimy na Facebooku zdjęcie uśmiechniętych twarzy młodych ludzi, stojących w kolejce do ulubionej autorki. 

Jakie są Wasze wrażenia z krakowskich targów książki? Byliście? Uwielbiacie atmosferę tej imprezy? A może omijacie ją szerokim łukiem? 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje