O niezłomności ludzkiego ducha. Wywiad z Matthew Brzezińskim
Data: 2013-08-06 15:11:55Co Pana, amerykańskiego dziennikarza, zafascynowało w historii żydowskiego getta w średniej wielkości europejskim mieście, w wydarzeniach sprzed 70. lat?
Jestem amerykańskim dziennikarzem, ale mam polskie korzenie. Moja matka w czasie II wojny światowej mieszkała w Warszawie. Poza tym moja żona pochodzi z żydowskiej rodziny, która przybyła do Ameryki z Polski ponad sto lat temu. W pewien sposób jestem związany z obiema społecznościami, które żyły podczas okupacji w Warszawie. Temat trudnych, często bolesnych relacji polsko-żydowskich jest mi więc podwójnie bliski.
Dlaczego głównym bohaterem swojej opowieści uczynił akurat Icchaka Cukiermana, który był jednym z przywódców oporu w warszawskim getcie, ale nie brał udziału w samym powstaniu?
To prawda, że Cukierman był podczas powstania poza terenem getta. Kilka dni przed jego wybuchem został wysłany na aryjską stronę, aby nawiązać kontakty z AK. Ale trzeba pamiętać, że to właśnie on był jednym z najważniejszych założycieli Żydowskiej Organizacji Bojowej, a po powstaniu dowodził ocalałymi żołnierzami ŻOB do końca wojny. Moja książka opisuje wydarzenia z lat 1939-1946 w Warszawie, a Icchak był w centrum żydowskiego życia tego czasu.
Legendarny dowódca powstania Mordechaj Anielewicz do warszawskiego getta przybył raczej późno, a po jego śmierci to właśnie Cukierman przejął dowodzenie żydowskim ruchem oporu. W losie Cukiermana zbiegają się wszystkie najważniejsze wątki losu warszawskich Żydów podczas okupacji. Dlatego właśnie zatytułowałem książkę Armia Izaaka.
W książce niemal tyle samo uwagi, co żydowskiemu ruchowi oporu poświęca pan walce polskiego podziemia niepodległościowego. Polacy i Żydzi mieli podczas okupacji tego samego wroga. Czy uważa pan, że polskie podziemie w wystarczającym stopniu wsparło żydowskich bojowników z getta?
Militarnie pozycja AK była w stosunku do ŻOB-u bardzo skomplikowana. Obawiano się, że konsekwencje powstania w getcie mogą zaważyć na losie ludności cywilnej w całym mieście. Wiosną 1943 roku AK nie była gotowa do podjęcia w Warszawie walki zbrojnej, wcześniej nie chciała angażować się w konflikty pomiędzy różnymi żydowskimi ugrupowaniami, które walczyły ze sobą, zanim scaliły się w ŻOB. Pamiętając o tym, muszę jednak powiedzieć, że Armia Krajowa mogła dla walczącego getta zrobić o wiele więcej, na przykład dostarczając więcej broni. Myślę, że na takie, a nie inne decyzje AK miał wpływ przedwojenny stereotyp Żyda-pacyfisty, który i tak nie zrobi użytku z karabinu, nawet jeżeli go dostanie. Nie mam też wątpliwości, że nastroje w polskim podziemiu niepodległościowym nie były życzliwe wobec proszących o pomoc Żydów, w niektórych wypadkach można je nazwać wprost antysemickimi.
W ostatnich latach toczy się wielka dyskusja na temat stosunku Polaków do Żydów podczas II wojny światowej. Jak pan ocenia zachowania warszawiaków?
Myślę, że znakomita większość warszawiaków była wobec tragedii Żydów dość obojętna i nie przejmowała się ich losem. Brak poczucia wspólnoty, dystans wobec społeczności żydowskiej był elementem mentalności sporej części polskiego społeczeństwa, a podczas okupacji stało się to jeszcze bardziej wyraźne. Po Warszawie grasowali szmalcownicy, których działania tak bardzo zaszkodziły międzynarodowemu obrazowi Polski. Dowództwo AK próbowało walczyć z tym zjawiskiem, podziemny sąd wydawał na szmalcowników wyroki, ale na pewno można było zrobić dużo więcej, aby ratować Żydów. Myślę, że współcześni historycy i dziennikarze powinni więcej pisać o tych zjawiskach, wydobywać je na światło dzienne, a Polacy - wziąć za nie odpowiedzialność.
W Polsce fraza "powstanie warszawskie" jest jednoznaczna, wszyscy wiedza, że odnosi się do wydarzeń z sierpnia 1944 roku. Mam wrażenie, że poza Polską jest ono rozumiane inaczej - jako odnoszące się raczej do powstania w warszawskim getcie. Jakie są Pana doświadczenia jako człowieka wychowanego w USA? O którym powstaniu usłyszał Pan wcześniej?
Tak naprawdę w Ameryce mało kto słyszał o powstaniu warszawskim z 1944 roku. Większość książek i filmów opowiada o powstaniu w warszawskim getcie i to w odniesieniu do niego najczęściej stosowany jest zwrot „powstanie warszawskie”. To jeden z głównych powodów mojej decyzji, by w mojej książce opisać okres całej okupacji, a nie tylko powstanie w getcie. Chciałem wprowadzić amerykańskich czytelników w realia tamtych czasów, pokazać też niezwykłą odwagę polskich żołnierzy i cierpienia polskiej ludności.
W jednym z wywiadów jeden z ostatnich żyjących uczestników powstania w warszawskim getcie, Kazik Ratajzer, porównywał te dwa warszawskie powstania, znajdując pewne podobieństwa. Powiedział, że powstanie w getcie było powstaniem polskich Żydów, kładąc nacisk na słowo "polskich". Miał na myśli fakt, że w obu warszawskich powstaniach realne szanse na zwycięstwo były niewielkie, oba były w pewnym sensie walkami o honor. Co Pan o tym myśli?
W przeciwieństwie do wielu ocalałych z holokaustu Kazik Ratajzer kocha Polskę i Polaków. Miałem sposobność spędzić z nim kilka dni w Jerozolimie i było dla mnie jasne, że jest bardzo przywiązany do języka polskiego i wspomnień z Polski. Niestety, większość ocalałych z Zagłady, których spotkałem w USA, nie ma do Polski i Polaków takiego sentymentu. Coś w tym stwierdzeniu Kazika o "polskości" powstania w getcie jest prawdziwe. W obu zrywach ważnym motywem była walka o godność. Warszawiacy mogą czasem z zazdrością patrzeć na takie miasta jak Praga czy Paryż, których mieszkańcy podczas II wojny światowej wyżej stawiali dobro pięknej architektury niż honor. Ale każdy Polak, patrząc w lustro, może być dumny ze swojej stolicy. Jej ruiny były świadectwem bohaterstwa jego przodków.
Czy uważa Pan, że getto i powstanie w getcie zostały w Polsce dostatecznie upamiętnione?
Myślę, że Polska wykonała wspaniałą pracę, pielęgnując pamięć o powstaniu w warszawskim getcie. Polacy zawsze cenili odwagę, niezależnie od narodowości osób, które ja wykazywały. Ale też trzeba zauważyć, że Polacy są tak przywiązani do własnych gorzkich doświadczeń walki o niepodległość, która pociągnęła za sobą tyle ofiar, na pierwszy plan wysuwa się zawsze polska martyrologia. Dla Żydów w USA i Izraelu powstanie w warszawskim getcie jest bardzo ważne, jest źródłem dumy i kontrapunktem dla tragedii holocaustu. Dla mnie osobiście historia powstania w getcie to opowieść o niezłomności ludzkiego ducha, o odwadze i przetrwaniu.
Rozmawiała Agata Szwedowicz – Polska Agencja Prasowa