Nie będę pocieszała społeczeństwa! Wywiad z Joanną Marat

Data: 2014-04-22 11:31:07 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet

Mam wrażenie, że trochę stępiły Ci się zęby, te literackie. Pisałaś o chorej miłości, nie stroniłaś od ostrych scen, a nagle wróciłaś ugładzonym kryminałem. Napisany zgodnie z zasadami, ale delikatny. To w Twoim stylu?

Ależ ja jestem bardzo delikatną kobietą! A że zęby mi się tępią z wiekiem, to już całkiem inna sprawa. Ale zgadzam się z tobą, że mój debiut nie był wykalkulowany. Pisałam trochę na żywioł. Potem jeszcze wydawca dorobił mojej książce gębę (dosłownie i w przenośni). Okładka i opis sugerują, że Grzechy Joanny, których tematem jest schizofrenia, wojenne traumy i, jak to nazwałaś, chora miłość, to kolejne wcielenie Greya. Więc za drugim razem pisałam już z większą świadomością rynku i praw marketingu.  

Dlaczego właściwie zmieniłaś gatunek?

Napisałam kryminał, bo lubię czytać kryminały i chciałam napisać swój. Poza tym kryminał daje szerokie możliwości. Bohaterowie mogą być mroczni, mogą mieć wiele wad, pić alkohol, ćpać, źle się prowadzić. A tło może być równie ponure jak bohaterowie. I nikt nie powie, że to przerysowany obraz rzeczywistości, że nie pasuje do targetu, że czytelniczki tego nie zaakceptują, bo wolą jak świat jest bardziej pastelowy. A mój nie jest i nigdy taki nie był. Właśnie dlatego kryminał.

Nie jesteś zawodową pisarką - mówisz, że literatura to twoje hobby. Sama przyznasz, że rynek wydawniczy w Polsce jest pełen niespodzianek. Z jednej strony poruszenie wywołane skargą Kai Malanowskiej, a z drugiej dyskusja Michała Witkowskiego o jego półmilionowym honorarium. Czy w Polsce warto być pisarzem? 

Jeśli się to lubi, warto. A to wcale nie znaczy, że się opłaca, że można z tego żyć. Nie można żyć z pisania, ale można żyć pisaniem. I to jest bardzo ciekawe.

Nie można? Za pół miliona za książkę da się wyżyć.

Takie zarobki to sfera marzeń. Ale to, że kilku autorom udaje się żyć z pisania książek, jest budujące. Realia jednak są bliższe wymienionej przez Ciebie kwocie pomniejszonej o dwa zera. Ale to nie znaczy, że trzeba się godzić z realiami!

Dla mnie pisanie jest drugim życiem, a przyznasz chyba, że wiele kobiet marzy o podwójnym życiu. O wielkiej miłości, uniesieniach, spełnieniu. A ja to wszystko mam, prowadząc spokojne, ustabilizowane życie. Właściwie nie wychodząc z domu. Co prawda nie piszę o miłości, lecz o zbrodniach, ale to tylko drobny szczegół, prawda?

Tak, masz rację. Jednak niepokoi mnie sytuacja, w której pisarze literatury wysokoartystycznej  muszą stawać do walki o czytelnika. Mam niejasne przeczucie, że dzisiaj Norwid też umarłby w nędzy.

Myślę, że o czytelnika walczą przede wszystkim autorzy literatury zwanej popularną. Ci z wyższej półki starają się raczej o przychylność krytyków i prestiżowe nagrody literackie. A poza tym mają krąg oddanych czytelników, którzy zawsze kupią ich nową książkę. Sama należę do takich czytelniczek, które nie przeoczą kolejnej powieści Joanny Bator i kilku innych autorów zaliczanych do tak zwanej prozy wysokoartystycznej. Poza tym ten podział na literaturę wysoką i niską zawsze mnie irytował. Bo zdarzają się kryminały wysokich lotów i całkiem niskich lotów powieścidła, aspirujące do bycia prozą wysoką. W końcu Dostojewski posługiwał się schematem XIX wiecznej powieści brukowej, tworząc prozę najwyższej próby. Więc dla mnie ważny jest autor, a nie stempelek. 

Wróćmy do twojej historii. Zatytułowałaś ją Monogram. Nie kusiło Cię, aby jakoś prościej? Może „Zbrodnia w…”, czy „Tajemnicza historia…”. Według Przemysława Narbutowicza tak promuje się prawe wszystkie powieści kryminalne; stawia się na niedopowiedzenie. A u Ciebie od razu zagadka. 

To prawda, że tytuł jest nieco enigmatyczny, ale nie chciałam wchodzić w typowe kryminalne koleiny. No i zależało mi na tym, żeby w tytule było jakieś odwołanie do przeszłości, ponieważ właśnie historia jest ważną materią mojej powieści. W tej książce ważne są rekwizyty. Jest przedwojenny portret. Modernistyczna willa i artystyczna fotografia jednej z bohaterek. Bo przedmioty towarzyszą nam przez całe życie. I czasem zdarza się, że przechowujemy przedmioty należące do osób zmarłych tragicznie. Tak jest w mojej powieści. I w życiu też tak bywa. Mojej mamie przez całe życie towarzyszą drobiazgi należące do jej matki, która zginęła we wrześniu 1939 podczas bombardowania Warszawy. Wśród nich są wyszywane własnoręcznie serwetki. Z monogramem.

Czytając Monogram miałam wrażenie, że zbrodnie są tylko pretekstem do przedstawienia barwnych postaci. Czyli to taka raczej powieść obyczajowa z tłem kryminalnym. Jest to o tyle naturalne, że dwaj główni bohaterowie to policjanci. Ale nacisk położyłaś raczej na osoby, nie na akcję?

Formuła kryminału była mi potrzebna do tego, żeby napisać powieść o zbrodni z przeszłości, która boleśnie kształtuje życie ludzi urodzonych wiele lat później. Ten temat chodził mi po głowie przez parę lat. Więc nie powiedziałabym, że zbrodnia to tylko pretekst. Ale zgadzam się z twierdzeniem, że moi bohaterowie nieco się rozbuchali w tej powieści, za co przepraszam w ich imieniu. 

Ależ skąd, twoi bohaterowie są największą wartością tej książki. Taki Marek Kos; każdy by z nim się chętnie napił. Prawdziwy do bólu. 

No nie wiem, czy chciałabym się napić z Koszmarkiem. Gustujemy w zupełnie innych trunkach. Poza tym Mareczek, jak przystało na rasowego alkoholika, pije sam, i w dodatku nie do lustra, tylko na służbie. W wewnętrznej kieszeni marmurkowej katany ma taką małą piersióweczkę i co jakiś czas po nią sięga, żeby sobie łyknąć. Więc osobiście to chyba bym wolała kawę z domowego ekspresu komisarza Malinowskiego. Zwłaszcza, gdyby podał ją w ulubionej filiżance swojej matki Rosenthal Gorgona. Ale z całą pewnością nie miałabym ochoty na kawę za pięć pięćdziesiąt, którą raczy się Koszmarek w barze „Paragraf”, czekając na prokurator Potrykus. 

Monogramie pokazujesz czerwoną arystokrację rodem z  UB. Upiory z przeszłości i niesprawiedliwość społeczną. Polacy nadal lubią takie podziały? Oni niedobrzy i nowa Polska, ta sprawiedliwa i skora do rozliczeń?

To nie jest książka rozliczeniowa. Chociaż jedną z bohaterek jest pewna „czerwona księżniczka”, która nie bardzo potrafi sobie poradzić z przeszłością. I ucieka przed nią w różne niebezpieczne zabawy, które rujnują jej życie. Nie da się jednak ukryć, że dzieci i wnuki komunistycznych bonzów ciągle jeszcze odcinają kupony od wątpliwej wartości osiągnięć swoich rodziców i dziadków w poprzednim systemie. Ale to przecież nie znaczy, że ci ludzie ponoszą odpowiedzialność za grzechy swoich przodków. 

A jednak pewnych podziałów nie da się przeskoczyć. Syn bogatego partyjniaka mieszka w willi, a syn milicjanta w M3, w dodatku z byłą żoną. Też zresztą nie najwyższej klasy kobietą. 

Nie było moim zamiarem wypowiadać się w kwestii niesprawiedliwości społecznej. Chciałam tylko, żeby w warstwie społecznej mój kryminał był wiarygodny i dlatego syn sierżanta MO mieszka w klitce z byłą żoną przez ścianę i nadużywa alkoholu, a syn komunistycznego notabla jest zamożnym i dobrze wykształconym człowiekiem. Trzydziestoletnia policjantka z rodziny robotniczej mieszka z babcią na Muranowie, bo nie ma zdolności kredytowej i o własnym M nie może nawet marzyć. Natomiast pani prokurator, już po czterdziestce, która pierwsze kroki w zawodzie stawiała na początku lat dziewięćdziesiątych, żyje dostatnio i doszła do wszystkiego własną pracą. Takie mamy realia w Polsce i nie mnie je oceniać. 

Monogramu byłby niezły film. Jak sądzisz, kto mógłby zagrać Koszmarka?

No cóż, pisząc książkę, miałam na myśli konkretnego aktora. Patrząc na Marka, na ten jego rozbrajający uśmiech z diastemą (który Mareczek ma po mnie, żeby nie było wątpliwości), powieściowa Wandeczka widzi w nim Janka Kosa. A tak naprawdę to Janusza Gajosa. Mnie się Koszmarek kojarzy z gliniarzem, którego Gajos gra w filmie „Fuks”. 

W ostatniej „Polityce” Justyna Sobolewska pisze o prozie Kasi Michalak i Anny Ficner-Ogonowskiej. Konkluzja jest taka, że to fałszywy świat pełen schematów ukierunkowany na pocieszanie. A na co nastawiony jest współczesny polski kryminał? Kogo warto czytać?

To temat-rzeka. Nie jestem ekspertem, bo z braku czasu czytam tylko wybrane pozycje. Myślę, że polski kryminał jest bardzo różnorodny. I pojawia się coraz więcej powieści zaledwie flirtujących z pełnokrwistym, gatunkowym kryminałem. Powieści te charakteryzują się rozbudowanym tłem obyczajowym. Dzięki temu najwięcej o współczesnej Polsce dowiadujemy się właśnie z kryminałów. Może dlatego, że kryminał z definicji nie jest karmelkowo-pastelowym pocieszaczem. Wręcz przeciwnie - pokazuje ciemną stronę rzeczywistości. I jeśli jakoś zniekształca rzeczywistość, to raczej w kierunku odwrotnym do powieści niosących pocieszenie. I przede wszystkim służy rozrywce. Takiej pozbawionej dydaktyki i moralizatorstwa.

Twoja książka została przedstawiona jako komedia kryminalna. A może raczej jako kryminał z elementami humoru. Do takich naprawdę zabawnych kryminałów przyzwyczaiły nas Joanna Chmielewska, Marta Obuch, czy Olga Rudnicka.  A jakie Ty masz plany? Napiszesz jeszcze jakiś kryminał nie noir?

Chciałabym napisać jeszcze jeden kryminał z Koszmarkiem w roli głównej. Ale myślę, że ta druga część będzie bardziej mroczna niż pierwsza. Rzecz będzie się działa na warszawskiej Woli, na Gibalaku. Więcej nie mogę powiedzieć. Ale teraz piszę powieść obyczajową. Taką o kobietach w różnym wieku.

Będziesz pocieszała społeczeństwo?

W żadnym wypadku. Jestem raczej pesymistką, ale taką z poczuciem humoru. I mam skłonność do zniekształcania rzeczywistości w kierunku odwrotnym do powieści niosących pocieszenie. Więc obawiam się raczej oskarżeń o czarnowidzenie.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - jaszczowka
jaszczowka
Dodany: 2015-06-29 14:12:00
0 +-
ooo chyba czas poszukać ksiązki Pani Marat. Cos czuje że sie zaprzyjaźnimy :)
Avatar uĹźytkownika - nureczka
nureczka
Dodany: 2014-05-08 21:55:39
0 +-
Nie znam twórczości pani Marat. Może czas to nadrobić?

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje