Moje historie mają być pełne emocji. Wywiad z Aniką Gielzak
Data: 2023-07-25 14:10:56 | artykuł sponsorowany– Moje historie mają być pełne emocji, mają eksplorować wnętrze i pozostawiać za sobą lekką zawieruchę. Chcę czuć w nich to napięcie i gwałtowność. Mocne zwroty akcji mają mocniej zaangażować czytelnika w opowieść i sprawić, że nie będzie mógł się od niej oderwać. Chcę sobie wyobrażać, jak przewraca strony z niecierpliwością, aby dowiedzieć się, co stanie się dalej – to jest niezwykle ekscytujące – mówi Anika Gielzak, autorka książek o Blake Blue. Właśnie ukazała się nowa powieść autorki – Po drugiej stronie strachu 2.
Oddajesz do rąk czytelników drugi tom opowieści o Blake – niezwykłej pod wieloma względami kobiecie. Łączysz w jednej powieści romans, erotyk z odrobiną fantastyki, ale też mroczniejszych klimatów. Lubisz, gdy powieść wymyka się schematom?
Powiedziałabym, że wręcz to uwielbiam (śmiech). Nie chciałam się ograniczać. Pozwoliłam tej opowieści przejąć kontrolę i dzięki temu stworzyłam dynamiczną i emocjonującą historię. Na samym początku myślałam, że będzie to zwykły romans, ale bardzo szybko zdałam sobie sprawę z tego, że stawiam na głębię psychologiczną i moim celem było wykreowanie mrocznego tła, które podkreśli tajemniczy charakter powieści. Natomiast Blake to osobowość pełna zagadek, dzięki czemu daje mi swobodę eksploracji wielowątkowej i ukazywania jej z różnych perspektyw. Mieszanka gatunków jest zabiegiem celowym, użytym z premedytacją i mam nadzieję, że wywołującym zamierzany przeze mnie cel – ale wszystkiego nie chcę zdradzać (śmiech).
Bohaterka znów spotyka Falo. Między nimi cały czas jest przyciąganie. Czy uważasz, że w życiu niektórym jesteśmy przeznaczeni? Że niektórych ludzi łączy coś, co trudno wyjaśnić słowami?
Blake i Falo to zagadka. Nie mogą bez siebie nawzajem żyć, to nieodparte przyciąganie nawet ich nie dziwi. Myślę, że w życiu jest podobnie. Trafiamy na kogoś takiego, z kim czujemy, że możemy nadawać na tych samych falach... Sama tego doświadczyłam, gdy poznałam swojego męża – od razu wiedziałam, że będę jego żoną. Nie wiem, skąd to się wzięło, po prostu się podziało i tyle. Osobiście uważam, że życie jest w całkowitej relacji z przeznaczeniem (śmiech).
To właśnie takie momenty sprawiają, że ta niewiadoma nabiera zupełnie innego smaku. Gdy los splata nasze drogi ze ścieżkami innych ludzi czy sytuacjami, które w jakiś sposób nas zaskakują, dziwią, wydaje się nam, że istnieje pewien ukryty plan, według którego wszystko się układa. Ja to nazwę przeznaczeniem, czasem określę to jako szczęście lub zbieg okoliczności.
Blake doświadczyła straty i bardzo tęskni. Czy żałobę warto przeżyć, czy lepiej coś robić, by odciągnąć myśli i emocje?
To z pewnością trudne pytanie i nie wiem, czy będę umiała na nie odpowiedzieć… W historii o Blake łatwo mi było się do tego odnieść, bo podejrzewam, że sama właśnie tak bym się zachowała, jak moja bohaterka.
Śmierć jest nieodłączną częścią życia i będzie zawsze obecna, ale to, jak będziemy sobie z nią radzić, zależy już od nas samych. To nasze serce i umysł będą musiały znaleźć sposób, by zaakceptować stratę i nauczyć się dalej żyć, mimo iż to bolesny proces, który musi się wydarzyć niezależnie od tego, jak bardzo byśmy go nie chcieli przeżyć. Gdy Blake straciła Maksa, jej świat się zawalił i wiedziała, że bez niego nic już nie będzie takie samo. Oprócz bólu i tęsknoty za nim, pojawiło się również poczucie winy, które ją zżerało i nie pozwalało na przeżycie żałoby oraz zrozumienie emocji, które ją ogarnęły. Blake bała się ruszyć dalej, bo była uparta. By sobie wybaczyć i nadać sens swojemu życiu, potrzebowała chyba czasu, bodźca, by jej świat nie był już zatrzymany, by nie musiała jakby stać z boku.
Czy żałobę warto przeżyć? Warto ją przepracować, poddać się jej. Pozwolić sobie na smutek, żal, złość, a potem – powoli, z czasem – odkryć w sobie siłę i pójść dalej, odnaleźć nowe drogi i cele. To może być również moment, w którym przewartościujemy swoje priorytety, odkryjemy nowe pasje, nawiążemy nowe relacje.
Bohaterka zadaje sobie pytanie: Kim jesteś, Blake Blue? Czy to jest tak, że ludzie nie znają do końca samych siebie? Czy warto dokopywać się do swojej tożsamości? Może skrywa coś mrocznego…
Ludzka natura jest złożona i wielowymiarowa, a do tego skomplikowana i pełna paradoksów.
Przez pewien czas nasza tożsamość może być stopniowo kształtowana przez otoczenie, doświadczenia życiowe, relacje z innymi ludźmi oraz osobiste wybory, których dokonujemy. Jednak nigdy tak do końca nie wiemy, kim jesteśmy tak naprawdę, głęboko w nas samych… Sądzę, że tego możemy dowiedzieć się wówczas, gdy stajemy przed czymś, czego się nie spodziewamy lub gdy dzieje się coś, co nie do końca akceptujemy.
Odkrywanie swojej tożsamości to proces, któremu towarzyszy niepewność, ale również fascynacja. Gdy zagłębiamy się w zakamarki własnego umysłu, możemy odkryć mroczne aspekty naszej osobowości, które stanowią cenną lekcję i nadają naszemu życiu nowy sens. Myślę, że większość ludzi nieustannie poszukuje swojego prawdziwego „ja", chce odkryć własne pragnienia i poznać swoje granice… To jakby zaglądanie na drugą stronę własnego strachu (śmiech), gdzie dowiadujesz się o sobie czegoś, czego inni nie wiedzą.
Nie oszczędzasz swojej bohaterki. Blake cały czas prześladują demony. Przeżywa rollercoaster emocjonalny. Ma takie „szczęście", czy to rodzaj naznaczenia?
W literaturze często spotykamy bohaterów, którzy przechodzą przez ciężkie doświadczenia, a ich życie jest pełne zawirowań i nagłych zwrotów akcji – jak na przykład w mojej książce (śmiech). To odzwierciedla realne życie i pomaga osiągnąć balans w rzeczywistości. Chodzi także o wzmocnienie dramatyzmu i wzbudzenie doznań u czytelnika… W przypadku Blake możemy postrzegać te wyzwania jako część jej osobistego rozwoju, który rozpoczyna się od momentu, gdy zostaje przedstawiona w pierwszej części Po drugiej stronie strachu jako rozkapryszona córeczka tatusia, która nie wie, czego chce, a jednocześnie wzbudza negatywne emocje. Sądzę, że to, czego ona doświadcza, kształtuje ją jako osobę i może skłonić do przewartościowania swoich wartości, priorytetów i celów w życiu.
W pewnym momencie pojawia się ktoś, kogo Blake się nie spodziewa. To duże zaskoczenie również dla czytelnika. Czy mocne zwroty akcji to Twoja specjalność? (śmiech)
Kocham to! Szczerą miłością, to takie jakby odbicie mnie samej. Lubię, gdy moje życie pędzi, nie znoszę nudy ani jak czas wolno płynie, jak ludzie myślą wolno i wszystko dzieje się powoli (śmiech) – stąd ten dynamiczny nalot w mojej powieści. To jestem ja.
Moje historie mają być pełne emocji, mają eksplorować wnętrze i pozostawiać za sobą lekką zawieruchę. Chcę czuć w nich to napięcie i gwałtowność. Mocne zwroty akcji mają mocniej zaangażować czytelnika w opowieść i sprawić, że nie będzie mógł się od niej oderwać. Chcę sobie wyobrażać, jak przewraca strony z niecierpliwością, aby dowiedzieć się, co stanie się dalej – to jest niezwykle ekscytujące.
Budowanie napięcia pozwala mi również na ukazanie różnych charakterów postaci i pokazanie, jak reagują na nowe wyzwania, jakie przed nimi stawiam. Dzięki temu mogę wczuć się w ich rolę.
Kim dla ciebie jest Blake Blue? Poświęcasz jej ogrom swojej uwagi, całą serię. Ona sama jest mocno zagubiona, ale też w jakimś sensie niezłomna.
Kim jest dla mnie Blake?
Hmm…
Blake to ktoś, kto sprawił, że przestałam się bać. Ona jest magiczną iskrą, która ożywiła moje zaschnięte marzenia i przypomniała, że zawsze pragnęłam być pisarzem. Jest kimś, kto nauczył mnie dostrzegać siebie głębiej i myśleć o sobie. To ktoś, kto jest ze mną i we mnie... Może to moje alter ego?! (śmiech). Może to ktoś, kogo tak naprawdę znam…
Czy jest zagubiona?
W pewnym sensie tak, ale uważam, że po prostu nie znajduje czasu, by się zatrzymać i przemyśleć wszystko (śmiech). Prawdopodobnie wtedy stwierdziłaby, że to nie jest zagubienie, a w tym jej wyjątkowym, nonszalanckim uroku kryje się niezłomna moc, która działa na innych jak magnes.
Blake jest bohaterką marzeń, potrafiącą zatrzymać czas i nadającą puls egzystencji, przenikającą głęboko, tam gdzie skrywają się pragnienia…
W Twojej powieści nie brakuje abstrakcji. Nie chodzi tylko o motywy fantasy – po prostu wraz z bohaterką pędzimy przez fabułę pełną zaskoczeń, emocji, ale też namiętności. Czy to w jakiś sposób odzwierciedla charakter samej Blake?
Blake jest wielowarstwowa, pełna sprzeczności, wciągająca. Dużo w niej chaotyczności i skomplikowanego charakteru, co sprawia, że staje się realistyczną postacią, a odkrywanie jej złożonego ego i ukazywanie jej reakcji na różne sytuacje, w jakich się znajduje, są dla mnie jako pisarza wyjątkowym doświadczeniem.
Blake nie udaje. Jest sobą i nie przejmuje się tym, co ktoś o niej będzie myślał. Uwielbiam w niej to, dlatego tak ją wykreowałam, a wprowadzając abstrakcyjne elementy, chciałam ukazać wrażliwość, ekscytację, zadziorność oraz złożoność tej postaci, co pozwala nam spojrzeć na jej osobowość z różnych perspektyw i zrozumieć, że jest ona kompleksową osobą, nie ogranicza się tylko do swojej powierzchowności, ale posiada wiele intrygujących cech. To ma ukazać jej unikalność oraz to, że zmaga się z rzeczywistością, która bywa zaskakująca i nieprzewidywalna.
W książce dużo się dzieje. Pojawia się też coraz więcej bohaterów. W jaki sposób pracowałaś nad tekstem, by się nie pogubić? Ile czasu poświęciłaś na to? Powieść liczy sobie ponad 500 stron. To solidna dawka wrażeń, nie ma tu miejsca na nudę.
Praca nad tekstem, pełnym wydarzeń i pojawiających się bohaterów, wymagała ode mnie solidnego planowania i organizacji… – tak pewnie powinnam powiedzieć, tak to się przecież robi (śmiech)... Ale tak naprawdę było zupełnie inaczej.
Mogłabym opowiedzieć, że stworzyłam szczegółowy zarys fabuły, wyznaczyłam główne punkty i etapy rozwoju postaci… ale tego też nie zrobię!
Owszem, na początku był pewien plan, ale szybko się okazało, że ten plan, ma swój własny zapasowy plan (śmiech). Nie znoszę być ograniczana jakimiś zasadami, które rzekomo obowiązują w pisarstwie. To kompletnie nie dla mnie i dzięki temu, że nie miałam planu, mogłam całkowicie oddać się pisaniu tej powieści. Żyłam w niej, przenikałam do tego świata, wcielałam się w różne role i prowadziłam dialogi sama ze sobą, aby naprawdę poczuć każdy szczegół.
Pisałam dosłownie wszędzie, odpływałam, niezależnie od tego, gdzie w danym momencie byłam. Gdy coś mnie wkurzało, przenosiłam to do mojej opowieści, gdy pojawiał się kryzys, również on znalazł odzwierciedlenie w tekście...
Jestem chaotyczna – to taki rodzaj mojego stylu życia, który przyjęłam, a który pozwala mi na swobodę i kreatywność. Chaos powoduje również to, że podejmuję szybko decyzje, co pozwala mi uniknąć paraliżu decyzyjnego.
Praca nad tą powieścią była dla mnie – jest dla mnie – przygodą, pasją i spełnieniem artystycznego wyrazu. Oddałam się jej bez tego planowania i to było w tym najlepsze, bo dzięki temu jest ona taka, jaka jest. Moja, szczera, prawdziwa.
Pierwszy tom zyskał spore grono czytelniczek i czytelników. Drugi tom bardzo zaskakuje. Blake posuwa się niemal do granic. I pewną granicę przekracza. Czego zatem spodziewać się w tomie trzecim?
Hmm… (śmiech)
Możemy spodziewać się jeszcze większej dawki emocji, zaskakujących momentów, a niespodziewane zwroty akcji nadal będą obecne, aby utrzymać ekscytującą i dynamiczną narrację.
Być może Blake zmierzy się z wątpliwościami i tajemnicami, pozwalając sobie szaleć na granicy rozsądku, by nas zaprowadzić do miejsc, których się nie spodziewamy.
Planuję, aby relacje między bohaterami uległy dalszemu przetasowaniu... Zaskoczenia czekają zarówno Blake, jak i czytelników.
Zamierzam wywrócić wszystko do góry nogami i mocno pogmatwać całą historię. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła - byłoby to zbyt nudne, a przecież tytuł książki zobowiązuje.
Myślę, że nikt nie przewidzi, jak zakończy się ta porywająca historia, która będzie trzymać w napięciu do ostatniej strony. Nie wiem, czy sama do końca to wiem (śmiech). Może pozwolę Blake zdecydować...
Książki Po drugiej stronie strachu kupicie w księgarni internetowej autorki!