Małe dylematy wielkich instytucji - Radio Maryja, a jego tezy
Data: 2006-01-31 21:46:27Abstrahując od doktrynalnych sporów, czy Kościół Katolicki godzi się nazywać instytucją, pragnę zwrócić uwagę na pewien mimo wszystko ściśle „instytucjonalny” problem.
Dziś wieczorem dowiedziałem się, że Episkopat po raz kolejny ominął problem „Radia Maryja” szerokim łukiem. Zasłaniając się nawałem spraw związanym z planowaną pielgrzymką Benedykta XVI-go, pozostawiono nietkniętym tą żywotną (w negatywnym sensie) kwestię. Nie znam grafika Episkopatu, niemniej śmiem twierdzić, że w marcu (kolejne planowane spotkanie) problemów z pielgrzymką będzie o niebo więcej i będą aktualne; teraz zaś byliśmy świadkami „gdybania”, podczas kryzysu, jakiego w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać (być uczestnikiem?).
Eskalacja wewnętrznego rozłamu nastąpiła po latach pobłażania Redemptoryście. Znamienne są „kamienie milowe nienawiści” Radia, w postaci kampanii przeciw księdzu Tishnerowi, Miłoszowi, czy wreszcie Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu... Ten ostatni na łamach „Rzeczypospolitej” z wielkim żalem stwierdza, iż nie przypuszczałby, że dożyje chwili, gdy w wolnej Polsce rzucane będą na niego takie oszczerstwa, w dodatku „przez radio pod sztandarem Maryi”.
Inteligenckie środowiska odnoszą się do Radia Maryja bądź to z niechęcią, bądź ze strachem. Ja osobiście podzielam ten drugi pogląd. Dawno już przestałem rzucać gromy, a zacząłem się autentycznie bać. Oto w imię Kościoła kultywuje się nienawiść, ciemnotę i podtrzymuje gorycz, zamiast to wszystko „zwalczać miłością”.
Zaplecze o. Rydzyka w postaci zgorzkniałych, samotnych starszych ludzi, to najstraszniejsze z czym się spotkałem w nowożytnej historii Kościoła. Nawet tzw. „wojujący katolicyzm” Ameryki Łacińskiej ma w sobie mniej tragizmu i jest dużo bardziej szczery i uzasadniony.
To, co zaserwowali nam Redemptoryści to bezlitosna gra na uczuciach osamotnienia, bezsensu i żalu, tak powszechnych wśród starszych ludzi. Radio, wyciągając do nich rękę i przekonując, że są potrzebni, że wiele mogą zdziałać, więcej – muszą walczyć ze wszechobecnym złem - staje się ich przewodnikiem i celem życia. Nowym powodem by istnieć. Lecz by mieć ich w garści WRÓG zawsze musi być widoczny. Żydzi, Masoni, Komuniści, LIBERAŁOWIE, geje, feministki, dziennikarze TVN-u – nie brak potencjalnego źródła zła. Żołnierz, który jest ciągle w boju nie myśli – działa. Psychoza strachu, dbanie by poziom żółci i gniewu nie opadł, pozwala na łatwą kontrolę mas.
Widzimy tu totalne sprzeniewierzenie się zasadom Ewangelii i tradycji Kościoła. Zamiast uspokajać i wzbudzać kreatywną miłość, wzbudza się nienawiść. I to u kogo! U starszych ludzi, i schyłku życia, którzy już nie będą mieć czasu by naprawić swoje błędy.
W miejsce kompleksowych działań pozwalających na spokojną śmierć, pogodzenie ze światem, ludźmi i Bogiem, tworzy się „moherowe potwory”, wzbudzające niechęć swoją zaściankowością i ślepą wiarą w uwłaczające inteligencji tezy Rydzyka.
Do tego dochodzi szereg niewyjaśnionych do dziś kwestii finansowych Radia. Co ze świadectwami NFI, które miałby być przekazane na pomoc Stoczni Gdańskiej? Co z udokumentowaniem środków za jakie postawiono jeden z najsilniejszych nadajników radiowych w Polsce i Europie? Co z księgowością Radia, w której wglądu nie ma nawet Episkopat, o Generale Redemptorystów nie wspominając? Nie chodzi o to, że ktoś chce im tą kasę zabierać, ale żeby było widać fakt uczciwego jej zyskania i posiadania.
Na początku o. Rydzyk zapowiadał się całkiem nieźle. Zasłynął jako współtwórca „mszy bitowych”, które w latach świetności tej muzyki były niezłym posunięciem przyciągającym wiernych. Potem jednak, gdy Radio było w powijakach, wyjechał na pewien czas do Niemiec. Ponoć wrócił stamtąd napakowany ideami, które do dziś z energią wprowadza...
Centralistyczny Kościół Katolicki to nie plac zabaw, z jednej strony, ani też korporacja medialna z drugiej. Kościół od zawsze pretendował do bycia tylko jednym z czynników opiniotwórczych.
Doktrynalnie jednak rzecz ujmując, Kościół pielęgnuje pewne moralne postawy, oparte na ewangelicznej miłości bliźniego. I na kanwach tego wierni są wolni w swych wyborach. Najlepiej ujął to św. Augustyn – „kochaj Boga i rób co chcesz”. Problem jednak w tym, że pewne osoby po prostu robią co chcą, nie zważając na żadne wartości. Zapominają jednak, że Bóg, też kocha ludzi, też w końcu też zrobi co zechce, odpłacając im po tysiącktoć, za uczucia które tworzyli i pielęgnowali na tym padole... Podobnież zapłaci tym, którzy mieli władzę powstrzymać rozłam wśród wiernych, ale woleli nie ruszać...wiadomo czego, by nie stało się ...wiadomo, co....
Dodany: 2006-02-03 08:54:13
Dodany: 2006-02-02 10:53:13
Dodany: 2006-02-02 10:14:56
Dodany: 2006-02-02 08:56:32
Dodany: 2006-02-01 16:07:11
Dodany: 2006-02-01 15:00:52
Dodany: 2006-02-01 13:24:46