Każdy mądry boi się życia. Wywiad z Łukaszem Jaroszem

Data: 2021-09-08 10:56:34 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet

– Najczęściej sprawcami okazują się te osoby, które podejrzewamy najbardziej. W beletrystyce to jednak nie przejdzie, tym bardziej w klasycznym kryminale, którego najważniejszym pytaniem jest: kto zabił? Tutaj autor musi popuścić wodze fantazji i zakręcić wystarczająco, żeby usatysfakcjonować czytelnika – mówi Łukasz Jarosz, autor książki Anioł.

Łukasz Jarosz - autor książki Anioł

Pod wpływem silnych emocji każdy jest zdolny do wszystkiego – mówi jedna z bohaterek Anioła. W każdym z nas drzemie zło?

Chcę wierzyć, że nie w każdym, ale tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Na szczęście większość ludzi nigdy nie znajdzie się w okolicznościach, w których silne emocje doprowadziłyby ich do zbrodni. Ważne jest, żeby nie wmawiać sobie i innym, że nienawiść to coś rzadkiego i obcego człowiekowi, bo jest ona, niestety, wraz z tym drugim uczuciem, zdaje się na literę m, jedną z najbardziej powszechnych ludzkich emocji. I one często się łączą. Zawsze pragnę, by moje najważniejsze postaci ostatecznie nie kierowały się niskimi instynktami, takimi jak chęć bogactwa czy władzy, tylko tym, co wybrzmiewa im w sercach.

Chyba nie każdy z nas może stać się mordercą?

W afekcie albo w samoobronie – każdy. Wyrachowanym, zimnokrwistym zabójcą na szczęście nie wszyscy, chociaż myślę, że wcale nie tak mało osób, jak powszechnie sądzimy.

Śledczy w Pańskiej powieści nie wykluczają żadnej opcji. Dlaczego czasem sprawcami okazują się osoby, które podejrzewamy najmniej?

Najczęściej sprawcami okazują się te osoby, które podejrzewamy najbardziej. W beletrystyce to jednak nie przejdzie, tym bardziej w klasycznym kryminale, którego najważniejszym pytaniem jest: kto zabił? Tutaj autor musi popuścić wodze fantazji i zakręcić wystarczająco, żeby usatysfakcjonować czytelnika.

Każdy z nas ma pewne granice wytrzymałości? Także doświadczeni policjanci?

Każdy. Jedni mają go przesunięty dalej, inni nie.

Zajmujący się sprawą morderstwa śledczy z Anioła również mają problemy z zachowaniem zimnej krwi. Do śmierci nie da się przyzwyczaić?

Proszę sobie wyobrazić, że jedzie pan do domu, w którym umarła samotna staruszka, a tam psy już częściowo zajęły się jej rozkładającymi zwłokami, a muchy przeniosły krew na ściany i sufit. Zwierzęta z czerwonymi pyskami warczą na pana. Albo widzi pan wyciągniętego z jeziora, otyłego mężczyznę, który przez swoją tuszę i czas spędzony w wodzie pokrył się woskotłuszczem – tak, że skórzane „rękawiczki”, które schodzą mu z dłoni, to pikuś. Lub obserwuje pan twarz zmiażdżoną w taki sposób, że z krwawej miazgi można zabezpieczyć odcisk buta sprawcy. Zatem, wracając do pytania: do śmierci można się przyzwyczaić, ale nie do każdej.

Ale może da się ją oswoić? W przypadku pracy policjantów to chyba jedyna możliwość, by nie zwariować…

Uważam, że łatwiej jest oswoić śmierć naturalną od gwałtownej. Ktoś umiera na raka w hospicjum – smutne, ale wszyscy znają koniec tej historii. Zupełnie inaczej jest w przypadku, gdy człowiek odchodzi zgnieciony samochodem po czołowym zderzeniu.

W Aniele pokazuje Pan policjantów z ich licznymi słabościami. Nie ma Pan wrażenia, że we współczesnych kryminałach policjanci często są odczłowieczani i nawet najgorsza zbrodnia nie robi na nich wrażenia?

Gdybym nie miał takiego wrażenia, nie napisałbym tych postaci tak, jak napisałem. Jest dla mnie istotne, aby bohaterowie byli ludzcy, także, aby ich charaktery nie były proste, a ich historie łatwe.

Czyli chciał Pan przełamać ten schemat? Pokazać z jednej strony doświadczonych i skutecznych detektywów, a z drugiej – po prostu zwykłych ludzi?

Chciałem, aby postacie służyły fabule, bo o to w tej zabawie chodzi. Jeżeli dodatkowo ktoś będzie mógł się z nimi utożsamić na zasadzie, że to „prawdziwi ludzie”, tym milej będzie mi na duszy.

Anioł - Łukasz Jarosz - książka

Marcin „rozpieprza sobie małżeństwo”, Monika i Oskar nie mogą zasnąć z myślą, że ich sprawa pozostaje nierozwiązana. Bycie śledczym to nie tylko niewdzięczne, ale i wyniszczające zajęcie?

Monika nie może spać przez koszmary, a Oskar cierpi na klasyczny przykład depresji. Ale owszem, ci ludzie są zdeterminowani, aby poznać prawdę. To westernowy motyw, znany również z estetyki noir, tak zwanych „ostatnich sprawiedliwych”. Oni nie patrzą na pochwały i nagrody – muszą posprzątać po czyimś bałaganie. I tak nikt ich nie doceni – zupełnie tak samo, jak ludzi walczących o wartości. Skończą, nad czym ubolewam, spustoszeni w środku i szczęście będzie, jeśli nikt ich nie opluje.

Czytając Anioła, dowiadujemy się, że zabójstwo jest jedynie elementem układanki. Śledztwa są znacznie bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać?

Nie są. Zabija listonosz albo żona. W prozie gatunkowej trzeba jednak trzymać się prawideł – śledztwo ma być dynamiczne, ze zwrotami akcji, mylnymi tropami i zaskakującym zakończeniem.

Śledczy muszą podążać jedynie za obiektywnymi wskazówkami, a nie własną intuicją?

Muszą podążać za logiką, ona, jak uważa pewna pani nadkomisarz, nigdy nie zawodzi.

Dlaczego więc niektóre sprawy na zawsze pozostają nierozwiązane?

Bo nie ma w nich logiki. Zabija ktoś, na kogo nie pada nawet cień podejrzeń, i zabija kogoś, kogo nie znał.

Nadkomisarz Kijowska przekonuje się, że Oliwia Wajdzik skrywa znacznie więcej sekretów, niż mogłoby wskazywać jej poukładane mieszkanie. Każdy z nas ma pewne tajemnice?

Uważam, że każdy, dla zdrowia psychicznego, powinien mieć choćby jeden mały sekret. Niekoniecznie musi to być osoba porwana przez nas i trzymana w niewoli w piwnicy. Dla pełnej jasności: nie mam w domu piwnicy.

Policjantka „nie wie, co powinna czuć”, kiedy zamyka swoją sprawę. Sprawiedliwość nie zawsze znaczy to samo?

Chciałbym, żeby świat był sprawiedliwy, ale nigdy taki nie był i nie będzie. Monikę przerastają momenty, w których dowiaduje się, dlaczego tak jest. Każdego myślącego przerastają. Każdy łudzi się, że osiągnął swój cel i może się szczerze uśmiechnąć, a jedyne, co może, to uśmiechnąć się z założoną maską – i nie mam na myśli modnej ostatnio maseczki chirurgicznej.

Może więc to życia, a nie śmierci powinniśmy się obawiać?

Każdy mądry boi się życia. Smutku, którego przeważnie jest więcej, niż radości. Jak rapował Sebastian Fabijański – Chłopaki nie płaczą, płaczą mężczyźni. Strach paraliżuje, trudno. Jedyne, co możemy na to zrobić, to podnieść się, choćby i setny raz, i spróbować stawić mu czoła. Żeby potem chociaż móc wykrzyknąć niczym Randle McMurphy w szpitalu psychiatrycznym: Przynajmniej spróbowałem!.

Książkę Anioł kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.