Pochwała łamag - Justyna Kowalczyk i jej walka o medal olimpijski

Data: 2006-02-25 10:33:58 Autor: mh
udostępnij Tweet

Od wzniosłości do śmieszności jeden tylko krok – miał powiedzieć cesarz Napoleon Bonaparte. I na odwrót również. Od klęski do sukcesu może być bardzo blisko, zwłaszcza jeżeli ktoś potrafi działać zgodnie z inną maksymą, której autorem był Józef Piłsudski: Przegrać, ale nie dać się pokonać – to prawdziwe zwycięstwo.

Justynę Kowalczyk wykpiono i obśmiano po tym jak omdlała na trasie narciarskiego biegu na 10 kilometrów i nie ukończyła wyścigu. „Łamagi” – taki wielki tytuł wybił na pierwszej stronie jeden z tabloidów, a wśród zdjęć-przykładów tych patałachów była m.in. właśnie fotografia Justyny Kowalczyk. Kilka dni później „łamaga” po heroicznym wysiłku zdobyła brązowy medal zimowych igrzysk olimpijskich – siódmy w całej historii startów Polaków. Powinna się cieszyć i być z siebie dumna, ale też z rezerwą podchodzić do dziennikarzy, którzy będą teraz pisali peany na jej część. I to bynajmniej nie dlatego, że obrazili ją owym słowem „łamaga”, ale z tego powodu, że złamali podstawową zasadę, dzięki której sport jest piękny i szlachetny: wspieramy swoich zawodników nie tylko wówczas, gdy wygrywają, ale także wtedy, kiedy przeżywają dramat. Bo zawsze do triumfu może być jeden tylko krok.

"O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" - Michał Karnowski, Piotr Zaremba

Z innej beczki. Pamiętam doskonale czasy, kiedy Jarosława Kaczyńskiego przedstawiano jako oszołoma i politycznego bankruta, którego miejsce jest w rupieciarni historii. Przyszłość miała należeć do Frasyniuków, Geremków, Cimoszewiczów nawet. Tymczasem Kaczyński stworzył partię, która nie tylko podwójnie wygrała wybory (parlamentarne i prezydenckie), ale także potrafi rządzić skutecznie (choć nie mając większości w sejmie), bez kompromitacji i cieszyć się wciąż poparciem społecznym. A wszystko to mimo wściekłej nagonki lwiej części mediów, mającej za złe Kaczyńskiemu wszystko, nawet to że „sięgnął po całą władzę”. Ale przecież właśnie o to w polityce chodzi i to udawało się tylko najlepszym. Chociażby Churchillowi – łysemu, niskiemu i grubemu.

Dżentelmeni zajmują się tylko przegranymi sprawami – to z kolei bon mot rodem z Anglii. Warto cenić tych, którzy coś przegrali, którzy chwilowo znajdują się na aucie. Bo bardzo często do sukcesu mają o wiele bliżej niż się komukolwiek zdaje.

"Churchill. Najlepszy sojusznik Polski?" - Tadeusz Antoni Kisielewski

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - Karol Kordyka
Karol Kordyka
Dodany: 2006-02-26 19:17:31
0 +-
... boleśnie trafne przyrównianie do Churchilla... inteligencja Angielska tak na prawdę go nieznosiła, uważała za sybarytę i prostaka. ( cóż, śmiałe stwierdzenie Ch. , iż do trzydziestego roku życia myślał, że męskie przyrodzenie jest zbudowane z tkanki kostnej średnio przystoi premierowi) Jest jednak powazna różnica między Churchillem i Kaczyńskimi. Ten pierwszy miał plan i wielce niezłomną wolę jego realizacji - przy czym władza była dla niego narzędziem. Kaczyńscy niestety co raz wyraźniej ukazują, ze władza jest dla nich celem, zaś powód jej zdobycia jest mglisty, nijaki, pełen dziur. Chaotyczna polityka personalna, rozmyte 100 dni rządu, psychoza czystek... Polacy przeżyli trzy reformy Balcerowicza, w tym dwie z własnej, nieprzymuszonej woli... z tego wniosek, że potrafimy wiele wytrzymać W IMIĘ CELU... przy jego braku, szybko się nudzimy i kierujemy ostrza przeciw naszym niedoszłym liderom.... Czego sobie i Państwu życzę....

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje