Kilka słów o szczęściu
Data: 2009-10-31 11:33:10Zacznijmy od początku. „Chcę” – czy nie brzmi to trochę jak krzyk dziecka w sklepie zabawkowym? Kto ma dzieci, ten wie, że takie „chcę”, może czasami wyprowadzić z równowago, zwłaszcza jeśli chodzi o 20 lalkę/samochodzik, ewentualnie o coś, na co mimo szczerych chęci nie możemy sobie pozwolić. No ale przecież nasze dziecko „chce”. No i co z tym zrobić? Co zrobić, jeśli nagle uświadamiamy sobie, że trzymamy za śliczną rączkę małą beksę, która tupie, krzyczy, nie pozwala się odciągnąć od „zabawki życia”, albo – co chyba jeszcze gorsze – obraża się na mamusię i tatusia, odmawia jedzenia, chodzenia do toalety i takie tam, no w każdym razie znajduje idealny środek aby zamanifestować swoje niezadowolenie zatruwając przy tym życie rodzicom? Pomyślimy pewnie, rozpieszczony bachor. Słusznie. Ale… ale czy przypadkiem nie mamy do czynienia z analogiczną sytuacją, kiedy nasze pragnienia jakiegoś tam szczęścia, wyrażone słowem „chcę”, nie zostaje spełnione? Czy w takich przypadkach, nie jest może tak, że obrażamy się na cały świat, zazdrościmy, zatruwamy życie tym którzy wg nas „mają lepiej”, czy chociażby umiejętnie wbitą szpileczką nie umniejszamy radości innych? No właśnie. Chyba każdemu z nas zdarzyło się kiedyś być wrednym. I pół biedy jeśli tylko zdarzyło się. Gorzej jeśli się zdarza, albo… trwa. No więc to nasze „Chcę” (nie np. „chciałbym”, czy „dobrze by było”, czy nawet „marzę”), nie stawia nas samych na pierwszym miejscu, nie każe nam patrzeć niewiele dalej niż czubek własnego nosa? No i czego tak właściwie chcemy?”Tylko być szczęśliwym”. Tylko. A czym jest szczęście? Dla wielu z nas, jest to stan niezakłóconej przyjemności, odczuwanej np. przez bycie akceptowanym, przez posiadanie kogoś kochanego, przez odpowiedni status społeczny i materialny. Albo przez te wszystkie rzeczy naraz i może jeszcze np. …. No można tu sobie powymieniać. Tylko, zaraz… gdzie się podziało „tylko” ?
W tym miejscu można powiedzieć „ no ale przecież każdy chce być szczęśliwy!”. Pewnie. To jest naturalne. Chodzi mi jednak o to, aby uświadomić sobie, ze aby być szczęśliwym, trzeba być prawdziwym szczęściarzem! No właśnie, jeśli komuś udało się już znaleźć, osiągnąć, utrzymać ten wspaniały stan, niech nie myśli, że to taka błahostka, która mu się należy jak chłopu ziemia. Jest to coś, za co trzeba dziękować losowi.
Teraz z kolei powiemy „każdy ma prawo być szczęśliwy”. Guzik prawda. Czy np. ma prawo być szczęśliwa osoba, która jest masowym mordercą, dzieciobójcą, malwersantem i przez którą wiele, wiele innych osób jest nieszczęśliwych? To skrajny przypadek, ale dobrze ilustruje sytuację budowania szczęścia własnego na gruzach szczęścia cudzego. Znowu warto przypomnieć tu obraz dzieciaka wymuszającego kolejną zabawkę. Znowu przypomina się obszar świata roztaczany przez czubek własnego nosa. Nie, zdecydowanie nie każdy ma prawo być szczęśliwym.
To jednak dość szeroki temat. Co człowiek, to inna sytuacja. Bo niby co ma powiedzieć ktoś, kto dobiega końca życia, a nie dość, że nigdy (czy prawie nigdy) nie był szczęśliwy, to mało tego, był nieszczęśliwy? Czy taki człowiek właśnie nie ma prawa do szczęścia? Nie wiem. Nie jestem filozofem, teologiem, ani wielkim myślicielem. Wiem jednak, że każdy powinien walczyć o swoje szczęście. I wiem też, że ta walka ma być honorowa, ma odbywać się według zasad moralności. Wiem, że są sytuacje, że trzeba odpuścić, nawet za cenę własnego szczęścia, bo JA – nie zawsze stanowi wartość najwyższą. Co jeszcze wiem? To, że szczęścia można się nauczyć. To, że można je znaleźć tam, gdzie przy pobieżnych oględzinach moglibyśmy go nie dostrzec.
Wracając do słów „Ja tylko chcę być szczęśliwy” – śmieszą mnie one. Czy nie bardziej stosownie jest powiedzieć „ja chciałbym być szczęśliwy”? lub „marzę o szczęściu”? Czy nie lepiej być dzieckiem które umie cieszyć się z trochę tańszej lalki i które potrafi mimo wszystko słuchać rodziców, których stać tylko na kupno jednego samochodzika na baterie ?
W tym miejscu można powiedzieć „ no ale przecież każdy chce być szczęśliwy!”. Pewnie. To jest naturalne. Chodzi mi jednak o to, aby uświadomić sobie, ze aby być szczęśliwym, trzeba być prawdziwym szczęściarzem! No właśnie, jeśli komuś udało się już znaleźć, osiągnąć, utrzymać ten wspaniały stan, niech nie myśli, że to taka błahostka, która mu się należy jak chłopu ziemia. Jest to coś, za co trzeba dziękować losowi.
Teraz z kolei powiemy „każdy ma prawo być szczęśliwy”. Guzik prawda. Czy np. ma prawo być szczęśliwa osoba, która jest masowym mordercą, dzieciobójcą, malwersantem i przez którą wiele, wiele innych osób jest nieszczęśliwych? To skrajny przypadek, ale dobrze ilustruje sytuację budowania szczęścia własnego na gruzach szczęścia cudzego. Znowu warto przypomnieć tu obraz dzieciaka wymuszającego kolejną zabawkę. Znowu przypomina się obszar świata roztaczany przez czubek własnego nosa. Nie, zdecydowanie nie każdy ma prawo być szczęśliwym.
To jednak dość szeroki temat. Co człowiek, to inna sytuacja. Bo niby co ma powiedzieć ktoś, kto dobiega końca życia, a nie dość, że nigdy (czy prawie nigdy) nie był szczęśliwy, to mało tego, był nieszczęśliwy? Czy taki człowiek właśnie nie ma prawa do szczęścia? Nie wiem. Nie jestem filozofem, teologiem, ani wielkim myślicielem. Wiem jednak, że każdy powinien walczyć o swoje szczęście. I wiem też, że ta walka ma być honorowa, ma odbywać się według zasad moralności. Wiem, że są sytuacje, że trzeba odpuścić, nawet za cenę własnego szczęścia, bo JA – nie zawsze stanowi wartość najwyższą. Co jeszcze wiem? To, że szczęścia można się nauczyć. To, że można je znaleźć tam, gdzie przy pobieżnych oględzinach moglibyśmy go nie dostrzec.
Wracając do słów „Ja tylko chcę być szczęśliwy” – śmieszą mnie one. Czy nie bardziej stosownie jest powiedzieć „ja chciałbym być szczęśliwy”? lub „marzę o szczęściu”? Czy nie lepiej być dzieckiem które umie cieszyć się z trochę tańszej lalki i które potrafi mimo wszystko słuchać rodziców, których stać tylko na kupno jednego samochodzika na baterie ?
Dodany: 2015-02-22 10:16:16
Dodany: 2011-01-02 15:58:11
Dodany: 2010-10-08 10:07:11