Hieny wokół dramatu.... - O śmierci Waldemara Milewicza
Data: 2006-02-02 10:26:55Jestem poruszony zachowaniem wielu mediów wobec tragedii w Katowicach. Dziennikarze naruszają intymność cierpienia. Pokazują je niczym towar, który można dobrze sprzedać. Nie zdecydowałbym się na takie postępowania. Tymczasem staje się ono normą, w epatowaniu tragedią brukowce nie różnią się od telewizji publicznej. Jak można wielokrotnie pokazywać kobietę rozpaczającą, że pod gruzami zostali jej bliscy? Ona krzyczy to w rozpaczy i szoku, a telewizja jej ból traktuje jako dobry news, taki do puszczenia kilka razy w ciągu dnia....
Jak można publikować zdjęcia chłopca, który w katastrofie stracił rodziców i brata? Czy jego fotografia doda cokolwiek do tej wstrząsającej informacji, czy też będzie tylko służyła sensacji, zaspokojeniu ciekawości wynikającej ze wcale nieszlachetnych instynktów? Jak można drukować fotografię pięcioletniej dziewczynki wrzucającej różę do otwartego grobu swego ojca? Kto dał fotoedytorowi gazety prawo do wystawiania jej osobistej najgłębszej tragedii na widok publiczny? To tylko trzy przykłady. Jakiś czas temu środowisko dziennikarskie zgodnie krytykowało gazetę, która zamieściła zdjęcie martwego Waldemara Milewicza. Dziś zgodnie brukowce i telewizja publiczna wystawiają na widok publiczny najprywatniejsze i najdotkliwsze cierpienia. I to nie służy wcale realizacji dziennikarskiej misji informowania. Normą staje się wetknięcie osobie, która straciła najbliższych mikrofonu pod usta i zadanie pytania: Co pan/pani czuje? Granice zostały przekroczone. Stada dziennikarzy zachowują się jak stada hien.
Dodany: 2007-03-18 22:39:11