Bajka, w którą chce się wierzyć. Recenzja filmu „Downton Abbey"
Data: 2019-09-16 13:09:55Filmowa odsłona serialu „Downton Abbey” to historia urocza. A przy tym inteligentna, skrząca się dowcipem i momentami autentycznie poruszająca. Ale – niestety – to film oderwany od rzeczywistości jeszcze mocniej niż serial.
Jest rok 1927, a więc mniej-więcej rok po zakończeniu finału serialu. Członkowie rodu Crawleyów żyją dostatnio pod opieką wiernej służby. Sielanka zdaje się trwać w najlepsze. A jednak srebra rodowe nie lśnią już tak, jak przed laty, bojler wciąż się psuje, a złote lata arystokracji zdają się odchodzić w niepamięć. Wszystko to jednak przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy do Downton Abbey przychodzi list. Królewska Poczta z zapowiedzią wizyty samej królewskiej pary. Wydarzenia nabierają tempa, a z zasłużonej „emerytury” powrócić będzie musiał nawet niezastąpiony Charles Carson (znakomity Jim Carter). Mieszkańcy miasteczka jednoczą się w zachwycie, mogąc dostarczyć idealne pory na królewski stół, służba pragnie ugościć monarchów, nakarmić i napoić ich po królewsku, a Crawleyowie wiedzą, że to od tej wizyty zależy, czy pozostaną przeciętną brytyjską szlachecką rodziną, czy dołączą do prawdziwej elity. Rzecz w tym, że nic nie idzie tak, jak trzeba.
Plakat promujący film Michaela Englera może budzić przerażenie. 20 osób na jednym zdjęciu, a od zakończenia emisji serialu minęły już cztery lata. Czy jeszcze pamiętamy bohaterów? Czy ktoś, kto nie oglądał telewizyjnej produkcji, ma szansę odnaleźć się w fabule filmu kinowego?
O dziwo – bez najmniejszych problemów. I jeśli nawet początkowo nie będzie darzył bohaterów tak wielkim uczuciem, jak w przypadku oddanych fanów, choć nie da o sobie znać nostalgia związana z wrażeniami z serialu, to nawet nowy widz szybko zorientuje się, kto tu jest kim. Scenariusz Juliana Fellowesa (swoją drogą, znacie jego książki, chociażby powieści Belgravia, Czas przeszły niedoskonały czy Snoby?), choć w istocie nie grzeszy przesadną oryginalnością (kolejne wątki po prostu przewijają się przed oczami widza i raczej nie ma tu miejsca na zbyt duże zaskoczenie), jest precyzyjny do granic możliwości. Reżyser, Michael Engler, wyciąga zaś z niego to, co najlepsze, w kilkuminutowych scenach prezentując kolejne postaci, rysując kolejne konflikty i prowadząc je do całkiem przyjemnych finałów. Szalenie inteligentne dialogi skrzą poczuciem humoru. Cudownie wypada, oczywiście, niezawodna Maggie Smith jako nestorka rodu. Pozostali członkowie obsady, choć może nie tak szalenie barwni, w najmniejszym stopniu jej jednak aktorsko nie ustępują. Powraca znakomita większość oryginalnej obsady. Pojawia się kilka nowych postaci. Jest wszystko to, co sprawiło, że serialowe „Downton Abbey” stało się światowym fenomenem.
Ale jest też wszystko to, za co „Downton Abbey” krytykowano. Stosunki społeczne ukazane w serialu – cóż, nie były reprezentatywne dla całej Wielkiej Brytanii. Wszystko jest tu uładzone, ugrzecznione, choć Fellowes stara się nadać całej historii dramatyzmu, coraz mocniej zaznaczając nastroje „rewolucyjne” wśród ludu oraz działania niechętnych monarchii Irlandczyków. Pojawiają się problemy współcześnie przez literaturę czy kino często poruszane i wciąż aktualne, zaś przed stu laty raczej niedostrzegane – nietolerancja wobec homoseksualistów czy „przemocowy" małżonek. Główny jednak wątek pozostaje bardzo mocno eskapistyczny, z dzisiejszej perspektywy wydumany i mający widzowi nieść raczej wytchnienie, niż burzyć jego spokój. Nadal też wniosek pozostaje ten sam: póki istnieje brytyjska arystokracja, świat będzie trwał. Dopóki stoi Downton Abbey, dopóty Wielka Brytania pozostanie… cóż, wielka. Filmowe „Downton Abbey” to więc historia bardzo przyjemna, ale mocno eskapistyczna. To po prostu piękna bajka, w którą – na szczęście – wciąż chce się wierzyć.
Jest jeszcze jedna zaleta premiery filmu – do księgarń trafiła książka Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey. Utracone dziedzictwo zamku Highclere, opisująca dzieje miejsca, które posłużyło za scenerię produkcji kinowej. Opinie naszych czytelników są bardzo pozytywne, a książka dostępna jest w popularnych księgarniach internetowych:
Dodany: 2019-10-15 12:13:52
Chętnie obejrzę film.
Dodany: 2019-09-23 10:39:52
Raczej się nie skuszę.
Dodany: 2019-09-17 13:37:43
Snuj się, snuj bajeczko... Zawsze lubiłam bajki :P
Dodany: 2019-09-17 10:45:15
Lubiłam bardzo serial. Chętnie obejrze film. No tak, trzeba pamiętać, że to tylko bajka jest...
Dodany: 2019-09-16 21:56:08
gniot
Dodany: 2019-09-16 21:47:38
Widziałam dwa pierwsze sezony serialu i bardzo mi się podobały :)
Dodany: 2019-09-16 18:12:50
Nie czytałam, ale bajkę mogę obejrzeć.
Dodany: 2019-09-16 16:47:34
Jestem fanką serialu i film na pewno obejrzę.
Dodany: 2019-09-16 15:40:24
Ja też nie czytałam.... ale jak ktoś wymyśli dobę która będzie miała 48 h to może nadrobię zaległości....
Dodany: 2019-09-16 15:23:55
Uwielbiam serial, więc na film też planuję się wybrać:)
Dodany: 2019-09-16 15:00:44
Jeszcze nawet nie czytałam :/ Zaległości mam kosmiczne!