- W życiu trzeba szukać nieba nad głową. Wywiad z Darią Galant
Data: 2018-04-10 15:50:31Daria Galant to pochodząca z Dolnego Śląska powieściopisarka, poetka, dramaturg, coach i mentor, a także autorka sztuk wizualnych. Napisała między innymi takie powieści jak Bóg ukrył się w górach, Południca, Siostry Opposto oraz liczne eseje oraz publikacje z dziedziny psychologii i jakości życia współczesnego człowieka. Tworzy literaturę tajemnicy, psychologicznego napięcia. Pasją Pani Darii Galant są konie. Pani Daria jest autorką popularnych i skutecznych szkoleń z dziedziny mentoringu i metod coachingowych oraz rozwoju i treningu osobowości przy pomocy koni.
W Pani dorobku literackim znajdują się bardzo różne książki. Skąd tak duże zróżnicowanie gatunkowe?
Gatunek wybieram w zależności od tego, w jakiej formie „słyszę” w swojej głowie daną opowieść. Od początku literackiej drogi poruszam się w szerokiej gamie form i wszystkie są mi bliskie: powieść, opowiadanie, poezja, dramat, esej. Forma literacka wybiera się niejako sama również w zależności od tego, jakie poruszam wątki. Warsztatowo dobrze czuję się w całokształcie literatury, choć skłaniam się zawsze do powieściopisarstwa.
Powieściopisarstwo także dzieli się literacko, więc i tu wybieram również odpowiednią formę dla historii, którą piszę. Moja pierwsza powieść - debiut Bóg ukrył się w górach to powieść egzystencjalna. Kolejne, jak Południca, Siostry Opposto to powieści gotyckie, powieści grozy. Ostania książka, Dwór Wiatrów, to powieść grozy połączona z powieścią psychologiczną. Gdy rozmawiam ze swoimi czytelnikami o mojej twórczości podczas spotkań autorskich, słyszę często, że zawsze czekają z utęsknieniem na kolejną powieść. I tak jest faktycznie, bo prawie codziennie - czy to mailowo, czy w listach, czy też za pośrednictwem innych kanałów komunikacji, pytają: kiedy będzie następna powieść, co i o czym teraz piszę, jaki będzie tytuł następnej powieści, sugerują publikowanie fragmentów. Zdarza się, że czynią mi nawet sympatyczne wyrzuty z powodu pojawiania się powieści raz na kilka lat. Zawsze uśmiecham się troskliwie na takie argumenty, bo cieszę się z tego, że tworzone przeze mnie światy są odwiedzane przez czytelników z radością i nawet oczekiwane. I zawsze odpowiadam, że pisanie powieści wymaga kontemplacji, natchnienia, odpowiedniego czasu.
Nie piszę „na akord", nie jestem pisarzem zniewolonym komercyjnie, nie piszę „pod sprzedaż”. Swoją literaturę, a przez to i moich czytelników, traktuję niezwykle poważnie. Funkcjonuję zatem w swoistej prawdzie twórczej: jestem wolna, niezależna, zawsze autorska i dbam o ten stan świadomości szczególnie. To pozwala być mi prawdziwą w tym, co piszę. Godną czytania i refleksji. Inne gatunki literackie, jak poezja, dramat, esej, opowiadanie – jak mówią właśnie czytelnicy – są dla nich łącznikiem z moim światem wyobraźni, życiową refleksją, swoistym warsztatem terapeutycznym i filozoficznym, wzięciem głębokiego oddechu przed zanurzeniem się w kolejną powieść. Mówią, że ta różnorodność gatunkowa jest i dla nich inspirująca i rozwijająca. Ostatnio usłyszałam od mojej czytelniczki, że kocha powieści Darii Galant, ale skoro jej ulubiony autor pisze poezję, to i ona musi znać te wiersze. Ktoś inny tłumaczył mi niedawno, że po raz pierwszy zetknął się, jako czytelnik z poezją właśnie poprzez Syrenę słowiańską tylko dlatego, że – jak wspomniał kocha moją literaturę grozy, czyli Siostry Opposto i Południcę a Syrena słowiańska nagle otwiera mu drogę do ludzkiej wrażliwości i sztuki pojedynczego słowa - i to jest dla niego odkrywcze.
I to chciała Pani osiągnąć, pisząc Syrenę słowiańską?
Nie miałam głównego celu, bo w moim systemie tworzenia nie wyznaczam miejsca na celowość, dogmatyzm, tendencję. Piszę intuicyjnie, z potrzeby rodzenia się fabuły w głębi mojego serca. Można rzec, że pod wpływem natchnienia. Na chłodno, analitycznie i zawodowo uprawiam publicystykę. Bo ona właśnie wymaga kalkulacji, celu, jasnego przekazania informacji, nakłonienia do rozwoju, opisania stanu rzeczy. Tu jest faktograficzność. W prozie i poezji jest natchnienie - oczywiście, według moich standardów pisania i możliwości literackich.
Gdy piszę, nie zastanawiam się, czy i co wywołam u czytelnika, gdyż pisząc jestem w środku wydarzeń, jestem pochłonięta historią, którą spisuję. Mówię „spisuję”, bo od dawna książkę mam w głowie, ona mieszka w moim umyśle. Jest tam zeskładowana i w pewnym momencie przychodzi dogodny moment, gdy może zostać spisana. Nigdy nie cierpiałam na niemożność pisania, brak tak zwanej weny. Wena jest ze mną zawsze. Gdy jestem gotowa, to znaczy gdy mam na przykład czas, mój umysł otwiera się natychmiast i fabuła zaczyna płynąć na kartkę. Lekko, szybko. Sama mnie intryguje podczas pisania. Dlatego i dla mnie moment pisania powieści jest ciekawym doświadczeniem.
Jestem nie tylko piszącym, ale też jestem poniekąd swoim czytelnikiem, bo zawsze mam chęć zagłębienia się w opisywaną historię. Powieść spływa przeze mnie na papier gdzieś z wysokości, głębi umysłu, wewnętrznej biblioteki, którą czuję w sobie i czuję też, że jest zawsze dla mnie otwarta i przyjazna.
Pisanie poezji jest chyba znacznie trudniejsze od pisania powieści?
U mnie wszystko trwa latami i jest na równi oczywiste, gdyż wszystko, co piszę, wypływa ze mnie naturalnie. Tak, jak wspominałam, nie zastanawiam się nad tym, jaką formę akurat obieram (czy poezja, czy proza, a może dramat), bo czynię to pod wpływem imperatywu wewnętrznego, który automatycznie wybiera mi styl. Ów imperatyw jest serdeczny, łagodny, przyjacielski. Mieszka w moim umyśle, czuję, że stamtąd pochodzi. Wspiera mnie w pisaniu. Mogę na niego liczyć. Odkąd pamiętam, zawsze mogłam liczyć na swoje natchnienie. I za to jestem wdzięczna Wszechświatowi.
Poprzez swe wiersze próbuje Pani przekazać również założenia Teorii Białej Emocji?
Stworzona przeze mnie filozofia - Teoria Białej Emocji - to także postawa życiowa nierozerwalnie ze mną związana. Teoria Białej Emocji zakłada między innymi, że źródłem twórczej postawy dla człowieka jest przyroda. A przez zrozumienie jej możemy przyglądać się swojej w jakimś sensie niematerialnej składowej osobowości, jaką jest intencja. Teoria Białej Emocji też przyszła i uzewnętrzniła się jako postawa życiowa z mojego świata odczuwania i wrażliwości. Wpłynęła na moją literaturę, zagwarantowała autentyczność przekazu. Zanim zaczęłam pisać, już odczuwałam i miałam swoje wnioski na temat kierunku życia: co wybieram w postawie, w zachowaniu, w dążeniu. Byłam wtedy dzieckiem. I to pragnę zachować w dorosłym życiu: bezkompromisowość, otwartość, radość z wyobraźni swojej i innych i nieustającą chęć szukania dobra w życiu.
Jest Pani mocno krytyczna wobec swoich tekstów? Wprowadza Pani dużo poprawek w trakcie pisania, czy uważa Pani, że to, co przychodzi do głowy jako pierwsze, jest najlepsze?
Nie wprowadzam poprawek, bo całość książki czytam, gdy już zostanie wydrukowana. Bywa, że zasiadam do komputera i otwieram plik z powieścią, której ostatnie zdanie napisałam dwa miesiące wcześniem. Przechodzę na ostatnią stronę i piszę dalej, bez czytania tego, co napisałam wcześniej - mam to po prostu w głowie. Dlatego pisze mi się łatwo i technicznie szybko, ale intelektualnie u mnie książka musi dojrzeć- jak wino.
Poezja wynika chyba z określonej wrażliwości. Każdy może ją tworzyć?
Poezja, to nie tyko tekst, to też podejście do codzienności. Według Teorii Białej Emocji nasz rozwój intelektualny powinien polegać też na tym, że umiemy być gotowi na odczuwanie, na emocje. Poezją codzienności jest na przykład wrażliwość. Gdy pojawia się gotowość na odczucie wrażliwości - już toczy się proces twórczy, dobry dla nas i ludzi wokół nas. Nadmierny sceptycyzm, krytykanctwo, malkontenctwo, cwaniactwo, życie kosztem innych jest brakiem tej poezji czy współodczuwania. Dlatego w odpowiedzi na to pytanie mogę powiedzieć: tak, każdy może tworzyć poezję w swoim życiu. Bo to rodzaj kontaktu ze światem i drugim człowiekiem.
Czym zajmuje się Pani na co dzień i jaki to ma wpływ na Pani teksty?
Pracuję w swoim Instytucie oraz współpracuję z wieloma ośrodkami edukacyjnymi, terapeutycznymi. Prowadzę wykłady z literatury, komunikacji pomiędzy tekstem a odbiorcą, zajęcia z Teorii Białej Emocji, szereg warsztatów artystycznych oraz zajęcia motywacyjne przy udziale koni Metodą Holy Equus i ostatnio alpak w systemie Alpacatherapy Spirit. Odbywam spotkania autorskie w różnych miejscach w Polsce i poza granicami kraju. Realizuję filmy dokumentalne, kontemplacyjne, edukacyjne. Jestem czynna życiowo i zawodowo, ale nie wiem, czy ma to wpływ na moją twórczość. Trudno mi to ocenić. Natomiast moja twórczość ma wpływ na moje działania zawodowe: stworzyła mnie właśnie taką: czynną a nie bierną.
Ceni Pani siłę wyobraźni?
Oczywiście. Jest nie do przecenienia! Wyobraźnia jest właśnie ową siłą, która pozwala człowiekowi żyć godnie, realizować siebie, pomagać, kształcić się i innych. Ale, niestety, wyobraźnia zaczyna być deficytowa. Nie ma jej zbyt wiele. Dlaczego? Świat wypełniają schematy, doktryny typu „must have”, trendy i promocje na dobre samopoczucie. Oraz, jak pisałam w Departamencie Straconego Czasu, nonsensowne i toksyczne wymogi życia w biurokratycznym piekle, które człowiek przygotowuje innemu człowiekowi lub system przygotowuje społeczeństwom. W tych piwnicach jest ciemno, zimno i samotnie. I nie ma o czym marzyć, bo otaczają cię małe okienka przy ziemi, w których są kraty. Warto o tym pamiętać i nie dawać się zamknąć w świecie bez wyobraźni. W życiu trzeba szukać nieba nad głową.
Dodany: 2018-04-12 08:17:42
Nie czytałam żadnej książki autorki, aż mi wstyd.
Dodany: 2018-04-11 08:10:43
Lubię ludzi, którzy są aktywni własnie w pisarstwie, to jest dla mnie bardzo inspirujące
Dodany: 2018-04-11 08:09:48
Wyobraźnia rządzi! :)
Dodany: 2018-04-10 22:37:19
Bardzo ciekawy wywiad :)
Dodany: 2018-04-10 18:36:54
Ostatnie zdanie postaram się nie tylko zapamiętać, coczęsciej wprowadzać w czyn.