Między prawdą a fikcją literacką. Wywiad z Danielem Radziejewskim
Data: 2023-10-11 11:29:23 | artykuł sponsorowany– Ostatnie powitanie opowiada o życiu moich rodziców, więc zawarłem w niej bardzo dużo faktów z ich przeszłości. W książce pojawiają się ich wspomnienia, opisane w oparciu o słowa mojego taty, niektóre też pisałem od siebie, gdyż byłem ich uczestnikiem. Rzecz jasna, dla wzmożenia ciekawości i intrygi, pewne momenty celowo ubarwiłem, co nie zmienia faktu, że wiele z przedstawionych wydarzeń mimo wszystko miało miejsce – mówi Daniel Radziejewski, autor powieści Ostatnie powitanie.
Walka z chorobą to motyw, jaki pojawia się w literaturze w każdym gatunku. Ty jednak znalazłeś sposób, by zrobić to nieszablonowo. Czy efekt Cię zaskoczył? I jak odbierają to czytelnicy?
Ostatnie trzy powieści spod mojego pióra, w tym Ostatnie powitanie, można nazwać nieszablonowymi, na co zwrócili uwagę czytelnicy oraz recenzenci. Efekt końcowy powieści bardzo mnie usatysfakcjonował, ale i zaskoczył, bo całość okazała się jeszcze ciekawsza, niż sobie to wyobrażałem, kiedy pomysł na książkę dopiero się rodził. Czytelnicy również dostrzegają tę nieszablonowość oraz zupełnie inne, dość oryginalne podejście do, wydawałoby się, wyczerpanego już tematu, co bardzo mnie cieszy.
Twoja powieść to obyczaj, dramat, ale pojawiają się też wątki sensacyjne. A to wszystko, jak sam wspominasz, ma pewien związek z Twoimi rodzicami… Zdradzisz więcej, co jest prawdą, a co fikcją?
Główny wątek fabularny, ten sensacyjny, jest w pełni fikcyjny, ale, oczywiście, tylko wtedy, jeśli spojrzymy na niego jedynie z perspektywy kryminału. Posiada on jednak drugie dno, które jest zgodne z rzeczywistością. Cała historia opowiada o życiu moich rodziców więc zawarłem w niej bardzo dużo faktów z ich przeszłości. W książce pojawiają się ich wspomnienia, opisane w oparciu o słowa mojego taty, niektóre też pisałem od siebie, gdyż byłem ich uczestnikiem. Rzecz jasna, dla wzmożenia ciekawości i intrygi, pewne momenty celowo ubarwiłem, co nie zmienia faktu, że wiele z przedstawionych wydarzeń mimo wszystko miało miejsce.
Pisanie osobistych powieści zawsze jest pewnym ryzykiem. W końcu czytelnicy poniekąd będą oceniać Twoich bliskich. Nie obawiałeś się takiego odsłonięcia?
Nie odbieram tego w ten sposób. Powieść nie stanowi biografii, nie zawiera też żadnych wątków kontrowersyjnych, przez które mogłaby ucierpieć reputacja mojej rodziny. Jedynie poszczególne elementy książki, a więc styl, fabuła oraz zachowanie bohaterów w konkretnych sytuacjach będą podlegać często surowej ocenie czytelnika, tak więc jakiekolwiek słowa konstruktywnej krytyki są zawsze mile widziane i nie będą przeze mnie postrzegane jako ewentualny atak na moich bliskich. Po przeczytaniu ostatniego zdania książki czytelnik dojdzie do wniosku, że zna niejedną rodzinę, która przechodziła bądź przechodzi przez bardzo podobne doświadczenia.
Twój ojciec bardzo dobrze przyjął tę książkę, prawda? Jakie emocje towarzyszyły wam obu?
Tak, to prawda. Nie wiedział, czego się spodziewać i nie mógł się doczekać, aż skończę pisać, a kiedy w końcu przeczytał pierwszą wersję tekstu, był bardzo przejęty. Myślę, że towarzyszyły nam podobne emocje, a więc nieraz napięcie, w innych momentach – melancholia, gdzieś indziej głębokie wzruszenie, jednak przeżywaliśmy je zupełnie oddzielnie. Ja – pracując nad stworzeniem całej historii, a tata z perspektywy czytelnika, śledzącego perypetie ze swojego życia jedynie we własnym towarzystwie i w pełnym skupieniu. Tak naprawdę jedynym momentem, w którym wspólnie dzieliliśmy się opisanymi wydarzeniami, był wieczór, gdy tata sięgał pamięcią do wybranych przeze mnie wspomnień, a ja spisywałem je na kartkach papieru, niedługo przed rozpoczęciem pisania książki.
Masz na koncie kilka thrillerów. Teraz postawiłeś na historię obyczajową. Lubisz opowiadać o emocjach? O bliskości? Przyznam, że miłość Feliksa do Czesi jest poruszająca, choć aby ją pokazać, wcale nie stosujesz czułych opisów. To po prostu wynika z tego, jak Twoi bohaterowie się do siebie odnoszą.
Opisywanie emocji tak, aby oddziaływały na czytelnika, nie należy do łatwych zadań, jednak nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć przy pisaniu powieści. We wcześniejszych książkach, z racji gatunku, moją rolą było wzbudzenie napięcia, podenerwowania i strachu. W Ostatnim powitaniu również można tego doświadczyć, ale w o wiele mniejszym stopniu, jest to bowiem książka w głównej mierze obyczajowa, w której miłość i przyjaźń grają pierwsze skrzypce. W tej historii nie znajdziemy zbyt wielu czułych opisów – z jednej strony dlatego, że nie chciałem powielać schematów z innych powieści tego gatunku, a z drugiej – o czym trzeba pamiętać – bohaterami są moi rodzice i byłoby mi niezwykle trudno przedstawiać ich w mocno romantycznych czy intymnych sytuacjach. Niemniej wierzę, że uczucie między nimi udało mi się ukazać w inny sposób i na pewno nie pozostanie niezauważone.
W tej powieści nie brakuje wzruszeń, bo emocje sięgają zenitu co chwilę. Czy to dlatego, że Ty sam jako autor wzruszałeś się nad tak bliską sobie fabułą? Swoją drogą, to ciekawe. Mówi się, że wątki autobiograficzne zamieszcza się w debiucie, a Ty robisz to już jako doświadczony pisarz.
W moim debiucie zatytułowanym Metodyk faktycznie znalazły się drobne elementy autobiograficzne pomimo fikcyjności całej historii. W Ostatnim powitaniu tych elementów jest nieporównywalnie więcej, są one też na pewno o wiele bardziej poruszające. Podejrzewam jednak, że czytelnicy mogą zwrócić uwagę na inne sytuacje w fabule niż ja, mogą też przeżywać je nieco inaczej – w końcu dla nich to jednak tylko bohaterowie książki, gdy dla mnie przedstawione postaci to osoby najbliższe. Niejednokrotnie targały mną emocje przy pracy nad tekstem, ale też mniej, niż można by się spodziewać. Wiedziałem, które momenty poruszą mnie bardziej i odpowiednio przygotowywałem się psychicznie, zanim przystąpiłem do opisywania ich na komputerze.
W książce pojawia się tajemnicza postać, nazywana Ojcem. To szef grupy przestępczej. Ciekawi mnie ten pseudonim. Ma się kojarzyć z Don Corleone? Lubisz Ojca chrzestnego?
Tak, bardzo lubię. Przyznam szczerze, że zupełnie nie nasunęło mi się skojarzenie z Don Corleone, choć Ojca chrzestnego obejrzałem niejednokrotnie. Jeśli ten tajemniczy osobnik z mojej powieści przywodzi na myśl samego szefa mafii z tak dobrze znanego filmu, to chyba dobrze. W końcu łączy ich jedno – obie to niezwykle wpływowe postaci.
Mel, sąsiad głównych bohaterów, jest niekonwencjonalnym terapeutą. Jak to jest z tym leczeniem za pomocą rąk? Abstrahując od historii Twojej rodziny – robiłeś jakieś rozeznanie, czy to częsta praktyka?
Nigdy nie praktykowałem tego typu leczenia ani nie robiłem rozeznania jeśli chodzi o terapię za pomocą dłoni. W powieści to zagadnienie odgrywa dość istotną rolę, gdyż Mel jest znaczącą postacią, ale akurat tego aspektu nie musiałem odzwierciedlać wiernie ze względu na pewne elementy fabuły, których wolałbym tutaj nie zdradzać, a które czytelnik na pewno zrozumie podczas lektury. Mogłem posłużyć się wyobraźnią, a także wiedzą ogólną. Zwracałem jednak uwagę na to, aby wszelkie wzmianki związane z medycyną konwencjonalną znajdowały oparcie w rzeczywistości – tutaj nie mogłem pozwalać sobie na fantazjowanie.
Feliks i Czesia czują się zagrożeni. Osaczeni. To generuje stres. A w stresie trudno funkcjonować… Jak długo można uciekać przed przeznaczeniem?
W stresie trudno funkcjonować, z drugiej strony – niektóre sytuacje, powodujące wzmożone napięcie, nieraz wyzwalają w nas cechy, których nie przypisalibyśmy sobie w życiu codziennym. Właśnie te cechy mogą pomóc nam przezwyciężyć krytyczne momenty i oddalić przeznaczenie, jeśli odbieramy je wyłącznie jako coś złego. Wszak jedni nazywają nieuniknionym spotkanie z miłością swojego życia, inni łączą je ze śmiercią. Przed tym pierwszym wcale nie musimy uciekać, przed drugim – uciekamy tak długo, jak tylko się da, choć wszyscy doskonale wiemy, jak to się skończy.
Ostatnie powitanie to powieść, którą ciężko zaszufladkować. Jest czymś, czego jeszcze nie było i myślę, że każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. A końcówka… Nie chcę za dużo zdradzić. Czy pójdziesz za ciosem i wymyślisz coś równie niekonwencjonalnego?
Cieszę się jeśli czytelnicy dojdą do podobnych wniosków, w końcu niełatwo oprawić dobrze znany temat w coś oryginalnego. Niełatwo też odpowiadać na te pytania tak, aby nie zdradzić głównej istoty fabuły Ostatniego powitania, a to właśnie ona wraz z zakończeniem porusza najbardziej. Kolejnej książki na pewno nie zaliczymy do tak niekonwencjonalnych, ale nie omieszkam zaskoczyć czytelników nową historią. Jeśli nic innego nie pokrzyżuje obecnych planów, będzie to kryminał / thriller z akcją osadzoną w moim rodzinnym Lesznie, ale na tę powieść będziemy musieli jeszcze poczekać, gdyż brak wolnego czasu bardzo utrudnia mi jej tworzenie.
Na koniec pragnę pozdrowić wszystkich czytelników i życzyć emocji podczas lektury Ostatniego powitania.
Książkę Ostatnie powitanie kupicie w popularnych księgarniach internetowych: