Mengele stał się symbolem. Wywiad z Christopherem Machtem
Data: 2020-11-09 16:58:36– Chciałbym mieć nadzieję, że początkowo ta postać miała sumienie i starała się minimalizować decyzje, które prowadziły do śmierci niewinnych ludzi – mówi Christopher Macht, autor wydanej niedawno książki Spowiedź doktora Mengele. O pseudonaukowych eksperymentach medycznych podczas II wojny światowej rozmawiamy z autorem wywiadu z nazistą, którego nigdy nie dosięgła sprawiedliwość.
To wstrząsająca lektura. Tyle lat po wojnie, a osoba doktora Mengele nadal przeraża. Jak dzisiaj historycy oceniają jego rolę w procesie zagłady narodu żydowskiego i ludobójstwa na ziemiach okupowanych przez III Rzeszę?
Moim zdaniem, mimo upływu lat, ocena doktora Mengele pozostaje ta sama. I to nie jest ocena, o której mógł marzyć sam zainteresowany… Zresztą to była postać bezgranicznie zapatrzona w Trzecią Rzeszę, czyniła wszystko, co mogło się przysłużyć własnej ojczyźnie. Mengele zapewne przyjmował, że badając chociażby ludzką wytrzymałość, dokona odkryć, które wesprą nazistowskich lotników i pomogą im w walce.
Wiemy, że był ambitnym dzieckiem. I zdolnym. Ciężko pracował na swój doktorat. Okoliczności sprawiły, że został lekarzem. Czy chciał leczyć, czy po prostu szukał prostej drogi do sławy i pieniędzy?
Rzeczywiście, Mengelemu nie można odmówić ambicji. I choć początkowo miał w planach studiowanie stomatologii, to ostatecznie traf padł na medycynę. Doszło do tego, że znalazł się jako lekarz w obozie w Auschwitz, gdzie przeprowadzał brutalne eksperymenty medyczne. Przytoczę tutaj historię ze Spowiedzi... Pewnego razu Mengele organizuje koncert. Na scenie znajduje się obozowa orkiestra. Widownia zaś jest złożona z karłów, którzy są przebrani w specyficzne stroje i otaczają siedzącego na tronie Mengelego. Gdy koncert się kończy, wydaje on rozkaz zakończenia dalszego żywota osób z widowni. To wszystko pokazuje, że zapewne Mengele czuł się bezkarny i uwierzył w to, że naziści przejmą władzę nad światem i nigdy nie odpowiedzą za swoje czyny. Nie upatrywałbym w jego decyzjach pogoni za pieniędzmi. Pochodził z dobrze sytuowanej rodziny. Ewidentnie chodziło tutaj o ambicję i chęć zapisania się w encyklopediach.
W pierwszej połowie XX wieku antropologia była popularną dziedziną nauki, by nie powiedzieć – modną. Na uniwersytecie w Breslau znajdowała się słynna w owych czasach kolekcja egzotycznych czaszek profesora Hermanna Klaatscha, znanego antropologa, na którego pracach uczyły się kolejne pokolenia. Do tego doszła typologia antropologiczna i koncepcja rasy, w ślad za którymi rozwijały się wszelakie ideologie. Czy Mengele był pod ich wpływem?
Oczywiście, że tak. Mengele nie dość, że był zafascynowany tą dziedziną nauki, to – co więcej – znajdował podobnych fascynatów, z którymi mógł dzielić się swoją wiedzą. Pamiętajmy, że Mengele kolekcjonował w Auschwitz gałki oczne, które razem z wynikami swoich badań i fragmentami innych szczątków ludzkich wysyłał m.in. do Berlina do innych uczonych.
W Spowiedzi... pisze Pan, że początkowo Mengele, odpowiedzialny za selekcję nowoprzybyłych więźniów do Auschwitz, nie pozwalał na bezsensowne mordowanie więźniów. Co za tym stało?
Chciałbym mieć nadzieję, że początkowo ta postać miała sumienie i starała się minimalizować decyzje, które prowadziły do śmierci niewinnych ludzi. Później to sumienie było słyszalne coraz słabiej, aż ostatecznie nic z niego nie pozostało. Ludzie umierali tylko dlatego, że stanęli na jego drodze w momencie, gdy miewał gorszy dzień. Do dzisiaj mam w pamięci jedno wydarzenie, które opisałem w Spowiedzi.... Doktor Mengele pomaga kobietom wsiadać na pakę wielkiej ciężarówki. Jest uprzejmy, uśmiecha się do nich, dodaje od siebie uwagi o ich urodzie. Robi to z pełną premedytacją, wiedząc, że ta ciężarówka ma jeden cel – krematorium. I jeszcze jedna scena. „Wujek Pepi", jak nazywano go w obozie, przez kilka dni dba w Auschwitz o to, by para bliźniąt dostawała o wiele większe porcje jedzenia. Odwiedza te dzieci, rozmawia z nimi, a kilka dni później wstrzykuje im zakażoną krew, by sprawdzić czy oba organizmy zachowają się tak samo. Chwilę później dzieci umierają. Coś przerażającego.
Właśnie – Mengele szczególnie upodobał sobie bliźnięta. Dlaczego?
Mengele koniecznie chciał zrozumieć ten ludzki fenomen i zweryfikować na przykład, czy w przypadku bliźniąt oba organizmy mają taką samą odporność. Albo dokonywał w obu organizmach przeszczepu szpiku, by zobaczyć, jakie będą tego skutki. Próbował też znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie czynniki powodują, że rodzą się bliźnięta. Chciał znaleźć rozwiązanie, by przenieść je na nazistowski grunt. Rozumował, że skoro niemieckie kobiety będą rodziły idealne aryjskie dzieci, to zamiast pojedynczych ciąż lepiej będzie, gdy od razu na świat będą przychodziły bliźniaki.
Mengele w pewnym momencie dostrzegł okazję zrobienia kariery naukowej. Miał nieograniczony dostęp do „materiału badawczego”, w tym przypadku do ludzi. Czy w latach czterdziestych obowiązywała etyka badacza, jaką znamy dzisiaj?
Niezależnie od lat, w których przychodzi nam żyć, zawsze jest coś takiego jak własne sumienie. Z dostępnych informacji możemy wyciągnąć wniosek, że Mengele był prawdopodobnie jedynym lekarzem w obozie, który zgłaszał się na ochotnika i podejmował się wydawania wyroków poza swoim grafikiem. Stawał na rampie wyładunkowej, do której podjeżdżał wagon wypełniony ludźmi. Każda z tych osób podchodziła do Mengelego, po czym ten kciukiem wskazywał, czy dana osoba ma zostać zawieziona do krematorium, czyli stracona, czy też dane jej będzie przeżyć.
Jak wiemy, nie zachowały się oryginalne wyniki „badań” Mengelego, albo przetrwały w szczątkowej formie. Czy to, co zostało po jego zbrodniczych eksperymentach, ma jakąkolwiek wartość?
Zofia Nałkowska w Medalionach zapisała zdanie ludzie ludziom zgotowali ten los. Zbrodnicze eksperymenty Mengelego są tylko niechlubnym dowodem w historii ludzkości na to, jak bardzo człowiek człowiekowi może nie tyle uprzykrzyć życie, co je zrujnować. Ludzkość musi mieć świadomość tych wydarzeń, by nie doprowadzić do tego, by historia zatoczyła koło…
W fikcyjnych zapiskach, które dołączył Pan do Spowiedzi... poznajemy prawdziwe, ukryte oblicze „Anioła Śmierci”. Marzył o sławie?
Pozwolę sobie tutaj zacytować fragment Spowiedzi doktora Mengele… Kiedy usłyszałem o znanej na całym świecie Encyklopedii Britannica, w mojej głowie narodziło się marzenie – doprowadzić do tego, by napisano o mnie w encyklopedii. Co prawda, to marzenie udało się poniekąd spełnić. Nie przewidziałem tylko, że moje nazwisko pojawi się tam w takim kontekście.
Mengele był pedantem, niezwykle dbał o swoją powierzchowność. Czy badacze potrafią określić, z jakimi natręctwami się zmagał? Człowiek, który wciąż poprawia swój wygląd, może budzić niepokój…
Zdarzało się, że Mengele spędzał przed lustrem pół godziny, nim wyszedł ze swojego lokum. Dbał o każdy element swojego wyglądu. Zawsze był nienagannie ubrany, miał wypastowane buty, świeżo umyte włosy, czysty kapelusz.
Ale Joseph Mengele nie był jedynym mordercą w kitlu w Auschwitz. Swoje pseudonaukowe eksperymenty wykonywali tam m.in. Horst Schumann i Carl Clauberg. Ten pierwszy uniknął odpowiedzialności, drugi odsiedział dziesięć lat w gułagu i nigdy nie przyznał się do winy. Aribert Heim w Mauthausen usuwał ludziom wnętrzności bez znieczulenia i mierzył czas do zgonu swych ofiar. Ilu ich było? Mówi się o 350 osobach, z których osądzono niewielu.
Trudno podawać konkretne liczby. A przecież to nie jeden Mengele prowadził te wszystkie eksperymenty… Byli też inni „badacze” … I myślę, że to najbardziej frustrowało Mengelego, który po wojnie miał dostęp do prasy i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jedynie wąska grupa medyków stanęła przed obliczem sądu, a to nie kto inny, jak on sam stał się symbolem brutalnych eksperymentów medycznych.
Często słyszałam argumenty, że wyniki badań, choć prowadzonych nieetycznie, wniosły spory wkład w rozwój medycyny. Hubertus Strughold twierdził, że jego doświadczenia miały wpływ na rozwój aeronautyki. Operacja Paperclip, gdy do USA sprowadzono 700 naukowców o nazistowskiej przeszłości, długo była tajemnicą.
O operacji Paperclip, prowadzonej przez amerykańskie służby specjalne, pisałem sporo w Spowiedzi Hitlera 2. To operacja, o której świat nie wiedział przez bardzo długi czas. I nic w tym dziwnego. Amerykanie sprowadzili do swojego kraju ludzi, którzy dotychczas pracowali pod flagą nazistowskich Niemiec. Wyszli oni z założenia, że albo my ich przejmiemy, albo zrobią to inni. W gronie tych osób znalazł się chociażby Wernher von Braun, który po wojnie był jednym z najważniejszych twórców amerykańskiego programu kosmicznego, pracując dla NASA. Innym przykładem jest wspomniany przez Panią Hubertus Strughold. On z kolei był nazywany „ojcem medycyny kosmicznej".
Jak wiemy, do końca życia Mengele żył w ukryciu, z piętnem hańby. Jednak nie został osądzony. Czy są jakiekolwiek dowody na to, że mógł odczuwać refleksję nad tym, czego się dopuścił?
Nie spotkałem się z dowodami, które byłyby dla mnie wystarczająco przekonujące. Nawet gdy odwiedził go syn, z którym miał specyficzne relacje, Mengele nie chciał się do niczego przyznać. Uważał, że wszystko co czynił, to robił, bo musiał. Ja jednak po cichu mam nadzieję, że jednak ten człowiek miewał na starość chwile, w trakcie których choć przez moment odczuwał wyrzuty sumienia, co zresztą starałem się opisać w swojej Spowiedzi.
Wspomniał Pan o synu – jak do problemu zbrodni Mengelego odniosła się jego rodzina?
W momencie, gdy Mengele musiał się ukrywać za granicą, rodzina prawdopodobnie wspierała go finansowo. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że próbowano forsować informację o tym, że Mengele zmarł, choć rzeczywistość była zupełnie odmienna. Tym sposobem chciano uśpić czujność organów ścigania, z nadzieją, że zaprzestaną one dalszych poszukiwań. Tutaj trzeba również wspomnieć o Rolfie, synu Mengelego, który podejmował próby poznania prawdy na temat przeszłości ojca. Ich relacje były dość chłodne. W prowadzonej między nimi korespondencji ojciec go ganił, pouczał. W końcu doszło do tego, że Rolf wyjechał za granicę, by odwiedzić ojca w jego kryjówce. Tam postanowił go zapytać o to, jak było naprawdę.
Mengele zmarł nagle. Co po nim pozostało?
Mnóstwo dramatycznych historii i wspomnień. Eksperymenty, które odbywały się w Auschwitz, do dzisiaj sprawiają, że włos jeży się na głowie, organizm z przerażenia wywołuje ból żołądka. Wczytując się w szczegóły tych brutalnych opowieści, rodzi się pytanie, jak to możliwe, że człowiek mógł się przeistoczyć w taką bestię? To, co spotkało wszystkie ofiary w obozach koncentracyjnych, jest jednym z najboleśniejszych wydarzeń, jakie miały miejsce w historii ludzkości. Miejmy świadomość o istnieniu tego straszliwego fragmentu dziejów i zróbmy wszystko, by nigdy więcej to się nie powtórzyło.
Dziękuję za rozmowę.
Książkę Spowiedź doktora Mengele kupicie w popularnych księgarniach internetowych: