Czy różnice mogą łączyć? Wywiad z Beatą Piliszek-Słowińską
Data: 2019-03-15 11:37:04Beata Piliszek-Słowińska z wykształcenia jest ogrodniczką (obroniła pracę doktorską z pogranicza historii gospodarczej i sadownictwa), ceniącą życie na uboczu. W przeszłości była redaktorką w czasopiśmie branżowym i portalach internetowych. Autorka tomiku Rajskie jabłka (1994), monografii Początki sadownictwa w Grójeckiem (2007), dwutomowej powieści obyczajowej Przeszłość kończy się dzisiaj (nagroda w plebiscycie „Najlepsza Książka Katolicka 2017”, kategoria Literatura, granice.pl) i Łączą nas różnice (nagroda „Najlepsza Książka Katolicka 2018”, kategoria Proza, granice.pl). Do księgarń niedawno trafiła jej książka kierowana zarówno do młodych, jak i dorosłych czytelników – Ktosiek. Z autorką rozmawia Małgorzata Korbiel.
Małgorzata Korbiel: Kiedy wykiełkowała u Pani myśl, aby zacząć pisać książki? Między debiutem w latach 90. a dwutomową powieścią jest ponad dwadzieścia lat przerwy!
Beata Piliszek-Słowińska: Pisałam jako dziecko i młoda osoba, ale im byłam starsza, tym bardziej wątpiłam, że ma to sens. W końcu cisnęłam pióro w kąt, ale coś nie dawało mi spokoju i myśl jednak powracała od czasu do czasu. Aż w końcu stanęłam na rozdrożu i… zaczęło się. Okazało się, że od myślenia o pisaniu do pisania dzielił mnie tylko krok, ale droga do podjęcia decyzji była długa, kręta, pełna wahań i właściwie to okoliczności sprawiły, że pewnego dnia usiadłam do komputera. Piszę z nagromadzenia myśli, obserwacji, potrzeby porządkowania świata i szukania rozwiązań. Czasami wydaje mi się, że skomplikowane procesy czy zjawiska da się rozłożyć na czynniki pierwsze, sprowadzić do wspólnego mianownika, dojść do prawdy, czyli odpowiedzi na najbardziej pierwotne pytanie „dlaczego”, które wyjaśnia przyczyny. Moje pierwsze dwie książki powstały z potrzeby serca...
MK: Czy w Przeszłość kończy się dzisiaj lub Łączą nas różnice przemyciła Pani jakieś wątki autobiograficzne? Ile Beaty jest w postaci Alicji?
BPS: Skłamałabym, mówiąc, że nie ma w nich wątków autobiograficznych, ale na pewno jest ich niewiele i są poboczne. W pewnej mierze główna bohaterka odziedziczyła po mnie sposób patrzenia na niektóre kwestie, pewne dylematy, ma trudności w pozbywaniu się niepotrzebnych przedmiotów jak ja, wiedzie też mało uporządkowany tryb życia, gubi się, potrafi śmiać się ze swoich przywar, ale prawdę mówiąc, jest zupełnie niepodobna do mnie ani zewnętrznie, ani wewnętrznie. Dzięki temu jest ciekawszą osobowością, mniej przewidywalną...
MK: W życiu bohaterki Pani powieści list od przypadkowej osoby, ujawniający istnienie nieznanego członka rodziny, staje się swoistym spiritus movens. Czy przydarzyła się w Pani życiu jakaś historia, która wpłynęła na życie tak bardzo jak na życie Alicji?
BPS: Książki nie są oparte na faktach, ale podobne sytuacje mogły mieć miejsce, zwłaszcza wątki historyczne i sensacyjne. Zdarzało się, że musiałam poczytać, poszperać, poszerzyć wiedzę, poznać realia, a dopiero potem na tej bazie wyobrazić sobie konkretne sytuacje. Często impulsem były wspomnienia, zasłyszane opowieści, artykuły prasowe z przypadkowych, rozproszonych źródeł, na kanwie których budowałam. Przystępując do pisania, wiedziałam, jakie wątki chciałabym poruszyć, jacy mniej więcej mają być bohaterowie i mgliście – dokąd zmierzają. Szczegóły, zwroty akcji rodziły się w trakcie pisania. Bardzo nie lubiłam chwil, gdy przerwałam pisanie, aby zastanowić się, jak dalej poprowadzić historię. Często pomocne były zwykłe codzienne czynności, które pozwalały złapać dystans i wprowadzić myślenie na inne tory. Wielokrotnie miałam jakieś plany względem postaci, a gdy dochodziłam do konkretnego fragmentu, nagle zmieniała mi się koncepcja i akcja zmierzała w zupełnie inną stronę. Przyznaję, że takie odmiany były dla mnie samej zaskoczeniem, ale kierowałam się instynktem i podążałam za tymi nagłymi podpowiedziami. Zakończenie było jednak mniej-więcej takie, jak planowałam, ale to co, wypełniło książkę, bardzo długo pozostawało płynne.
MK: Chociaż obie Pani powieści zdobyły rokrocznie nagrody w plebiscycie „Najlepsza Książka Katolicka”, to postanowiła Pani zmienić kierunek pisania i wydała właśnie swoją pierwszą powieść dla dzieci pod tytułem Ktosiek. Co Panią kierowało podczas tak radykalnej zmiany?
BPS: Pierwszy tom, Przeszłość kończy się dzisiaj, to książka o miłości ludzi po przejściach, którzy na przekór wszystkim nie chcą wyrosnąć z idealizmu i porzucić marzeń, czyli romans z wątkami historycznymi, religijnymi i obyczajowymi. Związek dwojga odmiennych, niemłodych, ukształtowanych bohaterów, wywodzących się z różnych środowisk nasuwa pytanie, czy podołają we wspólnym życiu, czy przeciwieństwa się przyciągają na dłuższą metę, czy raczej zapowiadają kłopoty. Podobieństwa lub ich brak, podobnie jak odwołania do historii, są główną osią książki.
W drugim tomie, Łączą nas różnice chciałam przedstawić pierwsze miesiące z życia młodego małżeństwa, zagadki, radości, ale i rozczarowania, rozbieżność interesów, co może nasuwać negatywne konotacje, ale nie o to chodziło, a raczej o wspólną naukę trudnej sztuki bycia we dwoje. W jednej z recenzji ujęto to krótko: małżeństwo, czyli łączą nas różnice. Chciałabym, aby podczas lektury Czytelnik zadał sobie pytanie, co tak naprawdę nas dzieli, a co zbliża w pełnokrwistym związku, nie w okresie narzeczeństwa. Na te kwestie nakłada się szeroki kontekst życia społecznego, bo okazuje się, że wywodząc się z odmiennych środowisk, ciągniemy za sobą problemy, wzorce postępowania, znajomości, które odzywają się echem w codzienności, choćbyśmy chcieli się od nich odciąć. Pierwsza część to powieść obyczajowa, drugi tom ma wiele z kryminału, ale nie chciałam za bardzo wchodzić w wątki sensacyjne, które mnie kusiły.
W końcu dochodzę do najnowszej opowieści. Każdą książkę komuś dedykowałam, trzecią też. Ktośka pisałam z myślą o synach, więc w pewnym sensie było to naturalne, że napiszę o kilkuletnim chłopcu. Chciałam, aby opowieść przybrała uniwersalną formę. Poza tym znów czułam potrzebę sprawdzenia się w nowych obszarach, a takim było pisanie dla dzieci. Zresztą trochę nie miałam wyjścia. Ktosiek, jako postać, po prostu przyszedł do mnie pewnej bezsennej nocy i zaczął żyć swoim życiem, więc go adoptowałam. Wtedy jeszcze Łączą nas różnice i nie byłam w stanie stale mu towarzyszyć, ale powracał do mnie w różnych sytuacjach, często ich źródłem były zdarzenia i obserwacje dzieci, także cudzych, znanych i przypadkowo spotkanych oraz opowieści z dzieciństwa.
MK: Skąd pomysł na tytuł Łączą nas różnice? Zdaje się, że to podobieństwa nas łączą…
BPS: No właśnie, to jeden z tematów przewodnich obu tomów, tylko w drugiej części mocniej zarysowany. Wspomniałam, że poszukuję odpowiedzi, a główne pytanie brzmiało: co i dlaczego tak naprawdę nas dzieli w skali społecznej i w najbliższym otoczeniu? Myślę, że my, ludzie współcześnie żyjący po obu stronach Wisły, coraz intensywniej myślimy i marzymy o pojednaniu. Stwierdziłam, że książki w ostatnich tygodniach w świetle niedawnych zdarzeń znacznie zyskały na aktualności. Obie powstały z dyskomfortu, dla mnie bowiem ostry spór od zawsze był męczący. Zastanawiałam się, co może przełamać podziały, chciałam szukać mostów i wiązać nici porozumienia. Nie planowałam nadmiernie obciążać książek, więc te wątki pojawiają się mimochodem, raczej w tle. Zdaję sobie sprawę, że powieści mogą budzić sprzeciw, ale warto je traktować jako jedno ze spojrzeń na ideę porozumienia. Życie wciąż pisze nowe rozdziały i wiem, że temat z pewnością nie został wyczerpany.
Odpowiadając na pytanie, w potocznym odbiorze łatwiej nam się żyje z osobami podzielającymi nasz system wartości, podobnymi do nas, rozumiemy się lepiej, utwierdzamy się wzajemnie w słuszności przekonań. Ale przeciwieństwa są konieczne i pomocne w rozwoju, pozwalają inaczej spojrzeć na świat. Posłużę się przykładem z życia. Jeśli w związku jedna osoba doskonale prowadzi samochód i robi to z przyjemnością, to druga, niemająca prawa jazdy, zazwyczaj jest z tego powodu zadowolona. Jeśli oboje nie lubią, nie chcą lub nie potrafią prowadzić, to już jest pewien kłopot… Czasami dobrze się różnić od siebie – zwiększają się szanse, że się uzupełnimy...
MK: Mając już doświadczenie na obu polach, proszę zdradzić, dla kogo jest łatwiej pisać – dla dzieci czy dla dorosłych?
BPS: Trudniej pisać dla dzieci... Każdy rozdział jest odrębną historią, a jednocześnie każda z tych opowieści w jakiejś mierze powinna nas przybliżać do finału. Konieczny był powrót we wspomnieniach do dzieciństwa, popytanie wśród bliskich. Książka bardzo powoli wypełniała się treścią.
MK: A co według Pani jest najważniejsze w książkach dla dzieci?
BPS: Trudne pytanie. Problem w tym, że musiałam sobie przypomnieć, czego pragnęłam jako dziecko i zastanowić się, czego w ogóle mogą pragnąć dzieci. Pamiętam, że podobały mi się wzruszające i smutne historie, o bohaterach w trudnym położeniu. Od bardzo dawna nie czytam książek dla najmłodszych, więc nie wiem, jakie trendy panują i trudno mi dokonać porównań. Z mojego punktu widzenia Ktosiek był eksperymentem, tym bardziej, że jest książką dla dzieci i… dorosłych jednocześnie. Wychodziłam z założenia, że kilkuletnie dziecko nie czyta samodzielnie, więc rodzic będzie blisko i wytłumaczy trudniejsze zwroty czy niuanse. Zresztą odnoszę wrażenie, że nie doceniamy najmłodszych czytelników. Może lepiej dać dziecku książkę trochę za trudną i wytłumaczyć pewne kwestie niż zbyt prostą? Myślę, że dziś dzieci są inne, bardziej nastawione na kontakt ze światem wirtualnym, a postęp sprawia, że uczą się inaczej, wcześniej i szybciej, w innych sferach za to nie nadążają za rówieśnikami z poprzednich pokoleń. Książka ukazuje świat sprzed epoki Internetu, masowego użytkowania komputerów, smartfonów, kiedy królowały książki, a programy telewizyjne dla dzieci były nadawane krótko i tylko w określonych godzinach. Taki obraz może być zaskakujący dla współczesnych milusińskich.
MK: Czy bohaterowie Ktośka mają swoich odpowiedników w życiu? Wzoruje się Pani na znanych sobie osobach?
BPS: Nie, Ktosiek to zlepek różnych historii, prawdziwych i wymyślonych. Nie znam dziecka podobnego do niego. Cała przyjemność tworzyć postać od początku i cieszę się, że to nie biografia, gdzie fakty ograniczają autora.
MK: Skąd wziął się pomysł, aby w swoich powieściach zamieścić wątki katolickie? Odnaleźć je można zarówno w Pani powieściach dla dorosłych, jak i Ktośku. Czy odkryła Pani niszę na rynku?
BPS: Odpowiem nie wprost. Przyznaję, że rzadko czytałam powieści z dziwnego powodu – zazwyczaj trudno mi przerwać lekturę, aby wrócić do obowiązków, dlatego postanowiłam wybierać książki bez wciągającej fabuły, które w każdej chwili można odłożyć. Są też inne powody. Od kiedy zaczęłam pisać, nie czytam powieści wcale. Zdarzyło mi się wziąć książkę jednej z utytułowanych polskich pisarek, przeczytałam pierwszy rozdział i stwierdziłam, że nadmiernie działa na moją wyobraźnię, pozostawia zbyt wyraźny ślad i nie będę już taka sama. Mogłabym w przyszłości nawet nieświadomie się nią sugerować. Odłożyłam ją więc i planuję wrócić do tej lektury kiedyś, teraz wciąż szukam swojej drogi.
Wracając do pytania, religijny aspekt życia człowieka jest dla mnie ważny. Wątki transcendentne są naturalnie wplecione w moje podejście do rzeczywistości, dlatego postanowiłam nie stronić od nich na kartach powieści. Nie było moim celem nikogo indoktrynować, a jedynie pokazać ateistom, agnostykom lub deistom, jak może wyglądać świat człowieka wierzącego od środka. Nie wiem, czy takie wątki okażą się interesujące dla tych, którzy zupełnie odmiennie podchodzą do tych kwestii... Liczyłam się nawet z tym, że pokazanie tego aspektu życia może zawęzić grono czytelników i nie myślałam o wypełnianiu niszy. Może jednak jest wiele kobiet o podobnych dylematach jak Alicja, bohaterka dylogii?
MK: Czy ma Pani w planach napisanie kolejnych części przygód Alicji lub Ktośka? A może kołacze się Pani po głowie zupełnie nowy pomysł na książkę? Proszę zdradzić Czytelnikom swoje postanowienia wydawnicze na najbliższy rok!
BPS: Już kilka osób namawiało mnie do napisania trzeciego tomu sagi o Alicji i jej bliskich, ale nie jestem na to jeszcze gotowa. Zawsze odpowiadam, że musi upłynąć jakiś bliżej nieokreślony czas, musi być impuls, który zainicjuje pisanie nowego tomu. Może to będzie grom z jasnego nieba, ale czy spadnie? Chyba łatwiej byłoby mi napisać drugą część Ktośka? Nie mam dalekosiężnych planów. Zobaczymy, co przyniesie życie.
MK: Chociaż z wykształcenia jest Pani ogrodniczką, życie zawodowe związało też Panią z pracą nad tekstem. Czy da się połączyć obie te dziedziny, czy musiała Pani zrezygnować ze swojej pasji?
BPS: W moim życiu wiele aktywności pojawiało się nagle jako szansa i równie nagle się kończyło, inne wynikały z powinności i te okazywały się zwykle trwalsze. Nie lubię chodzić wielokrotnie tą samą drogą, ale też staram się nie palić mostów za sobą. Zajmowałam się rzeczami odległymi, z różnych dziedzin, zazwyczaj coś je jednak łączyło. Teraz, gdy patrzę z perspektywy czasu za siebie, wszystkie były potrzebne i czegoś mnie nauczyły, a także tworzą spójną całość. Ogrodnictwo stale się przewija w moim życiu. Obecnie od czasu do czasu pisuję też książki, ale co będzie w przyszłości? Może jedynie zmiana jest trwale wpisana w życie? Jestem otwarta na nowe wyzwania, wiem, czego bym chciała, ale wciąż nie wiem, co dla mnie najlepsze. Zdaję się na Opatrzność. Po prostu idę sobie nieśpiesznie, spoglądając trochę pod nogi, a trochę na boki, aby czegoś ważnego nie przegapić, i nie za bardzo wybiegam w przyszłość.
Dodany: 2019-03-18 15:10:34
Czy różnice mogą łączyć? Oczywiście, że tak. Jak to mówią-- nawet przeciwieństwa się przyciągają:)
Dodany: 2019-03-18 09:24:56
Ciekawa rozmowa.
Dodany: 2019-03-18 06:44:33
Ciekawy wywiad, a książki od dłuższego czasu u mnie czekają na półce do przeczytania
Dodany: 2019-03-17 00:17:52
Brzmi ciekawie twórczość pisarki, której właściwie nie znam, ale wypowiada się życiowo i konkretnie.
Dodany: 2019-03-16 22:29:06
Zapoznam sie z twórczością
Dodany: 2019-03-16 20:50:12
Nie od dziś wiadomo, że dzieci są najbardziej wymagającymi odbiorcami. KTOSIEK mnie intryguje. ?
Dodany: 2019-03-15 20:42:34
Kopletnie nieznana mi autorka, ale zaciekawiła mnie.
Dodany: 2019-03-15 19:00:46
Frapuje mnie "Ktosiek".
Dodany: 2019-03-15 18:23:32
Łączą nas różnice... Ciekawy tytuł!
Dodany: 2019-03-15 13:57:54
Jest o czym poczytać.... ciekawe
Dodany: 2019-03-15 12:04:38
Interesujące, jak można 'zostać' pisarką :)