Aragami. Film o samurajach, którego kompozycja przypomina dramaty antyczne
Data: 2021-09-29 21:35:31Cała historia dzieje się w jednej, wielkiej sali świątynnej i wyjąwszy sam początek oraz końcówkę rozgrywa się podczas jednej nocy. Takie ramy nasuwają skojarzenie z teatrem klasycznym, a przecież mamy do czynienia z historią o zupełnie odmiennym podłożu kulturowym.
Aragami – opis filmu
Zarys fabularny przedstawionej w filmie historii jest prosty: dwóch samurajów w stanie krytycznym trafia do starej, zapomnianej, górskiej świątyni. Padają zemdleni na jej progu, a gdy jeden z nich odzyskuje świadomość, ze zdumieniem spostrzega, że jego rany się zagoiły. Niestety jego przyjaciel miał mniej szczęścia... Wkrótce ocalały samuraj (Takao Osawa) spotyka gospodarza świątyni (Masaya Kato), który w zamian za okazaną gościnę ma jedno tylko życzenie... by gość zadał mu śmierć w walce.
Czytaj także: Superman: Powrót, czyli dobry pomysł i słaba jego realizacja...
Dziwną już sytuację komplikuje dodatkowo fakt, iż gospodarz okazuje się być legendarnym Miyamoto Musashi (jeden z najwyśmienitszych wojowników Japonii), przemienionym w Tengu, czyli boga wojny (in. Aragami).
Aragami – recenzja filmu
Mimo niskiej komplikacji fabuły Kitamura stworzył dzieło niezwykłe. W całym filmie pojawia się zaledwie pięciu aktorów (za jednym razem nie więcej niż trzech), przy czym dwóch z nich ukazuje się na ekranie przez zaledwie kilka sekund. Cała historia dzieje się w jednej, wielkiej sali świątynnej i wyjąwszy sam początek oraz końcówkę rozgrywa się podczas jednej nocy. Takie ramy nasuwają skojarzenie z teatrem klasycznym, a przecież mamy do czynienia z historią o zupełnie odmiennym podłożu kulturowym.
Czytaj także: Shinobi. Wzruszająca baśń o japońskich wojownikach
Ograniczenie historii do w zasadzie dwóch postaci daje duże pole możliwości w kreacji osobowościowej. Możliwości te zostały wspaniale wykorzystane, wynikiem czego zarówno samuraj, jak i Aragami jawią nam się jako postacie o bogatej psychice, a ich dzieje przepełnia tragizm. Warto zwrócić uwagę na perfekcyjną grę Masaya Kato, która niestety stanowi jaskrawy kontrast względem nieudolnej gestykulacji i nazbyt ekspresyjnej mimiki Takao Osawa, rehabilitującego się dopiero w scenach walki.
Czytaj także: Najemnik. Seans terapeutyczny dla mężczyzn z nadwagą i kryzysem wieku średniego
Walka jest głównym elementem filmu. Sposób jej realizacji zachowuje znamiona innowacyjności charakteryzujących całą tę produkcję. Zarówno wykorzystane przez aktorów techniki, jak i kinowe chwyty mające urozmaicić pojedynek, zostały odpowiednio dobrane, przez co starcia wywołują zachwyt, a nie uśmiech politowania na widok kolejnych komputerowych tricków. Najciekawsze jest to, że ostatnia scena pojedynku rozgrywa się w ciemnościach, rozjaśnianych tylko częstymi błyskami piorunów – wprowadza to niesamowity nastrój i potęguje napięcie.
Aragami – czy warto obejrzeć?
Piękna scenografia, odpowiednio dobrane kostiumy i rekwizyty, ciekawe dialogi, kapitalne oświetlenie, świetna muzyka (miejscami wywołuje skojarzenia z tą użytą w "Mortal Kombat"), dopracowane sceny pojedynków – wszystko to sprawia, że warto zobaczyć film Aragami. Dodatkowo można w nim znaleźć elementy zupełnie obce dla zachodniego, hucznego i hollywoodzkiego kina – ciszę i ciemność, które z jednej strony wprawiają w niewielkie zniecierpliwienie, z drugiej – znacznie potęgują napięcie i zmagają ciekawość.