Wrócić do wiosennej pogody!

Data: 2012-01-17 21:59:35 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Jak na swoje 110 lat, które zadeklarowałaś podczas rejestracji w wortalu Granice.pl, wyglądasz bardzo młodo..

To jest naprawdę bardzo proste. Przy dzisiejszej technice wystarczy wzorować się na tych wszystkich celebrytach i politykach. Zwróć uwagę – zdarza mi się widzieć w pismach zdjęcia aktorów i aktorek, którzy występowali już w czasach, gdy ja byłam bardzo młoda, wyglądają super młodo i za takich się uważają. Grunt, jak to się mówi, to dobre wzorce.

 

A wracając do wieku...

Tak samo, jak wiek podany w Skype, tak i zdjęcie w gruncie rzeczy odzwierciedla rzeczywistość: gdy się jedno z drugim doda, podzieli na dwa, pomnoży przez trzy, doda VAT i odejmie ulgę, wówczas wyjdzie mój właściwy wiek. Jest to zresztą o tyle trudna sprawa, że mam tyle lat, na ile się czuję w danym momencie. Raz jest to pięć, raz – osiemnaście, a raz – osiemdziesiąt albo i sto. 

 

Starasz się jednak trzymać młodości i pogody ducha, które gwarantuje przepis na jesienny koktajl, przedstawiony w Twojej debiutanckiej książce... Bohaterowie tej książki czują się przecież (a czasem i tak się zachowują), jakby właśnie wkraczali w życie, jakby przeżywali drugą młodość...

Bardzo słusznie zauważyłeś, mówiąc: „starasz się”. Najważniejsze, żeby nie trzymac się jej kurczowo. I cieszę się, że tak odebrałeś tę książkę. Przepis na jesienny koktajl to mały dowód mojej przewrotności. Czasami mówimy, że dobrze byłoby urodzić się już emerytem i cofać się do wieku młodzieńczego. Przydałoby się przeżyć życie niejako „na odwrót”. Taki właśnie pomysł zastosowałam, zaczynając zabawę z literaturą Jesiennym koktajlem. Zaczęłam od wieku emerytalnego i zdążam do tyłu. W ten sposób pisanie stało się dla mnie wehikułem czasu.

 

Optymizm, optymizm i jeszcze raz optymizm – to właśnie odnajdujemy na każdej stronie Twoich książek...

Przecież dzień bez uśmiechu to dzień stracony! Jednocześnie uśmiech to coś, co możemy zapewnić samym sobie bez dodatkowych kosztów i przy minimum wysiłku z naszej strony.

 

Ale: jakim sposobem?

Między innymi tak właśnie, jak w książce. Pamiętajmy, że zawsze z dwóch minusów da się zrobić plus, wystarczy przypomnieć sobie stare przysłowie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nieraz zamartwiamy się czymś, co nam się nie udało, a bywa, że to, co nas pozornie złego spotyka, w ostatecznym rozrachunku wychodzi na dobre. Nawet, gdy komentujemy coś słowem: „beznadzieja”, zawsze możemy potem „zjeść” bez-… I co nam zostanie? No właśnie: nadzieja! W ten sposób możemy pomagać sobie każdego dnia. W Jesiennym koktajlu takie nastawienie do życia skwitowałam, mówiąc, że czasem warto podziękować za miniony dzień choćby dlatego, że nic złego się w jego trakcie nie stało.

 

Nie jest to podejście codzienne…

…w moim wieku? Nie, proszę już z tym nie przesadzać. Chociaż w gruncie rzeczy Jesienny koktajl zaczęłam pisać, bo zdenerwowałam się, gdy usłyszałam w „Wiadomościach” komunikat, że miał miejsce wypadek i została potrącona sześćdziesięcioletnia staruszka. W tym momencie coś we mnie pękło. Jak w czasach, gdy osiemdziesięcioparolatek żeni się z dwudziestolatką i z dnia na dzień staje się młodym żonkosiem, a sześćdziesięcioletnie aktorki zachodzą w ciążę, można mówić „staruszka” o kobiecie w takim wieku?

 

U Balzaca i trzydziestolatki były dojrzałymi kobietami…

Wydaje mi się, że znam dziś bardzo wielu, nie gniewaj się, trzydziestolatków, którzy są starcami, oraz sześćdziesięciolatków, którzy są bardzo młodzi. Młodość po prostu tkwi w środku, nie na zewnątrz.

 

Ze stereotypami, jak widać, wojujesz dzielnie...

Pamiętaj, że Jesienny koktajl to taki mój manifest i bardzo się cieszę, że zapowiedział on - bo nie śmiem powiedzieć, że zapoczątkował - zakrojoną na coraz szerszą skalę zmianę sposobu postrzegania wieku dojrzałego. Powieść tę napisałam ponad pięć lat temu, ukazał się zaś pod koniec  2009 roku. I w tym samym mniejwięcej czasie w telewizji, magazynach kolorowych, “Wysokich Obcasach” ukazywać się zaczęły artykuły dotyczące aktywnego spędzania czasu na emeryturze. Coraz szerzej znane są przykłady z Ameryki i Anglii, gdzie ludzie po pięćdziesiątce czy sześćdziesiątce zaczynają tworzyć swoje kluby, kawiarnie, miejsca, gdzie mogą się spotykać. Tę grupę osób dostrzega również zachodni przemysł, odkrywając nagle, że warto do niej kierować swoje reklamy i wyroby. Odkrycie stulecia. Cha, cha, cha! Okazało się, że kiedy kończymy pięćdziesiątkę... nie umieramy. Żyjemy dalej i nadal chcemy być aktywni, brani pod uwagę, dostrzegani. Że też chcemy korzystać z Internetu, telefonów komórkowych, laptopów...

 

Ale przyznaj, że babcia idąca pod rękę z wnuczką i rozmawiająca przez komórkę to widok niecodzienny...

Sama byłam babcią już w wieku trzydziestu dziewięciu lat i to, że nią zostałam, nie oznacza od razu, że musiałam stać się zasuszoną staruszką. Kiedy słyszymy słowo "babcia", natychmiast przychodzą nam na myśl podeszły wiek, starość, a zapominamy, że dziś w Polsce babcie miewają 35 lat i to słowo wcale nie jest równoznaczne ze starością.

 

I Twoi bohaterowie również często zachowują się tak, jakby ze starością pojmowaną stereotypowo chcieli każdego dnia walczyć.

Moi bohaterowie po prostu są właśnie tacy, jacy są, nie ma w ich kreacji żadnego podtekstu. Chciałam pokazać grupę zwyczajnych - a jednak nietuzinkowych ludzi. Podobnie działa portal kobieta50plus.pl, z którym współpracuję. Każdego dnia poszukuje ludzi niebanalnych - i znajduje na przykład klub babć, jak to niektórzy subtelnie ujmują, tańczących, piszących, chodzących na wybiegach mody dla 50+. To wszystko w Polsce już się zaczyna dziać. Ludzie z najliczniejszego klubu -siątek zaczynają przebijać się przez mur, który stawiają ci młodsi. Zaznaczam: jeszcze młodsi. Przykro, że raczej poza głównym obiegiem medialnym. 

 

Chcesz to zmienić?

Kiedyś powiedziałam, że jeśli chociaż jedna osoba, która przeczyta Jesienny koktajl, postanowi coś zmienić w życiu swoim i swoich znajomych, będzie to spory sukces. Czasem wystarczy mały bodziec, kilka słów jednej osoby, by ruszyła lawina zmian. Dostaję bardzo miłe maile, na Facebooku prywatne wiadomości od czytelniczek w różnym wieku, że za przykładem Alicji (głównej bohaterki Jesiennego koktajlu) chcą zmienić swoje podejście do życia. Przestać narzekać i zadręczać się na zapas, częściej uśmiechać i z dwóch minusów – robić plusa. 

 

Tymczasem w księgarniach pojawiła się Twoja najnowsza, piąta książka - Pułapka Nowego Roku... 

W tej powieści poznajemy Krystynę, która postanawia „zawalczyć” z czasem. Tym złym i tym dobrym, po to, żeby wznieść toast noworoczny o najbardziej odpowiedniej godzinie, gdy już wszystkie kobiety, którymi była, pożegna i gotowa będzie wejść na nową drogę. Drogę według drogowskazu głoszącego: „Raj tylko dla Rajskiej”.

 

Więcej informacji o pozostałych powieściach Jolanty Kwiatkowskiej przeczytacie w drugiej części rozmowy, którą opublikujemy w przyszłym tygodniu.

 
1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.