Należę do grona ludzi, którzy tuż po przebudzeniu z dość dziwnego snu automatycznie wyszukują informacji o jego znaczeniu. Wtedy dość często trafiam na formuły wywołujące u mnie mieszane uczucia. Próbuję jednak zrozumieć ich sens i odnaleźć odpowiedniki w realnym życiu. Nigdy jednak nie pomyślałabym, że mogą mieć one magiczne zdolności. Tak było w przypadku głównej bohaterki [Wyprzedaży snów], ale o tym za chwilę...
Agata, po wielu bolesnych doświadczeniach życiowych, ponownie przeprowadza się do miasta, które niegdyś było jej oazą spokoju. Świadomość powrotu do miejsca, które zna się od podszewki dodaje jej skrzydeł i pozwala patrzeć w przyszłość przez różowe okulary. Niestety ten stan wewnętrznej stabilizacji dość szybko przemija. Do kobiety powraca wspomnienie związane z przyjaciółmi, których parę lat wcześniej opuściła bez słowa wyjaśnienia. Tym samym w jej głowie zaczyna roić się od pytań, gdzie ich negatywne impulsy można już wyczuć w odległości kilku kilometrów.
W tym samym czasie przyjaciele Agaty dowiadują się o jej powrocie. Czym prędzej przygotowują dla niej przyjęcie powitalne, które ma ją uświadomić w tym, jak strasznie za nią tęsknili. Ten prezent wzrusza ,,uciekinierkę". Aby im się odwdzięczyć kobieta wykorzystuje swoje małe przyzwyczajenie. Do zwyczajnych kopert wkłada, powyrywane z notesu, karteczki z urywkami snów i wręcza je zaskoczonym przyjaciołom. Ostrzega jednak, że będą oni mogli je odczytać dopiero wtedy, gdy poczują się tego pewni, albowiem jest w nich zamknięta magia pozwalająca spełniać najskrytsze marzenia!
Jakim cudem sny Agaty mają mieć takie właściwości? Czy jej przyjaciele uwierzą kobiecie i pozwolą sobie na chwilę zadumy nad własnym życiem? A może to tylko czcze gadanie po to, aby sami zrobili pierwszy krok ku spełnieniu marzeń?
Bo w snach skrywa się wiele mądrości...
Kiedy w pewnym dwutygodniku odnalazłam informację, że Marzena Rogalska - TA Marzena Rogalska - zamierza wydać książkę, pomyślałam sobie jedno: ,,Czyżby kolejna osoba została pożarta przez modę pisania swoich autobiografii?". Z ciekawości przeczytałam tę krótką notkę do końca, aby poznać prawdę. A ona okazała się całkiem inna. Otóż dziennikarka pracowała nad swoją pierwszą powieścią obyczajową, czym mnie niezmiernie zaintrygowała. Od tamtego momentu minęło już sporo czasu, gdzie nawet zdążyłam zapoznać się z [Wyprzedażą snów]. Czy udało mi się zdobyć na tej wyprzedaży coś niezwykłego za rozsądną cenę? A może zapragnęłam, by to wszystko się zakończyło i dało wrócić rzeczywistości?
,,Jak to jest, że ci, którzy najbardziej bronią się przed zwierzętami, na ogół lepiej je traktują?"
W jednym momencie udało mi się porzucić swoją rodzinną miejscowość na rzecz oddalonego ode mnie o dwie godziny drogi samochodem Krakowa. Nie, nie piszę tu tego po to, aby pochwalić się swoimi zwyczajnymi podróżami. Nie w tym rzecz. Otóż ciałem pozostałam u siebie, kiedy mój umysł poszybował ku miejscu, gdzie rozgrywa się najważniejsza dla [Wyprzedaży snów] akcja. To właśnie tam, po ośmiu latach nieobecności w Polsce, przeprowadza się Agata, która bowiem pragnie rozpocząć swoje życie na nowo. A to wcale nie jest łatwe z wielu powodów, gdzie tym najbardziej uciążliwym na sercu jest ten związany z przyjaciółmi. Tym samym zostałam świadkiem odbudowywania relacji pomiędzy główną bohaterką a nimi. Emocji przy tym było sporo. Odczuwałam jej ogromny strach przed spotkaniem z najbliższymi dla niej ludźmi w obawie o to, że nie wybaczą jej tego występku. Także współdzieliłam z nią wszelkie inne emocje, gdzie jedne z nich oddziaływały na mnie mocniej, a inne słabiej. Byłam z nią w tych trudnych chwilach i kibicowałam, by w końcu wyszła na prostą, ale kiedy już trafiła na właściwe tory to zauważyłam, że jakoś tak zbyt gładko jej wszystko wychodzi. Przyznam również, że momentami obawiałam się przerysowania wykreowanej tutaj rzeczywistości. Biorąc pod uwagę fakt, że miałam przed sobą powieść obyczajową to wszelkie wątki fantastyczne byłyby tutaj nie na miejscu, a do takich można by zaliczyć część wydarzeń, których byłam świadkiem. Sam motyw związany z rozdzielaniem przez Agatę między przyjaciół wyrwanych z notesu kartek z zapisanymi na nich snami był dla mnie takim niedorzecznym cudem. Nie nawiązuję do samego rozdania, a do sytuacji, które były spowodowane po odczytaniu tych fragmentów i zrozumienia ich przekazu. Owszem - przyjemnie mi się czytało o spełnianiu czyichś marzeń i uldze, jaka następowała po tym, ale nie jestem w stanie uwierzyć w to, że wystarczy tylko to, aby wszystko potoczyło się po naszych myślach. I jak z początku zatracałam się w książce pełnej wiarygodności i szczerości, tak przy tym [Wyprzedaż snów] coraz mniej mi się podobała. Dopiero pod sam koniec ponownie pozwoliłam sobie na głębsze wniknięcie do tego świata, bo wtedy poczułam, że optymistyczna wizja świata odeszła w niepamięć i uraczono mnie czymś okrutnie bolesnym. I właśnie to zakończenie pozwoliło mi uwierzyć, że jednak naprawdę czytałam obyczajówkę.
,,(...) i zaczęli się śmiać. Śmiać niepohamowanym śmiechem przez łzy, wyrzucając z siebie te wszystkie lata, które doświadczyły ich, zmieniały, ale nie były w stanie odebrać tego, co najważniejsze. Czas może i jest nieubłagany, ale czasami przegrywa".
Agatę poznałam jako zagubioną, sponiewieraną przez życiowe doświadczenia kobietę pragnącą odnaleźć na nowo swoje miejsce na ziemi. Los jej nie oszczędzał, ale możliwość rozpoczęcia kolejnego w swym życiu etapu dodawała jej skrzydeł i dawała nadzieję na lepsze jutro. Już na samym początku obdarzyłam ją ogromną sympatią i, jak już wspominałam, zależało mi na tym, aby zła passa odeszła w niepamięć, żeby mogła ona odetchnąć wolnością od wszelkich problemów. Jednakże autorce udało się ją nieco przerysować, co już zmniejszyło moją sympatię do tej kobiety, ale nadal byłam ciekawa tego, jak potoczą się jej losy.
W trakcie wgłębiania się w książkę dostrzegłam, że zaczęło się robić tutaj tłoczno. Działo się to za sprawą bohaterów, którzy przewijali się na kartach powieści i zdobywali część naszej uwagi. Na całe szczęście ich przyjaźń działa na zasadzie ,,przeciwieństwa się przyciągają", dzięki czemu napędzali oni lawinę zdarzeń i wywoływali u mnie przeróżne reakcje. Jedni zdobywali moją sympatię swoim poczuciem humoru (jak to było w przypadku Kostka, który z miejsca podbił moje serce), gdzie innym niemal zazdrościłam przebojowości i charyzmy. Oczywiście nie obyli się oni bez wad, które pozwoliły mi w nich dostrzec ludzi, a nie jedynie papierowe imitacje. Każde z nich miało swój udział w życiu Agaty i byli oni w nim niesłychanie niezbędni. W połączeniu z nią tworzyli nierozerwalny pakiet gotowy na wszystko, byle tylko wspierać pokrzywdzonego i dodawać mu otuchy. Jedynym drobnym minusem w ich charakteryzacji był ten już wspomniany przeze mnie nieszczęsny motyw ze snami, ale o nim już się nieco rozpisałam, więc pominę sobie ponowne rozwinięcie tego wątku.
Marzena Rogalska wykorzystała całą swoją dziennikarską wiedzę na temat zaciekawienia potencjalnego czytelnika, bo naprawdę nie byłam w stanie oderwać się od tej książki! Tworzyła ona bowiem takie opisy, że właściwie ja nie byłam czytelnikiem - stałam się jedną z postaci obserwującą to wszystko z bliska, skrywając się pod peleryną-niewidką. Niestety pojawiły się pewne zgrzyty związane z podążaniem ku przerysowaniu fabuły i bohaterów, nad czym autorka [Wyprzedaży snów] musiałaby jeszcze odrobinę popracować. Co nie zmienia faktu, że jestem oczarowana! Czasami warto nie robić sobie zbędnych nadziei, by uzyskać efekt pozytywnego zaskoczenia!
Ta książka ma na celu zwrócenie naszej uwagi, że nawet największy błąd nie jest w stanie przekreślić prawdziwej przyjaźni. Może będą źli i wykrzyczą nam naszą głupotę, ale nie odwrócą się i spróbują odnaleźć wyjście z sytuacji. Dlatego też czym prędzej spotkajcie się ze swoimi przyjaciółmi, przy czym podziękujcie im za to, że po prostu są!
Podsumowując:
Jeżeli chcecie poznać całą prawdę o niespodziewanym powrocie Agaty na stare śmieci i poznania najskrytszych marzeń jej najbliższych przyjaciół - czym prędzej sięgnijcie po całkiem udany debiut Marzeny Rogalskiej, czyli [Wyprzedaż snów]! Ta książka spowoduje, iż nie będziecie w stanie się od niej oderwać, a Kraków zauroczy was do tego stopnia, że sami zapragniecie w nim zamieszkać. Ja sama mam na to ochotę!
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
Bo w święta najważniejsza jest miłość Lwów 1909. Spotkanie samotnego wdowca i chłopca szukającego bezpiecznej przystani, które na zawsze odmieni życie...
Pełna tajemnic saga Marzeny Rogalskiej Bywa, że jeden człowiek potrafi odmienić nasze życie. Ukryta pod fortepianem w salonie krakowskiego mieszkania...