„A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?” – chyba każdy z nas chociaż raz zdołał zetknąć się z tym pytaniem. Wypadające z naszych ust w chwilach, kiedy mamy dość nadmiaru obowiązków i pragniemy zaznać odpoczynku; stanowiące jakąś formę koła ratunkowego dla zmęczonego ciała. W przypadku Emilii można zinterpretować je zupełnie inaczej. Po otrzymaniu tajemniczego listu od matki, postanowiła zaryzykować i wyruszyć w nieznane rejony Polski, byle tylko dowiedzieć się jednego: prawdy. A że życie lubi płatać figle, przed poszukującą odpowiedzi dziewczyną postawiono wiele przeszkód. I tylko od niej będzie zależało, czy zamierza się z nimi zmierzyć.
MIERZENIE SIĘ Z PRZESZŁOŚCIĄ NIE ZAWSZE BYWA DOBRYM ROZWIĄZANIEM
Już po przeczytaniu pierwszego zdania doskonale widziałam, że autorka nie zamierzała bawić się w przedłużanie tej wiekopomnej chwili. Czym prędzej wypuściła w świat spragnioną wiedzy Emilię, tym samym pozwalając nam prędko odwiedzić urokliwe rejony Bieszczad. I nie tylko dlatego. Nawet nie przypuszczałam, że wraz z przekroczeniem progu pensjonatu Odskocznia przyjdzie mi się zmierzyć nie tylko z historią obcej kobiety. Ofiarowano mi również wzburzone niczym morze podczas sztormu lawirowanie między przeszłością a teraźniejszością. Wspomnienia z dawnych lat z gracją przemykały pośród aktualnych zdarzeń. Naznaczały je swoją obecnością, raz ukazując swoją prawdziwą twarz, by chwilę później skryć się w cieniu tajemnic, które wychodziły w odpowiednich dla siebie momentach. W sumie prawie każdy z bohaterów nosił jakiś sekret w sobie. Pozwalał mu zapuścić korzenie, doprowadzając niekiedy do nadmiernego rozrostu, co owocowało nie tylko bolesnymi konsekwencjami. Również kontakty międzyludzkie niekiedy sprawiały wrażenie skomplikowanych, trudnych do zrozumienia. Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie to sprawiło, że mogłam poznać tych ludzi od każdej strony. Analizowałam ich ruchy, zastanawiając się, co tak właściwie za nimi stoi. Każdy z mieszkańców pensjonatu nosił maskę, a kiedy tylko ją zdejmował, odsłaniał również kolejne elementy układanki. Pokazując właściwe „ja”, dawał się poznawać od nowa. Sprawiało to, że poprzednia analiza zyskiwała kolejne podpunkty. Tym samym mogłam ocenić, czy poprzednie wcielenie nie okazywało się lepsze od aktualnego.
Podobno autorce wypominano to, że fabuła książki toczy się w Bieszczadach, gdzie... praktycznie nie czuć tamtejszego klimatu. Brakowało opisów przepięknych krajobrazów, mogących rozbudzić nieco senną wyobraźnię. Niestety muszę się z tym minimalnie zgodzić. Gdyby człowiek nie został poinformowany o docelowym miejscu podróży, zapewne ulokowałby tę historię w każdej mniejszej wsi powiązanej z górskimi terenami. Tylko warto zwrócić uwagę na to, że może nie doświadczymy tutaj zbyt wielu wspomnień wspaniałych zakamarków tamtych rejonów, gdyż chodzi tutaj o coś więcej. Autorka osadziła losy bohaterów w dziczy, by... wyzwolić ludzkie emocje. Przedstawione wewnątrz książki historie dumnie dzierżyły koronę, zwracając na siebie uwagę. Żeby nie było – lekkie powiewy górskich klimatów zostały tutaj odwzorowane. Także bez problemu zdołacie je uchwycić. Również pragnę wspomnieć o pensjonacie niezgody. Gdzieś mi przemknęło przed oczyma, iż panujące w nim warunki... nie były normalne. Fakt, ciężko nam sobie wyobrazić wyjazd do miejsca, gdzie zamiast lampki musimy zaprzyjaźnić się ze świeczką, a ciepła woda pojawia się tylko o określonych porach. Aż chce się krzyknąć „Gdzie ta nowoczesność!”. Odpowiedź jest tylko jedna: w teraźniejszości, której nie chciano tutaj dopuścić. Przecież po zachowaniu właściciela można wywnioskować, co w ten sposób pragnął osiągnąć. On zamierzał zachować tamte lata. Nie chciał ich wypuścić z rąk. Pragnął zatrzymać czas, byle tylko być blisko tych, których kochał. Powiedzcie mi szczerze... czy wy również nie marzycie o tym, by piękne chwile trwały wiecznie?
NIECH KTOŚ MI POWIE, ŻE ONA PRZESTANIE SIĘ TAK ZACHOWYWAĆ
Gdyby przyszło mi ocenić zachowanie Emilii, bez wnikania w jej historię, bez wahania odparłabym, że jest niestabilna emocjonalnie. Miałabym ku temu dobry powód, biorąc pod uwagę jej liczne zmiany nastrojów. W jednej sekundzie śmiała się i starała obdarzyć każdego szczerym uśmiechem, pokazując swoją otwartość, by parę minut później uciekać od ludzi, ukrywając się w swoim pokoju. Patrząc jednak przez pryzmat tego, przez co musiała przejść w dzieciństwie i co rusz spotykało ją w Bieszczadach, ciężko wypowiedzieć tamtą diagnozę na głos. Emilia od wczesnych lat nie miała lekko w życiu, a niespodziewany list od matki zrzucił na jej ramiona znacznie więcej trosk. Na dodatek dziewczyna uwielbiała stawiać dobro innych nad swoim, przez co każde bolesne momenty odczuwała z podwójną siłą. Na szczęście mogła liczyć na wsparcie dobrodusznej, pełnej ciepła i empatii Aleksandry, która traktowała ją jak własną córkę. Współwłaścicielka pensjonatu dawała jej odczuć, że nie jest sama i może przyjść do niej, kiedy tylko poczuje taką potrzebę. Tak samo było z Kubą, drugim właścicielem Odskoczni. Wystarczyło jedno słowo, a był gotowy rzucić wszystko, byle jej wysłuchać. Jednakże najwięcej pomocy otrzymała od Dymitra. Jego bliskość spowodowała, że dotąd uważająca miłość za coś abstrakcyjnego Emilia zaczęła inaczej ją spostrzegać. Mówiąc krótko – poczuła się przez kogoś zauważana. Co więcej, chciana! Cieszyła mnie ta pozytywna zmiana. Do czasu...
Nawet nie wiem, kiedy zachowanie Dymitra zaczęło działać mi na nerwy. Rozumiem, że się zakochał i zaczął myśleć sercem, a nie rozumem, lecz to nie był powód, aby życie kręciło się wokół jednej osoby. Przecież każdy potrzebuje jakiejś odskoczni, a mi się wydawało, iż takowej nie posiadał. „Emilia, Emilia, Emilia...” – „obca” stanowiła jakiś rodzaj innowacyjnego tlenu. Nawet z jej powodu podupadła nieco jego relacja z mamą. Jak widać, miłość umie robić sieczkę z mózgu. Także w przypadku głównej bohaterki nie było kolorowo. Jej wahania nastrojów nadal były aktywne. To powodowało, że zachowanie Emilii zaczęło mnie przytłaczać. Co więcej, nawet ona sama dostrzegała ten spory problem, ale jej udręczona dusza miała tutaj więcej do powiedzenia. I jak tutaj żyć w zgodzie z innymi, kiedy nie potrafisz pogodzić się z samą sobą? A gdy jeszcze dołączymy sprawę z jej mamą... Mieszanka wybuchowa!
Warto również wspomnieć o Sebastianie. Syn Kuby nie od razu zapałał sympatią do nowego gościa pensjonatu. Co rusz okazywał swoje niezadowolenie. Opryskliwość czy sarkazm były tutaj na porządku dziennym. Aż sama Emilia nie wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Jednak już wcześniej wspomniałam o tajemnicach, które pogrążały mieszkańców Odskoczni. Nie ominęły one również Sebastiana. Kiedy tylko odkryłam, co go męczy, w mig pojęłam jego zachowanie. I... współczułam mu. Jego sekret należał do tych najokrutniejszych. Zjadał go od środka, gdzie właśnie w taki sposób próbował go zdusić w sobie. A chyba każdy wie, jak to jest, gdy nagromadzone złe emocje starają się opuścić ciało. Fakt, odbywało się to kosztem innych, ale było widać, że on tego żałuje. Ten dzieciak zamknięty w ciele dorosłego mężczyzny przyjął taką formę obrony i nie umiał z niej zrezygnować. Także można tutaj usłyszeć ciche pytanie: „Czy wyzwolenie prawdy nie przyniosłoby mniej cierpienia?”.
O, PRZYNIOSŁA PANI NOWE DZIEŁO? NIECH NO JA TYLKO MU SIĘ PRZYJRZĘ
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością Karoliny Klimkiewicz. Ponad rok temu było mi dane zapoznać się z jej debiutancką książką, która przedstawiła mi dość ciekawą, choć nie pozbawioną wielu wad, historię. I widzę, że od tamtego czasu autorka poczyniła nieco postępów. Jak wcześniej narzekałam na niedostateczną jakość opisów, tak tutaj nie mogę się do nich aż tak przyczepić (prawie-wyjątek wspomniałam nieco wcześniej, także nie będę się powtarzać). Nie można także odmówić autorce lekkiego pióra oraz umiejętności wplatania w pozornie zwyczajnie brzmiące słowa poetycki wydźwięk. Ukazała je zupełnie z innej strony, co na pewno docenią ci, dla których taka forma jest świętością. Nie rozumiem jednak pewnej relacji między Dymitrem a Emilią. Jak rozmowy o trudach życia, o miłości i śmierci niosą ze sobą liczne przesłania, skłaniają do refleksji, tak ciężko mi zaakceptować rozwój wydarzeń. Nie zrozumcie mnie źle, ale po prostu nie jestem zwolenniczką miłości od pierwszego spojrzenia. Ta cała magia serc do mnie nie przekonała, chociaż wiem, że każda romantyczna dusza uzna ją za wspaniałą. Co człowiek, to inna reakcja, czyż nie?
Podsumowując, nagromadzone wewnątrz „Wybacz mi” sekrety oraz nadmiar buzujących w Emilii sprzecznych emocji mogą nieco sponiewierać nerwy. Jednak pomimo tego drobnego dyskomfortu, nie można zapominać, że ta książka to nie tylko zbiór pewnych niedogodności. Pozwoli nam spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. Pomoże dostrzec, że czasami drobne kłamstwo może przepoczwarzyć się w lawinę komplikacji. Tylko od nas zależy czy będziemy z nimi walczyć, czy uciekniemy. A co najważniejsze – naucza, że nim będziemy skłonni komuś wybaczyć, musimy wybaczyć sobie.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2018-09-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
Leo jest normalnym facetem – ma dobre stanowisko i perspektywy zawodowe, zewsząd otaczają go przyjaciele, a piękne kobiety ustawiają się do niego...
Nowa powieść Karoliny Klimkiewicz przynosi dalsze losy bohaterów emocjonującej książki "Dopóki starczy mi sił". Czy Zola i Liam pokonają...