Uprawianie gatunku takiego jak komedia kryminalna jest według mnie trudną sztuką. Czytelnicy nie tylko różnią się wrażliwością, co każdy z nas ma odmienne poczucie humoru. To, co jednych bawi do łez, u innych wywołuje zniesmaczenie. Ja również miałam nieudane przygody z tym gatunkiem, nie zawsze czułam bluesa, czytam jednak tak dużo, że mam już swoich ulubionych i wypróbowanych autorów, po których sięgam na poprawę pracy przepony i wzrost poziomu endorfin bez użycia czekolady. Takim autorem między innymi jest Iwona Banach. Absurd jest chyba Jej znakiem firmowym, a właśnie on jest mi dość bliski.
Gabi i Marcin pracują w bibliotece w miasteczku Tęczowo. Rutyna im jednak nie grozi, bowiem pewnej nocy podczas wypełniania wniosku o dofinansowanie objawiła im się postać. I to postać nie byle jaka! Ukazał im się sam Samuel Kaszak bohater kryminałów, którego autor mieszka w tej samej miejscowości. Postać literacka podejrzewała, że człowieka, który go stworzył, czeka śmierć i poprosił zszokowanych bibliotekarzy o pomoc. Tymczasem sam autor i trzy niezbyt poczytne pisarki próbują znaleźć sposób na promocję swoich książek i zwiększenie liczby czytelników. Wpadają na pomysł – nie ma to przecież jak mistyfikacja. Jedno z nich ma zginąć „na niby”. Nikt jednak nie przypuszcza, że zadanie będzie bardzo skomplikowane. W miasteczku grasuje ktoś o pseudonimie Upiór w moherze wymyślający niestworzone historie, by siać zamęt w sieci, a zwłoki, które się pojawią, będą jak najbardziej prawdziwe. Co z tego wyniknie?
„W zasadzie dobrze wyznawać jakieś ideały, tylko lepiej nie zatruwać nimi życia innym”.
„Jeżeli teściowa wybiera z twoim mężem kafelki do twojej łazienki, a ty nawet nie zostałaś zawiadomiona, że robicie remont, to wiedz, że coś się dzieje”.
Iwona Banach po raz kolejny mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Stworzona przez nią historia to powiew świeżości. Główne atuty lektury to ciekawa i dość zagmatwana intryga kryminalna, zwariowani bohaterowie (babulina Matecka i ciotki Adeli podbiły moje serce). Upiór w moherze to dobra zabawa pełna komedii pomyłek, sytuacyjnego humoru, sarkazmu, ironii. Przyprawiające o zawrót głowy zwroty akcji, absurdalne sytuacje okraszone trafnymi spostrzeżeniami dotyczące otaczającej nas rzeczywistości. Autorka ukazuje w sposób przerysowany, ale przez to bardziej dający do myślenia, relacje rodzinne w szczególności matka - syn, świat pisarzy, promocji, social mediów, hejterów w sieci, recenzentów, jak i pogoń za lajkami i jak największą popularnością. I nie ma się co na Autorkę obrażać, prawda czasem boli.
Jest jednak pewien minus. Iwona Banach sprawiła, że sięgając po kolejne książki, przynajmniej przez pewien czas będę zastanawiała się nad relacją między bohaterem a kreującym go autorem. Wszystko przez wywody postaci literackiej Samuela Kaszaka… Dlaczego? Czytajcie i przekonajcie się sami.
„Ludziom się wydaje, że pisanie książek to miłe, domowe, nawet „herbatkowe” zajęcie, a to jest walka gorsza niż potyczki z dzikimi dinozaurami”.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Wydawnictwo: DRAGON
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Anna Szulist
Guśka, Ptyś i Leonek zostają w domu ciotki Marty - do końca wakacji jest jeszcze trochę czasu, a oni nie dowiedzieli się najważniejszego: jak w piwnicy...
Kolejna odsłona bestsellerowej Serii z trupem. Regina odkrywa, że w jej telewizorze zamieszkał szatan. Ponieważ obawia się, że mogła zwariować, wzywa...