Życie bibliotekarzy nie może być nudne - szczególnie jeśli odwiedzają ich nietypowi czytelnicy albo... sami bohaterowie! Pewnej nocy w bibliotece pojawia się jedna z literackich postaci, która prosi o pomoc. Podejrzewa, że autor opisujący jego przygody ma zostać zamordowany. Ta sytuacja nie jest mu na rękę, ponieważ po raz pierwszy w swoim literackim życiu czeka go scena miłosna.
Równolegle grupa pisarek i pisarzy próbuje znaleźć niebanalny pomysł na promocję swoich tytułów. Najciekawszym rozwiązaniem wydaje się im sfingowane zabójstwo. Zanim jednak uda im się tę ideę wdrożyć w życie, trafiają na innego mordercę. W miasteczku grasuje bowiem osobnik nazywany Upiorem w moherze.
Kto okaże się strasznym zabójcą?
Jak w śledztwie pomoże bohater literacki?
I czy doczeka się upragnionej sceny?
Przewrotna komedia kryminalna o zagubieniu w rzeczywistości, przełamywaniu stereotypów i niemal książkowych morderstwach.
Wydawnictwo: DRAGON
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Uprawianie gatunku takiego jak komedia kryminalna jest według mnie trudną sztuką. Czytelnicy nie tylko różnią się wrażliwością, co każdy z nas ma odmienne poczucie humoru. To, co jednych bawi do łez, u innych wywołuje zniesmaczenie. Ja również miałam nieudane przygody z tym gatunkiem, nie zawsze czułam bluesa, czytam jednak tak dużo, że mam już swoich ulubionych i wypróbowanych autorów, po których sięgam na poprawę pracy przepony i wzrost poziomu endorfin bez użycia czekolady. Takim autorem między innymi jest Iwona Banach. Absurd jest chyba Jej znakiem firmowym, a właśnie on jest mi dość bliski.
Gabi i Marcin pracują w bibliotece w miasteczku Tęczowo. Rutyna im jednak nie grozi, bowiem pewnej nocy podczas wypełniania wniosku o dofinansowanie objawiła im się postać. I to postać nie byle jaka! Ukazał im się sam Samuel Kaszak bohater kryminałów, którego autor mieszka w tej samej miejscowości. Postać literacka podejrzewała, że człowieka, który go stworzył, czeka śmierć i poprosił zszokowanych bibliotekarzy o pomoc. Tymczasem sam autor i trzy niezbyt poczytne pisarki próbują znaleźć sposób na promocję swoich książek i zwiększenie liczby czytelników. Wpadają na pomysł – nie ma to przecież jak mistyfikacja. Jedno z nich ma zginąć „na niby”. Nikt jednak nie przypuszcza, że zadanie będzie bardzo skomplikowane. W miasteczku grasuje ktoś o pseudonimie Upiór w moherze wymyślający niestworzone historie, by siać zamęt w sieci, a zwłoki, które się pojawią, będą jak najbardziej prawdziwe. Co z tego wyniknie?
„W zasadzie dobrze wyznawać jakieś ideały, tylko lepiej nie zatruwać nimi życia innym”.
„Jeżeli teściowa wybiera z twoim mężem kafelki do twojej łazienki, a ty nawet nie zostałaś zawiadomiona, że robicie remont, to wiedz, że coś się dzieje”.
Iwona Banach po raz kolejny mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Stworzona przez nią historia to powiew świeżości. Główne atuty lektury to ciekawa i dość zagmatwana intryga kryminalna, zwariowani bohaterowie (babulina Matecka i ciotki Adeli podbiły moje serce). Upiór w moherze to dobra zabawa pełna komedii pomyłek, sytuacyjnego humoru, sarkazmu, ironii. Przyprawiające o zawrót głowy zwroty akcji, absurdalne sytuacje okraszone trafnymi spostrzeżeniami dotyczące otaczającej nas rzeczywistości. Autorka ukazuje w sposób przerysowany, ale przez to bardziej dający do myślenia, relacje rodzinne w szczególności matka - syn, świat pisarzy, promocji, social mediów, hejterów w sieci, recenzentów, jak i pogoń za lajkami i jak największą popularnością. I nie ma się co na Autorkę obrażać, prawda czasem boli.
Jest jednak pewien minus. Iwona Banach sprawiła, że sięgając po kolejne książki, przynajmniej przez pewien czas będę zastanawiała się nad relacją między bohaterem a kreującym go autorem. Wszystko przez wywody postaci literackiej Samuela Kaszaka… Dlaczego? Czytajcie i przekonajcie się sami.
„Ludziom się wydaje, że pisanie książek to miłe, domowe, nawet „herbatkowe” zajęcie, a to jest walka gorsza niż potyczki z dzikimi dinozaurami”.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Moje śliczne oczy wypatrzyły ją w tłumie, przecież róż to najwspanialszy kolor świata, a wzrokowe kryterium wybierania jest dobre, jak każde inne. Zresztą komedia kryminalna z czarnym humorem, też miała tu znaczenie. #upiórwmoherze autorstwa Iwony Banach @zastroniec zaskoczył mnie. Absurd, gonił bzdurę, ilość szaleństwa przekroczył normę i tym samym wdarł się w lekturę chaos, ale dość mocno kontrolowany przez autorkę. Ta książka tak samo bawi, jak denerwuje.
Prawdą jest, że książkomaniacy zwykle wędrują po świecie, nie zauważając wielu szczegółów, które według nich są mało istotne i nic nie wnoszą do życia. Ja nie potrafię podać nazwy ulicy, na której stałam dzień wcześniej, ale mogę opisać barwny budynek, czy skwer, który tam zobaczyłam. Pamiętam kolorową sukienkę kobiety przechodzącej chodnikiem, ale czy jest tam parking, droga jednokierunkowa… z tym mam już problem. Zresztą inaczej odbieram otoczenie jako spacerowicz, rowerzystka, czy kierowca samochodu. Pani Iwona doskonale ujęła nasze zalety i kolorowo je opisała.
Książka to zbiór żartów sytuacyjnych uszeregowanych w ciekawie-zabawny ciąg zdarzeń. Historie opisują ludzkie zachowania w odpowiedzi na stres i sytuacje kryzysowe. Okazuje się, że można zaplanować wszystko, tylko wykonanie nie zawsze przebiega zgodnie z wytycznymi. Pierwsza wpadka burzy porządek rzeczy, potem już lawiną sypie się reszta, a kłamstewko goni pomyłki i oszustwa, jednak w złośliwie ironicznym stylu. Do tego byt literacki, który chce sam pisać swoją historię, ponieważ autor nigdy nie opisał sceny seksu z nim i go nie „odział” porządnie, ale musi żyć, by wreszcie to zrobić, a i jeszcze wykąpać Samuela. Do tego niedoszła teściowa z piekła rodem i jej synalek, sama nie wiem, skąd; parka wzbudzająca chęć mordu w czytelniku.
Styl i humor jest specyficzny, nie każdy się w nim odnajdzie, jak wcześniej wspomniałam, dla mnie było trochę za dużo żartu i głupstwa, aczkolwiek jestem skłonna uwierzyć w takie zachowania. Autorka przerysowała bohaterów i chyba taki był jej zamysł, by pokazać nasze bolączki i strach. Karykatura rzeczywistości w lekkim wydaniu.
empikgo #reklama
„Upiór w moherze” Iwony Banach to zdecydowanie książka dla tych, którzy przy czytaniu lubią się nieco pośmiać, niebanalny humor i skomplikowane zagadki kryminalne. Komedia kryminalna to gatunek, który uwielbiam! Zawiera on bowiem wszystko, co w książkach kocham. Zagadka kryminalna, którą mogę rozwiązywać, odkrywając kolejne mroczne sekrety – jest, duża dawka dobrego humoru, który naprawdę potrafi spowodować niekontrolowane wybuchy śmiechu podczas czytania – jest! Czego więc chcieć więcej, ta książka jest po prostu świetna!
Gabrysia i Marcin są bibliotekarzami w Tęczowie, gdzie pewnej nocy do ich biblioteki zgłasza się Samuel Kaszak, który jest głównym bohaterem książek autora – Daniela, twierdzi on bowiem, że jego twórca ma zostać zamordowany!
Czytając książkę lawirujemy między fikcją, a rzeczywistością. Autorka zabrała nas nieco za kulisy tworzenia autorów, promocji książki i pokazała wszystko z nieco innej perspektywy tworząc przy tym zabawną, ale i dającą do myślenia historię.
Dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas czytania, muszę szczerze przyznać, że autorka jest chyba mistrzynią w tym gatunku! Ja jej pióro uwielbiam i z przyjemnością będę sięgała po kolejne jej książki, a „Upiór w moherze” bardzo serdecznie polecam!
UPIÓR W MOHERZE to zabawna komedia kryminalna z czarnym humorem, która umili wam dwa wieczory.
Z wszelkimi komediami bywa różnie, bo każdego bawi co innego i nie zawsze autorowi uda się wstrzelić w poczucie humoru czytelnika. Jednak styl i dowcip Iwony Banach przemówił do mnie, dlatego podczas lektury świetnie się bawiłam.
Podobały mi się zawirowania w fabule, zagadka kryminalna, bohaterzy oraz motyw pisarski, który autorka umiejętnie wplotła w fabułę. Fakt, może nie śmiałam się w głos, ale niektóre absurdalne sytuacje sprawiły, że parę razy parskałam z rozbawiania. Z zaangażowaniem śledziłam perypetie bohaterów i czekałam na rozwiązanie intrygi kryminalnej. Zakończenie jak zaprezentowała mi autorka usatysfakcjonowało mnie, w dodatku dostałam zapowiedź na kontynuacji historii. Już czekam!
Kolejny raz dałam się wciągnąć w zawrotną intrygę pisarki Iwony Banach, tym razem w książce „Upiór w moherze".
Opowieść od pierwszych stron przywołuje uśmiech na twarzy, lekko napisana, przyciąga i angażuje. Znajdziemy tu dochodzenie, przezabawne teksty, meta żarty, tajemnice i trollowanie. Wszystko przeplatane morderstwem, ubłoconym trupem oraz napaściami i siarczystym językiem, który wyśmienicie oddaje kipiące emocje. Charakterni bohaterowie, ich szalone perypetie, zazdrosne pisarki, nieobliczalne staruszki, pogmatwane relacje to prawdziwa uczta dla umysłu. Doskonałą społeczno - obyczajową satyrę tworzy wątek, gdzie, każdy jest podejrzany kto „miał sposobność, ale nie miał motywu". Niepowtarzalne dialogi zapadają w pamięci. Odżywczej oryginalności nadaje fabuła zakrzywionego wszechświata lub halucynacje czy kto jak woli pomost między rzeczywistością a fikcją. Autorka upichciła zaskakująco spójny obraz. Wystarczy przyjąć zaproszenie do niego, a wszystko ułoży się w ekscentryczną komedię kryminalną, która genialnie oddziałuje na wyobraźnię. Jednak historia ta, to nie tylko zabawa, można w niej dostrzec groteskowość wielu aspektów życia. Wnikliwe spostrzeżenia o realiach otaczającego nas świata i ukrytą pod płaszczykiem gagów samotność.
To pozycja dla tych, którzy są gotowi na parskanie śmiechem oraz uczestniczenie w pozytywnym szydzeniu z wszystkich i wszystkiego.
Świetnie się bawiłam podczas lektury, a pewne teksty skradły moje serce.
Polecam idealne remedium na gorszy nastrój, od którego bije wyróżniająca się różowa aura, która zostawi Was z uśmiechem.
Mała wieś, czworo pisarzy, trup, ekipa śledcza złożona z bibliotekarzy i... ucieleśnionego bohatera literackiego. Czy taka mieszanka zapowiada dobrą rozrywkę?
Dla mnie jak najbardziej! I bardzo się cieszę, że (prawdopodobnie) wrócimy do małej literackiej wsi - tak przynajmniej sugeruje zakończenie.
Dla każdego fana twórczości pani Banach - pozycja obowiązkowa!
Teściowe nie raz potrafią uprzykrzyć życie. Zwłaszcza jeśli jest to życie niedoszłej synowej, która porzuciła ich ukochanego synka. Tak też dzieje się w przypadku Gabi. Kobieta rozstała się ze swoim partnerem w dość nieciekawych okolicznościach, po czym przez długie miesiące nie mogła zaznać spokoju od jego rodziny. Gdy sytuacja wreszcie się ustabilizowała, los po raz kolejny przeplata drogi Gabi z jej niedoszłą teściową. Jak potoczy się tym razem historia?
Na swojej drodze, nie raz spotykamy dziwne osoby. Co, jednak gdy staje przed nami postać fikcyjna, literacka, ostrzegająca przed morderstwem? O tym przekonują się pewni bibliotekarze, trafiając w same epicentrum zdarzeń.
"Upiór w moherze" to historia z gatunku komedii kryminalnych. Poznajemy tutaj grono autorów, którzy planują upozorowanie zbrodni dla zasięgów. Zanim jednak do tego dochodzi, przypadkowo zostają zamieszani w prawdziwe morderstwo. Czy uda im się z tego wytłumaczyć?
Iwona Banach to autorka znana z licznych komedii kryminalnych. Posiada stałe grono fanów, a jej powieści nie raz wspominane były na stronach książkowych. Tym razem, w powieści "Upiór w moherze" przeplata liczne wątki poboczne. Pojawiają się tutaj m.in. elementy fantastyki, kryminału i komedii. Nie brakuje nawiązania do przeszłości bohaterów, a także do ich życia prywatnego. Fabuła jest bardzo rozbudowana, zarówno o same sytuacje, jak i o obszerne rozmowy między bohaterami. Postacie są ciekawie skonstruowane, z różnymi cechami charakterów. Sama historia jest ciekawa, dość nieprzewidywalna.
"Upiór w moherze" to pozycja lekka i przyjemna. Jako komedia kryminalna, nie spełniła jednak do końca moich oczekiwań. Mimo że jest dobrze poprowadzona, nie do końca trafiła w mój humor. Czytając ją, bardziej czułam się jak przy powieści obyczajowej z lekką nutą grozy, niż jak przy komedii. Zabrakło mi trochę akcji, nieco szybszego rozwoju wydarzeń. Choć sama historia była naprawdę ciekawa, dla mnie sama pozycja przeciętna.
Książki Iwony Banach to czysta śmiechoterapia, z której uwielbiam korzystać nie zwracając uwagi na ogromne pokłady ironii wplecionej w fabułę. Biorąc do czytania jedną z komedii kryminalnych tej autorki zawsze mam gwarancję dobrego relaksu.
Fabuła tej książki dzieje się w małym miasteczku, w którym z pewnością mieszkańcy nie mogą narzekać na nudę.
Głównymi bohaterami tej historii są trzy autorki książek o różnej tematyce, jeden pisarz, dwoje bibliotekarzy i... bohater książek, który objawia się pod postacią dość ciekawego ducha. Są również dwie dość wiekowe mamuśki, które za swoimi synami wskoczyłyby w ogień (jak to mamuśki).
Wymyślona przez autorkę intryga kryminalna, jak przystało na ten gatunek powieści jest interesująca i nieco krwawa, ale cała reszta jest oczywiście bardzo zabawna.
Autorka tak manipuluje czytelnikiem, że do końca nie wiadomo kto popełnił morderstwo, ponieważ tropy śledztwa prowadzą do różnych osób. Oczywiście finał z pewnością zaskoczy niejednego samozwańczego detektywa jakim staje się sam odbiorca tekstu.
Nieco prześmiewczo i z dużą dawką ironii autorka przedstawia funkcjonowanie w świecie literatury ludzi związanych z pisaniem książek. Ich dążenie do zdobycia popularności oraz życie prywatne, dalekie od tego literackiego.
Jak na małą miejscowość przystało, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą i to nie tylko co tu i teraz, ale również to co miało miejsce w przeszłości. I jak wiadomo, często również w takich miejscowościach zdarza się, że wśród społeczności znajduje się ktoś, kto lubi nie tyle podburzać innych, co mącić w wiadomościach o tym co dzieje się w danej miejscowości i jakie to może mieć skutki uboczne. Tutaj taką osobą jest tajemniczy Upiór w moherze.
Świetnie i bardzo ironicznie przedstawiona społeczność zamieszkała w miejscu fabuły to nie jedyne zalety tej powieści, moim zdaniem na uwagę zasługują również wątki odnoszące się do nadopiekuńczości niektórych matek, traktujących swoich dorosłych synów jak bezbronne dzieci, muszę przyznać, że te wątki doprowadziły mnie prawie do łez (śmiechu).
Dziękuję autorce za przedstawienie kilku starszych pań nie jako stetryczałych staruszek, ale internetowych wampów, którym nie był obcy ani świat socjal mediów, ani informatorów internetowych.
Sięgnięcie po tę książkę z pewnością będzie dobrą zabawą przyprawioną wulkanami śmiechu i świetnym relaksem.
Komedie kryminalne Iwony Banach połykam jak pelikan. Są po prostu niesamowite. Tytuły wywołują uśmiech na moje twarzy, a fabuła dostarcza wielu wrażeń.
Tym razem zachwycił mnie ,,Upiór w Mocherze". Wielką sztuką jest rozbawić czytelnika do łez, a Pani Iwonie udaje się to za każdym razem. Przynajmniej w moim przypadku tak jest.
Fabuła książki jest bliska zarówno pisarzowi jak też czytelnikowi, gdyż mamy tutaj mowę o bibliotekarzu, autorze, duchu bohatera książki oraz trzech oryginalnych pisarkach. Oprócz tych iście ciekawych postaci mamy tu również tytułowego Upiora w Moherze, który tworzy niespokojną atmosferę w sieci, tworząc dziwne historie na temat mieszkańców Tęczowa.
Jednak żeby komedia kryminalna miała ten drugi człon, to muszą być trupy, i tutaj trupy będą. Zwłoki wcale nie na niby.
Lubię tematykę książki w książkach i za to ta komedia ma u mnie duży plus. Dodatkowo jest napisana zabawnym językiem, z zabawnymi wątkami. Ten duch bohatera książki wymiata po prostu.
Jest zbrodnia, jest szukanie sprawcy, jest dochodzenie do pewnych wniosków. Wydawałoby się, że nic nowego i nic szczególnego, a jednak ta książka ma w sobie tyle absurdu, że nie da się jej nie uwielbiać. Do tego te mega zachęcające okładki, które z daleka rzucają się w oczy i już wiadomo, że autorką jest na pewno Pani Iwona.
Takie książki są idealnymi pozycjami na zastój czytelniczy, poprawę humoru, a także, jeśli potrzebujemy dużej dawki śmiechu.
Czytaliście ? Może dopiero macie w planach? Znacie autorkę i jej książki? Dajcie znać koniecznie, która do tej pory była dla Was najzabawniejsza ;)
Sława i rozpoznawalność to bardzo kapryśne przyjaciółki. A ile i co jest w stanie zrobić człowiek, aby wspiąć się na szczyty popularności, gdzie będzie na niego czekać klikalności i całe rzesze oddanych fanów?
.
" Upiór w moherze" to zwariowana komedia kryminalna, pełna pomyłek i absurdalnych sytuacji. Czyli tak jak u pani Banach być powinno. Tym razem autorka na tapetę bierze bibliotekarzy i pisarzy, którzy drżą przed upiorem grasującym w okolicy. Mało tego, znajdziemy tu akcent fantastyczny - postać literacką wykreowaną przez jednego z głównych bohaterów, która przenika do realnego świata.
.
Tęczowo. Lokalni pisarze obmyślają plan jak kreatywnie podnieś sprzedaż swoich książek. Morderstwo - wydaje się pomysłem idealnym. Ale jak można się domyślać nic nie idzie tak jak powinno. Morderstwo było, trup jest, ale czy na pewno to które zaplanowali? W międzyczasie Gabi i Marcin pracujący w bibliotece natrafiają na nietypowego gościa - postać literacką, która wie co nieco o popełnionym morderstwie. Rusza lawina zdarzeń, w której bohaterowie nie bardzo się odnajdują. A gdzieś między wierszami grasuje prawdziwy morderca.
.
Jesteście gotowi na zagmatwaną fabułę, w której tyle się dzieje, iż do samego końca nie wiadomo kto i dlaczego? To książka dla was. Autorka w nieco prześmiewczy, tudzież satyryczny sposób ukazała dzisiejsze realia social mediów. Jaki wpływ wywierają na aktualną rzeczywistość. Bohaterowie niby stworzeni na potrzeby powieści, a jednak w jakiś sposób prawdziwi i przedstawieni właśnie przez pryzmat klikalności i popularności.
Biorąc do ręki książkę autorki trzeba pamiętać, iż ma ona swój specyficzny styl. Sarkazmu, dowcipu i ogroma bohaterów tu nie braknie.
Iwona Banach kolejny raz rozbawi czytelników do łez! Dwie grupy łowców duchów dostają zlecenie certyfikacji ducha w hotelu Astoria w Borkowie Pokutnym...
Nowa powieść laureatki konkursu literackiego Wydawnictwa ,,Nasza Księgarnia"! Dagmara musi zająć się dziadkiem przez kilka dni. Nic prostszego? Nie w...