Na naszym rynku wydawniczym literatura erotyczna ciągle przeżywa swoje ,,5 minut’’, dlatego wykorzystując tę popularność ja również szukam z zainteresowaniem literackiej rozkoszy. Nasi rodzimi pisarze także wzięli się za tworzenie pikantnych historii, które mają pobudzić nasze zmysły. Naprzeciw realizacji ich planów wyszło wydawnictwo FILIA organizując ,,Serię z tulipanem’’ pod hasłem POLSKIE AUTORKI – ZMYSŁOWO I EROTYCZNIE. Jako pierwsza ,,wystartowała’’ Katarzyna Michalak z ,,Mistrzem’’, zaś w skład drugiej części cyklu wchodzi ,,Szkoła żon’’ Magdaleny Witkiewicz.
Do ekskluzywnego pensjonatu-Szkoła Żon, położonego w leśnej głuszy na Mazurach, trafiają cztery kobiety: Julia, świeżo upieczona rozwódka, pięćdziesięciotrzyletnia Jadwiga notorycznie zdradzana przez męża, Marta-mama dwójki dzieci szukająca spokoju i przyjemności w jedzeniu oraz Michalina, dziewiętnastoletnia barmanka, dla której liczy się tylko dogadzanie swojemu partnerowi. Przez trzy tygodnie dziewczyny mają nauczyć się, jak być piękną, pożądaną i uwielbianą przez mężczyzn.
Czy ten przepiękny budynek w środku lasu, to centrum zabaw i niecnych igraszek bogatych pań? A może chodzi tutaj o coś zupełnie innego?
Po lekturze ,,Szkoły żon’’ mam nieco mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zachwycona ciekawym podejściem autorki do tematu, z drugiej, zbrakło mi tego, co lubię najbardziej, czyli sensacji, napiętej atmosfery oraz lawiny iskrzących relacji między głównymi bohaterami. Może gdybym nie znała wcześniej ,,Mistrza’’ Katarzyny Michalak, to obecna powieść zyskałaby w moich oczach znacznie więcej. Mimo moich drobnych uwag, najnowsza proza Magdaleny Witkiewicz zasługuje na uznanie. Początkowo śledzimy życiowe problemy Julii, Jadwigi, Marty i Michaliny. Dowiemy się skąd są i jaki mają bagaż doświadczeń. Muszę przyznać, że wszystkie dziewczyny zyskały moją niekłamaną sympatię. To bardzo naturalne, ciepłe i autentyczne osoby z ,,życia wzięte’’. Każda z nich zmaga się z jakimiś kłopotami, dlatego wizyta w luksusowym SPA ma być przyjemną odskocznią od szarej rzeczywistości.
,,To nie szkoła dla tych, których jedynym marzeniem jest służyć swojemu mężowi. To szkoła dla kobiet, które chcą złapać wiatr w żagle i poczuć się szczęśliwe. Szkoła, w której przeżywasz najwspanialszą bajkę swojego życia. Masz wszystko czego pragniesz. Relaks, strawę dla ciała i duszy’’.
Wątki erotyczne są tutaj niezwykle zgrabnie połączone z obyczajowymi. Nie zawierają krzykliwej formy, wręcz przeciwnie. W sposób bardzo subtelny, delikatny i niewymuszony stanowią naturalne dopełnienie fizycznej miłości. Magdalena Witkiewicz postawiała przede wszystkim na treść i głębie przekazu. Tutaj seks nie gra najważniejszej roli. Jest on zaledwie tłem dla bieżących wydarzeń. Styl i język powieści jest niebywale lekki, swobody i wysmakowany, zaś dialogi spontaniczne, bez zbędnych, oklepanych słów i frazesów. Widać, że autorka jest wnikliwą obserwatorką ludzkich zachowań i potrafi odnaleźć się w każdym gatunku literackim.
Z czystym sumieniem polecam przeczytać ,,Szkołę żon’’ wszystkim osobom, które mają ochotę na ciekawą, zabawną, wzruszającą i refleksyjną powieść z erotycznymi elementami. To bardzo piękna, życiowa historia o kobietach i ich problemach, o miłości, szacunku do samego siebie i odrywaniu wewnętrznego piękna. Uczy, jak akceptować swoją kobiecość i jak odnaleźć główne źródło własnych pragnień. Już dziś zajrzyj do uroczego pensjonatu, w którym odnajdziesz, to, co masz w sobie najpiękniejsze. Zapraszam.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2013-04-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Ilustracje:Olga Reszelska/Drew Hadley Photographs
Dodał/a opinię:
cyrysia
- Czekaj, czekaj. Wszystko da się załatwić. Po kolei. Wstań. - Wyciągnął rękę w jej kierunku. - Idziemy na spacer. Musimy te wszystkie negatywne emocje wypuścić w kosmos.
- Ta. Coby spadły na nas ze zdwojoną siłą... - To tak nie działa. Rozpadną się na miliard kawałków. I już nie będzie tak strasznie.
Tej zimy zejdzie lawina... śmiechu! Kornelia Trzpiot, dość leciwa dama, podczas wieczerzy wigilijnej oznajmia rodzinie, że do szczęścia, zarówno doczesnego...
Mieli wszystko. Prawie... Pracę, którą kochali, piękny dom na wsi, w urokliwej scenerii lasu i pobliskiej rzeczki, i siebie. Brakowało im jednego - czasu...
Kiedyś chyba Paul Newman powiedział, że nie zdradza żony, bo nie sięga po hamburgera, kiedy w domu ma befsztyk... No cóż. Widocznie ona, Jadwiga Maliszewska, tym befsztykiem nie jest. Tylko kotletem. Odgrzewanym kotletem. A może nawet nie? Nawet nie odgrzewanym.
Zimnym kotletem powszednim.
Więcej