Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut. Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami imprezę rozwodową, kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego spa o nietuzinkowej nazwie…
Lista rzeczy, które ma ze sobą zabrać do „Szkoły żon” ogranicza się do szczoteczki do zębów i jednej pary bielizny.
Julia, która porzuciła wiarę w miłość i w ogóle we wszystko, nie ma już nic więcej do stracenia, decyduje się jechać.
W niesamowitym luksusowym spa, ona i kilka innych, zwyczajnych kobiet, przeżywają przygodę życia. Zostają tam przez 3 tygodnie a po powrocie nic nie jest już takie samo…
Już nigdy żaden facet ich nie zostawi.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2013-04-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Ilustracje:Olga Reszelska/Drew Hadley Photographs
Kiedyś chyba Paul Newman powiedział, że nie zdradza żony, bo nie sięga po hamburgera, kiedy w domu ma befsztyk... No cóż. Widocznie ona, Jadwiga Maliszewska, tym befsztykiem nie jest. Tylko kotletem. Odgrzewanym kotletem. A może nawet nie? Nawet nie odgrzewanym.
Zimnym kotletem powszednim.
- Czekaj, czekaj. Wszystko da się załatwić. Po kolei. Wstań. - Wyciągnął rękę w jej kierunku. - Idziemy na spacer. Musimy te wszystkie negatywne emocje wypuścić w kosmos.
- Ta. Coby spadły na nas ze zdwojoną siłą... - To tak nie działa. Rozpadną się na miliard kawałków. I już nie będzie tak strasznie.
Szkołę żon poleciła mi koleżanka, mówiła że świetna i powinni przeczytać wszyscy a zwłaszcza wszyscy faceci. Czy podzielam jej zdanie? Nie do końca...
Owszem, ciekawa i wciągająca, jednak po takiej rekomendacji spodziewałam się jakichś głębszych odczuć, zwłaszcza z mojej strony bo odczucia bohaterek były dość "głębokie". Miałam nadzieję że książka ukaże czarno na białym jak kobiety są wykorzystywane w relacjach damsko-męskich, że często pracują na dwa etaty - jeden zarobkowo, drugi w domu. Moje oczekiwanie nie zostały zaspokojone, choć podejrzewam że celem autorki nie było ukazanie takiego stanu rzeczy. Ot, miałam za duże wymagania co do tej książki.
Co dostałam? Erotyk. Oceniając na tle innych książek z tej kategorii, ta wypadła dobrze. Oceniając ogólnie czy mi się podobała powiedziałabym że raczej nie. Bohaterki były nijakie, poza dziecinną Michaliną i wszystkiego bojącą się Jadwigą, wszystkie zlewały się w jeden charakter. Szczególnie irytującą osobą była Ewelina, nie wiem w jakim celu autorka kazała czytającemu poznawać ją bliżej, zwłaszcza że raz była stanowcza i władcza a za chwilę delikatna i bez własnego zdania.
Pomysł na fabułę był dobry, szkoła - SPA dla kobiet samotnych, wycofanych, nieznających swojej wartości. Pobyt w tym przybytku miał wydobyć z każdej wewnętrzne piękno, nauczyć je zaspokajania własnych potrzeb, pomóc zrelaksować się, odprężyć i najważniejsze - co dzieje się w szkole żon, zostaje w szkole żon.
Pomysł dobry, wykonanie... No cóż... Średnie.
Wracając do koleżanki, nie rozumiem w jakim celu mieliby tę książkę przeczytać mężczyźni. Nie wniosła nic ciekawego do mojego życia, nie pokazała żadnych sytuacji przy których normalny mężczyzna mógłby stwierdzić "o faktycznie, może ja też robię to źle". Nie wspomnę o sytuacji zdrady w związku bo chyba każdy ma świadomość i wrodzoną umiejętność rozpoznawania dobra i zła.
Podsumowując, książka przeciętna, dobry erotyk, dla zabicia czasu, jeśli akurat ta pozycja kurzy się na półce to można po nią sięgnąć.
Tytuł tej powieści od razu skojarzył mi się z przeczytaną jakiś czas temu „Szkołą dla mężów” autorstwa Wendy Holden. Zastanawiałam się, czy znajdę w niej jakieś podobieństwa do angielskiej powieści, a może będzie wręcz przeciwnie… Po lekturze „Zamku z piasku” Pani Magdaleny Witkiewicz miałam pewne wyobrażenia, czego mogę się spodziewać. Ale tym razem autorce udało się naprawdę mnie zaskoczyć. „Szkoła Żon” to tak naprawdę ekskluzywny pensjonat na Mazurach, położony nad jeziorem, w otoczeniu lasu, w którym kobiety (nie tylko żony) mogą spędzić urlop, wakacje, wczasy oddając się przeróżnym przyjemnościom. Ideą tego 3-tygodniowego pobytu jest to, aby „uczennice” uwierzyły w siebie, poznały swoją wartość i zmieniły sposób patrzenia na świat i na mężczyzn. Kobiety mają wyjechać stąd zrelaksowane i piękniejsze zarówno na ciele, jak i na duszy. Poznajemy bliżej cztery bohaterki, które odwiedzają to miejsce z zupełnie różnych powodów. Jadnak cel pobytu pozostaje ciągle ten sam – wszystko czego tu doświadczają jest dla nich, dla ich dobrego samopoczucia, przełamania stereotypów i własnych zahamowań.
Czy pobyt w „Szkole żon” rzeczywiście odniesie skutek? Czy bohaterki ulegną wewnętrznej przemianie? Czy zyskają pewność siebie?
Powieść obfituje w wiele naprawdę śmiałych scen erotycznych, które początkowo jakoś mi nie pasowały do stylu autorki. Ale muszę przyznać, że zostały one opisane z wrażliwością, nie przekraczając granicy dobrego smaku. Zresztą w miarę poznawania kolejnych wydarzeń erotyzm przestaje razić i staje się integralną częścią całej historii. Powieść nabiera coraz więcej cech stylowych autorki.
„Szkoła żon” to niezwykle odważna, ale i przepełniona optymizmem książka, której zadaniem jest wzmocnić wiarę płci pięknej we własne możliwości. Bo to od nas tak naprawdę zależy jak będzie wyglądało nasze życie i co z nim uczynimy.
A co z podobieństwem do powieści Wendy Holden…?
Oczywiście możnaby się go doszukiwać i odnaleźć wspólne elementy – szkoła z dala od domu, zajęcia grupowe i indywidualne, aspekt psychologiczny. Ale „Szkoła żon” to raczej „Szkoła dla kobiet”, w której tematem przewodnim nie jest ratowanie małżeństw i terapia prowadząca w tym kierunku, a raczej zaakceptowanie siebie, dostrzeżenie własnej wartości, piękna ukrytego w każdej z nas, bez względu na to czy mamy lat -naście, -dzieścia, czy -siąt.
Polecam.
Po „ Szkołę żon „ sięgnęłam jako przerywnik między inną literaturą i tu książka spełniła swoją rolę. Jest to moje pierwsze spotkanie z prozą pani Witkiewicz czy udane ? Trudno stwierdzić . Naczytałam się dużo pochlebnych opinii na temat twórczości pani Magdaleny i chyba wybrałam niefortunnie trochę w ciemno tę pozycję, ponieważ liczyłam na literaturę obyczajową napisaną lekkim stylem a okazało się, że jest to kolejna opowiastka ze scenami erotycznymi. Nie obiecywałam sobie zbyt wiele ale lektura „Szkoły żon „ sprawiła mi satysfakcję gdyż na moment oderwałam się od rzeczywistości. Jest to książka, pokazująca, że sięganie po marzenia nie jest ani naiwne, ani złe, a towarzyszący mu klimat, obiecywany na obwolucie wcale nie przeszkadza w czytaniu, szczególnie gdy jest podany na przyzwoitym poziomie.
Gdyby usunąć z niej zupełnie opisy seksualnych doznań , byłaby to pozycja świetna, bo każdemu pokazuje, iż nigdy nie jest za późno by zadbać o siebie i swoje potrzeby.
Erotyk w wykonaniu autorki przypomina bardziej powieść obyczajową z nutką pikanterii, co utwierdza mnie w przekonaniu, że jest na świecie tego typu literatura, którą da się czytać bez odruchu obrzydzenia.
Powieść jest chwilami przesłodzona i za bardzo korzystająca z życiowych banałów, ale ciekawie skonstruowana i warta poznania. „Szkoła żon” to przede wszystkim barwna i sprytnie opowiedziana historia o prostych tęsknotach i nieumiejętności sięgania po szczęście - to trapi zarówno płeć piękną, jak i tę uważaną za brzydką.
Podsumowując jest to lekka i przyjemna lektura obyczajowo-erotyczna, która przynosi odprężenie, która wywołuje rumieńce, przeczytana przeze mnie w jeden wieczór.
Nie polecam osobom dla których seks to temat tabu.
"Wiesz, moja mama mówiła mi zawsze, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeżeli coś się dzieje, to tylko po to, by pociągnęło za sobą jakieś inne sznurki, które poruszą to, co musi i tak nas spotkać. I coś w tym chyba jest."
„Szkoła żon” to już trzecia powieść tej autorki jaką przeczytałam i muszę przyznać, że znowu jestem mile zaskoczona. Jako, że dałam sobie chwilę odpoczynku od zbrodni i śledztw, miło było przeczytać coś typowo kobiecego.
"Szkoła żon"
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 256
Kategoria: literatura współczesna
Cztery kobiety, cztery historie.
Julia jest świeżo po rozwodzie, jej mąż wolał swoją sekretarkę. Julia jest zadbaną kobietą, szczupłą i piękną. Kiedy na pocieszenie, jej przyjaciółki zabierają ją do restauracji, poznaje tam pewnego Konrada i przy okazji wygrywa nagrodę w konkursie. Ma wyjechać na trzy tygodnie do zmysłowej „Szkoły żon” i uczyć się jak być żoną idealną, a przynajmniej tak się jej z początku wydaje.
Michalina to dziewiętnastoletnia dziewczyna, której życiowym celem jest zadowolenie swojego Misia i to w formie ustnej. Misio, jednak jest wiecznie niezadowolony, twierdzi, że Misia musi się jeszcze wiele nauczyć. Przypadkowo trafia jej w ręce ulotka o „Szkole żon”, a raczej jej najważniejszy (jej zdaniem) podpunkt o nauce sztuki oralnej. Prosi Misia, by ją zapisał, bo wierzy, że nauczy się jak go zadowolić.
Jadwiga kończy właśnie 53 lata, lecz duchem wciąż ma dwadzieścia parę. Mieszka z mężem Romanem, który wielokrotnie ją zdradzał. Przypadkiem dowiaduje się, że mąż zamówił jej na urodziny kolczyki, jest wniebowzięta. Jednak w dniu urodzin mąż „zapomina” dać jej prezent, a piękne kolczyki widzi na uszach swojej sąsiadki, młodszej od siebie o jakieś dwadzieścia lat. Świat Jadwigi po raz kolejny legł w gruzach, postanawia pojechać do „Szkoły żon”, bo wierzy, że jakimś cudem mąż zacznie ją w końcu zauważać.
Marta, to „nieco” zbyt otyła matka dwójki dzieci. Wolny czas przeznacza na podjadanie i wspominanie początku znajomości ze swoim mężem. Była wtedy taka piękna..
Któregoś dnia dzwoni do niej ciotka - założycielka „Szkoły żon” i namawia ją na udział w trzytygodniowym kursie. Marta nie jest zbyt zadowolona, bo kto zajmie się dziećmi? Ciotka jednak szybko załatwia opiekę i nie chce słyszeć żadnych wymówek. Marta nie ma wyjścia, musi jechać.
Kobiety już na pierwszym spotkaniu dowiadują się o podstawowej zasadzie szkoły, czyli „W szkole żon bielizny nie nosimy”. Wprawia je to w niemałe osłupienie. Jednak zasady to zasady. Każda z nich ma do dyspozycji swojego własnego masażystę. Jak się okazuje „Szkoła żon” ma za zadanie sprawić, aby poczuły się piękne i pewne siebie. Chodzą, więc na zajęcia, relaksują się i dobrze się bawią.
Można powiedzieć, że na chwilę znalazły się w bajce, jednak rzeczywistość szybko sprowadza je na ziemie. Ktoś usilnie próbuje zepsuć to co próbowały wypracować.
Jednakże, kobietki się nie poddają tak łatwo, wiadomo nie od dziś, że to silna płeć, więc krok po kroku udaje im się wyprowadzić wszystko na prostą.
____
Dobrze jest czasem przeczytać coś takiego typowo kobiecego. Często zapominamy o tym, że powinnyśmy stawiać siebie na pierwszym miejscu. Oczywiście, nie mam na myśli bycia egoistą, lecz raczej to, żeby nie zatracić siebie będąc w związku. Nikt nie może Ci rozkazywać, mówić co możesz ubrać a czego nie, gdzie możesz pójść a gdzie nie, lecz co najważniejsze - nikt nie może zabronić Ci być sobą i przejmować nad Tobą kontroli lub dać Ci poczucie, że nie jesteś nic warta.
„Szkoła żon” pokazuje nam, że nie warto uganiać się za kimś kto chce tylko brać a nie dawać. To obowiązkowa lektura dla osób, które są poniżane w związku lub po prostu niechciane. Nie twierdzę, że odmieni czyjeś myślenie, ale może pozwolić otworzyć oczy.
Podobały mi się bohaterki, były takie prawdziwe. Zawsze nam się wydaje, że jak ktoś jest starszy to już nie ma w nim nic ciekawego, a to wcale nie jest prawdą. Jadwiga, choć ma 53 lata to w duchu czuje się wciąż nastolatką, mimo że nie dba o siebie przesadnie, a z kolei Julia wydawać by się mogło, że skoro jest piękna to ma wszystko co chce i prowadzi kolorowe życie lub Michalina, która ma sztuczne rzęsy, paznokcie i przedłużane włosy wygląda na niezbyt mądrą, ale to wszystko są pozory. Z czego wywodzi się kolejna myśl - nie oceniaj książki po okładce.
Każdy ma jakieś problemy, jedni mniejsze drudzy większe, nieważne czy ktoś jest bogaty czy biedny, piękny czy brzydki.
Najbardziej chyba podobała mi się transformacja Michaliny, bo z początku nie byłam jej zwolenniczką. Nie mogłam zrozumieć jak można być tak zaślepionym i głupim. Tutaj ta zmiana była bardzo zauważalna, miałam nadzieje, że w końcu coś do niej dotrze i na szczęście tak się stało. Niestety, nie mam cierpliwości do takich ludzi, więc z początku niezbyt chętnie podchodziłam do jej historii.
Jeśli chodzi o fakt, że początkowo miała to być powieść czysto erotyczna, to cieszę się, że wyszło troszkę inaczej. Opisywane sceny miały sens i swój urok, dzięki historii bohaterek. Nie było to nudne, oklepane czy tandetne.
Doceniam autorkę za to, że pisze tak lekko. A przynajmniej czyta się to lekko i przyjemnie. Ukazuje problemy takie z jakimi borykają się ludzie na co dzień, łatwo jest dzięki temu utożsamiać się z danym bohaterem.
Ja jestem na tak, bardzo przyjemnie mi się czytało, temat uważam, za bardzo dobrze dobrany. Pokazuje jak bardzo silne są kobiety, jak ważne jest aby czuć się dobrze w swoim ciele i z samym sobą, że spełnione w związku będziemy wtedy kiedy pokochamy siebie i będziemy czuć pewność siebie w każdej sytuacji oraz żeby nigdy nie dać się stłamsić.
Powieść erotyczno - obyczajowa, która pozwala kobietom uwieżyć w siebie i pokazuje, że odrobina egoizmu nie szkodzi nikomu.
Po trzytygodniowym turnusie w luksusowym pensjonacie na Mazurach, każda z bohaterek:
- rozwiedziona Julia,
- zdradzana Jadwiga,
- patrząca jak w obrazek w swojego faceta Michalina,
- wychowująca dzieci Marta
odmieniają całkowicie swój życie, zmieniają sposób patrzenia na świat, na mężczyzn, dostrzegają własne potrzeby, dostrzegają swoją wartość i atrakcyjność. To nie tylko zmiana fryzury, czy stylu ubierania, ale zmiana postrzegania siebie i swojej wartości.
Zachęcam do czytania
Rynek czytelniczy z pewnością się już nasycił literaturą erotyczną. Ale trzeba pamiętać, że nie wszystkie powieści są pokroju Greya. Magdalena Witkiewicz to dla mnie gwarancja dobrej literatury, chociaż jest specjalistką od gatunku obyczajowego, to za namową wydawnictwa popełniła erotyk. Z jakim skutkiem?
Na kartach powieści przewijają się cztery główne bohaterki, które na swoich barkach targają większy, lub mniejszy bagaż doświadczeń. Dzieli je wszystko wiek, charakter, status społeczny, ale łączy je jedno - zapomnienie o sobie i własnych potrzebach oraz życie, lecz dla kogoś, a nie dla siebie.
Julia - przeżywa trudne chwile po rozwodzie z mężem, który porzucił ją dla młodszej sekretarki. Jadwiga - nauczycielka, która ucieka w świat literatury, gdyż tylko tam może odnaleźć prawdziwe uczucia i emocje, a jej związek dawno wymarł. Michalina to z kolei młoda osoba, która wkracza w dorosłe życie, które kręci wokół Misia. To dla niego rezygnuje z marzeń i planów zawodowych, tylko czy warto? Marta - matka dwójki dzieci, która stresy i problemy zajada czekoladkami, przez co jest coraz większa. Wszystkie bohaterki spotykają się na turnusie w sensualnej "Szkole żon".
"Szkoła żon" to ekskluzywny pensjonat, który został stworzony z myślą o kobietach. To w tym miejscu panie mają uwierzyć w siebie, poczuć swoją wartość i stać się pełnokrwistymi wampami. Uczestniczki turnusu mają zarówno zajęcia obowiązkowe, jak i dodatkowe, które prowadzone w niekonwencjonalny sposób. Obowiązują tutaj także nietypowe "mundurki" na każdy dzień tygodnia. Każda kursantka jest dokładnie sprawdzana i musi podpisać klauzule poufności, bowiem żadne informacje nie mogą wyjść za mury budynku.
Magdalena Witkiewicz stworzyła historię, skierowaną głównie do kobiet. Kobiet, które pragną zmysłowości, erotyki, ale najważniejszym punktem zwrotnym jest odzyskanie wiary w siebie, poczucia się znów atrakcyjną oraz odnalezienia celu w życiu. Pod płaszczem prostego schematu skrywa się wysublimowana powieść, którą można potraktować w kategorii poradnika, dzięki któremu każda kobieta popatrzy na siebie z nowej, lepszej perspektywy.
"Szkoła żon" to powieść, która pod warstwą erotyczną skrywa przesłanie, przez co nabiera wartości. Lekturę czyta się błyskawicznie za sprawą prostego warsztatu,barwnych dialogów oraz ciekawej kreacji bohaterów. Książka jest idealną propozycją wakacyjną. Polecam.
Magdalena Witkiewicz – autorka powieści obyczajowych, wierszyków i jednej książki dla dzieci. Na swoim blogu napisała, że jest analitykiem marketingowym z wykształcenia i pisarką z zamiłowania. Jej książki poprawiają nastrój, zawsze kończą się dobrze, dają czytelnikowi uśmiech. Nie wiem czy wszystkie, ale te, które przeczytałam – na pewno. Miałam przyjemność przeczytać Opowieść niewiernej, Balladę o ciotce Matyldzie, no i Szkołę żon, o której chcę dzisiaj opowiedzieć. Jest to drugi tom Serii z Tulipanem, czyli polskie autorki zmysłowo i erotycznie Wydawnictwa Filia, cyklu przeznaczonego dla dorosłych czytelników.
Julia właśnie rozwiodła się z mężem. Świętuje to wydarzenie z przyjaciółkami w jednym z warszawskich lokali. Niby od niechcenia bierze udział w loterii wizytówkowej i wygrywa pobyt w Szkole żon. Tego samego dnia, śledząc niewiernego męża, do lokalu trafia również Jadwiga. Zachęcona ulotkami reklamowymi oraz rozgoryczona zachowaniem wieloletniego partnera, postanawia zrobić coś dla siebie. Michalina jest kelnerką i dziewczyną Misia. Pragnie spełnić każdą jego zachciankę, dlatego pragnie jechać do szkoły żon. Marta natomiast jest szanowanym prawnikiem. Poświęciła się dla dzieci, zapominając o sobie. Sposobem na rozładowanie stresu jest jedzenie. Nietrudno się domyślić, że niesie to ze sobą znaczny przyrost wagi. Ewelina, właścicielka Szkoły żon, namawia Martę na odpoczynek w swoim hotelu. Cztery kobiety, cztery osobowości, cztery problemy… Czy jedno luksusowe SPA oraz założenia Szkoły żon zdołają im pomóc? O tym już każdy czytelnik musi się sam przekonać.
Szkoła żon jest powieścią erotyczną. Została w niej zaakcentowana zmysłowość, cielesność oraz potrzeba fizycznego spełnienia. Nie ma tu jednak wulgarnych, czysto pornograficznych scen, ale raczej subtelny erotyzm, postawienie na klimat, atmosferę, potrzeby bohaterów. Jedne opisy są więc bardzo zmysłowe, inne smakują malinami, a jeszcze inne działają na wyobraźnię. Czy są dobre? Nie wiem. Niektóre na pewno zatrzymują. Czasem miałam wrażenie, że jest ich za dużo, że są do siebie za bardzo podobne, że spokojnie mogłoby ich nie być, albo można by je skrócić. Tyle że wtedy nie byłaby to powieść erotyczna…
Szkoła żon jest powieścią o kobietach, o ich potrzebach, uczuciach, pragnieniach. Nikt nie jest szczęśliwy, jeśli żyje tylko dla innych. Partner, mąż, dzieci, praca, zarabianie… To wszystko jest oczywiście bardzo ważne, ale nie może być sensem i celem. Czasem trzeba pomyśleć o sobie, o własnej przyjemności, pokochać siebie. Dlatego uczennice Szkoły żon mają przede wszystkim zadbać o własne potrzeby emocjonalne, cielesne, duchowe. Nie ma brzydkich kobiet, są tylko kobiety zaniedbane i niewierzące we własną wartość. Ten aspekt powieści Witkiewicz bardzo ładnie podkreśliła. Nawet pięćdziesięciotrzyletnia Jadwiga poczuła się atrakcyjna, kiedy zaakceptowała siebie, zadbała o odpowiednią fryzurę, makijaż, nauczyła się akceptować kobiecość. A co najważniejsze, zrobiła to dla siebie, nie dla męża.
Szkoła żon jest powieścią o trudnych relacjach międzyludzkich, o tym, że zarówno kobiety jak i mężczyźni czasem wchodzą w dziwne, niedające szczęścia związki. Trudno się z nich uwolnić. Często zostawiają rany, odciskają piętno na życiu, niewolą. Witkiewicz opowiedziała nam historie ludzi zranionych, którzy podjęli walkę o szczęście. Nie była ona łatwa, ale na pewno opłacalna. Czasem, żeby zapomnieć i zacząć od nowa ,trzeba spalić za sobą mosty, tak, jak zrobili to Julia i Konrad, a czasem wręcz odwrotnie, należy odbudować relacje z rodziną, jak w przypadku Michaliny. Nie istnieje jedna recepta na życie. O szczęście trzeba walczyć cały czas.
Czuję niedosyt. Jak dla mnie Szkoła żon za szybko się skończyła. Chętnie poczytałabym jeszcze o losach bohaterów. Historia Julii została w pewien sposób domknięta, ale chciałabym się dowiedzieć, jak wygląda życie Michaliny, czy spełniła swoje marzenia, naprawiła relacje z rodziną, co dla niej jest ważne teraz? Bardzo ciekawy jest też wątek Marty oraz jej walki z nadwagą. I jeszcze Jadwiga… Szkoła żon niewątpliwie ją zmieniła. Może kolejna powieść o tych bohaterkach? Nie musi być erotyczna.
Szkoła żon jest lekką, niezobowiązującą lekturą przy której można miło spędzić czas. Idealna zarówno na ponury, chłodny dzień, jak na gorący, letni wieczór. Głównie dla pań, ale polecam też panom, aby poznali potrzeby i dylematy partnerek. Może dzięki lekturze lepiej je zrozumieją?
Szkoła uczy, bawi, wychowuje, a co może zaoferować swoim uczennicom szkoła żon? Wiedzę z zakresu gotowania, sprzątania i doglądania ogniska domowego? W dzisiejszym świecie i nazwa i to, co potencjalnie może zaoferować jakoś rozmija się z tym co chcą osiągnąć kobiety, a przynajmniej część z nich deklaruje, że chce. Czym więc może kusić takie miejsce współczesną kobietę, spełniająca się na wszystkich frontach codziennego życia i jakiej nie obcej jest wysiłek z kategorii długości maratońskiej i to z przeszkodami? Odkurzonymi przepisami, receptami domowych mikstur dającym radę wszystkim plamom i każdemu brudowi? Co kryje się za murami tej szczególnej placówki edukacyjnej? Stereotypy czy coś wręcz odwrotnego, czego żadna z pań chcąca skorzystać z tego co tajemniczo zapowiada reklama nie spodziewa się?
Żony, matki, kochanki i singielki z odzysku, po prostu kobiety jakich miliony, przypadkiem, świadomie i z ciekawości na kilka tygodni wybierają pobyt w Szkole Żon. Julia wygrała pobyt podczas wieczoru, gdy świętowała swój rozwód, Jadwiga chciała odpocząć, Michalina miała zdobyć niezbędną według pewnej osoby wiedzę, no a Marta - Marta dostała ten wyjazd niejako w prezencie od dobrej wróżki. Każda z nich miała własny powód by wybrać się na trzytygodniowe szkolenie, ulotka reklamowa mówiła wiele, ale nie do końca to, co zapowiadała nazwa ośrodka. Luksusowe wnętrza, dość niekonwencjonalne zasady pobytu dla uczestniczek i coś jeszcze obietnica niezwykłej właścicielki Szkoły Żon, Zmysłowej Szkoły Żon ... Mazurskie krajobrazy, standard pięciogwiazdkowego hotelu, obsługa gotowa na wszystko,w pełnym tego słowa znaczeniu i one, raczej nie do końca przypuszczające z czym i kim przyjdzie im się zmierzyć. Po pierwsze zasady, nie dla każdej od razu do przyjęcia, po drugie zajęcia - nie zawsze dotyczące perfekcyjnego prowadzenia domu, a po trzecie - uczucia jakich nie spodziewały się doznać. Jest jeszcze wiedza o sobie samej, od której się ucieka lub nie chce dostrzec w zwykłym życiu, bo rani, boli, uwiera i jakoś nie przystaje do portretu, namalowanego przez siebie i opinie innych.
Poważna kobieta w średnim wieku, była żona, matka i dziewczyna jak z kiczowatej fotografii, każda z nich miała swój motyw albo znalazła go właśnie w uroczym, mazurskim zakątku gdzie zmysłowość jest jednym ze składników powietrza. Odkrywanie siebie i potrzeb nie tylko ciała raz przede wszystkim umysłu jest jednym z podstawowych zadań stawianych przed nietypowymi uczennicami. Podobno wszystko zaczyna się w głowie, ale i w niej może się skończyć to, co zdążyło zakiełkować, chyba, że skorzysta się z rad, śmiałych i nietypowych, ale czy faktycznie są one takie? Może odkrywają to, co gdzieś głęboko jest schowane, daje przyjemność i pozwala wreszcie poznać życie od tej lepszej strony? Kilkanaście dni jest w stanie zmienić wszystko? To zależy od człowieka, w końcu gdyby nie potrzeba, mniej lub bardziej świadoma chęć przeżycia lub też przynajmniej spróbowania czegoś nowego, nie byłoby w Szkole Julii, Michaliny, Jadwigi, a nawet Marty. Każda z nich miała kiedyś marzenia, a Ewelina umie wydobyć je na światło dzienne metodami niecodziennymi, lecz czy zaspokojenie zmysłów jest czymś zakazanym? No, chyba, że szuka się skandalu, w takim wypadku Zmysłowa Szkoła Żon wydaje się świetnym tematem by zadowolić pragnienie pikanterii, chociaż występuje ona jedynie w formie relacji ...
Seria z tulipanem to książki szokujące, tylko dla dorosłych, w jakich główną rolę odgrywa, no właśnie co? Tylko i wyłącznie erotyzm? Nie, nie ma go więcej niż na co dzień, współcześnie jest on obecnie wszędzie, mniej lub bardziej nagłaśniany, lecz zawsze gdzieś w pobliżu. Czasem przysłania inne rzeczy, a czasem spychany jest w najdalsze zakątki, jak więc czyta się książkę, gdzie ma stanowić ważny element? Może wszystko zależy od nastawienia jakie się ma do lektury? "Szkoła żon" tytuł trzeba przyznać, przynajmniej dla mnie, kojarzący się dość stereotypowo, lecz zapowiedź z pierwszej strony okładki budzi ciekawość - trochę sprzeczna, na pewno intrygująca i zapowiadająca ... zapowiadająca historię w jakiej wiele zdarzyć się może. Czy potwierdziły się słowa z obwoluty? Jak się okazało Magdalena Witkiewicz połączyła romantyzm, erotyzm i feminizm w jednej opowieści rozpisanej na kilka kobiecych, i nie tylko takich, głosów. Każdy z nich opowiada swoją historię, skupiając się na tym co ważne dla niego, chociaż nie zawsze zdając nawet sobie z tego sprawę. Zmysłowa atmosfera wcale w tym nie przeszkadza, ona jest dodatkiem, który daje czas na zaczerpnięcie oddechu po tym co zostało na zewnątrz i od czego wcale się nie ucieka, lecz po prostu na chwilę zostaje odstawione trochę na bok, by ważniejszym było "JA", a nie "oni" czy "my". Lektura "Szkoły żon" to właśnie moment oderwania, w jakim jestem ja i ona, czyli książka, pokazująca, że sięganie po marzenia nie jest ani naiwne, ani złe, a towarzyszący mu klimat, obiecywany na obwolucie wcale nie przeszkadza w czytaniu, szczególnie gdy jest podany w stylu Magdaleny Witkiewicz.
Na naszym rynku wydawniczym literatura erotyczna ciągle przeżywa swoje ,,5 minut’’, dlatego wykorzystując tę popularność ja również szukam z zainteresowaniem literackiej rozkoszy. Nasi rodzimi pisarze także wzięli się za tworzenie pikantnych historii, które mają pobudzić nasze zmysły. Naprzeciw realizacji ich planów wyszło wydawnictwo FILIA organizując ,,Serię z tulipanem’’ pod hasłem POLSKIE AUTORKI – ZMYSŁOWO I EROTYCZNIE. Jako pierwsza ,,wystartowała’’ Katarzyna Michalak z ,,Mistrzem’’, zaś w skład drugiej części cyklu wchodzi ,,Szkoła żon’’ Magdaleny Witkiewicz.
Do ekskluzywnego pensjonatu-Szkoła Żon, położonego w leśnej głuszy na Mazurach, trafiają cztery kobiety: Julia, świeżo upieczona rozwódka, pięćdziesięciotrzyletnia Jadwiga notorycznie zdradzana przez męża, Marta-mama dwójki dzieci szukająca spokoju i przyjemności w jedzeniu oraz Michalina, dziewiętnastoletnia barmanka, dla której liczy się tylko dogadzanie swojemu partnerowi. Przez trzy tygodnie dziewczyny mają nauczyć się, jak być piękną, pożądaną i uwielbianą przez mężczyzn.
Czy ten przepiękny budynek w środku lasu, to centrum zabaw i niecnych igraszek bogatych pań? A może chodzi tutaj o coś zupełnie innego?
Po lekturze ,,Szkoły żon’’ mam nieco mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zachwycona ciekawym podejściem autorki do tematu, z drugiej, zbrakło mi tego, co lubię najbardziej, czyli sensacji, napiętej atmosfery oraz lawiny iskrzących relacji między głównymi bohaterami. Może gdybym nie znała wcześniej ,,Mistrza’’ Katarzyny Michalak, to obecna powieść zyskałaby w moich oczach znacznie więcej. Mimo moich drobnych uwag, najnowsza proza Magdaleny Witkiewicz zasługuje na uznanie. Początkowo śledzimy życiowe problemy Julii, Jadwigi, Marty i Michaliny. Dowiemy się skąd są i jaki mają bagaż doświadczeń. Muszę przyznać, że wszystkie dziewczyny zyskały moją niekłamaną sympatię. To bardzo naturalne, ciepłe i autentyczne osoby z ,,życia wzięte’’. Każda z nich zmaga się z jakimiś kłopotami, dlatego wizyta w luksusowym SPA ma być przyjemną odskocznią od szarej rzeczywistości.
,,To nie szkoła dla tych, których jedynym marzeniem jest służyć swojemu mężowi. To szkoła dla kobiet, które chcą złapać wiatr w żagle i poczuć się szczęśliwe. Szkoła, w której przeżywasz najwspanialszą bajkę swojego życia. Masz wszystko czego pragniesz. Relaks, strawę dla ciała i duszy’’.Wątki erotyczne są tutaj niezwykle zgrabnie połączone z obyczajowymi. Nie zawierają krzykliwej formy, wręcz przeciwnie. W sposób bardzo subtelny, delikatny i niewymuszony stanowią naturalne dopełnienie fizycznej miłości. Magdalena Witkiewicz postawiała przede wszystkim na treść i głębie przekazu. Tutaj seks nie gra najważniejszej roli. Jest on zaledwie tłem dla bieżących wydarzeń. Styl i język powieści jest niebywale lekki, swobody i wysmakowany, zaś dialogi spontaniczne, bez zbędnych, oklepanych słów i frazesów. Widać, że autorka jest wnikliwą obserwatorką ludzkich zachowań i potrafi odnaleźć się w każdym gatunku literackim.
Z czystym sumieniem polecam przeczytać ,,Szkołę żon’’ wszystkim osobom, które mają ochotę na ciekawą, zabawną, wzruszającą i refleksyjną powieść z erotycznymi elementami. To bardzo piękna, życiowa historia o kobietach i ich problemach, o miłości, szacunku do samego siebie i odrywaniu wewnętrznego piękna. Uczy, jak akceptować swoją kobiecość i jak odnaleźć główne źródło własnych pragnień. Już dziś zajrzyj do uroczego pensjonatu, w którym odnajdziesz, to, co masz w sobie najpiękniejsze. Zapraszam.
Wbrew tytułowi to nie jest szkoła dla tych kobiet, które marzą o służeniu swojemu mężczyznie, ale dla tych, które pragną poczuć się szczęśliwe w swoim ciele. Szkoła prowadzi zajęcia, które stanowią inwestycje w siebie. Niestety całość psują mi tutaj zajecia z seksu, w tym oralnego, a takze opisy tytch seksmasaży... Taka delikatniejsza wersja polskiego Greya... Gdyby nie opisy tych wszystkich stosunków dałabym ocenę 4.
Polecam. Fajnie byłoby, gdyby taka szkoła istniała naprawdę. Każda kobieta powinna mieć możliwość wybrania się do Szkoły żon, żeby poznać siebie i swoje potrzeby.
Ciekawa ksiazka, szybko sie czyta. Meczyly mnie jednak wieokrotne, szczegolowe opisy scen erotycznych
,,Szkoła żon" Magdaleny Witkiewicz to opowieść o kobietach, matkach, zonach które zapomniały jak to jest czuć sie kobieco i seksownie, tracą pewność siebie.
Autorka w swojej powieści przekazuje ze zawsze warto i należy walczyć, by poprawić swój los i stać się odważną i świadomą swoich zalet kobietą.
Wzbudza wiele emocji i zmusza do refleksji.
To świetna,lekko lekko erotyczna i feministyczna opowieść o współczesnych matkach,żonach i kochankach.
Julia jest świeżo po rozwodzie.Bardzo świeżo.Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut.Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami powrót do stanu wolnego,kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego spa o nietuzinkowej nazwie Szkoła żon.Tam,w leśnej głuszy,gdzieś na Mazurach,ona i kilka innych, zwyczajnychkobiet,przeżywająprzygodę życia.Zostają tam przez 3 tygodnie,a po powrocie nic nie jest takie samo.Już nigdy żaden facet ich nie zostawi
Nowa powieść bestsellerowej autorki! Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd...
Urocza świąteczna opowieść, w której rozmowy są kontrolowane przez tabun ekscentrycznych staruszków! Wincentyna czeka na wiadomość od Mikołaja. Ukochany...