Bywają książki, na które czeka się z wielką niecierpliwością. Wręcz odlicza się dni do ich premiery, choć z drugiej strony wyczekiwaniu towarzyszy strach, że książka okaże się dużym rozczarowaniem. Dokładnie takie uczucia towarzyszyły mi do momentu, gdy rozpoczęłam lekturę Szkoły żon. Magdalena Witkiewicz to autorka, która zjednała sobie sympatię czytelników ciepłymi powieściami obyczajowymi oraz bardzo interesującą i do bólu prawdziwą Opowieścią niewiernej. Czy jej nowa książka - powieść wyłącznie dla dorosłych czytelników - jest równie udana? Czy oczekiwania spełniła?
Julia to świeżo upieczona rozwódka. "Świeżo" to w tym przypadku chyba za mało powiedziane. Od momentu uprawomocnienia się wyroku dzielą ją dosłownie godziny. Wraz z grupką najbliższych przyjaciółek postanawia „uczcić” ten dzień w lokalu. Gdy młoda kobieta proponuje jej udział w loterii, kobieta bez chwili zastanowienia się zgadza. Nagrodą ma być luksusowy pobyt w SPA. Dopiero gdy Julia staje się szczęśliwą zwyciężczynią, wychodzi na jaw, co tak naprawdę wygrała... Kobietę czeka trzytygodniowy pobyt w luksusowym ośrodku, będącym... szkołą żon! Ulotka zapewnia, że ten pobyt zupełnie odmieni jej życie. To, co Julię nieco niepokoi, to zestaw warsztatów, często o podłożu erotycznym. I jeszcze lista przedmiotów, jakie powinna ze sobą przywieźć – niewiele więcej niż szczoteczka i jedna para bielizny...
Po całej serii książek erotycznych, których bohaterkami są kobiety, zwykle młode i zupełnie niewinne, które z czasem mają w sobie odkryć niewyczerpane złoża potrzeb seksualnych, Szkoła żon to interesująca odmiana. Książka, która nie ogranicza się jedynie do opisów scen erotycznych, niejako "z obowiązku" połączonych mało znaczącymi wydarzeniami. To niezwykła opowieść, doprawiona taką ilością erotyzmu, która nie nuży, a sprawia, że lekturze towarzyszy poczucie podniecenia.
Ogromnym atutem książki jest różnorodność bohaterek tej książki. Bo choć na początku poznajemy historię Julii, równie ważne są pozostałe kobiety. Jadwiga, nauczycielka po pięćdziesiątce, od lat znosi regularne zdrady ze strony męża. Pewnego dnia coś się jednak zmienia. Co prawda nie ma odwagi, by męża opuścić, jednak postanawia coś zmienić. Do szkoły wybiera się z myślą, że po jej ukończeniu mąż być może wreszcie spojrzy na nią tak, jak patrzy na swoje kochanki... Michalina to młodziutka barmanka, która dla swojego chłopaka porzuciła rodzinę. Jej życie ogranicza się do uszczęśliwiania wybranka, a w szkole żon widzi możliwość udoskonalenia swoich umiejętności... Marta z pozoru nie ma powodów do narzekania. Ma udaną rodzinę – kochającego męża, udane dzieci i... szereg nadprogramowych kilogramów. To, czego jej brakuje, to być może chwila odpoczynku. Szkoła żon jest dla niej przede wszystkim szansą na to, by przez chwilę podogadzać sobie w samotności. Każda z nich posiada bardzo ciekawą, doskonale opisaną osobowość, a że są tak bardzo od siebie różne, zapewne każda z czytelniczek odnajdzie w którejś z nich odrobinę samej siebie.
Chyba żadna z bohaterek książki do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, do jakiego miejsca się udają. Już pierwsze godziny w szkole są dla nich dużą niespodzianką. Niektóre dość szybko dają się porwać atmosferze niesamowitego miejsca. Inne z trudem przezwyciężają swoje ograniczenia. Na każdą z nich czeka niesamowita i podniecająca przygoda. Każda wyniesie z tego pobytu bardzo wartościowe doświadczenia.
Sięgając po tę książkę, lepiej z góry zarezerwować nieco więcej wolego czasu. Tej powieści naprawdę nie chce się odkładać. Choć między obiema książkami nie ma żadnego powiązania, jednak podczas lektury ma się wrażenie, że Magdalena Witkiewicz pozwala czytelniczkom posunąć się o krok dalej niż w Opowieści niewiernej. We wcześniejszej powieści pozwoliła im wierzyć, że udane małżeństwo to coś więcej niż mąż, który regularnie przynosi do domu wypłatę. Teraz pokazała czytelniczkom, jak mogą sprawić, by ich życie stało się pełniejsze i bardziej szczęśliwe. Wszystko obraca się wokół jednej, bardzo uniwersalnej, choć często zapominanej prawdy – aby związek był udany, kobieta nie może ograniczyć się do roli matki i żony. Musi być zawsze wierna samej sobie i dbać o zaspokojenie własnych potrzeb. W tej walce o siebie nie ma nic z feminizmu, chodzi raczej o zdrową dawkę egoizmu, który przydaje się każdej kobiecie.
Ponieważ Szkoła żon to książka wyłącznie dla dorosłych, warto dodać kilka słów na temat jej erotycznej warstwy. Sceny erotyczne są naprawdę sprawnie opisane, momentami - odważne, jednak na tyle wysmakowane, że nie sądzę, by mogły bulwersować. Magdalena Witkiewicz zwróciła również uwagę na to, o czym wielu autorów zdaje się zapominać – aby stworzyć interesującą, etoryczną atmosferę, nie trzeba doprowadzać sprawy „do finału”. Zabawa z dotykiem może być równie ekscytująca, co sam akt. A może nawet bardziej.
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny nie tylko nie zawodzi, ale też samej sobie stawia poprzeczkę jeszcze wyżej. Książkę polecić warto przede wszystkim kobietom - również tym, które mają już za sobą pierwsze mało udane eksperymenty z literaturą erotyczną. Lektura tej książki dostarcza naprawdę ekscytujących wrażeń, któe towarzyszyć będą czytelnikom już od pierwszych stron.
Szczęście można uszyć z kawałków jak patchwork, połączyć je z elementów w nowy wzór. Ale trzeba wiedzieć, jak tego dokonać. Mała, przytulna pracownia...
Nadeszła jesień i wszyscy myśleli, że w miasteczku chociaż przez chwilę będzie spokojnie. Tylko bibliotekarki, pani Frania oraz Franciszka, jak zawsze...
- Czekaj, czekaj. Wszystko da się załatwić. Po kolei. Wstań. - Wyciągnął rękę w jej kierunku. - Idziemy na spacer. Musimy te wszystkie negatywne emocje wypuścić w kosmos.
- Ta. Coby spadły na nas ze zdwojoną siłą... - To tak nie działa. Rozpadną się na miliard kawałków. I już nie będzie tak strasznie.
Kiedyś chyba Paul Newman powiedział, że nie zdradza żony, bo nie sięga po hamburgera, kiedy w domu ma befsztyk... No cóż. Widocznie ona, Jadwiga Maliszewska, tym befsztykiem nie jest. Tylko kotletem. Odgrzewanym kotletem. A może nawet nie? Nawet nie odgrzewanym.
Zimnym kotletem powszednim.
Więcej