"Swallow. Nadzieja na lepsze jutro" to część kończąca trylogię. Pamiętam, jak czułam się po przeczytaniu pierwszego tomu — przeczołgana emocjonalnie, z rozbitym sercem, wielką niewiadomą w głowie. W recenzji pisałam wtedy, że "to jest ta książka, po której skończeniu nie wiesz, jak się nazywasz. Niesamowita, wciągająca, rozbrajająca, do bólu krusząca serce na drobne kawałeczki, w piękny sposób dająca nadzieję i w okrutny ją odbierająca.
Drugi tom był świetny — autorka poprowadziła tę powieść w nieco inną stronę niż pierwszą. Pierwsza była pięknym romansem, który być może nie ma prawa zakończyć się happy endem, a ta oprócz tego, że zachowała swój młodzieżowo-romansowy klimat, to zaczęła też delikatnie skręcać w stronę thrillera. W pewnym momencie pozornie niemające ze sobą styczności sytuacje łączyły się w jeden, przerażający i smutny obrazek. To historia, która dotyka głęboko skrywanych emocji, potrafi przynieść ulgę i szczęście, a za moment je odebrać. Byłam oczarowana tym, jak świetnie jest to napisana książka — zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym.
Trzeci tom — chyba niestety trochę mnie rozczarował. Wiem, że bohaterowie przeszli pewnego rodzaju metamorfozy, życie ich nie oszczędzało, a nowe fakty sprawiły, że mają czym się martwić, są też dojrzalsi, bardziej pewni tego, czego pragną, jednak czasami mniej znaczy więcej. Na ponad siedmiuset stronach dostajemy często powtarzające się fragmenty, podobne opisy ciągle tych samych emocji, planów i wniosków. Przyznam, że czułam się zmęczona długim czekaniem na realny rozwój akcji. Też relacja Haelyn i Riona nie ekscytowała mnie tak, jak w przypadku pierwszego tomu — nie było w niej już nic, co sprawiłoby, że motylki w brzuchu romansiary mogłyby pofruwać.
To, co ożywiło mnie na jakiś czas były wydarzenia, które mają miejsce pod koniec historii.
Nie twierdzę, że na takie zakończenie liczyłam, ale to, co działo się na dwieście stron przed końcem, sprawiło, iż zaczęły targać mną jakiekolwiek emocje, a nawet — ścisnęło mnie w gardle ze wzruszenia!
Nie chcę, żebyście myśleli, że ta książka w moim odczuciu jest zła, bo absolutnie tak nie jest. Bardzo lubię styl Aleksandry Muraszki, która pięknie operuje słowem, potrafi tworzyć przestrzeń dla emocji zarówno postaci, jak i czytelników - po prostu ta część nie skradła mojego serca, nie przekonała mnie i dlatego niezmiennie pozostaję największą i wierną fanką początków miłości Riona i Haelyn.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-10-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 752
Dodał/a opinię:
zaczytania
Dziewczyna, która bała się umrzeć. I chłopak, który pragnął śmierci. Haelyn prowadzi spokojne życie. Kiedy inni spędzają wolny czas w głośnym klubie...
Droga do miłości bywa śmiertelnie niebezpieczna Ami, młoda dziewczyna z Nowego Orleanu, wyrusza do słonecznego Miami, by rozwiązać zagadkę śmierci swojego...