Zimowy monarcha


Tom 1 cyklu Trylogia Arturiańska
Ocena: 5.48 (21 głosów)
Inne wydania:

A teraz brońcie się sami" - tak odpowiedział rzymski cesarz delegatom Brytów, którzy przybyli błagać go o pomoc w walce z najazdem Sasów, Jutów i Fryzów. Brytania, V wiek po Chrystusie, najmroczniejszy czas w dziejach wyspy. Rzymianie odeszli, ich śladem podążają pogańscy bogowie. Święte ognie gasną - nadchodzi era chrześcijaństwa... Pogrążona w chaosie, podzielona na walczące ze sobą królestwa Brytania z trudem opiera się saksońskiej inwazji. Los wyspy wydaje się przesądzony. Starzejący się władca, Uther, nie ma dziedzica w odpowiednim wieku, który po jego śmierci objąłby przywództwo w walce ze zdradzieckimi Sasami. Jedynym człowiekiem, który może sięgnąć po koronę i zjednoczyć kraj, jest podopieczny czarownika Merlina i nieślubny syn Uthera - Artur. Młody mąż stanu ma przeciwko sobie nie tylko saksońską furię, ale również zawistnych i nieprzychylnych mu ludzi. Uzbrojony w odwagę i honor, zdeterminowany, by ocalić Brytanię przed ostateczną klęską, musi stanąć do nierównej walki nie tylko ze zbrojną potęgą, ale również z siłami, których nie sposób zrozumieć... Nękany wątpliwościami, targany namiętnością, kochany i zdradzany, wielbiony i znienawidzony, Artur jest nie tylko symbolem honorowej walki o ginący świat - jest przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości.

Informacje dodatkowe o Zimowy monarcha:

Wydawnictwo: Erica
Data wydania: 2010-05-01
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788362329007
Liczba stron: 600
Tytuł oryginału: The Winter King
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jerzy Żebrowski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Zimowy monarcha

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zimowy monarcha - opinie o książce

Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-07-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Wspaniały mężczyzna, siedzący dumnie na pięknym koniu w otoczeniu podobnych mu uzbrojonych ludzi z pióropuszami na hełmach, ludzi, którzy przybyli na pole walki jakby na wezwanie bogów. Nad ich głowami powiewała flaga... sztandar z wizerunkiem niedźwiedzia." Szybko dałam się wciągnąć w tę powieść historyczną, wywołała pozytywne odczucia, niechętnie odrywałam się od niej do codziennych obowiązków. Odpowiadał mi przyjemny, gawędziarski i zachęcający do przeżywania przygody czytelniczej styl narracji, opowieści owiane nutami tajemnic i legend, wypowiadane przez naocznego świadka zdarzeń. Wczesnośredniowieczny klimat, przełom piątego i szóstego wieku, czasy rządów Króla Artura, celtyckiego władcy Brytów powstrzymującego najazdy Saksonów. Czar tego mitu kultury europejskiej wciąż magnetycznie przyciąga, pomimo przebijającej się mrocznej i ponurej odsłony. Niewiadome odnoście faktycznego istnienia bohaterskich postaci czy historycznych wydarzeń rozpalają wyobraźnię i skłaniają do snucia mniej lub bardziej prawdopodobnych opowieści. Książkę czyta się z zaangażowaniem, zgrabnie podsyca ciekawość, przejrzyście prowadzi po kilku wątkach o różnej kolorystyce i intensywności napięcia. Pasjonujemy się błyskotliwie i efektownie przedstawianym scenariuszem zdarzeń, rozszyfrowujemy intrygę towarzyszącą walce o władzę, wewnętrznym konfliktom w kraju, konieczności stawienia czoła niebezpiecznym i przebiegłym wrogom z zewnątrz. Oczywiście, to także świat, w którym rządzą silne ludzkie namiętności, przeniewierstwo i krzywoprzysięstwo, niewierność i nielojalność, okrutność i bezwzględność, ale również miłość i oddanie, przyjaźń i przywiązanie, wierność i poświęcenie. Jakże podobny emocjonalnie do naszego, uwarunkowany odmienną, acz fascynującą otoczką. Przyglądamy się bitwom i potyczkom, opisy walk brzmią przekonująco i sugestywnie. I jeszcze magiczność otulająca powieść, dawne wierzenia i kulty, bogowie i ich wizerunki, obrzędy i rytuały, na które dziś spoglądamy z mieszanką sceptyczności i atrakcyjności. Pierwszy tom zapowiada niezwykłą trylogię arturiańską, napisaną z rozmachem i dbałością o potwierdzone źródłami historycznymi szczegóły realiów ówczesnych czasów, a przy tym klimatyczną i widowiskową. Ciekawy melanż prób dochowania wierności dostępnym faktom historycznym oraz pomysłowej, barwnej i malowniczej fikcji literackiej. Zajmująca lektura na kilka wieczorów, spora satysfakcja czytelnicza, niecierpliwie wyczekuję na drugi tom, mam nadzieję na równie udane przeżycie. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - agusia97
agusia97
Przeczytane:2017-06-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Bernard Cornwell opowiada historię o legendarnym królu Arturze w zupełnie inny sposób. Wątek, który najbardziej mnie tu zaskoczył dotyczył tego, że Artur został przedstawiony jako bękart Uthera, więc w gruncie rzeczy nie ma żadnych praw do tronu. O ile mi wiadomo w żadnej innej wersji legendy nie ma wzmianki o tym, że pochodził on z nieprawego łoża. Autor zastosował też bardzo ciekawy zabieg polegający na tym, że Artur nie jest tutaj głównym bohaterem, co więcej nawet sam Merlin jest postacią występującą sporadycznie. Tak naprawdę, jeśli chodzi o czarodzieja (druida) to bardzo mało się o nim dowiedzieliśmy w tej książce. Jest on taką mityczną osobą, za którą wszyscy tęsknią. Jego przybycie kojarzy się z ratunkiem. Opowieść została przedstawiona z punktu widzenia zwykłego wojownika, wychowanka Merlina i wiernego rycerza Artura. Jest on zawsze w centrum wydarzeń, więc możemy śledzić losy wielu bohaterów. Co ciekawe, Cornwell zastosował retrospekcję. Właściwa akcja toczy się w momencie, gdy Derfel (narrator) jest już starym człowiekiem, a cała historia są to jego wspomnienia z czasów młodości. Mamy do czynienia z mnogością opisów, zarówno bitew jak i krajobrazu, jednak są one bardzo ciekawe i dość przyjemnie się je czyta. Niewątpliwym plusem książki jest wartka i barwna akcja. Cały czas coś się dzieję, chyba nie ma tu rozdziału, który byłby nudny i pozbawiony ciekawego wątku. Praktycznie każda postać została przedstawiona w zupełnie inny sposób niż w legendach. Nie wiem czy jest to zaleta czy wada. Pewnie po trochu to i to. Podsumowując, bardzo polecam tą opowieść, szczególnie fanom legend arturiańskich, chcącym poznać tę historię w zupełnie innym świetle.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2017-06-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Bernard Cornwell, urodzony w Londynie, brytyjski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych, na stałe mieszkający w USA. Wydał ponad pięćdziesiąt książek. Stworzył liczący dwadzieścia jeden tomów cykl o przygodach angielskiego żołnierza Richarda Sharpe'a, rozgrywający się w czasach napoleońskich; Trylogię Świętego Graala oraz cykl Wojny wikingów. Wiele powieści Cornwella zostało zekranizowanych. To jednak moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pisarza. Zimowy monarcha to pierwszy tom Trylogii arturiańskiej. Gdy król Brytanii Uther żegna się z życiem, państwo ogarnia anarchia i nastaje niebezpieczny czas wewnętrznych podziałów. Armie saskie szykują się do najazdu na pogrążającą się w chaosie Brytanię. Tylko Artur może powstrzymać saksońska furię i zapobiec upadkowi kraju. Jego dłoń dzierży wyjątkowy miecz - Excallibur, dar od czarownika Merlina - a jego waleczne serce przepełnia miłość do Ginewry piękniejszej od wszystkich kwiatów. Czy przeznaczeniem Artura będzie zwycięstwo? Kto nie zna legendy o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu? Wszak jest to jedna z najpopularniejszych legend w kulturze europejskiej. Nie dziwi, że twórcy sięgają po ów mit, o którym pierwsze wzmianki pochodzą z roku 830. Z tego tematu skorzystał również John Ronald Reuel Tolkien w Upadku Króla Artura. Teraz przyszedł czas na powieściopisarza, któremu tematy historyczne nie są obce. Narratorem opowieści jest Derfel Cadarn, kiedyś towarzysz Artura, obecnie mnich. Cornwell pod postacią Derfela prowadzi nas przez jego życie, zaczynając od wieku młodzieńczego, gdy odbywał służbę u samego Merlina. Obserwujemy walki, bitwy i zmieniających się na tronie kolejnych królów, aż przychodzi czas na Mordreda, brata przyrodniego Artura. Bernard Cornwell powołał do życia bohaterów, których świetnie znamy zarówno z literatury, jak i z filmu. A postaci w tej powieści jest naprawdę bez liku, że wspomnę tylko kilkoro: Artur, Mordred, Morgana, Merlin, Lancelot, Ginewra. Ale ponieważ większość osób zna tę legendę, to nie zagubią się w gąszczu postaci. Choć przyznać muszę, że z oryginalnym mitem Zimowy monarcha nie ma wiele wspólnego. Jednak wersja stworzona przez Cornwella mnie przekonuje. Jest walecznie, krwawo, ale bywa także... humorystycznie [chwilami]. Naprawdę, można się zaśmiać w głos. Zimowy monarcha przypomina bardziej swoją strukturą pamiętnik, kronikę niż tradycyjną powieść. Jak łatwo się domyślić Cornwell przenosi nas do V wieku naszej ery do Brytanii, w której panuje chaos i walka o władzę wśród rodzącego się chrześcijaństwa. Artur nie jest najważniejszy dla fabuły książki, jednak odgrywa istotną rolę. Wspaniale przedstawiona historia z niesamowitą wprost dbałością o szczegóły i z rozmachem godnym najlepszych epickich opowieści, opisana brutalnie nie stroniąc od okrucieństwa, gwałtów, zdrad. Z wielką ochotą zobaczyłabym ekranizację tej książki, ale odartą ze słynnej hollywoodzkiej otoczki. Kilka słów należałoby napisać o samym wydaniu, bo jest piękne i bardzo dopracowane. Twarda, bardzo ładna okładka i świetne tłumaczenie. Maleńkim minusikiem jest dość drobna czcionka, która nie ułatwia lektury. Umieszczony na początku książki spis postaci i miejsc, który bardzo ułatwia czytanie i nie pozwala się zgubić w mnogości nazw. Bardzo dobra powieść, która chwyta czytelnika w swoje objęcia i nie puszcza do ostatniej strony. Nawet opisy, często nużące u niektórych pisarzy, tutaj są nad wyraz ciekawe i wciągające. Powieść czyta się wspaniale, a jest to zasługą świetnego, lekkiego pióra i barwnego języka Cornwella. Konflikty zbrojne i religijne, najeźdźcy w połączeniu z legendami i błyskotliwością oraz żywym umysłem autora. Jednym słowem mówiąc majstersztyk. Nie zastanawiajcie się długo. Poznajcie pierwszą część legendy arturiańskiej według Bernarda Cornwella. Powiem wam, że naprawdę warto dać jej szansę, bo to jedna z najlepszych powieści jakie ostatnio miałam okazję czytać. Zdecydowanie polecam.
Link do opinii

Legendy arturiańskie są dość popularnym motywem opowieści historycznych i fantasy. Ba! Na ten temat powstają również liczne filmy i seriale. Bernard Cornwell, jeden z najpoczytniejszych autorów beletrystyki historycznej, również wziął na warsztat Króla Artura. Jak się spisał?   Powieść - jako powieść - jest fenomenalna. Od pierwszych stron porywająca, wręcz zniewalająca czytelnika, pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Sięgając po tę książkę, czytelnik zapomina o słowie nuda, w tak dynamicznej fabule nie ma dla niej miejsca. Miłośnicy przygód, rycerzy, odrobiny magii i wojaży zakochają się w niej od razu, a osoby znające doskonale legendę o Arturze - pożrą książkę z ciekawości. Nie potrafiłam oderwać się od tej książki, zupełnie jak za sprawą zaklęcia, pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin. Myślę, że to przede wszystkim zasługa zaskakującej pomysłowości Cornwella i jego niebywała łatwość wprowadzania czytelnika w historyczny świat (tutaj - arturiański), narracja Zimowego monarchy jest po prostu rewelacyjna.  Autor znanym nam z legend postaciom nadał nowe oblicza, przedstawił je na swój własny sposób, gdzie niektóre ujmowały czytelnika niesamowitą interpretacją, a inne - no cóż - wydawały się zaniedbane, potraktowane jak niechciane dzieci. Troszkę zawiodłam się, że narratorem powieści nie jest sam Artur, a lord Derfel i to właśnie na nim Cornwell skupił swoją uwagę. A szkoda, bo inne postaci miały równie ogromny potencjał - m.in. Morgana wypadła nijako, ale już Merlin fantastycznie... Taka dysharmonijność w bohaterach jest dla mnie zastanawiająca, ponieważ w innych powieść Cornwella nie spotkałam się z czymś takim. Może nieco nieudolnie pragnął postawić na swoistą różnorodność?  Zimowy monarcha zdecydowanie jest powieścią dla dorosłych czytelników. Mnóstwo tutaj walk i okrucieństwa, motywem przewodnim nie jest miłość do Ginewry. W zasadzie, opis książki jest nieco mylący, ponieważ - jak wspominałam wcześniej - Cornwell skupia się w niej bardziej na nieustraszonym Rycerzu - lordzie Derfelu, nie Arturze. Poza legendą arturiańską w książce pięknie odmalowano przełom V-VI wieku oraz walkę chrześcijaństwa z pogaństwem. Kto, jak kto, ale klimat powieści jest iście dziejowy! Zimowy monarcha jest opowieścią, która dostarcza czytelnikowi mnóstwa wrażeń, budzi w człowieku pełną gamę emocji. Podczas bitew wyraźnie można usłyszeć szczęk oręża, przy bardziej wzruszającym momencie ciężko nie uronić łzy... To kolejna fenomenalna powieść w dorobku Bernarda Cornwella i - w dodatku - teraz tak pięknie wydana! Polecam serdecznie!

Link do opinii

Wydaje mi się, że każdy zna z książek, bajek czy filmów legendę o dzielnym królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu? Zapewne dobrze znani są wam też: czarnoksiężnik Merlin, Lancelot, Uther Pendragon, czy piękna Ginewra. Mimo że nie jest do końca pewne, jak w rzeczywistości było naprawdę, gdyż mało jest książek o postaciach i zdarzeniach z tamtej epoki, to bliższe prawdy i  bardziej naturalistyczne wydają mi się wydarzenia przedstawione przez Cornwella. Moim zdaniem inni autorzy czy scenarzyści musieli stworzyć iluzję rzeczywistości, skonstruowany przez nich świat został umyślnie zdeformowany, aby odbiorca lepiej go przyjął. W książce Cornwella nie jest słodko i przyjemnie, nie ma cnotliwych księżniczek, które czekają na swego księcia, białych koni i różowych sukien, nie ma też ukochanego syna Artura. Jest bardziej mrocznie, drastycznie i  mogłabym nawet się pokusić o stwierdzenie, że jest brzydko, a jak wiadomo, prawda bywa czasem brzydka. Autor na końcu książki pisze, że: „Zimowy monarcha jest zatem opowieścią o <mrocznych wiekach>, w której legendarne przekazy i wyobraźnia muszą rekompensować brak dokumentacji historycznej”. Tak naprawdę nie wiemy i się nigdy nie dowiemy, jaka była prawda, ale z pewnością nie było miło.
Zimowy monarcha jest bardzo udanym i jednocześnie porywającym rozpoczęciem Trylogii arturiańskiej. Wydarzenia przedstawione w książce są przekazane przez narratora w formie jego wspomnień. Zapewne większość z was pomyśli, że narratorem jest nie kto inny jak sam Artur, niestety muszę wyprowadzić was z błędu, ponieważ relacjonującym wydarzenia jest Lord Derfel, były rycerz Artura, w trakcie opowiadania akcji jest zmęczonym życiem, starym człowiekiem, który niejedno widział i słyszał.
Zimowy monarcha to potężna, ponad 600 stronicowa książka, którą mimo wszystko przeczytałam  bardzo szybko, za sprawą lekkiego i zarazem płynnego języka, bardzo realnie odzwierciedlanych emocji oraz absorbującej historii z wielowątkową fabułą. Zimowy monarcha napisana z epickie rozmachem książka, która od pierwszych stron wprowadza nas w wykreowany przez autora świat. Nie sposób się przy niej nudzić. Opracowanie tekstu pod względem merytorycznym i stylistycznym jest bez zarzutu, Cornwell zadbał nie tylko o opis otoczenia, ale też bardzo autentycznie odzwierciedlił realia panujące w Brytanii na przełomie V i VI wieku. Wszystkie opisy, osoby czy zdarzenia są ze sobą powiązane do tego stopnia, że tworzą jedną spójną i logiczną całość. Osobiście jestem zadowolona, spodziewałam się, że dostanę lekturę, której warto poświęcić zarówno czas, jak i uwagę, i tak też było. Nie jest to kolejna oklepana historia o dzielnym królu Arturze i jego miłości do pięknej Ginewry. W tej książce jest więcej okrucieństwa, walk, zdrad i mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji, dlatego polecam ją dorosłemu czytelnikowi.

Link do opinii
Avatar użytkownika - barwinka
barwinka
Przeczytane:2017-05-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Ebook, Recenzenckie,
Postać Artura, osławionego króla, który zasiadł na tronie Camelotu i zjednoczył cały kraj, w początkowych podaniach była prawdopodobnie otuchą dla Brytów. Z czasem jednak kolejne przekłady, nowe teksty stworzyły bohatera, nieskazitelnego króla, wraz z piękną Ginewrą i rycerzami okrągłego stołu. W dzisiejszych czasach możemy postać tę znaleźć w wielu książkach i ekranizacjach. Bernard Cornwell postanowił przedstawić świat ówczesnej Brytanii odarty z piękna i magii. Nowe wydanie, którego podjęło się Wydawnictwo Otwarte, to trzeci przekład, który ukazuje się w Polsce. Myślicie, że warto sięgnąć po tę książkę? Brytania w V w n.e. to czasy niezwykle trudne i brutalne. Rzymianie opuścili wyspy, zmuszając poszczególne królestwa Brytów do walki z obcymi plemionami. Uther, władca jednego z królestw nie ma dorosłego dziedzica, któremu mógłby przekazać władzę. Nadzieją staje się Artur, nieślubny syn, który dzięki wytrwałości może pokonać rywali i zwalczyć wrogie plemiona. Walka, miłość, trudne wybory, wiara... kto zwycięży w tych zmaganiach? Po wielu ugładzonych wersjach legendy, niepokonanym Arturze, dobrej i niewinnej Ginewrze, lojalnym Lancelocie, mądrym Merlinie... tych wielkich, godnych naśladowania postaciach, tym razem trafiamy na prawdziwych ludzi, z wszystkimi ich przywarami i zaletami. Postacie, które potrafią kochać i nienawidzić, takie, które myślą najczęściej o własnych planach i korzyściach. Świat, w którym przyszło żyć bohaterom jest okrutny i trudny. Wieczne walki, znój codziennego życia, niemożność wyboru... Autor bardzo wyraźnie pokazał, że nic nie było tak wspaniałe jak w legendach. Narratorem powieści staje się Derfel, wychowany u Merlina, cudem uniknął śmierci w dzieciństwie. Jego opowieść zaczyna się , od narodzin Mordreda, przez kolejne wydarzenia, których był świadkiem. Mężczyzna podziwia Artura i postanawia spisać jego życie i dokonania, aby upamiętnić go dla potomnych. Mroczne czasy, w których rozgrywa się akcja należały do trudnch również pod względem wiary. Rzymianie podbijając Brytanię zapoczątkowali chrześcijaństwo, ale dawni bogowie nie odeszli od razu. Merlin, Morgana, Nimue to wyznawcy starych bogów, a ich magia bardzo często wynika z praktyk, które stosują. Nie znajdziecie tu zaklęć, różdzek i innych atrybutów współcześnie kojarzących nam się z magią. Często te "czary" to odrobinę więcej wiedzy, zaskoczenie, których ówczesny człowiek wierzący w zabobony nie rozumie. Świat przedstawiony przez Cornwella jest niezwykle różnorodny, początkowo trzeba wiele uwagi, aby poznać i przyswoić wszystkie postacie. Leksykon bohaterów odrobinę pomaga odnaleźć się, ale dopiero zagłębienie się w lekturę sprawia, że wszyscy wskakują na odpowiednie miejsca. Lektura tej książki była przyjemnością, język sprawił, że ten brutalny świat wspaniale się odkrywa, bohaterów z ciekawością poznaje, a na kolejne wydarzenia z niecierpliwością czeka. Wspaniała przygoda, którą zostałam zmuszona przerwać, czeka na poznanie. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Artura i wszystkich tych barwnych postaci w drugim tomie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Twiggy
Twiggy
Przeczytane:2017-02-11, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Kawał dobrej powieści historycznej. Świetnie nakreśleni bohaterowie, a i fabuła wciąga. Polecam :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - kalola
kalola
Przeczytane:2014-04-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Legendy Arturiańskie przetrwały wieki i będą trwać nadal bowiem takie historie pozwalają nam zachować wiarę dziecka , niewinności wspomnień i radość z odkrywania nowych tajemnic. "Zimowy monarcha", to historia inna niż wszystkie jakie poznałam do tej pory. Bernard Cornwell przedstawił Artura wraz z rycerzami, Merlinem, Morganą oraz Nimue w zupełnie innym świetle. Czytelnik ma okazję poznać Artura jako człowieka posiadającego wady i zalety, a nie jako bohatera o niezwyciężonej sile i chwale która wprawia w drżenie każdego wroga. Głównym narratorem jest lord Derfel wychowanek Merlina, a z biegiem rozwijanych wydarzeń wspaniały wojownik, brat krwi Nimue i oddany rycerz Artura. Polecam każdemu bowiem historia została napisana w taki sposób aby czytelnik mógł na każdej stronie poznawać coraz to nowsze fakty i przezywać wraz z bohaterami ich radości oraz nieszczęścia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asagao
asagao
Przeczytane:2013-11-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Posiadam,
Jeśli lubicie legendy arturiańskie ta książka jest dla Was! Jeśli ich nie lubicie to tym bardziej jest ona dla Was! Jednak jeśli już spotkaliście się z opowieściami o królu Arturze, jeśli myślicie, że znacie ten świat, to ... jesteście w błędzie :) Zapomnijcie o jakichkolwiek wyobrażeniach na temat Artura i jego historii; zapomnijcie o rycerskich romansach, o pojedynkach dzielnych i prawych rycerzy, o tradycyjnym - rozpowszechnionym - wizerunku Artura i jego kompanów. Bernard Cornwell przedstawi Wam miniony świat, zaludniony przez Brytów, Saksonów i Franków, w wyjątkowy i bardzo pociągający sposób. I sprawi, że Artur stanie się dla Was bardziej realny niż kiedykolwiek wcześniej. "Wszystko zaczęło się od narodzin dziecka. W mroźną noc ciche i białe królestwo oświetlał księżyc w nowiu. A w wielkiej sali zamku krzyczała Norwenna. Ani na chwilę nie przestawała krzyczeć." "Zimowy monarcha" to pierwsza część trylogii podejmująca temat legendy króla Artura. To opowieść o jego powrocie do Brytanii z wygnania i o wojnie domowej między drobnymi królestwami, rozsianymi na wyspach, w obliczu zbliżającej się inwazji saksońskiej. Najpierw poznajemy mnicha o imieniu Derfel - Saksończyka, syna niewolnicy, sierotę przygarniętą przez Merlina. Kiedyś był on kapitanem i czempionem Artura, nosił przydomek Cadarn, co znaczy "potężny" i otrzymał tytuł lorda. Teraz jest starym mnichem, marznącym w klasztorze pełnym przeciągów i człowiekiem, który spisuje historię życia Artura dla księżnej Powys, Igraine. To on wprowadza nas w świat wczesnośredniowiecznej Brytanii. Jego opowieść zaczyna się w chwili gdy sam jest młodym chłopakiem, wciąż żyje na wyspie Ynes Trebes, na którą zabrał go Merlin, a władzę nad Brytanią sprawuje Uther Pendragon, Wielki Król. Stary Uther, który wciąż czeka na prawowitego dziedzica. Artur - nieślubne dziecko Uthera - przebywa w tym czasie w Benoic u króla Bana, gdzie uczy się, jak być dobrym władcą (Banowi lepiej wychodziła teoria niż praktyka, o czym przekona się boleśnie na własnej skórze) i jest z dala od swego ojca, który znienawidził go za śmierć swojego drugiego syna - prawowitego dziedzica - ukochanego Mordreda. Życie rzadko układa się po naszej myśli, nawet wielcy wodzowie tego doświadczają. Świat, który budowali, o który walczyli, wali się, zawarte sojusze rozpadają się, przyjaciele stają się wrogami. Wtedy potrzebny jest bohater; ktoś, kto przywróci ład i pokój albo przynajmniej równowagę sił w kraju. Tym kimś jest oczywiście Artur. Nie będę się rozpisywała na temat treści książki, bo każdy choć trochę, tak z grubsza, zna tę historię. Po za tym to pokaźny tom, wielowątkowy i pełen szczegółów. U Cornwella pojawiają się zarówno Galahad jak i Lancelot, jest Ginewra i Merlin oraz Nimue i Morgana. Może Was tylko zaskoczyć fakt, że żadne z nich nie jest takim, jakim zazwyczaj przedstawiają ich legendy. I to mi się podoba! "Zimowy monarcha" jest bardzo dobrze napisaną książką, wciągającą od samego początku i nie nudzącą czytelnika do samego końca. Pisarz świetnie połączył nieliczne udokumentowane fakty z historyczne z legendami, które powstawały przez wieki wokół Artura i Merlina i pobudzały wyobraźnię kolejnych pokoleń odbiorców. Cornwell stworzył świat, który mógł istnieć naprawdę. Jaka jest Brytania tego okresu w jego wydaniu? To kraj szarpany rozterkami, rozrywany wojnami - domowymi i z najeźdźcami, bez jednolitego prawa po za jednym - zwycięży najsilniejszy. To świat, w którym ścierają się różne religie - od wiary w rzymskich bogów, poprzez wiarę w starych bogów Brytów, aż do chrześcijaństwa. Także i na tej płaszczyźnie toczy się wojna. Wojna nie tylko o dusze, lecz przede wszystkim o wpływy w świecie doczesnym. Bernard Cornwell doskonale wyjaśnia nam w swojej książce źródła tych przepychanek politycznych i religijnych, zgrabnie czerpiąc z dostępnych źródeł historycznych. Bohaterowie wykreowani przez pisarza są zwyczajni; źli mają swoje zalety, a dobrzy - wady. Nikt nie jest krystaliczny, nikt nie jest nieomylny, nikt nie jest ideałem - choć wielu widzi siebie takimi. Każda postać to człowiek z krwi i kości, popełniający błędy i ponoszący konsekwencje swoich decyzji, dzięki czemu odbiór opowiadanej przez Derfla historii jest bardziej intensywny, a sama historia staje się wiarygodna. I mimo, że przedstawiony w książce świat to także czas ostatnich druidów, których moc jest nadal istotna i przerażająca dla ówczesnych ludzi, to magia nie zdominowała wykreowanego przez pisarza świata. Równocześnie historia zawarta w "Zimowym władcy" jest przesycona, że tak to ujmę, pierwotną magią, tkwiącą w ludziach, w ich podświadomości, w ich tradycjach, w ich pojmowaniu świata; często zapomniana, zepchnięta na bok przez zdobywające co raz więcej wyznawców chrześcijaństwo. Ta magia pulsuje w krwi bohaterów i przydaje powieści lekko mrocznej aury. Pierwszy tom trylogii arturiańskiej Cornwella to powieść o zagubionych ludziach, o zagubionych społecznościach, plemionach, próbujących znaleźć swoją drogę i przetrwać w kształtującej się na ich oczach nowej rzeczywistości. Znajdziecie w niej prawdziwą przyjaźń i śmiertelnych wrogów, intrygi, spiski, miłość, namiętność, pychę i ludzką głupotę, zazdrość, żądzę władzy, marzenia, lojalność, przemoc i gwałty, zemstę, bitwy, dawne obrzędy i wiele wiele więcej. A wszystko to wymieszane w idealnie wyważonych proporcjach. Szepnę Wam jeszcze tylko tyle. Nie macie, co liczyć na turnieje rycerskie ani rycerzy w lśniących zbrojach, bo takowych w V w. nie było. Nigdy nie przepadałam za Lancelotem, a po tej powieści moja niechęć do niego jeszcze wzrosła.
Link do opinii
Avatar użytkownika - moniczyta
moniczyta
Przeczytane:2011-10-22, Ocena: 6, Przeczytałam,
Powiecie - Trylogia Arturiańska , phi - kolejna opowiastka o niezwyciężonym królu Arturze i jego wiernych rycerzach. I tu się mylicie moi drodzy! Komu robi się słabo na samo hasło Artur czy Excalibur zdecydowanie powinien po te książkę sięgnąć. To nie przesłodzona opowiastka, to historia o ludziach żyjących w realiach V wieku. Historia ze wszech miar różna od tego co znamy i czego się spodziewaliśmy. I to właśnie najbardziej mi się w niej podoba. Mamy tu (jak to u Cornwella bywa) dość wiernie odwzorowane realia tamtych czasów. Mamy Artura, który jako królewski bękart nie jest mile widziany na dworze ojca. Mamy również Merlina, który losy swoich podopiecznych? przyjaciół? ma dosadnie mówiąc w głębokim poważaniu. Morgana wcale nie jest taka zła jak wykreowano to w legendzie , a Nimue wbrew wcześniejszym naszym wyobrażeniom wcale nie jest przecudnej urody. Natomiast Lancelot okazuje się być zwykłym zapatrzonym w siebie bufonem. Mimo całego realizmu i pozbawienia legendy blichtru i czarów historia Artura przedstawiona jako wspomnienia Derfla jest historią magiczną i cudownie wciągającą. Derfel opowiada wszystko bardzo rzeczowo i uczciwie. Derfel , choć przyjacielem Artura był , nie był też typowym rycerzem okrągłego stołu , o jakich mówi legenda. Był chłopcem , którego złożono w ofiarze wrzucając do wilczego dołu i szczęśliwym trafem ? zrządzeniem bogów? przeżył upadek. Został wtedy przygarnięty przez Merlina i zamieszkał w jego twierdzy. Z czasem obserwujemy jak z chłopca będącego jednym z ulubieńców Merlina wyrasta wojownik darzony sympatią Artura. Wracając jednak do samego Artura i postaci znanych z legendy. Powiem szczerze, poza imionami kompletnie nic nie łączy ich z postaciami, które znamy z opowieści o królu Arturze.Nie można powiedzieć, że dzięki temu stały się nudne. Fenomenem Cornwella jest to, że potrafi wykreować niezwykle żywe , absolutnie nie płaskie postacie. Od samego początku Cornwell pokazuje nam, który bohater godny jest naszej sympatii , a którego powinniśmy wręcz znienawidzić. Weźmy Lancelota, który swoimi intrygami sprawia, że już od samego początku zdecydowanie nie darzyłam go sympatią. Cornwell jest dla mnie mistrzem. Świat, który przedstawia w swoich książkach jest opisany niezwykle plastycznie i zgodnie z realiami czasów, o których pisze. O postaciach już pisałam, jednak nadal nie mogę nadziwić się temu, że bohaterowie znanej legendy przedstawieni w sposób tak odmienny od tego co do tej pory wpajały mi różne książki czy filmy sprawiły, że zakochałam się w nich bez pamięci. I chyba własnie dlatego , ze książka pozbawiona jest większości elementów legendy jest dla mnie najciekawszą wersją historii Artura. Cornwell , można powiedzieć, ożywił czasy , w których mógł żyć Artur (tak naprawdę Artur nadal pozostaje postacią legendarną). Pozbawiony magicznej otoczki legendarny (przyszły) król Brytów stał się człowiekiem z krwi i kości. Obserwujemy jego rozterki związane z wojnami, czytamy ,o tym jak opętany został uczuciem do Ginerwy. Po prostu Artur jest człowiekiem swoich czasów , a nie żadnym legendarnym monarchą. Jeszcze jedna rzecz , jakże charakterystyczna dla książek Cornwella - tam wciąż się coś dzieje. Czytelnik nie ma czasu żeby znudzić się lekturą. Liczne watki przeplatające się ze sobą, ciągłe intrygi, bitwy, konflikty. Wszystko to sprawia, że "Zimowego monarchę" podobnie jak wcześniej książki z cyklu Wojny Wikingów czytałam jednym tchem i naprawdę byłam zła kiedy zmuszano mnie do przerywania lektury. Podsumowując, pierwszy tom Trylogii Arturiańskiej ma w sobie wszystko co powinna mieć w sobie porywająca powieść - świetny pomysł , genialnie wykreowanych bohaterów umieszczonych w realnym świecie , który autor wiernie nam odwzorowuje. Jeżeli dodamy do tego specyficzny styl autora to mamy naprawdę godną polecenia książkę. Źródło recenzji : http://moniczyta.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - joseheim
joseheim
Przeczytane:2021-06-24, Ocena: 5, Przeczytałem,

Dużo czasu mi zajęło zabranie się za tę powieść, a teraz kompletnie nie rozumiem dlaczego. Nie jestem fanatyczką legend Arturiańskich, ale w sumie dość je lubię, mają swój klimat. Wyszło zaś na to, że Cornwell doskonale wykorzystał ich potencjał, czerpiąc pełnymi garściami, dodając przy tym wiele ze swego kunsztu pisarskiego.
Podszedł do tematu nietuzinkowo, od drugiej strony - narratorem jest niejaki Derfel, przyszły wojownik Artura, zaczyna jednak opowieść jako dziecko, sierota przygarnięta pod dach Merlina. Wkraczamy w akcję w momencie, w którym Pendragonem jest Uther, ojciec Artura, który jednak syna oficjalnie wydziedzicza, swoim następcą wyznaczając wnuka, Morderda, a bratanka Artura.
Samego Artura poznajemy już dorosłego, a choć przedstawiany jest jako dobry człowiek i wieli wojownik, szanowany przez ludzi, nie jest wolny od skaz. Swoje za uszami ma także Ginewra, która bynajmniej nie jest wątłą uroczą księżniczką, a także Lancelot, któremu daleko do mężnego bohatera.
W wielkim politycznym kotle walk pomiędzy poszczególnymi królestwami Brytów oraz wojen z Saksonami i Irlandczykami towarzyszymy bohaterom w ich prywatnych walkach i krucjatach, w zwycięstwach i porażkach, w szczęściu i nieszczęściu. Ścierają się tu osobiste interesy, namiętności, przekleństwa i błogosławieństwa. Magia druidów walczy i powoli przegrywa z chrześcijaństwem, nic nie jest czarne ani białe.
Niezależnie od tego, czy ktoś lubi klimaty arturiańskie, czy nie, "Zimowy monarcha" to pełnokrwista, bardzo dobrze skrojona, klimatyczna powieść historyczno-fantastyczna. Mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu fanowi dobrej literatury. I niezawodnie sięgnę po tom drugi.

Link do opinii
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2017-06-01, Przeczytałam, 52 książki na 2017,
Kto nie zna legendy o królu Arturze i czarodzieju Merlinie? Bajki, filmy, książki, czy komiksy. Mało która historia doczekała się aż tylu adaptacji. Czy wciąż jest szansa, by ten wykorzystany przez wielu twórców motyw, pokazać z innej strony? Zimowy monarcha stanowi odpowiedź na to pytanie.  
Akcja powieści rozpoczyna się w V wieku. Królestwo Brytanii przechodzi ciężkie czasy. Zagrożenie czai się z każdej strony, a na domiar złego nie brak problemów wewnętrznych. To jednak nie wszystko. Gdzieś na uboczu czai się uwielbiany, ale niedoceniany Artur, który wcale nie jest rycerzem krystalicznie czystym i Merlin, w niczym nieprzypominający pociesznego maga. Jedni jest jednak stare jak świat, gra o władze, w której na szali stawia się ludzkie życie.
Zimowy monarcha to powieść nietypowa. Jeśli oczekujecie po niej może trochę bardziej poważnej wariacji popularnych bajek, będziecie rozczarowani. Ta historia ma w sobie równie dużo baśni, co Gra o tron romantyzmu. Po prostu... to nie to! Żadne tam fajerwerki czy eleganckie walki na miecze. Krwawa magia i mroczne czary, gdzie podobnie jak u Martina, żaden chwyt nie jest zabroniony, a żądza władzy składnia ludzi do najróżniejszych decyzji.
Tak więc nie jest to bajka, ale powieść historyczna też nie. Jak zauważa sam autor, brak wiarygodnych źródeł dał mu spore pole do popisu. Chociaż powieść napisana jest w stylu sugerującym sporą dozę prawdy historycznej, należy raczej potraktować je z przymrużeniem oka. Nie zmienia to jednak faktu, że język, klimat i sama opowieść bardzo wciągnęły mnie w atmosferę tamtych czasów. Pomimo dynamicznej akcji w książce nie brak długich, barwnych opisów. Ni to bard, ni to gawędziarz, autor niczym prawdziwym malarzem słowa, zachwyca nas nie tylko pięknymi krajobrazami, ale też scenami... walk.
Tak, również potyczki na miecze zasługują na uznanie. Pomimo tego, że z reguły nie przepadam za całą skomplikowaną strategią wojenną ani nawet za opisami poszczególnych pchnięć, cięć czy uderzeń, tym razem przeczytałam je ze sporym zainteresowaniem. Batalie opisane zostały nie tylko z wyjątkowym rozmachem, ale też dokładnością, dzięki czemu możemy się poczuć, jakbyśmy byli świadkami całego zajścia.
Tak jak wspomniałam, z pewnością nie możemy oczekiwać po bohaterach, że będą podobni do wzorców kreowanych przez media. I z jednej strony jest to bardzo ciekawe doświadczenie, z drugiej, nie każdemu przypadnie do gustu takie odarcie idolów dzieciństwa z cnót. Zdziwić może również fakt, że zanim pierwszy raz zetkniemy się z Arturem czy Merlinem, chociaż by ze słyszenia, minie sporo stron. Autor spokojnie i niespiesznie wprowadza nas w przygodę, rozpoczynając narracje gdzieś na uboczu wątku głównego. I nie przebiera w eufemizmach. Nie bez powodu mówi się o mrocznych czasach. Całe to okrucieństwo, bez pardonu i bez wstydu pojawia się na w fabule równie od naturalnie, co sceny z dnia codziennego.

 


Zimowy monarcha to powieść z wielu względów godna polecenia. Niesamowity klimat, irygujące podejście do wydawałoby się, zgranego tematu i narracja, która zachwyca swoim rozmachem. I chociaż momentami akcja zwalnia, warto zatrzymać się na chwilę i poczuć grozę minionych czasów.  
Link do opinii
Avatar użytkownika - mariasze
mariasze
Przeczytane:2020-03-31, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - katibe
katibe
Przeczytane:2018-11-30, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Pieśń miecza
Bernard Cornwell0
Okładka ksiązki - Pieśń miecza

Rok 885. Anglia – podzielona na duńską północ i rządzone przez saskiego króla Alfreda południe – cieszy się chwilowym spokojem. Jednak...

Zwiastun burzy
Bernard Cornwell0
Okładka ksiązki - Zwiastun burzy

Jest to II tom po Ostatnim królestwie bestsellerowego cyklu WOJNY WIKINGÓW Bernarda Cornwella. \r\n\r\nAnglia, IX wiek. Wessex, ostatnie wolne państwo...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy