"Wszystko płynie" to nie tylko niepospolite dzieło literackie i głęboki traktat historiozoficzny, ale także autentyczna i poruszająca opowieść o ludzkich losach.
ZSRR, niedługo po śmierci Stalina. Po blisko trzydziestu latach więzień łagrów Iwan Grigorjewicz wychodzi na wolność. Nikt na niego nie czeka. Ukochana kobieta dawno wyszła za mąż, stryjeczny brat obawia się, że utrzymywanie kontaktów z Iwanem może zaszkodzić jego karierze naukowej. Były łagiernik nie oczekuje jednak zbyt wiele, usiłuje jedynie rozpocząć nowe życie i przystosować się do radzieckiej rzeczywistości. W opis wydarzeń związanych z powrotem Iwana wplecione są jego wspomnienia z więzień i obozów, refleksje na temat wolności, zniewolenia i mechanizmów działania władzy oraz historie ludzi - współlokatorki Iwana, która była świadkiem głodu na Ukrainie, ukraińskiej rodziny Karpienków, starego bolszewika, który padł ofiarą wielkiej czystki, żony wroga ludu aresztowanej i wywiezionej do łagru.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2024-03-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 226
Tytuł oryginału: Bce meem
"Najważniejsze żeśmy Rosjanie, a Rosjanin, to nie byle kto. [...] Tak, święta prawda, Rosjanin to starszy brat, pierwszy wśród równych"
O tej książce napisano już sporo i dobrze, cóż ja taki zwykły szary czytelnik mogę jeszcze dodać. W mojej biednej czytelniczej głowie to wszystko nie może się pomieścić. Przecież to był XX wiek, środek cywilizowanej Europy, nie było wojny i to nie jacyś "obcy" zgotowali swoim rodakom, takie coś. Książka jest straszna, a opis głodu na Ukrainie, wprost zwalił mnie z nóg i pogruchotał totalnie.?
Owszem, wcześniej czytałam o tym ludobójstwie (bo tak to trzeba otwarcie nazwać), jednak za każdym razem kiedy czytam o czymś tak okropnym, łzy cisną mi się do oczu same. A przecież wciąż i zawsze powtarzam, ze ja, absolutnie nie mam oczu na mokrym miejscu i dużo trzeba, bym ja poczuła łzy pod powiekami...
Autor ustami jednej z bohaterek swojej książki również się dziwi, takimi słowy:
"Czyż to możliwe, że nic nie zostało. Czyż to możliwe, że nikt nie odpowie za to co tutaj się działo.Że tak wszystko się zapomni bez słów, trawką porośnie? Więc pytam cię, jakże to może być?"
"Po blisko trzydziestu latach więzień łagrów Iwan Grigorjewicz wychodzi na wolność"
i próbuje zrozumieć... Nie ocenia tych, którzy pisali, między innymi i na niego donosy, oczywiście fałszywe. Wręcz ich tłumaczy, usprawiedliwia, nawet tych, którzy oczerniali innych dla korzyści materialnych. Tych też tłumaczy. Jako jedynego winnego wskazuje Państwo i tego kto właśnie takie, a nie inne państwo stworzył, czyli Stalina, a potem konstatuje pół żartem, pół serio:
„I nagle 5 marca umarł Stalin... Była to śmierć poza planem, niezależna od dyrektyw organów rządzących. Stalin umarł bez osobistego polecenia samego towarzysza Stalina... Wzburzenie ogarnęło myśli i serca”.
i to wzburzenie, w niektórych trwa do dziś, jeszcze dziś są ludzie, którzy uwielbiają i kochają Wielkiego Wodza. Czy to normalne?? Po takich książkach zawsze ugruntowuje się we mnie stwierdzenie, że:
"Rosja to nie kraj, to stan umysłu"
II wojna światowa, front wschodni. Moskwa, Saratów, Kazań, Kujbyszew. Stalingrad. Starcie dwóch totalitaryzmów. I losy ludzi - członków...
W lutym 1961 roku, po całodziennej rewizji w mieszkaniu Grossmana, kagiebiści skonfiskowali wszystkie kopie Życia i losu - nawet bruliony i kalkę z maszyny...