Wiedźma naczelna

Ocena: 5.3 (20 głosów)
Inne wydania:
Polowanie na wiedźmę z tytułem bakałarza IV stopnia magii bojowej, w dodatku rudą i W.Redną to praca niebezpieczna, skomplikowana, a do tego niewdzięczna. Dość szybko okazuje się komu tak naprawdę kibicuje los i robi się niezręcznie. Po warowni bogobojnego Zakonu Białego Kruka nocami spaceruje upiór. Bynajmniej nie w celach rozrywkowych. Chociaż, po sprawiedliwości, z jego punktu widzenia jest to pewna rozrywka. Problem w tym, że w efekcie życie straciło już siedmiu pobożnych braci. Czas sięgnąć po środki ostateczne - zrezygnować z jedynie słusznej i miłej bogom akcji spopielenia wiedźmy, by złożyć jej propozycję nie do odrzucenia. Jednak upiorna zagadka szybko się komplikuje. W sprawę wyraźnie zamieszany jest świątobliwy Fenduł, patron i założyciel zakonu. Jego czcigodny zezwłok z nieznanych przyczyn i na przekór tradycji unika pobytu w osobistym sarkofagu.

Informacje dodatkowe o Wiedźma naczelna:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2011-10-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-7574-624-2
Liczba stron: 526

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Wiedźma naczelna

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wiedźma naczelna - opinie o książce

„Wiedźma Naczelna” to kolejna dawka wyśmienitego humoru i kontynuacja przygód pewnej wrednej wiedźmy! Jest to również zwieńczenie jej historii, choć wcale nie oznacza to pożegnania z Belorią i jej mieszkańcami. Cały cykl liczy sobie sześć tomów, więc nie ma nad czym płakać! Jeszcze sporo dobrej zabawy przed nami! 

Wolha Redna kocha wiedźmi zawód i w celu poszerzenia wiedzy wyrusza w podróż, by zebrać potrzebne materiały. Choć strach przed ślubem, również motywująco wpłynął na decyzję opuszczenia Dagewy! Przed Wolhą liczne przygody, nieoczekiwane znajomości, krwiożercza pomroka i najemnicy, którzy wykazują wzmożone zainteresowanie wiedźmą, a konkretnie jej głową. Czy i tym razem Wolha wyjdzie cało z opresji?  I najważniejsze pytanie! Co ze ślubem?

Kto jeszcze nie zna tej serii, to wiele stracił i szybko powinien nadrobić zaległości! Olga Gromyko stworzyła niezwykły świat, który w całości mnie pochłonął. Krasnoludy, wampiry, elfy, ludzie i liczna pomroka, tworzą mieszankę wybuchową! A i smoków nie zabraknie. Uwielbiam takie klimaty, lecz nie to cenie sobie w tej serii, a oryginalne pióro autorki i jej poczucie humoru!  

Sarkazm autorka opanowała do perfekcji i umiejętnie nim operuję. W. Redna jest kobietą temperamentną, chwilami złośliwą i wybuchową, ale ma również wielkie i dobre serce. Niezwykle charakterystyczna postać, która z łatwością kształtuje się w umyśle czytelnika i pozostaje tam na długo.  Rzadko trafiam na takie postacie, które bez problemu potrafię sobie wyobrazić i to w najdrobniejszym szczególe. Nawet złośliwe skrzywienie warg znalazło się w tym obrazie. Wiedźma ma cięty język i to w niej uwielbiam! W książce na powrót spotykamy jej przyjaciół. Lenowi również poświęcono więcej uwagi i jakoś taki doroślejszy się wydaję. Czyżby nasz młody władca Dogewy zmężniał? Aż łezka się w oku kręci w dumnym czytelniku, który w całości pokochał tę zgraje porywczych bohaterów.

Książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością i jeśli szukacie poważnej literatury, to ten cykl należy omijać. „Kroniki Belorskie” to w całości literatura rozrywkowa, którą należy przyjąć z przymrużeniem oka. Styl autorki jest charakterystyczny, przesiąknięty gwarą i kąśliwymi uwagami. Książka jest przepełniona zjadliwymi uwagami, lekkim szyderstwem i tak jak prędzej wspomniałam, sarkazmem. Całość jest naprawdę przyjemna w odbiorze. Komizm sytuacji wyciska łzy rozbawienia, a przygody bohaterki porywają. Ten tom można podzielić na trzy osobne historię. Pierwsza jest utrzymana w rycerskich klimatach i Wolha bawi się w detektywa. Druga część jest nico bardziej beztroska i przygodowa. Trzecia, ta najbardziej interesując, to spotkanie starych znajomych i walka ze złem. Wszystkie pozornie odrębne, jednak  łączą się w spójną całość. Finał jest w pełni satysfakcjonujący i przyznaję, że niektóre szczegóły mi umknęły, bo autorka powraca do zdarzeń z poprzednich tomów, więc z pewnością wrócę do tej historii.


„Wiedźma Naczelna” to ognista powieść. Zabawna i świetnie napisana. Wolha Redna jest jedyna w swoim rodzaju i kiedy raz się odwiedzi Belorię, ma się ochotę zgłębić ten magiczny świat. Specyficzny humor wyróżnia tę serię i mogę ją polecić  wszystkim fanom fantastyki. 8/10

Link do opinii
Piąta i zarazem ostatnia część sagi o wiedźmie o wiele mówiącym nazwisku W. Redna ;-). Klasyczne fantasy w którym aż roi się od fantastycznych stworzeń jak strzygi, smoki, wampiry, elfy, jednorożce itp. Pełna magii, a jednocześnie humoru historia wiedźmy, która zakochuje się w nie do końca odpowiednim człowieku (a w sumie nie człowieku, tylko wampirze), jeździ na dziwnym wszystkożernym koniu i ma tysiące ognistych pomysłów w swojej rudej głowie. Pozycja napisana przez kobietę i w mojej opinii raczej dla kobiet. Arcydzieło literatury to nie jest, ale czyta się miło. A że to już koniec, to na pewno będzie brakowało mi bohaterów tego cyklu...
Link do opinii
Nieczęsto się zdarza, żeby wszystkie książki z serii trzymały ten sam poziom. Zwykle gdzieś następuje jakiś spadek formy danego autora. Ale na pewno nie w przypadku serii o rudej wiedźmie ;) "Wiedźma naczelna"? Chyba raczej "Wiedźma bezczelna"... No bo kto to widział, 'uciekać' przed narzeczonym, na kilka miesięcy przed ślubem, pod pretekstem pisania pracy naukowej i konieczności zdobywania niezbędnego do tego doświadczenia? Początkowo ta kwestia strasznie mnie drażniła, bo moja 'romantyczna' część chciała dostać zwykły happy end, poprzedzony szczegółowymi, przesłodzonymi opisami przygód narzeczonych. WSPÓLNYCH przygód. A tu Wolha gdzieś się samotnie szlaja po całym kraju... Pierwszy rozdział z wątkiem świętego Fenduła nieco zbił mnie z pantałyku - jakoś tak w ogóle, w żaden sposób nie pasował mi do całości fabuły i już się bałam, że jednak autorka nie utrzyma poziomu poprzednich części i kończy serię jakoś tak na przysłowiowe "odwal się". Na szczęście wszystko wyjaśnia się w końcowych rozdziałach. Podsumowując - chciałam humor, przygody, sarkazm, walkę, akcję i romantyzm. Dostałam wszystko i to w sporych dawkach. A ostatni rozdział? No wisienka na torcie! Dosłownie zwijałam się ze śmiechu ;) Teraz do szczęścia brakuje mi już tylko tego żeby Wolha została arcymagiem (no i może matką... ). Szkoda, że seria już się skończyła i do przeczytania zostaną już tylko "Wiedźmie bajki". Wolha to taka postać, z którą diabelnie ciężko jest się rozstać bo jeżeli już się ją pokocha, to całkowicie i na zabój.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asagao
asagao
Przeczytane:2014-03-18, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie: 52 książki - 2014,
Cisza i spokój to błogosławieństwo. Wszystko jest i/lub/oraz/albo będzie dobrze (niepotrzebne skreślić). Wolha wychodzi za mąż. Jest tylko jeden mały problem - Wolhy nie ma w miejscu zamążpójścia. Narzeczony jej szuka, przyjaciele też. Nawet dawni nauczyciele zostali zaangażowani w akcję. To zrozumiałe - przedślubna trema nikogo nie szczędzi i a nuż wiedźma zrobi coś nierozważnego ... W.Redna ma nielichy powód, by nie przebywać tam, gdzie wszyscy jej oczekują - napisanie pracy w celu otrzymania tytułu bakałarza III stopnia magii bojowej. Kariera rzecz ważna! Błogosławieństwo łatwo staje się przekleństwem. Bywa także zachętą, by owe ciszę i spokój zburzyć.  Żeby nie było zbyt nudno.  I tak, rudzielec udaje się na wyjątkowo długi objazd w celach naukowych. Ściśle rzecz ujmując, by zachłysnąć się po raz ostatni wolnością i  odnaleźć wszystkie składowe swojego szczęścia. Przygoda goni przygodę, a Wolha przeżywa męki pt. - Wyjść za mąż, czy uciekać póki czas? I - Jestem za młoda, muszę się wyszaleć. Oraz - A jak on się odkocha, gdy za pięćdziesiąt lat pokurczę się jak suszona śliwka? "(...) suknia ślubna (...) Całun pogrzebowy! - A wesele? - Stypa!! - Yyyy... Pierwsza noc poślubna? - Uroczyste wniesienie trumny do grobowca i oddanie do użytku!" Co jest w takim razie niezbędne do szczęścia Wiedźmie Naczelnej najbardziej pospolitej z pospolitych dolin zamieszkanej przez najzwyczajniejsze na świecie wampiry? Ukochana praca? Wspinanie się po szczeblach kariery? Stopień arcymaga? Szacunek wieśniaków i kolegów po fachu? Drżenie wodników, strzyg i innego tałatajstwa magicznego pętającego się po świecie, na sam dźwięk imienia Wolhy? Szalone przygody z mieczem u boku i dzielną kobyłką pod siodłem? Mocny alkohol? Miłość? Zazdrosne spojrzenia odrzuconych zalotników? A może ... wiśniowa nalewka, która wyleczy z przedślubnej depresji? Przyjaciele i Len są bez szans, by udzielić na to pytanie poprawnej odpowiedzi, za to wrogowie z chęcią pomogą rozstrzygnąć ten oraz inne dylematy Wolhy. Przecież śmierć też może przynieść szczęście. Przygoda wzywa! Czarna klacz osiodłana, miecz naostrzony i bezpiecznie schowany w pochwie, a Wolha ponownie wyrusza w Belorię z rozwianym włosem i podwianą suknią, by psuć nastrój nieumarłym i konkurentom w jednym, rycerzom, magom, wampirom, świętym ...czyli wszystkim, którzy staną jej na drodze oraz szukać odpowiedzi na dręczące ją pytania. Panna wiedźma, jak raczył nazwać Wolhę pewien zacny aczkolwiek zaślepiony wiarą wielki mistrz zakonny, z rodzaju tych zakutych w ciężką zbroję i z wielkim mieczem, jest w swoim żywiole. "I dokładnie w tej samej chwili na sterczący smoczy tyłek wpadła z rozpędu trójka desperacko wrzeszczących chłopów. Uczestnicy karambolu nie od razu połapali się w sytuacji i przez chwilę tępo patrzyli po sobie, przy czym zszokowany taką bezczelnością smok wzleciał na prawie zniszczoną samotnię jak panna na widok myszy, a krzyki Gdynia wręcz weszły w tony naddźwiękowe. Po chwili stwór zrozumiał, że to tylko kolejni włóczędzy sięgają po to, co dla niego najświętsze, z irytacją szczęknął zębami i syknął na nowo przybyłych. Na szczęście wstrząs nerwowy przeszkodził mu w dokładnym celowaniu i ogień przeszedł górą, skupiając się na szczycie pionowo uniesionego wiosła. Przez dobre pół minuty Gdynio i jego towarzysze z powodzeniem imitowali słynny złotolity gobelin „Święty Kanary i dwaj jego uczniowie przynoszą ludziom boski ogień”, zdobiący ścianę głównej świątyni w Starminie, ale już po chwili święty z hukiem oblał zadanie dostarczenia ognia wdzięcznemu pospólstwu, upuszczając wiosło i razem z „uczniami” wiejąc gdzie oczy poniosą." W ostatniej części opowieści o W.Rednej zbiegają się wszystkie wcześniejsze wątki. Tutaj kończą się historie pozornie zamknięte we wcześniejszych książkach. Nareszcie wszystko się wyjaśnia. I to w bardzo ciekawy, nieco zaskakujący, a przy okazji zabawny sposób. Tym razem układ powieści jest nieco inny niż w poprzednich. "Wiedźma naczelna" została podzielona na rozdziały, każdy opowiadający o innej przygodzie naszej bohaterki. Początkowo niezbyt spodobał mi się ten pomysł, jednak z czasem przekonałam się, że moje odczucia są błędne, a autorka zgrabnie połączyła wszystkie opowieści w jednolitą fabułę. Okazało się, że taki podział pozwolił zapanować nad chaosem, który mógłby powstać przy próbie zamieszczenia wszystkiego naraz. Dodatkowo rozdziały były niczym tropy, które krok za krokiem okazały się prowadzić czytelnika do zakończenia opowieści o wiedźmie i jej przygodach. Muszę podkreślić, że mimo, iż cała książka zmierzała ku nieuniknionemu i szczęśliwemu zakończeniu, to nie było ono banalne i oklepane, choć wykorzystuje szeroko znane i powszechnie lubiane elementy, takie jak: śpiewany sabat, uściski, biadolenie, okup, konkursy, "desperacko wydzierającego się kota w worku", wiadro wody, kwietne dekoracje, tłumy gości i trumnę.
"Orsana osobiście odkryła wywernę, przy czym tajemnicą pozostało, która z pań przestraszyła się bardziej. W każdym razie potwór rzucił się do ucieczki ile sił we wszystkich ośmiu łapach, z całego serca żałując, że nie ma czym zatkać uszu."
Raz jeszcze (oby nie ostatni!) na kartach książki pojawiają się najbliżsi przyjaciele Wolhy. Są bardzo istotną częścią "Wiedźmy naczelnej", której część akcji skupia się na ich przygodach. Czytelnik czytając ostatni tom przygód Wolhy jest już pewien, że stali się oni także jego dobrymi przyjaciółmi. Z rodzaju tych, z którymi można konie kraść. Pisarce udało się powołać do życia wyjątkowych bohaterów, takich swojskich, dających się lubić. I raz jeszcze Olga Gromyko zafundowała mi wspaniałą, wciągającą lekturę, która wywołała łzy i ból brzucha, spowodowane przedawkowaniem śmiechu. (Nadal na wspomnienie niektórych fragmentów zaczynam chichotać :)) "Wiedźma naczelna", podobnie jak wcześniejsze części cyklu, nie jest literackim arcydziełem, ale to kawał porządnego fantasy. Autorka bawi się konwencją fantasy, naginając ją do wykreowanego przez siebie świata i dostosowując do swoich bohaterów. To takie fantasy z ironicznym uśmiechem i w krzywym zwierciadle, gdzie wielkie przygody przytrafiają się niechcący i wciągają niczego nie świadomych bohaterów w pułapkę bohaterskich czynów. Powieść napisana jest prostym i dynamicznym  językiem, bardzo dobrze dopasowanym do poszczególnych postaci i do tempa fabuły. Mimo braku mocno rozbudowanych epickich opisów, Gromyko stworzyła baśniowy klimat świata, który odszedł w zapomnienie. Za każdym razem czytając kolejne historie o W.Rednej odnosiłam wrażenie, że to albo sama Wolha mi je opowiada albo jakiś grajek spotkany na wsi snuje swoją opowieść. Wszystkie książki opowiadające o wiedźmie Rednej zostały napisane na podobnym poziomie, nie ma tam wybitnej ani fatalnej części, choć jedne mogą się podobać bardziej, a inne mniej. Za każdym razem gdy kończyłam czytać którąś z części cyklu Wolha Redna, sama siebie zapewniałam, że nie rzucę się łapczywie na kolejną. Oczywiście nic mi z tych planów nie wychodziło. I nie żałuję! No, może trochę żałuję, że tak szybko (za szybko!) je przeczytałam. Na szczęście mam już pierwszą część po rosyjsku :) "Już mi niosą trumnę z welonem.
 Nie dałeś słowa - to wytrwaj,
 A jak dałeś, to się żeń! 
(Mądrość ludowa)" 

I ja tam byłam, miód i wino piłam, a co widziałam i słyszałam, Wam opowiedziałam :)

Link do opinii

Początkowo po zachwycie nad lekturą poprzedniego tomu byłam akurat tą częścią lekko zawiedziona. Dwa pierwsze rozdziały zwłaszcza na pierwszy rzut oka wydawały się zupełnie niezależnymi opowiadaniami, ale na szczęście wrażenie to okazało się złudne. Po prostu w "Wiedźmie naczelnej" akcja rozwija się trochę dłużej, ale ostatecznie galopuje w odpowiednim tempie, a unikalny humor sprawia, że nie można się na nią długo gniewać. Cieszę się, że kiedyś sięgnęłam po tę serię, podobnie jak teraz się cieszę, że postanowiłam ją kontynuować. Przygody Wolhy Rednej to gwarancja dobrej zabawy, której nie chce się kończyć. Mam tylko nadzieję, że następne tomy będą kontynuować znaną nam historię i że nie zmienią się w zbiory opowiadań.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2019-10-14, Ocena: 5, Przeczytałam,

Humorek Wolhy jak zwykle błyszczy, a niesamowite zbiegi okoliczności i rożne przypadki jak zwykle wala jej się na głowę. Wolha wyrusza w wiedźmową trasę, tym czasem pod jej nieobecność tajemniczy bandzior dopuszcza się kilku morderstw. Do próby zamachu dochodzi też w Dogewie. Rozsierdzona wiedźma rusza więc na polowanie. Na szczęście przyjaciele ruszają za nią... a później przed nią :-). Mimo że jest nieco bardziej zagmatwana i przez to czytało mi się ją nieco trudniej, broni się śmiesznymi scenami. Przez ostatni rozdział płakałam ze śmiechu, a scena finałowa tak mnie rozbroiła, że od chichotów rozbolało mnie wszystko. :-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2023-07-15, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Fretka
Fretka
Przeczytane:2022-08-15, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Witwona
Witwona
Przeczytane:2021-07-16, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Wiedźmie opowieści
Olga Gromyko0
Okładka ksiązki - Wiedźmie opowieści

Stęsknieni za światem Belorii? Chcecie wiedzieć, co nowego u W. Rednej? Macie ochotę na nową porcję jej zabawnych przygód? Mamy dla Was lekarstwo...

Kroniki Belorskie
Olga Gromyko0
Okładka ksiązki - Kroniki Belorskie

Prawdziwa gratka dla wszystkich tęskniących do przygód ze świata Belorii! Po raz pierwszy w Polsce, wyjątkowe Kroniki belorskie, w których...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy