Agata jest kobietą spełnioną. Pensjonat, który prowadzi w Białogórze, daje jej dużo satysfakcji. Jej mąż, starszy o dwadzieścia lat artysta malarz, jest na każde jej zawołanie, czuły i opiekuńczy. Spokój Agaty burzy wizyta u chorej siostry na Śląsku. Tam również po raz pierwszy spotyka swojego szwagra. Choroba Joanny zbliża je do siebie, ale czy na pewno? Siostrzane uczucia zostają wystawione na próbę, a kontrowersyjne decyzje Joanny w trakcie leczenia wprowadzają dodatkowy zamęt. Pobyt w rodzinnych Piekarach zmusi Agatę nie tylko do zmierzenia się z przeszłością, ale także postawi przed nowymi, niełatwymi wyborami. Czy miłość i prawo do własnego szczęścia okażą się ważniejsze od innych zobowiązań?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 302
"Może na tym właśnie polega właśnie bycie dobrą matką - zastanawiała się, przemierzając Słonecznikową. Na otwartości, dostępności, ciągłej gotowości do rozmowy z dzieckiem. Przekazywaniu mu komunikatu: jesteś dla mnie ważne".
"Skoro nie dane mi jest żyć w miarę szczęśliwie, postaram się teraz żyć prawdziwie".
Życie człowieka to pasmo nieustannych wyborów, które ten podejmuje każdego dnia, i od których to tak naprawdę zależy nasza przyszłość... Wszyscy doskonale o tym wiemy i siłą rzeczy godzimy się z takimi zasadami naszej ziemskiej egzystencji, gdyż po prawdzie nie mamy tutaj nic do powiedzenia... Pojawia się oto jednak pytanie, skąd wiedzieć co jest dla nasz lepsze, i którą z decyzji powinniśmy podejmować w trudnych chwilach naszego życia...? Skąd mamy wiedzieć, co będzie dla nas lepsze za rok, za lat pięć czy też kilkanaście...? Przed odpowiedzią na te pytania stanęła główna bohaterka powieści pt. "We troje", autorstwa Hanny Dikty, która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. I po lekturze tej książki mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że warto poznać odpowiedzi, do jakich do dotarła bohaterka tej historii...
Fabuła powieści Pani Hanny rozgrywa się we współczesnej Polsce, z dala od zgiełku wielkomiejskich metropolii. Główna bohaterka - Agata, jest kobietą w pełni spełnioną, szczęśliwą, czerpiącą radość i przyjemność z życia. Właścicielka urokliwego pensjonatu w Białogórze, żona opiekuńczego i czułego mężczyzny, kochana i kochająca całym sercem... Na tym pięknym i idealistycznym obrazie pojawia się mała rysa, gdy oto Agata dowiaduje się o chorobie swojej dawno nie widzianej siostry - Joanny. Strasznej chorobie, jaką to jest nowotwór piersi... Agata, nie namyślając się wiele, podejmuje decyzję o podróży do rodzinnych stron na Śląsku, by wesprzeć Joasię w walce z chorobą, i by dodać jej otuchy w tym trudnym czasie. Na miejscu poznaje nie znanego jej dotąd szwagra - Piotra, który okazuje się bardzo intrygującym mężczyzną. Czas spędzony przez Agatę w tym gronie, odmieni całkowicie jej sposób postrzegania życia, jak i również zmusi ją do podjęcia bardzo trudnych wyborów...
"We troje" to jedna z najbardziej mądrych, poruszających i przejmujących powieści obyczajowych, jakie miałam tylko okazję poznać w swoim życiu. To książka o ludzkim cierpieniu, odchodzeniu, walce o każdy kolejny dzień, ale także i o niezwykłej mocy miłości i uczuć międzyludzkich, które potrafią działać cuda, choć nie zawsze spod znaku tych najpiękniejszych... To także wzruszająca historia o siostrzanej więzi, która zostaje wystawiona na bardzo ciężką próbę, przed jaką to staną Agata i Joanna. Wreszcie, książka ta opowiada o trudnym wyborze pomiędzy tym co właściwie, a tym czego pragniemy... I powiem szczerze, że żadne słowa nie oddadzą emocji, tych jakże silnych emocji, jakie niesie sobą historia Agaty, gdyż tę książkę trzeba po prostu poznać samemu, a dopiero wówczas w pełni zrozumie się, z jak mądrą i wielką powieścią mamy do czynienia...
Fabuła tej powieści oparta jest na doskonale już znanym pomyśle, wedle którego to główna bohaterka powraca do rodzinnego domu, by tam zmierzyć się z trudną przeszłością i jeszcze trudniejszą teraźniejszością. Nie jest niczym nowym także wątek choroby nowotworowej, która odgrywa główną rolę w tym dramacie, i wpływa tym samym na życie wszystkich postaci na tej literackiej scenie. Jednak mimo to książka ta jest wyjątkowa, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju i przede wszystkim - piękna. Jest to zasługą sposobu, w jaki autorka przedstawia zawarte tu wydarzenia, a czyni to niezwykle mądrze, szczerze, prosto... Narracja tej opowieści skupia się bowiem na ludzkich, jakże zagmatwanych i skomplikowanych, emocjach, które to targają bohaterami. To emocje płynące ze słów, gestów, spojrzeń, tak drobnych, często mało znaczących, a jednak wyrażających niemalże wszystko. Czytając tę książkę nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mam do czynienie nie z fikcją literacką, ale z prawdziwym, realnym życiem, rozgrywającym się gdzieś tuż obok mnie, choćby za ścianą mieszkania... To wielka i rzadka umiejętność, którą posiadają tylko najwięksi pisarze...
Tytuł tej książki - "We troje", wydaje mi się być najlepszym z wszelkich możliwych tytułów, jaka ta opowieść mogłaby nosić. Otóż, jak nie trudno się domyślić, jest to historia o losach trojga głównych bohaterów, których to choroba bardzo do siebie zbliży, a w przypadku dwojga z nich, nawet za bardzo... Inteligentny czytelnik zapewne domyśla się już, co mam na myśli, tak więc nie będę rozwijać tego tematu, zaś skupię się na jeszcze jednym znaczeniu tytułu tej książki. Otóż "We troje", oznacza dla mnie także trzy największe i chyba najważniejsze wydarzenia w życiu każdego człowieka, których to każdemu z nas, prędzej lub później, przyjdzie doświadczyć. Mam tu na myśli rodzinę, miłość kobiety do mężczyzny i... chorobę, a w jej następstwie śmierć... To trzy elementy życia, które stanowią, stety lub niestety, podwaliny naszego losu. I to właśnie one, wspólnie "we troje", tworzą ludzkie życie... Być może moja interpretacja nie jest zgodna z zamierzeniami autorki, ale tak właśnie odbieram tę lekturę, i chyba aż tak bardzo się nie mylę...
Miłość, rodzina i choroba... I to właśnie wątkowi tej strasznej choroby nowotworowej, chciałabym poświęcić tutaj nieco miejsca. Otóż Hanna Dikta ukazuje tu walkę z rakiem w bardzo mądry, prawdziwy i przejmujący sposób. Jest to szczególnie widoczne w podejściu, jakże różnym, Agaty i Joasi do nowotworu... Pierwsza z nich pragnie polegać na medycynie konwencjonalnej, na najnowszych metodach walki z tą chorobą, które wiążą się z pobytem w szpitalu, chemioterapią i związaną z nią skutkami ubocznymi... Tymczasem Joasia, pamiętająca chorobę mamy i jej śmierć na szpitalnej sali, podejmuję decyzję o leczeniu wszelkimi alternatywnymi środkami, z uzdrowicielami i znachorami włącznie. Ale nie tylko na metodach leczenie polega ów spór pomiędzy siostrami, ale także na samym sposobie odbierania choroby, która to dla Joanny jawi się jako coś, z czym po pewnym czasie można się pogodzić, w jakimś stopniu zaakceptować, natomiast dla Agaty i jej szwagra, stanowi ona najgorszy koszmar... To bardzo mądre i zmuszające do refleksji podejście autorki, które pokazuje, jak bardzo różnie można odbierać chorobę w naszym życiu...
Książka ta nie byłaby z pewnością tak wyjątkowa, gdyby nie jej wspaniali bohaterowie. Dwie kobiety i jeden mężczyzna, czyli układ bardzo skomplikowany, ale stwarzający jakże wielkie pole do popisu dla pomysłowego i inteligentnego autora...:) Pierwsze skrzypce odgrywa oczywiście Agata, z perspektywy której to poznajemy tę bardzo intrygującą historię. To odważna, pewna siebie, przesympatyczna i bardzo rozsądna młoda kobieta, która mimo trudnej przeszłości robi wszystko, by pomóc chorej siostrze. Oczywiście, nawet największy rozsądek nie chroni przed ślepą miłością... Jej siostra - Joasia, to w pewnym sensie przeciwieństwo Agaty. To wesoła, bynajmniej starająca się taką być, mądra i równie sympatyczna osoba, ale jednak patrząca zupełnie inaczej na świat, jakby mniej poważnie... Polubiłam ją bardzo i strasznie trudno było mi pogodzić się z jej chorobą i cierpieniem, jakie to musiała ona pokonywać każdego dnia... I wreszcie Piotr, czyli mąż Joasi, a szwagier Agaty. Mężczyzna ideał, którego charakteryzuje dobre serce, gotowość do poświęceń, siła charakteru i wiara w to, że mimo wszystko może być dobrze... Oczywiście, i on w pewnym momencie się poddaje, ale mimo wszystko, bardzo podziwiam go jako człowieka... Ci bohaterowie są prawdziwi, realni, rzeczywiści, zaś poznawanie ich i towarzyszenie ich losom, stanowi naprawdę wielką, czytelniczą przyjemność:)
Pani Hanna Dikta posługuje się pięknym językiem, wydobywającym z codziennej polszczyzny wszystko to, co jest w niej najlepsze. To język na wskroś współczesny, potoczny, zwyczajny, a jednak mający w sobie to nienazwane coś, co sprawia że czyta się tę książkę w wyjątkowy sposób. Myślę, że ma na to wpływ doświadczenie publicystyczne autorki, jak i również jej zamiłowanie do poezji, które także i w tym przypadku, jest widoczne. Nie wspominając już o tym, iż autorka jest nauczycielką języka polskiego i historii, a jak wiadomo, nauczyciel zawsze poprawnie i dobrze się wysławia;) I muszę tutaj jeszcze stwierdzić, iż nigdy nie powiedziałabym że mam tu do czynienia z debiutancką (pierwszą w pełni prozatorską) powieścią autorki, gdybym nie przeczytała o tym w notce wydawcy. Tym samym kieruję wielkie słowa uznania pod adresem Pani Hanny, gdyż polska współczesna literatura obyczajowa zasługuje na to, by była pisana właśnie w tak piękny sposób...
"We troje" to książka na wskroś polska, co w tym przypadku stanowi jak największy komplement pod jej adresem. Autorce udało się tutaj bowiem odzwierciedlić w 100% nasze, rodzime, prowincjonalne realia, ze wszystkimi ich dobrymi, jak i złymi stronami. To nasze, typowo polskie zmartwienia, obawy, lęki, ale także i wady, przywary, kompleksy, które tkwią gdzieś głęboko w naszych charakterach. Dzięki temu jednak lektura tej książki przypomina najprawdziwsze życie, to które toczy się gdzieś obok nas, i w którym to my sami odgrywamy swoje małe role... Polskie miasteczka, polska służba zdrowia, polska biurokracja..., i można by tak wymieniać bez końca, gdyż wszystko w tej książce jest wyraziste, prawdziwe, realne... Lubię taką literaturę, gdyż jej przekaz jest mi szczególnie bliski, a to ma dla mnie bardzo duże znaczenie...
Powieść Hanny Dikty stanowi bardzo udany debiut prozatorski, który zasługuje na zauważenie, docenienie i zapamiętanie. To książka o prawdziwym życiu i wszelkich zawiłych pułapkach losu, które to są jego nieodłączną częścią. Opowieść o trudnych wyborach, które czasami po prostu trzeba podjąć, nie bacząc na ich konsekwencje... Przy tej książce można się doskonale bawić, ale także i wzruszyć, gdyż zawarty w niej bagaż emocjonalny jest naprawdę bardzo pokaźny. I można by tu napisać wiele pięknych słów, ale można też wyrazić ich sens tym oto stwierdzeniem, iż powieść "We troje" jest świetną książką, po którą trzeba sięgnąć...
Powrót Agaty w rodzinne strony. Przyczyna – choroba i operacja siostry - Joanny. Dodajmy, siostry, z którą bohaterka nigdy nie była „bardzo blisko”. Niegdyś rywalizowały ze sobą. Dziś nadal wiele je dzieli. Mają inne style życia i poglądy. Nie potrafią zaakceptować swoich wyborów. Czy choroba Joanny zmieni coś w ich relacjach? Sprawdźcie sami.
Miłość, która trwa wiecznie Olga wraca do Chorwacji i zamieszkuje w Arbaniji, miejscowości przy Trogirze. Raz w tygodniu spotyka się z Sanją, skrzywdzoną...
- Ja nie czuję się wolna - powiedziała. - Może dlatego, że nie przeżyłaś tego co ja. - Przeżyłam. Przeżyłam dokładnie to samo co ty. Sierpień, Trogir...