Dwudziestego pierwszego grudnia zabiłem człowieka. To miało być wyrafinowane morderstwo. Morderstwo w białych rękawiczkach.
W zimną, grudniową noc tarnowska policja odnajduje w lesie zwłoki pozbawione głowy. Kim był zamordowany mężczyzna? Kto przeprowadził egzekucję? I dlaczego komisarz Suda nie pamięta, co robiła tamtej nocy?
Tymczasem w Tarnowie umierają bezdomni. Starszy aspirant Widełka próbuje rozwikłać zagadkę ich śmierci. Z pozoru wydaje się, że tych dwóch spraw nic nie łączy...
Piotr Liana – autor powieści Persona non grata i Echo serca – thrillera rozpoczynającego serię powieści z komisarz Iwoną Sudą.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2021-01-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 300
W styczniu bieżącego roku przeczytałam książkę „Echo serca”, która ukazuje śledztwo i związane z nim perypetie komisarz Iwony Sudy, starszego aspiranta Błażeja Widełki oraz pozostałych członków załogi tarnowskiego komisariatu policji. Dziś natomiast opowiem Wam o drugiej odsłonie losów w/w bohaterów, którzy obecnie zajmują się już zupełnie inną sprawą, lecz nie zmienia to absolutnie faktu, iż tym razem jest równie mrocznie i intrygująco, jak w przypadku poprzedniego dochodzenia.
Tuż przed Bożym Narodzeniem na skutek bardzo dziwnego wypadku, któremu ulega komisarz Suda znajduje ona w samochodzie po środku lasu bezgłowe zwłoki…
Począwszy od tego zdarzenia rusza spirala zaskakujących i wciągających czytelnika już od pierwszych stron wydarzeń, które w toku lektury nabierają jednak bardzo wielu różnych znaczeń, a pokazywane z różnych perspektyw nasuwają coraz to inne wnioski.
Odnalezione ciało początkowo zdaje się należeć do Sebastiana Kalinicza, młodego i niezwykle operatywnego biznesmana, co potwierdza jego małżonka Mariola - ale czy aby na pewno tak jest? – Tego dowiecie się z lektury.
Piotr Liana poprzez swojego narratora, który roztacza przed odbiorcami niniejszą opowieść, w sposób bardzo umiejętny i bez ubarwiania rzeczywistości wprowadza nas w środowisko bezdomnych wraz z całą gamą panujących w nim relacji i zależności. Zaś pierwszoplanowe postacie są z całą pewnością wyraziste i nietuzinkowe.
Autor zapętlając wątki w sposób subtelny i wyrafinowany wodzi czytelnika za nos niejednokrotnie zwodząc jego myśli na manowce, gdy wydaje się, że jesteśmy już tuż - tuż od rozwikłania zagadki, a po kilku stronach czy akapitach okazuje się, że jednak nie tędy droga.
W tym wszystkim przyglądamy się również burzliwym i mocno skomplikowanym relacjom Sudy i Widełki. Jeśli chcecie poznać rozwiązanie tajemnicy bezgłowego trupa i dowiedzieć się, czym okaże się tytułowy test tolerancji to koniecznie sięgnijcie po najnowszą powieść Piotra Liany.
Książkę tę pomimo jej objętości (558 stron) czyta się płynnie i szybko. W opowieści tej oprócz wątku kryminalnego poruszonych zostało bardzo wiele tematów, a wśród nich są między innymi bezdomność, samotność, brak akceptacji w otoczeniu, niskie poczucie własnej wartości i zagubienia, czy molestowanie dzieci.
Cała historia opleciona jest misterną siecią intryg i kłamstw, w którą na różne sposoby uwikłani są poszczególni bohaterowie.
Co do samego zakończenia, którego rzecz jasna Wam nie zdradzę, to wbija ono w fotel zwiastując jednocześnie, że ciąg dalszy nastąpi… Co mnie osobiście bardzo cieszy :).
Jeśli szukacie interesującej, wielowątkowej i niejednoznacznej lektury to „Test tolerancji” na pewno nie sprawi Wam zawodu.
Polecam.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/06/komisarz-suda-i-aspirant-wideka-na.html
,, ,, Napewno zaczynam wariować", pomyślała. ,, To nie jest przypadkowe wstrząśnienie mózgu. Odchodzę od zmysłów. Widzę rzeczy, których nie ma.""
Ale mega dzieło! Zupełnie męski test tolerancji. Tylko mężczyzna mógłby posiadać tak absurdalnie niezłe poczucie humoru. I strachu. Bałam się, że czytając tą książkę postradam rozum. Siedząc w cichym pokoju wsłuchiwałam się w odgłosy, które odczuwała bohaterka. To dziwne, ale tak realistycznie przedstawione sprawiały, że sama w nie wierzyłam. Ta książka jest zdecydowanie dla ludzi o mocnych nerwach i zdrowym sercu. Autor ze zwyczajnej rozmowy dwóch bohaterów potrafił przejść do nagłego strachu. Miałam dreszcze i przyspieszone bicie serca, jakby ktoś nagle nad uchem zrobił mi głośne ,, Buu!". Potem nagle się dowiedziałam, że tej sceny w ogóle nie było... W pewnym momencie zaczęłam się bać o własne zdrowie psychiczne. Wierzyłam bowiem realistycznym opisom bohaterów, gdy nagle potem to znikało. Okazywało się bowiem, że to wytwór czyjejś wyobraźni.
Historia zdawała się iść własnym tempem, a ja nie wiedziałam, która z nich rozgrywała się w psychice bohaterów, a która naprawdę. Teraz wiem jak się czuje człowiek posiadającym rozdwojenie jaźni... No i ten wszechogarniający strach występujący nagle i niezapowiedzianie...
W tej książce okazało się, że można zjeść ciastko i mieć ciastko. W zależności, czy owe ciastko zjadła nasza wyobraźnia, czy my sami. Bohaterowie są przezabawni ze sarkastycznym poczuciem humoru. Momentami opisy bywały bardzo brutalne, gdyż ktoś dopuszczał się niezbyt smacznych zbrodni.
Opowieść sprawi, że wpierw się roześmiejecie, a potem nagła scena zmrozi wam krew w żyłach. Zupełnie jakby powieść z nas kpiła. Czytając ją, nie da się tego robić na spokojnie, bo zanim się rozluźnicie, znów będziecie spięci i przestraszeni. Gra na naszych emocjach jest nieporównywalna do jakiegokolwiek innego działa. Jest to zdecydowanie test tolerancji psychicznej. Czytając ją musicie zdawać sobie sprawę, że nieprędko spodoba wam się styl innego autora. Dla mnie jest chwilowo niezastąpiony:-)
Na przedmieściach Tarnowa umiera córka Krzysztofa Roty, kardiologa. Jej śmierci towarzyszą niejasne okoliczności. Mimo to prokuratura nie wszczyna...
Rodzice Bożydara Szczocarza zostali zamordowani przez nieznanego sprawcę. Zrozpaczony mężczyzna wyjeżdża przed Niedzielą Palmową do Kłobuczki koło Dukli...