Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012-10-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 496
Zawsze gdy sięgam po książkę nowego dla mnie autora (autorki), zastanawiam się czy uda mu (jej) się mnie w jakiś sposób zaskoczyć. Tym razem jednak poczułam się trochę zawiedziona. Zaciekawiona opisem wydawcy postanowiłam przeczytać „Szczęśliwe zakończenie”, więcej… umieściłam tę powieść na liście moich priorytetów, ale ku mojemu rozczarowaniu książka okazała się niestety tylko poprawną powieścią obyczajową. Główne bohaterki powieści to dwie, zupełnie różne kobiety, które pewnego dnia zaprzyjaźniają się ze sobą dzięki przypadkowemu spotkaniu i dalmatyńczykowi o wdzięcznym imieniu Pongo. Michelle jest prawdziwą, uporządkowaną bez reszty, pedantyczną bizneswoman, która pragnie w małym angielskim miasteczku o nazwie Longhampton otworzyć swój pierwszy, własny sklep z przeróżnymi drobiazgami do wystroju wnętrz. Inwestycja o wdzięcznej nazwie Home Sweet Home jest prawdziwym „strzałem w dziesiątkę”, swoim stylem i wyglądem przyciąga wielu klientów. Anna – romantyczna dusza, właścicielka dalmatyńczyka, żona i macocha trzech córek swojego męża straciła pracę bibliotekarki i już przez około rok zajmuje się domem i dziewczynkami. Propozycja Michelle dotycząca poprowadzenia jedynej w miasteczku księgarni jest spełnieniem marzeń Anny i jednocześnie odskocznią od codzienności. Anna wkłada w to przedsięwzięcie wiele pracy i zaangażowania, oddaje księgarni całe swoje serce. To martwe wcześniej miejsce staje się prawdziwym „centrum kulturalnym” Longhampton. Z biegiem czasu pojawiają się nowe pomysły, ale także przeróżne codzienne problemy. Kobiety muszą podjąć wiele nowych wyzwań, na Michelle czeka definitywne zakończenie pewnych spraw z przeszłości, a Anna przekonuje się, że czasem wcale nie łatwo jest spełniać marzenia…
Przyznaję, że historia opowiedziana przez autorkę ma w sobie wiele ciepła i uroku, czyta się ją z prawdziwym zainteresowaniem. Jednak czegoś jej brakuje – pewnej lekkości, polotu, tego, co powoduje, że od lektury trudno się oderwać. Tutaj nie ma wypieków na twarzy, ani tej niecierpliwości, która powinna towarzyszyć czytelnikowi aż do szczęśliwego zakończenia. Ta książka nie wciąga i nie pochłania czytelnika, chociaż wydarzenia ciekawią. Anna – dorosła, trzydziestoletnia kobieta zachowuje się infantylnie, zatapia się w świecie swoich ulubionych lektur z dzieciństwa, w świecie baśni dla grzecznych dziewczynek. Rozumiem, że autorka chciała gloryfikować klasykę dla dzieci, ale jak dla mnie jest tego za dużo i wypada sztucznie. Michelle natomiast, pod maską pedanterii kryje w swojej duszy bolesną historię z przeszłości, jest do tego stopnia niedostępna, wręcz hermetyczna, że przez to także staje się mało realna.
A teraz to co trzeba zapisać zdecydowanie na korzyść książki… Bardzo podobały mi się wydarzenia, w których uczestniczyły psy – wszędobylski dalmatyńczyk Pongo i biedny, „leciwy” terier Travish. Sklep Michelle został tak barwnie i słodko opisany, że dosłownie chciało się dotknąć tej całej milutkiej i mięciutkiej ekspozycji, a nawet wybrać coś dla siebie.
„Szczęśliwe zakończenie” to na pewno ciekawa propozycja z gatunku literatury obyczajowej, choć sugerując się opisem wydawcy oczekiwałam po tej książce nieco więcej. Mimo to polecam na chłodne jesienno – zimowe wieczory.
Ciepła historia o tym, że liczy się tylko tu i teraz. Listy od jedynego mężczyzny, którego kochała, pamiątka po ojcu, którego nie miała...
Co możesz zrobić, żeby świat był lepszym miejscem? Pełna życia, bez reszty wciągająca powieść o przyjaźni, tajemnicach i dobroci nieznajomych, pióra bestsellerowej...