Arcydzieło współczesnej literatury dla każdego wrażliwego czytelnika od lat 10 do 110! Wielokrotnie nagradzane w konkursach na najlepszą książkę roku! Jedna z tych książek, które zmieniają Twoje spojrzenie na świat i życie, które uczą empatii i humanizmu. Jedna z tych książek, których nie możesz przegapić!
„Wyjątkowe arcydzieło”, Publishers Weekly
Odważna, pełna czarnego humoru, głęboko poruszająca opowieść o chłopcu, jego ciężko chorej matce i niezapowiedzianym, potwornym gościu.
Jest siedem minut po północy, gdy trzynastoletni Conor budzi się i odkrywa, że za oknem jego sypialni czai się potwór. Jednak to nie tego potwora Conor się spodziewał – sądził, że odwiedzi go raczej ten z dręczącego go koszmaru, powtarzającego się niemal każdej nocy od dnia, kiedy matka chłopca rozpoczęła leczenie.
Potwór z jego podwórka jest inny. Sędziwy. I dziki. I chce czegoś od Conora. Czegoś niebezpiecznego i przerażającego. Żąda prawdy.
Na podstawie ostatniego pomysłu wielokrotnie nagradzanej pisarki Siobhan Dowd – która zmarła na raka i nie mogła sama napisać tej historii – Patrick Ness stworzył mroczną, przejmującą powieść o nieszczęściu i stracie, a także o potworach: tych realnych i tych wyobrażonych.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2013-05-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 216
"Siedem minut po północy" Patrick Ness
Pierwszy był film, na którym po prostu zwyczajnie beczałam, nie sposób zatrzymać łez, kolejna była książka i tu zaskoczenie, znów beczałam, łzy same płynęły.
Connor ma koszmary, budzi się z krzykiem, nie chce ich nikomu opowiedzieć. Siedem minut po północy pojawia się potwór, jednak Connor się go nie boi, rzeczywisty potwór nie jest tak straszny jak jego koszmar. Koszmar tym straszniejszy, że ściśle wiąże się z rzeczywistością. Potwór zjawia się i opowiada mu historie, które mają mu pomóc i czegoś nauczyć,w zamian Cis żąda opowiedzenia koszmaru. Książka to opowieść o chłopcu który musi się zmierzyć z chorobą i umieraniem jego ukochanej mamy, która jest dla niego przyjaciółką i jedyną opiekunką. Connor wie że gdy mama odejdzie będzie musiał zamieszkać z babcią, z którą się nie dogaduje a jej chłodny i pełen bibelotów i zimnych zasad dom nie jest odpowiedni dla dorastającego chłopca. Zły na całą sytuację Connor sobie nie radzi,w szkole ma za złe kolegom i nauczycielom że traktują go inaczej, że o wszystkim wiedzą.
Cis twierdzi że to Connor go wezwał na pomoc, uświadamia go, że musi zdać sobie sprawę z tego, że musi pozwolić mamie odejść, ziścić swój koszmar i puścić jej rękę.
Czy Cis jest prawdziwym potworem czy raczej dziwnym przyjacielem, który zjawił się na pomoc?
Książka o bardzo trudnym temacie,a za razem ( przynajmniej ja tak to odbieram) jest pomocą dla dzieci, które stoją w tym samym miejscu co Connor.
Łzy płyną chce się przytulić i ukoić ból Connora, chce się razem z nami krzyczeć , odgonić jego strach. Cudowna książka. Polecam Wam bardzo gorąco tą cieniutką ale jakże pełną emocji książeczkę.
Polecam
Zapewne nie przeczytałabym tej książki, gdybym nie dostała jej w prezencie. Bardzo się jednak cieszę, że przyszło mi się zagłębić w tak piękną historię.
Siedem minut po północy już od pierwszych stron budziła we mnie wiele skrajnych emocji. Postać Conora pokazuje nam, że nie tylko osoba chora cierpi, ale również jej bliscy. Chłopiec nie dopuszczał do siebie myśli, że jego mama niedługo prawdopodobnie umrze. Nie był w stanie pogodzić się z tym, że leki nie dają już żadnych efektów. Cis miał za zadanie uświadomić chlopcu, że boi się nie tylko śmierci matki, ale chciałby też, by to wszystko wreszcie się skończyło. Conor nie miał już siły, by sobie z tym poradzić.
Książka uświadamia nam, że należy się zatrzymać w swoim życiu i się nad nim zastanowić. Często oszukujemy siebie samych. Nie dopuszczamy do siebie przykrych i krzywdzących myśli. Jedynym wyjściem jest przestać się okłamywać i po prostu przetrwać trudności na jakie prowadzą nas drogi życia.
Myślę, że poleciłabym tę książkę każdemu. Daje do myślenia i wzbudza wiele emocji.
Nie piszesz swojego życia slowami - rzekł potwór - lecz działaniami. Nie jest ważne, co myślisz. Liczy się tylko to, co robisz.
Siedem minut po północy Patrick Ness, Siobhan Dowd
To NIE jest horror, jak większość przyszłych Czytelników sądzi.
To przejmująca opowieść...
O stracie.
O miłości.
O dzieciństwie.
O akceptacji.
O dorastaniu...
Trzynastoletni Conor O'Malley budzi się co noc z tego samego koszmaru, którego doświadcza przez ostatnie kilka miesięcy: "tego z ciemnością, wiatrem i krzykiem".
Codziennie, siedem minut po północy ("12:07"), odzywa się do niego głos zza okna jego sypialni, z którego widaća stary kościół i cmentarz, osłonięty cisami.
Podchodząc do okna, Conor widzi Potwora - potężną masę gałęzi i liści uformowanych na ludzki kształt - Potwora z cisu.
Potwora zaintrygował fakt, że Conor się go nie boi i nalega, by Conor go wzywał. Obiecuje, że opowie Conorowi trzy prawdziwe historie, po których Conor musi opowiedzieć własną historię, a jeśli to nie będzie prawda, zje go.
Codziennie odbywają się spotkania, prawie zawsze o 12:07 rano lub po południu. Chłopiec i Potwór. Oraz historie. Pozornie inne. Ale coś je łączy...
Pomiędzy tymi opowieściami, dowiadujemy się, że matka Conora przechodzi chemioterapię i przez ostatni rok cierpi z powodu raka. Conor jest odizolowany, smutny, załamany i samotny.
Jego ojciec ma nową rodzinę. Jego arogancka i zimna babcia również nie zapewnia pociechy. Conor jest ofiarą znęcania się w szkole i coraz bardziej dystansuje się od wszelkich kontaktów towarzyskich.
Jego jedynym towarzyszem jest Potwór.
W miarę rozwoju opowieści stan jego matki pogarsza się, a spotkania Conora z potworem mają coraz większe konsekwencje w świecie rzeczywistym...
MOJA OCENA: 9/10
,,Siedem minut po północy" jest książką niezwykłą. Już na wstępie dowiadujemy się, że autor Patrick Ness postanowił napisać tę powieść na podstawie pomysłu Siobhan Dowd, która zmarła na raka i nie zdążyła swych idei przelać na papier. Co mogło z tego wyniknąć? Coś magicznego!
Conor jest trzynastolatkiem, mieszkającym ze swą mamą, chorującą na raka. Oboje jakoś przystosowali się do nowej sytuacji i traktują ją, jak coś ,,normalnego". Ojciec Conora mieszka w Ameryce, gdzie założył nową rodzinę. Jest jeszcze babcia, która w oczach chłopca ma niewiele wspólnego z ,,prawdziwymi" babciami, gdyż ta wciąż pracuje, farbuje włosy i nie potrafi gotować. A do tego ma sprzątaczkę!
Conor wydaje się być szczęśliwy, nawet jeśli ma rozbitą rodzinę. Ale wkrada się choroba, która wszystko zmienia, co dziwne, również w szkole. Nagle trzynastolatek staje się niewidzialny, nie zauważają go koledzy, ani nauczyciele. Nie obowiązują go żadne reguły, ani zadania domowe. Wie, że czegokolwiek by nie przeskrobał - i tak nie zostanie ukarany, ze względu na trudną sytuację. Choroba mamy wdarła się we wszelkie aspekty życia. I już nic nie jest jak powinno.
Do tego niemal każdej nocy Conora prześladują koszmary, w zasadzie jeden, szczególny, o którym nie chce rozmawiać. Jakby tego było mało, pewnego dnia odkrywa, że za domem stoi potwór... prawdziwy potwór, który go nie przeraża, bo widział już gorsze rzeczy. Potwór, będący jednocześnie cisem, podobno przybył na wezwanie chłopca i postanawia mu opowiedzieć trzy historie, w zamian zaś chce usłyszeć tylko jedną, która jest prawdą. A jak wiadomo, prawda może ranić...
,,Siedem minut po północy" jest wspaniałą książką, uczącą tego, by potrafić zmierzyć się z nieuniknionym. Uczącą, że strach przed śmiercią jest czymś normalnym. Uczącą, by nie odtrącać ludzi, przeżywających tragedie, by nie traktować ich jak powietrze, bo samotność pośród ludzi, potrafi być jeszcze gorsza.
Powieść bardzo mnie poruszyła, ponieważ poniekąd rozumiem Conora i jego postępowanie. Wiem przez co bohater przechodzi i z jakim ciężarem walczy, gdyż sama straciłam ledwie miesiąc temu swojego tatę, który zmagał się z rakiem. Ostatecznie również byłam przy jego łóżku, kiedy nadszedł czas, (choć oczywiście nastąpiło to zbyt szybko) i wiem, jak trudne jest puszczenie dłoni... Rozumiem aż za dobrze stan, w którym człowiek obawia się stracić ukochaną osobę, a jednocześnie pragnie, by koszmar dobiegł końca. Moja historia, (czy raczej życiopisanie) nosiłoby tytuł ,,Pięć minut po drugiej".
Poprzez aspekt emocjonalny postanowiłam wysoko ocenić tę powieść. Chociaż myślę, że i bez tego książka zasługuje na szóstkę, ponieważ mało jest naprawdę wartościowej literatury. Z rezerwą podchodzę do powieści okrzykniętych arcydziełami, teraz niemniej nie był to tytuł nadany na wyrost. Brawa należą się również za ilustracje wykonane przez Jima Kaya, który znany jest ze swych prac z Harrego Pottera. Tutaj jego rysunki są niespokojne, mroczne i doskonale oddają nastrój choroby i ciemnego miejsca, w którym znalazł się Conor. Książka jest pięknie wydana, na błyszczącym papierze, aż przyjemnie trzyma się ją w rękach. Zatem nie wahajcie się i sięgnijcie po tę powieść. Pozwólcie, by prawda wyszła na jaw.
Kiedy opowiadamy dzieciom bajki, chcemy by wyniosły z nich jakieś wnioski, morał. Do Conora pewnej nocy przychodzi potwór, który chce opowiedzieć mu trzy historie. Jednak chłopiec nie ma na to czasu, ponieważ jego matka jest bardzo chora, a on musi jej koniecznie pomóc. Tylko czy trzynastoletni chłopiec jest w stanie utrzymać mieszkanie, uczyć się i jednocześnie zajmować chorą mamą?
O tej książce mówi się tylko pochlebne opinie. Nie dziwię się czemu. W tak krótkiej książeczce jest zawartych tyle wartości, tyle ważnych przekazów, że ja jeszcze nie mogę wyjść z podziwu. Teraz po upływie kilku dni, analizując wszystko za każdym razem wynoszę coś nowego. Ta powieść jest po prostu niesamowita. Historia Conora od pierwszych stron łapie za serce. Mam siostrę w wieku głównego bohatera i nie wyobrażam sobie jak ona radziłaby sobie, zdana na siebie z chorującą matką. Dalej zagłębiając się w powieść i poznając historie potwora, z początku sama się przerażałam, a później dopiero po wyjaśnieniu przez stwora, rozumiałam sens przekazu i brakowało mi słów by opisać prawdziwość tego wszystkiego. Conor mimo młodego wieku jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Naprawdę podziwiam jego postawę i to co robił. Końcówka gdy to on opowiadał historię i wyznał swoją tajemnicę, sprawiła, że łzy cisnęły mi się do oczu! Za to w powieści bardzo nie polubiłam babci ani ojca chłopca. I nie podobali się się nie ze względu na kreację, tylko ze względu na prawdziwość takich osobowości. Takich ludzi jak oni w naszym świecie jest mnóstwo i to mnie najbardziej przeraża.
Zdarza ci się śnić co noc ten sam sen? Nie z gatunku tych przyjemnych, po których budzisz się z błogim uśmiechem. Ten sen nie ma w sobie ani odrobiny przyjemności. Kumuluje wszystkie twoje lęki, smutki, niepokoje. Budzisz się z przerażeniem. Wokół ciemność i cisza. Nikt cię nie pocieszy, nie przytuli, nie przytrzyma za rękę. Nie szepnie: to tylko sen. Boisz się zasnąć, choć wiesz, że tej nocy koszmar już nie wróci. Zjawi się dopiero kolejnej nocy. Historia się powtórzy. Możesz jedynie zaciskać pięści ze złości, z bezsilności, ze strachu.
Connor ma trzynaście lat i problemy, które przygniotłyby niejednego dorosłego. Tej nocy znów śni mu się coś złego. Budzi się. Zegar wskazuje siedem minut po północy. Dla nastoletniego chłopca to późna pora. Rano trzeba wstać do szkoły, zmierzyć się z kolejnym, niełatwym dniem. Tymczasem jednak zaspany Connor rozgląda się po pokoju. Wciąż jeszcze nie otrząsnął się z koszmaru. Wciąż pod powiekami ma ten sen. Ten, który śnił mu się raz za razem. Ten z ciemnością, wiatrem i wrzaskami. Ten z dłońmi wyślizgującymi się z jego uścisku, nieważne jak mocno by ich nie trzymał. Ten, na końcu którego... W pomieszczeniu niby wszystko jest bez zmian, a jednak coś chłopcu nie pasuje, coś jest nie tak. Za oknem świeci księżyc. Jest spokojnie. Słychać jedynie ciche odgłosy domu: skrzypienie pustej klatki schodowej, szelest pościeli w sąsiednim pokoju, gdzie spała mama. Przez moment chłopcu wydaje się, że słyszy coś jeszcze. Jakby wołanie. Ktoś powtarza jego imię.
Jesteś zbyt duży, by wciąż wierzyć w potwory - powtarza sobie Connor. A jednak wzrok go nie myli. Ktoś stoi przy oknie. Księżyc, który na moment skrył się za chmurami, znów świeci pełnym blaskiem, rozjaśniającszeroką, przerażającą twarz, twarz potwora, który w ciągu dnia jest jedynie stojącym nieopodal cisem. Twarz potwora, którego splątane gałęzie uformowały się w ramiona i nogi. Twarz potwora, który wyraźnie wzywa do siebie chłopca. Czegoś od niego chce.
Rankiem spotkanie z dziwnym przybyszem wydaje się jedynie złudzeniem udręczonego umysłu. Jak jednak wytłumaczyć rozsypane przy łóżku szpiczaste liście cisu? To nie senny koszmar. Potwór odwiedzi Connora jeszcze kilkakrotnie. Ma w tym swój cel: cztery historie. Trzy ma opowiedzieć on, czwarta należy do chłopca. Potwór jak to potwór, nie przywykł do przejmowania się nastoletnimi fanaberiami, nie przejmuje się więc protestami Connora. Zaczyna opowiadać. Niczym zjawy z "Opowieści wigilijnej" Dickensa, pojawia się nocą, by zabrać nastolatka w podróż, pokazać pewną historię. Opowieści potwora są przewrotne. Dobro okazuje się nie być takie niewinne, zło niejednoznaczne, a każdy czyn możliwy do zinterpretowania na różne sposoby. Nietrudno odgadnąć jaki płynie z tego morał. Znacznie trudniej zapamiętać pointę i wziąć ją sobie do serca.
"Siedem minut po północy" Patricka Nessa to coś więcej niż historia nękanego przez koszmary chłopca. To więcej niż bajka z gatunku fantasy. Tę powieść wymyśliła brytyjska pisarka Siobhan Dowd. W notce Od autora, Ness pisze: To byłaby jej piąta książka. Siobhan miała już pomysł, bohaterów i początek. Nie miała tylko jednej rzeczy - czasu. Dowd zmarła na raka. Nie zdążyła napisać swej piątej książki. W jej imieniu uczynił to Patrick Ness.
Nie wiem jak tę historię opowiedziałaby Siobhan, wiem, że Ness zrobił to wspaniale. Historia Connora mocno zapada w pamięć, nie da się obojętnie przejść wobec takiego ogromu bólu, strachu i smutku. Matka chłopca jest ciężko chora. Przyjmuje kolejne leki, chodzi na terapie, liczy na cud. Jej syn boi się, ale ten strach skrywa głęboko w sobie. Mama wyzdrowieje. Musi wyzdrowieć. Musi! Lęki chłopca tak starannie chowane w dzień, ujawniają się nocy. Gnębią nastolatka we śnie. Od tego nie ma ucieczki.
"Siedem minut po północy" to książka niewielka objętościowo, ale kryjąca w sobie ogromny ładunek emocji. Ból, którzy przeżywa dziecko, jest tak dotkliwy, że trudno przejść obojętnie wobec cierpienia niewinnej istoty. Ness napisał historię przejmującą i prawdziwą. Mówi o chorobie, cierpieniu, strachu przed utratą bliskiej osoby. O samotności w zmaganiu się z własnym lękiem, z wypieranymi obawami, z nadzieją, która nie przynosi otuchy, a jedynie tworzy iluzję, która pomaga wstać rano z łóżka, by zacząć kolejny dzień. Autor prowadzi nas i swojego bohatera przez wszystkie etapy radzenia sobie ze strachem, od zaprzeczenia po akceptację. Connor stoi przed trudnym zadaniem, miotają nim rozmaite emocje. Czuje się niepewnie. Potwór, który go nawiedza, jest uosobieniem jego lęków. I dopiero oswojenie się z nimi, przyznanie się do ich istnienia, daje szansę na odnalezienie spokoju i pogodzenie się z rzeczywistością.
Mroczny, niepokojący klimat książki podkreślają znakomite ilustracje Jima Kaya, absolwenta grafiki, pracownika archiwów Tate Galery oraz Królewskich Ogrodów Botanicznych Kew. Zdobyte doświadczenie wykorzystuje w tworzeniu niezwykle precyzyjnych, interesujących i wymownych ilustracji. Bez nich "Siedem minut po północy" doskonale by się obroniło, ale z pewnością zabrakłoby tego dodatkowego pierwiastka wzbudzającego niepokój i wprowadzającego niesamowity nastrój.
Minipowieść Patricka Nessa pełna jest metafor i tajemnic. Dociera głęboko do ludzkiego wnętrza. Porusza serce i umysł. Nie mówi jak powinniśmy walczyć z własnymi potworami, własnymi lękami, ale pokazuje, że warto podjąć ten trud. Gdy zdezorientowani i przerażeni obudzimy się siedem minut po północy, nie będziemy już tacy bezbronni.
Czy to aby na pewno literatura dla dzieci? Przerabia niewyobrażalnie trudny temat, czyli nadchodzącą, nieuchronną śmierć matki. Nie rekomendowałabym tego żadnemu "dziecku" poniżej 15 roku życia - chyba że samo stoi w obliczu tej straszliwej, niemożliwej sytuacji. Niemniej jest to bardzo dobra książka. Robi wrażenie. Ale nie jest to bynajmniej bajka, to samo życie.
"Siedem minut po północy" to kolejna książka, która bardzo długo mnie kusiła. Nie wiedziałam nic o niej, ale coś mnie ciągnęło. Bardzo możliwe, że widziałam w kinie zwiastun i jakoś wbił mi się w pamięć tytuł. W końcu po niego sięgnęłam.
Jest to historia Connora, małego chłopca, którego wychowuje mama. Jego ojciec wyleciał do USA i tam założył nową rodzinę. Matka chłopca jest chora, ale dzielnie stara się opiekować synem. Pewnej nocy do Connora przychodzi potwór, który obiecuje, że spotkają się trzy razy i opowie mu trzy historię, a podczas czwartego spotkania to właśnie chłopczyk opowie mu swoją.
"Opowieści to dzikie stworzenia - rzekł potwór. - Gdy je uwolnisz, kto wie, jakiego spustoszenia mogą narobić"
Ale to była piękna i poruszająca historia. Opowiada o chorobie, pogodzeniu się z nią i dziecięcej wyobraźni, która jest nieskończona. Autor porusza tu też tematy dręczenia w szkole i braku akceptacji. Dzięki opowieściom Potwora Connor powoli oswaja się z sytuacją związaną ze swoją mamą i z sytuacją w szkole. Kiedy nadchodzi moment, że chłopczyk musi opowiedzieć swoją historię, wtedy poznajemy czego naprawdę się boi i z czym się zmaga. Ta historia porusza naprawdę ważne i ciężkie tematy, co czyni ją wartościową i przeznaczoną nie tylko dla dzieci i młodzieży.
"Życiopisanie" to chyba najlepsze i jednocześnie najkrótsze opisanie tej książki.
Krótka ale ważna historia z jasnym przekazem i dla młodszych i dla starszych! Szczerze polecam!
Jakież to było piękne, smutne i wzruszające. Trzynastoletni Conor musi poradzić sobie z potworem, który w brutalny sposób zabiera mu mamę. Inny potwór szykuje Conora na najgorszą walkę. Walkę z samym sobą i swoją własną prawdą. To przepięknie wydana powieść, która urzeka i jest tak uniwersalna, że dziadek może czytać ją na dobranoc wnuczkowi i każdy z nich odnajdzie tu prawdy trafiające do jego serca. Bo każdy ma swoją własną prawdę. "Siedem minut po północy" jest prawdziwe, tak bardzo prawdziwe.
Z całego serca polecam także film "Siedem minut po północy".
Todd Hewitt jest jedynym chłopcem w osadzie pełnej mężczyzn. Odkąd osadnicy zostali zarażeni Szumem, Todd słyszy wszystko, co mężczyźni myślą, a oni słyszą...
Jak zakończy się świat? Świat zakończy się w ogniu. W zimny niedzielny wieczór na początku 1957 roku Sarah Dewhurst stała z ojcem na parkingu stacji...