Koszmar życia w getcie, pierwsza miłość, wywózka do Auschwitz.
Skromny rozmiarami dziennik Rutki ujawniony sześćdziesiąt lat po wojnie był sensacją historyczną. Rekonstruując losy dziewczyny w zbeletryzowanej formie Zbigniew Białas w nowej, niecierpliwie wyczekiwanej powieści składa wzruszający hołd nastolatce, której przyszło dorastać w nieludzkich czasach.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2018-05-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 128
Są takie gatunki, po które sięgam od wielkiego dzwonu. Wyzwanie portalu Lubimy czytać w lipcu wymagało sięgnięcia po książkę z gatunku, którego zwykle nie czytuję i choć początkowo nie wiedziałam, czy uda mi się coś pasującego przeczytać, pomyślałam, że wspomnienia jestem w stanie przeczytać i wybrałam "Rutkę".
Rutka Laskier to nastoletnia Żydówka, która wraz z rodzicami, babcią i małym braciszkiem mieszka w Będzinie. Dzięki temu, że przed wojną zakupiła na Starym Rynku zeszyt i prowadziła w nim dziennik zapewniła sobie miejsce w historii a my poznajemy świat jej oczami - w przededniu wojny oraz jej początki: naloty, pożary, strzelanie do uciekających, wskazywanie osób do wywózki, przymusowa przeprowadzka Żydów do getta oraz ciągłe zakazy.
Jakby to było normalne życie Żydzi się zakochują, pracują, ale ten czas różni się od tego sprzed wojny, dlatego do codziennych obowiązków należy dodać konspirację oraz rozmyślania o tym, co po nich zostanie... Żydzi zdają sobie sprawę z tego, że w tak trudnym czasie nie mogą powiedzieć, iż zostaną po nich dzieci czy wnuki... Czy w ogóle oni sami przeżyją?
A potem przychodzi rozkaz likwidacji getta... Nie muszę Wam chyba uświadamiać, gdzie kierowały się pociągi z Żydami... Jaki los spotkał Rutkę? Strasznie trudno się o tym czytało... Choćbym czytała piętnastą, czterdziestą czy setną książkę z motywem wojny, jest mi jednakowo ciężko.
"Rutka" to powieść kameralna, jak nazywa ją sam autor. Zresztą nie są to typowe wspomnienia, bowiem Białas nie cytuje w całości dziennika Rutki, znalezionego sześćdziesiąt lat po wojnie a jedynie dwa krótkie momenty. Zrekonstruowane losy nastoletniej Żydówki są niejako hołdem dla niej a autor przekazuje nam je w zbeletryzowanej formie.
Moją uwagę zwrócił pewien fragment dotyczący 1941 roku, zwróćcie uwagę na ostatnie zdanie...
"Jeszcze nikt tego nie dostrzegał, że Niemcy przenieśli do Będzina Żydów z Oświęcimia i okolic po to, żeby sobie tam przygotować przestrzeń do innych zadań. I jeśli nawet Żydom z Oświęcimia żal było wyjeżdżać z miasta, jeśli im się wcale nie chciało przenosić do Zagłębia, to byli to z pewnością ostatni Żydzi, którzy żałowali, że opuszczali Oświęcim i jego okolice." *
W przypadku tej książki podsumowanie chyba nie jest konieczne...
Zagłębie Dąbrowskie, 1939-1943. Czternastoletnia Żydówka Rutka Laskier kupuje na targu gruby zeszyt, który ma stać się jej pamiętnikiem. Zapisuje w nim wydarzenia dnia codziennego, relacje z rówieśnikami, swoje myśli, rozterki i marzenia. Ma nadzieję, że po wojnie zostanie prawdziwą pisarką, ale na razie musi zmagać się z głodem, upokorzeniami ze strony niemieckich żołnierzy, męczącymi zbiórkami i staniem w długich kolejkach w wyznaczonych miejscach, aby podbić dokumenty umożliwiające przebywanie na terytorium Wschodniego Górnego Śląska. Deportacje, zamknięcie w getcie, wywózki na roboty do Rzeszy lub obozu w Auschwitz, ucieczki, przekupywanie strażników, to codzienność młodziutkiej dziewczyny wkraczającej dopiero w świat kobiecości. Rutka dużo pisze i czyta, prowadzi bogate życie wewnętrzne, aby odgrodzić się od ohydnej rzeczywistości. Czuje się coraz bardziej świadoma swojej kobiecości i marzy, by pocałował ją Janek, który wodzi za nią oczami i próbuje się spotykać. Rutka najpierw droczy się z Jankiem, ale w pewnym momencie uświadamia sobie, że nie ma czasu na gierki psychologiczne i ceregiele, bo mogą już nie zdążyć zrealizować swoich marzeń.
Zbigniew Białas w malowniczy sposób opisuje Będzin zanim wkroczyli do niego Niemcy w 1939 roku i pokazuje jak bardzo zmienił się pod okupacją niemiecką. Wzgórze, rzeka i górujące nad tym ruiny prastarego zamku. Pod zamkiem i kościołem wzniesienie oblepiały żydowskie domy. Niektóre piękne jak pałace, a inne jak lepianki. Na wysokości rzeki stała wielka murowana synagoga. Od wieków Żydzi i Polacy kłębili się na tym wzniesieniu wspólnie, na dobre i złe, a potem na kolejnych wzgórzach, i w końcu właśnie doszło do tego, że wasze ulice, nasze kamienice, wasz zamek, nasza synagoga, a rzeka wspólna. Ludzie spacerowali nad rzeką, siadali na schodkach przed domem albo na balkonie i rozkoszowali się odgłosami i zapachami miasta. Ulicami niósł się aromat smażonych placków, przypalonej cebuli i ziół, różnych wonności, esencji, pudrów, mikstur i naparów. Nad ranem z piekarni płynął zapach świeżych bajgli wypiekanych na jajecznym cieście, w ciągu dnia czuć było wilgoć pranych pieluch, a wieczorami także kwaśny smród słomy w siennikach, potu, chorób, uryny i stęchlizny. Miasto od wieków chciwie wchłaniało w siebie te wszystkie zapachy życia. Życie mieszkańców diametralnie zmieniło się po wejściu Niemców do miasta. Wszelkie próby niesubordynacji, podnoszenie cen towarów nawet o grosz, spekulacje, szaber po zniszczonym mieniu, kradzież choćby zardzewiałego drutu karane były śmiercią, a ludzie nie mieli co jeść i znaleźli się między młotem a kowadłem. Niemcy podpalali domy, uciekający przez okna padali na ulicy od kul, bo żołnierze urządzali sobie regularne polowania. Przypalone zwłoki leżały na ulicach, w krzakach lub przy pniach drzew. Koniec Żydów został rozłożony na kilka lat i był skrupulatnie realizowany.
Rutka i jej rodzina podobnie jak wiele innych żydowskich rodzin przenoszeni byli z miejsca na miejsce. Życie w getcie stało się koszmarem. Żydów z Będzina przeniesiono do Warpiów, a potem na Kamionkę. Granicę, której nie wolno było przekraczać wytyczono białą farbą, a nie tak jak w Łodzi czy Warszawie murem. Między Sosnowcem a Będzinem Niemcy stłoczyli tysiące ludzi. Tak powstała, na kilka zaledwie miesięcy, środulska Jerozolima dla nędzarzy skazanych na śmierć...Stłoczyć. Osaczyć. Tych na Warpie, tych na Kamionkę, a potem już wszystkich do Auschwitz. Nie było już prawdziwych domów, tylko ziemianki, piwnice, brudne i zaszczurzone rumowiska. Panowała ciasnota, na nic nie było miejsca, a gmina i tak kazała płacić za takie komórki, jak za czynszowe kamienice. Nic nie było wyrzucane na śmietnik. Kilkuletni chłopcy przeszukiwali ulice metr po metrze w poszukiwaniu niedopałków, którymi mogliby później handlować.
,,Rutka" Zbigniewa Białasa to powieść kameralna, skupiona na głównej bohaterce, ale w tle znalazło się też miejsce na zarys historii zagłady Żydów Zagłębia Dąbrowskiego. Powieść oparta na dzienniku Rutki Laskier, który został znaleziony sześćdziesiąt lat po II wojnie światowej. Wstrząsająca, okrutna, naturalistyczna miejscami powieść oddająca hołd nastolatce, która musiała dorastać w nieludzkich czasach. Nie można o niej zapomnieć, zmusza do myślenia i refleksji. Warta przeczytania.
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
Dziennik...zwyczajny, lecz niezwyczajny. O czasie, w którym koszmar staje się codziennością, a codzienność koszmarem. Zapewne, gdybym sięgnęła po orygi nalny dziennik Rutki, byłabym dla mnie to naprawdę poruszająca lektura. Jednak w interpretacji Zbigniewa Białasa płowieje i rozmywa się. Czym innym jest czytanie wspomnień, a czym innym opowieści o wspomnieniach. Za dużo jest przemyśleń autora, za mało samej Rutki, której nie dane było dożyć osiemnastych urodzin...
Nigdy nie oceniam książek o tematyce Auschwitz pod względem historii. Każda jest inna, wyjątkowa, bez względu na jej zakączenie wzruszająca.
Książka godna polecenia dla młodzieży , napisana bardzo delikatnie, ale jednak ukazująca autentyczne wydarzenia.
Minusem dla mnie była źle wykonana korekta w książce, o ile ta Pani w ogóle przeczytała tę książkę, a nie tylko zgarnęła pensje za "korektę". Autor ma przekazać nam ciekawą historię i swój język, tok myślenia... nawet gdyby był dyslektykiem, to do korekty należą poprawki. Często, ciężko było połapać się w dialogach, i w treści o co właściwie momentami chodzi...
Autor, super.
Pani od korekty książki, wstyd.
Smutek. Jeden wielki smutek. Nieważne pochodzenie, kraj, narodowość. Każdy cierpiał podczas tych okrutnych lat wojny, która wydawała się nie mieć końca. Lecz najbardziej dzieci, które nie mogły pojąć, dlaczego dorośli są tak źli, okrutni, podli.
Trudno pisać o takich książkach, bo człowiek zawsze boi się, by nie urazić czyichś uczuć, nie napisać słów, które zostaną źle odebrane. Trudno pisać, kiedy w grę wchodzi śmierć dzieci, bestialstwo dorosłych i wojenna tragedia świata. Trochę to górnolotnie brzmi, ale tak jest i wcale nie mam zamiaru tego ukrywać. Zagłada Żydów była tragedią całego świata, a takie książki jak "Rutka" powinny być wznawiane i dostępne w każdej księgarni. Po to, aby pamiętać. Ku przestrodze.
Rutka Laskier urodziła się w 1929 roku w Gdańsku. Pochodziła z zamożnej rodziny. Uczyła się w Żydowskim Gimnazjum im. Fürstenberga. Kiedy wybuchła wojna, uczęszczała na tajne komplety. Po utworzeniu getta w Będzinie, rodzina Laskierów została tam przesiedlona. 12 sierpnia 1942 r. Niemcy na stadionie zebrali około 30 tysięcy ludzi, wśród których była Rutka z rodziną. Po selekcji Rutkę zakwalifikowano do wywózki. Na szczęście udało jej się zbiec i wrócić do domu. W 1943 r., będąc mieszkanką getta, 14-letnia Rutka prowadziła sporadycznie w zwykłym zeszycie szkolnym pamiętnik. Pisała go po polsku, piórem, czasem ołówkiem, zapisując w zeszycie swoje przemyślenia, odczucia, a przede wszystkim opisy spotkań z przyjaciółmi; relacjonowała także swoje pierwsze zauroczenia miłosne. W pamiętniku o samym życiu getta będzińskiego jest niewiele, a autorka odnosi się głównie do swoich prywatnych przeżyć i tego, co sama widziała. Rutka wraz z rodziną została deportowana z będzińskiego getta i przewieziona pociągiem do obozu zagłady KL Auschwitz-Birkenau. Tam wraz z matką i 6-letnim bratem Heniusiem została rozłączona z ojcem i prawdopodobnie tego samego dnia zgładzona w komorze gazowej. Istnieje też inna wersja (mniej prawdopodobna) ostatnich dni Rutki, której świadkiem miała być Zofia Minc, więźniarka tego obozu.
Tyle o życiu Rutki. Źródłem powyższego opisu jest Wikipedia, a większość zdań jest po prostu skopiowana. Dlaczego? Otóż dlatego, że nie potrafię bez emocji opisać życia dziewczynki. Jej pamiętnik jest taki bezpośredni, zwykły i dziewczęcy, że nie można ot tak, po prostu opisać go i przejść nad jej życiem do porządku dziennego. To, co opisała Wikipedia to suche fakty. Powieść "Rutka" oprócz faktów zawiera do tego emocje, pierwsze miłości, radość z poznania chłopca i rozczarowanie brakiem przyjaciół. Z każdej strony wyziera też pytanie: "Dlaczego?". To straszny a jednocześnie piękny dokument ostatnich lat dziewczynki. Nie ukrywam, że przeżyłam bardzo końcówkę powieści, która nie jest już pamiętnikiem a jedynie przekazaniem w tej samej formie ostatnich dni małej Żydówki. Swój pamiętnik Rutka ukryła pod schodami domu, w którym zamieszkiwała. Właścicielka domu ujawniła go dopiero 60 lat po wojnie. Kiedy został opublikowany stał się świadectwem kolejnej tragedii w morzu wojennego nieszczęścia.
Książka jest dosyć niepozorna, (choć pięknie wydana). To raptem 118 stron tekstu podzielonego na trzy części. W pierwszej poznajemy życie rodziny Laskierów w Będzinie, w drugiej - życie za murami getta i w trzeciej - śmierć w obozie zagłady. Wszystkie części skupiają się na Rutce. To Ona jest bohaterką i Ona przyciąga uwagę czytelnika. Uratowanie Babci, pierwsza miłość, przyjaźń z dziewczyną - nieżydówką - to wszystko jest tłem dla życia Rutki. Czytając powieść czytelnik ma wrażenie oglądania animacji, w której na pierwszym planie jest Rutka, a za nią przewija się życie. Dopiero trzecia część, (która nie jest już oparta na pamiętniku) ustawia Rutkę w szeregu z tysiącami innych osób, które zostały zgładzone podczas tej chorej wojny.
Czy warta przeczytania? Na pewno. Choćby po to, aby pamiętać.
Preriowe kotlety i zakonnica w kaloryferze; obiad pod domem Tomka Sawyera i złote umywalki Elvisa; Nowy Jork Klasztorny i Płaska Nebraska; ucieczka przed...
Najlepsza książka na jesień 2011 - kategoria: proza polska - wybór Internautów 29-go czerwca 1913 roku, na nasypie kolejowym w centrum Sosnowca...