Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2012-08-20
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Rzadko się zdarza, żebym zasiadłszy do książki przeczytała ją „od deski do deski” bez przerwy. A tak było w przypadku tej powieści…
Chętnie przeniosłam się do Kansas City II połowy XIX wieku, aby poznać losy Lydii Gray – młodej kobiety, która jako szesnastolatka zastała wydana za mąż za dużo starszego od niej mężczyznę – Floyda, wdowca z czwórką dzieci, który był bezwzględnym i okrutnym człowiekiem. Małżeństwo to było kontraktem, który miał przynieść korzyści finansowe obu rodzinom. Przez dwanaście lat Lydia musiała znosić bezduszność i humory męża, aż do czasu, kiedy w wypadku powozu Floyd zginął, a ojciec dziewczyny – Zachary Rockford, został śmiertelnie ranny. Pomimo osobistej tragedii Lydia odczuła przede wszystkim ulgę, że jej koszmar się skończył. Pragnęła jak najszybciej opuścić posiadłość męża i rozpocząć życie na własny rachunek. Zapisy testamentowe obu mężczyzn zostały tak sporządzone, że to właśnie Lydia dziedziczyła cały majątek. Pasierbowie, nie chcąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją, postanowili uczynić wszystko, aby unieważnić testament i wydziedziczyć macochę. Bezwzględność i okrucieństwo przejęli po ojcu i nie cofnęli się przed niczym, aby tylko osiągnąć swój cel. W obawie o swoje bezpieczeństwo Lydia postanowiła w tajemnicy opuścić Kansas City zostawiając prawnikowi stosowne pełnomocnictwa. Przeniosła się na Alaskę, gdzie w miejscowości Sitka mieszkała jej ciotka Zerelda Rockford.
Od tej pory stajemy się świadkami życia w odległym zakątku świata, który w 1867 roku został odsprzedany przez cara Rosji Stanom Zjednoczonym Ameryki. Na ten odludny jeszcze niedawno teren przybywało coraz więcej ludności białej rasy (głównie Rosjan i Amerykanów), a dla mieszkających tam rdzennych Indian tworzono rezerwaty. Surowe piękno Alaski towarzyszy bohaterom w ich codziennych zmaganiach.
Życie Lydii w Sitce wreszcie było szczęśliwe, u boku ciotki powoli odzyskiwała wiarę w ludzi, a uczynny i zaradny Kjell Lindquist stał się dla niej nie tylko przyjacielem. Nadal jednak głęboko w duszy bała się, że pewnego dnia demony przeszłości upomną się o spadek. Jej niepewność jeszcze wzrosła, gdy okazało się, że Lydia spodziewa się dziecka swego zmarłego męża.
Jak ułoży się życie Lydii na Alasce? Czy słusznie obawiała się pasierbów? Jakie niespodzianki przygotował jej los?
„Preludium brzasku” to wzruszająca, przepełniona goryczą i okraszona chwilami szczęścia opowieść o silnej i dzielnej kobiecie, która na przekór losowi postanowiła wziąć życie we własne ręce. Jest gotowa na wiele, aby zadbać o siebie i swoje dziecko. Ważnym elementem tej powieści jest głęboka wiara w Boga i przekonanie, że zawierzenie swoich trosk Opatrzności pozwala przezwyciężyć wszelkie trudności i niepowodzenia.
Akcja powieści przebiega dwutorowo. Z jednej strony poznajemy zamysły i matactwa Gray’ów, z drugiej zaś towarzyszymy Lydii w jej nowym życiu. Tempo akcji jest wartkie, bohaterowie bardzo realistyczni, fabuła ciekawa, a zatem „Preludium brzasku” czyta się z prawdziwą przyjemnością. Lektura zachęca również do sięgnięcia po kolejną część Pieśni Alaski wydanej pod tytułem „Refren poranka”.
Polecam.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka „Preludium brzasku” Tracie Peterson. Jest to pierwsza część trylogii „Pieśń Alaski”. Pisarka w Polsce jest słabo znana, ale w swoim dorobku ma kilkadziesiąt powieści, także bestsellerów przetłumaczonych na wiele języków. Cóż mnie zainteresowało w tej lekturze, że postanowiłam dać jej szansę? Otóż przede wszystkim zaintrygował mnie opis oraz okładka a potem zachęciły jeszcze pozytywne recenzje na zagranicznych forach i serwisach książkowych. Nie mogłam się oprzeć pokusie i zabrałam się za jej czytanie...
USA, lata siedemdziesiąte XIX wieku. Bohaterką jest młodziutka, zaledwie szesnastoletnia Lydia. Jej ojciec pragnąc poszerzyć swoje wpływy i zwiększyć majątek zawiera biznesowy układ z wdowcem Floydem, wspólnikiem w interesach. W zamian za korzyści materialne ma on poślubić jego córkę, co wkrótce potem ma miejsce. Dziewczyna oczywiście nie kocha małżonka i nie potrafi dogadać się z dziećmi z jego wcześniejszego małżeństwa. Dla naszej bohaterki zaczyna się okrutny czas pełen upokorzeń, przemocy i cierpienia. Po kilku latach udręk Floyd nagle umiera zostawiając pokaźny spadek właśnie jej. Kobieta zamierza zacząć życie od nowa, ale pasierbom nie podoba się, że wszystkie pieniądze trafiły do jednej osoby. W końcu Lydia potajemnie ucieka do swojej ciotki na Alaskę. Czy tam odnajdzie szczęście i spokój?
Jestem szalenie zaintrygowana tą trylogią. Pierwszy tom, który miałam właśnie okazję przeczytać zrobił na mnie świetne wrażenie. Przede wszystkim XIX-wieczne realia zostały wiernie odwzorowane i szczegółowo nakreślone a główną bohaterkę polubiłam od pierwszych stron i cały czas jej kibicowałam. To co musiała znosić ze strony męża, jego dzieci i własnego ojca jest przerażające i nie mieści się w głowie. Podczas czytania spontanicznie pojawiają się silne emocje i liczne przemyślenia. Nie sposób się nudzić, ponieważ oprócz ciekawie nakreślonego wątku głównej bohaterki mamy tu bogate tło historyczne. Język jest przyjemny w odbiorze a akcja toczy się wartko, bez nudnych wstawek. Będzie tu również poruszona kwestia Boga, choć w zupełnie naturalny, niewymuszony sposób. Nie obędzie się również bez wątku romantycznego i psychologicznych odnośników.
„Preludium brzasku” to piękna opowieść o wewnętrznej sile i odwadze, walce z demonami przeszłości, marzeniach i próbie zaznania szczęścia. To także historia o radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, o wierze i miłości. A w tle Alaska ze swą surowością i pięknem. Polecam serdecznie!!
Według mnie przeciętna historia. Niby nic nie mam do fabuły i poszczególnych bohaterów, ale jednak jakoś tak za spokojnie było.
Na Alaskę przyjeżdża piękna flecistka Phoebe, w której zakochują się Dalton i jego przyjaciel Jurii. Zaczyna się rywalizacja o serce dziewczyny. A ona...
Serenada zmierzchu to opowieść o tym, że prawdziwa miłość odmienia człowieka. Po zawodzie miłosnym Britta opuszcza Alaskę i poświęca się muzyce. Szczęście...