Awanturnicza fantasy z mocną bohaterką, przypominającą Americę z serii „Rywalki”.
Megahit amerykańskiego MacMillana.
Sage Fowler, w której ojciec rozbudził pasję do książek i której wpajał, że sama może decydować o sobie, jest inteligentna, odważna i nie zamierza wychodzić za mąż. Przyjmuje więc propozycję swatki i zaczyna szpiegować potencjalnych kandydatów na mężów dla wpływowych panien. Kiedy podczas jednej z misji spotyka księcia Roba, sprawy się komplikują.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 380
Tytuł oryginału: The Traitor Kiss
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Głos w jej wnętrzu szeptał, że perspektywa swatów to zaszczyt, dar. Świadczyła o tym, że Sage stała się częścią rodziny, że nie jest tylko ubogą krewną, którą są zmuszeni utrzymywać. To najlepsze, co mógł jej ofiarować. Byłoby znacznie prościej, gdyby mogła go nienawidzić.
"Pocałunek Zdrajcy" autorstwa Erin Beaty, wydawnictwa Jaguar, jest książką, którą gdzieś tam dawno temu znalazłam, dostałam w swoje rączki pdfa, a potem on sobie czekał na swoją kolej, aż go przeczytam. I się doczekał, choć troszkę to trwało. Żałuję jednak, że nie mam swojego egzemplarza, bo zobaczcie na okładkę: czyż ta książka nie jest piękna? Jest naprawdę ładna i od razu przyciąga wzrok! Nie żebym oceniała książkę po oprawie, ale lubię na tych szczególnie urodziwych zawiesić oko. Tutaj grafik ewidentnie wykonał kawał dobrej roboty! A jeszcze, gdy już przechodzimy na kolejne strony, mamy coś, co bardzo lubię w książkach – mapę!
Akcja powieści dzieje się w wymyślonej krainie, a realia są bliskie średniowieczu. Kraj na krawędzi wojny, a wokół tego mamy tu dawkę szpiegostwa, niebezpiecznych akcji, tajemnic, miłości, gdzie w tym wszystkim lawirują swatki, łączące ludzi w pary.
Główna bohaterka to Sage Fowler, później znana także jako Sagierra Bordmour, która mieszka u swojego wuja. Sama nie wywodzi się ze szlachty. choć jej matka pochodziła z takiej rodziny, ale postanowiła poślubić zwykłego ptasznika, kogoś z pospólstwa, kto nigdy nie miałby szans zostać z nią zeswatany. W historii ogromną rolę odgrywają swatki, bowiem to właśnie one decydują o tym, kto z kim i dlaczego. Biorą pod uwagę charaktery, majątek, koligacje potencjalnych małżonków, a potem łączą ludzi w pary w całym królestwie. Oczywiście zdarzają się mariaże, gdzie ludzie sami się dobiorą, jednak jest to źle widziane.
“Napraw tymi słowami rozbity talerz, to przyjmę przeprosiny”
Wuj chce wydać Sage za mąż, więc w tym celu umówił jej spotkanie ze swatką i to nie byle jaką, bo główną swatką królestwa. Dla zwykłej dziewczyny powinno to być spełnieniem marzeń, jednak nie dla Sage - jest inna, niż wszystkie znane jej panny. Ona nie ma zamiaru wchodzić w żaden związek małżeński. Nie i koniec. Dziewczyna jest jednak dość bystra, więc zostaje asystentką swatki i razem z Darnessą łączy ludzi w pary, a dzięki temu dostała szansę wyrwania się z domu wujostwa.
W stolicy zbliża się Concordium, czyli wydarzenie, na którym przedstawiane są,tak zwane najlepsze partie, a kandydatki zostają eskortowane przez żołnierzy, co ktoś pragnie wykorzystać.
“Ludzie najbardziej przecież potrzebują miłości, kiedy w życiu pojawiają się przeszkody.”
Równolegle do historii Sage, prowadzona jest także opowieść tych właśnie żołnierzy, wśród których ukrywa się także i książę, jednak pod zmienionym nazwiskiem. Przyznam, że ta część na początku niesamowicie mnie nudziła i momentami ją pomijałam, przez co pewnie przegapiłam pewien ważny szczegół odnośnie pewnej postaci i momentami byłam nieco skonfundowana i lekko wybita z akcji, no ale musiałam, nie mogłam inaczej. Jednak przygody mężnych wojowników zainteresowały mnie dopiero wtedy, gdy ich losy zaczęły splatać się z losami Sage. A muszę przyznać, że tu już naprawdę się działo, a akcja wciągała coraz bardziej!
Pomijając te początkowe fragmenty żołnierskich przygód, książka bardzo mi się podobała. Akcja szła do przodu, a główna bohaterka była dość ciekawą postacią i nadawała wszystkiem charakterku. Bo to nie jest powieść tylko o głupiutkich szlachciankach, które trzeba dobrze wydać za mąż, ale także o, a może przede wszystkim; o kraju, który stoi na krawędzi wojny, a niewielka grupa ludzi stara się jej zapobiec. Sage oczywiście zostaje we wszystko uwikłana, przez co nie raz naraża się na niebezpieczeństwo.
Nie zawsze podoba nam się to, co jest dla nas dobre. Szczególnie z początku.
Bardzo podobał mi się także fragment, gdy Sage trafiła do zwiadowców, co poniekąd ukazywało trochę, że potrafi sobie radzić sama i nie jest typową damą w opresji.
Nie lubię czytać w formacie pdf, bo zaraz męczą mi się oczy, zwłaszcza, że mam wadę wzroku, albo szybko mi się odechciewa, no i nie ma to jak papierowa książka, ale przyznam, że pochłonęłam powieść bardzo szybko.Jeśli trafię gdzieś na jakąś promocję, to kupię ją z przyjemnością i na pewno będę jeszcze do niej wracać nie raz.
Zastanawia mnie jednak porównanie do Rywalek, bo w mojej ocenie Pocałunek Zdrajcy to całkiem inna powieść, choć okładka może odrobinę przywodzić na myśl te piękne, rywalkowe, a jednak nie dostrzegłam zbyt wielu podobieństw.
Jednak, jakby nie było, książka jest zdecydowanie godna polecenia.
Z młodzieżówkami to jest tak, że albo są dobre albo lepiej, żeby nigdy nie powstały. Nie wiem czy też macie takie odczucia, ale ja, kiedy już zdecyduję się na jakąś książkę z tego gatunku, to znajdzie się on wśród tych wyniesionych na piedestał na Olimpie lub spadnie aż do Hadesu na wieczne potępienie. No, jest jeszcze czyściec, czyli miejsce, gdzie trafiają książki ani złe ani wybitne, po prostu takie, którym czegoś zabrakło.
Z książką „Pocałunek zdrajcy” to jest tak, że chciałam ją przeczytać, od kiedy zobaczyłam opis, a w nim nawiązanie do serii „Rywalki” Kiery Cass. Seria bardzo mi się podobała, choć chwilami może była nieco naiwna, ale ogólny odbiór wspominam bardzo przyjemnie, więc czemu by nie sięgnąć po książkę do niej porównywaną? Jasne, że się skusiłam! Między wyrażeniem chęci przeczytania a przybyciem listonosza minął miesiąc, w trakcie którego studia deptały mój wolny czas i każdą chwilę na czytanie, co ostatecznie doprowadziło do tego, że o niej zapomniałam! Ale przyszła, otworzyłam, zachwyciłam się okładką… i niestety nie mogłam jej zacząć zbyt szybko. A kiedy już zaczęłam…
„Pocałunek zdrajcy” dzieje się w fikcyjnym świecie, gdzie królestwo jest na krawędzi wojny, wrogie wojska stoją praktycznie u bram, a główna bohaterka, Sage, mieszka gdzieś na prowincji u wuja i edukuje jego dzieci. Sage jest uparta i twardo obstaje przy swoim, że nigdy nie wyjdzie za mąż, co uszczęśliwiłoby zarówno wuja jak i ciotkę, którzy wbrew tendencjom bardzo ją lubią i chcą dla niej jak najlepiej. Dlatego też wuj umawia ją na wizytę u Darnessy, najlepszej swatki w okolicy, przez co dziewczyna jest nastawiona bardzo anty do pomysłu zamążpójścia. Jak możecie się domyślić, obie panie nawiązują pewną nić porozumienia i Sage zaczyna „rozpracowywać” młodych mężczyzn pod każdym kątem i dopasowywać dla idealnej dziewczyny, by dzieci były piękne, mądre i w ogóle cudowne. Takim oto sposobem Sage zostaje wplątana w coś więcej niż poszukiwanie mężów bogatym dziewczętom.
Spodziewałam się czegoś lekko innego, przyznaję, ale to, co dostałam od Eric Beaty jest całkiem niezłe! Przede wszystkim intrygi na dworze, spiskowcy, zdrajcy okazujący się bardzo dobrymi strategami, a nie jak to często bywa, że w jednej chwili wielcy panowie, kim oni tam nie są, a już po chwili dają się oszukać nastolatce! No właśnie nie… cała ta otoczka jak to wygląda na dworze, jak myślą żołnierze, jakie plany obierają, to było ciekawie, bo można w pewien sposób zrozumieć etapy procesu myślenia największych strategów świata. Co prawda do „Rywalek” to się trochę nijak ma, a przynajmniej ja nie widziałam jakiegoś szczególnego podobieństwa, oprócz tego, że zarówno Sage jak i America nie są głupimi dziewczynkami. Są inteligentne i uparte, a przy tym delikatne i płochliwe wtedy, kiedy trzeba. Sage nie jest kolejną bohaterką, której się nie będzie lubić za głupotę i zbyt wielką naiwność.
Długo ją czytałam, bardzo długo. Nie wynika to z tego, że mi się nie podobała, bo dziś wspominam ją z uśmiechem na twarzy. Erin Beaty stworzyła całkowicie nowy świat, pełen intryg i średniowiecznego realizmu, co jest ogromnym plusem, bo powieści dla młodzieży to w dużej mierze chyba fantastyka. Brakuje mi książek, które mają dobrą fabułę i rozkręcają się bez potworów i magicznych mocy, choć uwielbiam te fantastyczne powieści równie mocno! Co jeszcze na plus… oczywiście wątek romantyczny! Więź, jaka zaczęła łączyć Sage z przystojnym żołnierzem, ją samą chyba przerażała, ale właśnie to było najlepsze! W ciągu całej książki główni bohaterowie poznają się coraz lepiej, zbliżają się do siebie… cały czas jednak nie schodzi z pierwszego planu temat przyszłej, zbliżającej się nieubłaganie wojny. Tym bardziej, że zdrajcą jest ktoś z wewnątrz.
Podsumowując, pierwsza część jest bardzo dobrym wstępem do kolejnych tomów, które, mam nadzieję niedługo ukażą się na naszym rynku, a Was zachęcam to zapoznania się z książką, bo to kawał dobrej literatury, w której zło nie śpi, nie ma czasu na odpoczynek, a zwroty akcji pędzą z prędkością większą niż odrzutowiec. No dobra, z tym ostatnim może przygięłam, ale pędzi bardzo szybko!
Po książkę sięgnęłam będąc w publicznej bibliotece. Wiele razy przewinęła mi się na Instagramie, lecz nie widziałam tam wielu pozytywnych recenzji. Oceniano ją jako książkę przeciętną, nie wzbudzającą emocji, więc sięgając po nią niekoniecznie byłam pozytywnie nastawiona. Początek oczywiście nie był porywający, bohaterka w wieku 12 lat straciła ojca, a przed nim matkę. Trafiła do domu ciotki, gdzie spędziła resztę swego dzieciństwa. Dziewczyna z trudnym charakterem, nauczona chodzić po drzewach, spędzać czas na świeżym powietrzu a zwłaszcza w blasku słońca, co było skandalicznym zachowaniem dla młodej damy. Zwłaszcza dla damy, która powinna szukać odpowiedniego męża.
Z drugiej strony początek łagodnie wprowadza nas w średniowieczny świat, nie zostajemy na starcie ogłuszeni dużą ilością informacji. Autorka wkłada starania w ukazanie nam perspektywy życia swatki i jej asystentki, jak i pola strategi, przewidywania ruchów przeciwnika. Książka na dobre zaczyna się rozkręcać, gdy te dwie główne perspektywy łączą się w jedną. Stają się przodownikami lektury. Ash (na początku książki woźnica) intryguje nas swoją postacią. Osobiście cały czas potrafiłam go podejrzewać o wszystkie złe uczynki z powodu tytułu książki. W połowie przypadków moje przypuszczenia okazywały się prawdą, lecz potrafiono mnie także zaskoczyć. Nie ukrywając Erin Beaty manipulowała moimi myślami, zrzucała je co rusz na inny tor, lecz nigdy nie czułam się zagubiona. Wiedziałam co dzieje się i mogłam spokojnie wszystko oceniać swoim okiem.
Przechodząc do ukochanej postaci, mogę śmiało stwierdzić, że stał się nią Charlie. Dziewięcioletni chłopiec, pomagał damą w noszeniu ich skrzyń, zajmował się końmi. Nie widzimy go za często w początkowej fazie książki, lecz gdy się pojawia od razu otacza nas jego urok młodego chłopca. Charlie charakteryzuje się ogromną zaradnością, co możemy tłumaczyć faktem, że jest on bratem głównego dowodzącego transportem pań. Postać poznajemy doszczętnie gdy Sage usiłuje wyciągnąć od chłopca informacje odnośnie Ash'a. Widzimy jego ufność, ale i także przebiegłość. Zręcznie omija informacje, które zakazano mu przekazywać dalej. Osobiście wypatrywałam tej postaci przez
większość książki.
Wbrew pozorom książkę pochłonęłam w jeden dzień. Lektura jest przyjemna w czytaniu, brak zakręconej fabuły jak i dużej ilości bohaterów. Książka z każda swoją stroną zachęca nas do dalszej lektury, intrygujące są losy bohaterów. Główne postacie pojawiają się nam na każdej stronie, czego jak najbardziej łakniemy. Wyjątkiem jest przejaw tzw. "czarnego charakteru", który wzbudza w nas poczucie nadchodzącego kataklizmu. Widzimy wiele wątków, zaczynając od rodzinnego ciepła, kończąc na złych decyzjach, co wszystko na samym końcu łączy się w spójną całość. Wygląd książki także nie wzbudza zastrzeżeń. Czcionka nie utrudnia nam czytania, jest idealnej wielkości.
Reasumując, książkę jak najbardziej polecam miłośnikom olbrzymich sukien, żołnierzy usiłujących wykonywać powierzone im zadania oraz uczuć, które nie mogą zostać zatwierdzone przez przysięgę małżeńską.
" Dowódca nigdy nie powinien wydawać rozkazów, których sam nie chciałby spełnić. "
Muszę się przyznać, że całkowicie zapomniałam o tej książce. Dostałam propozycje jej zrecenzowania i oczywiście po przeczytaniu opisu jak najbardziej się zgodziłam, jednak potem zapomniałam o niej kompletnie. Dopiero kiedy książka do mnie dotarła to sobie o niej przypomniałam, nie zaczęłam jej jednak czytać od razu, gdyż wtedy miałam bardzo mało czasu a i samo czytanie nie sprawiało mi radości, więc tego nie robiłam. Ale kiedy już zaczęłam czytać „Pocałunek Zdrajcy” to nie mogłam się wprost od niej oderwać. Siedziałam i czytałam a kiedy już musiałam iść do pracy to myślałam tylko o tym, kiedy wrócę do domu i będę mogła czytać dalej. Królestwo na krawędzi wojny. Dziewczyna, która nie chce wyjść za mąż. Żołnierz, który musi udowodnić swoją wartość. Sage Fowler, w której ojciec rozbudził pasję do książek i której wpajał, że sama może decydować o sobie, jest inteligentna, odważna i nie zamierza wychodzić za mąż. Przyjmuje więc propozycję swatki i zaczyna szpiegować potencjalnych kandydatów na mężów dla wpływowych panien. Kiedy podczas jednej z tajnych misji spotyka księcia, sprawy się komplikują.
" Czy tak właśnie wygląda śmierć - nic się nie widzi, nie słyszy i nie czuje, po wieczność błądzi się w ciemności? "
Główną bohaterką tej historii jest Sage i co mnie zaskoczyło w samej książce to początek, kiedy to Sage dowiaduje się, że czas wyjść za mąż i wujek, który jest jej opiekunem wysyła ją do osoby, która zadecyduje kto będzie jej przyszłym mężem. I nie wiem czy tylko mi, ale po prostu czułam, że autorka inspirowała się trochę bajką Mulan, gdyż tam również na początku była wizyta u swatki. Jak przebiegło całe spotkanie to możecie się domyślić. Sage zostawia po sobie dość zaskakujące wrażenie. Jak się jednak potem okazuję swatka ma co do niej całkowicie inne plany, gdyż pragnie żeby dziewczyna kiedyś przejęła jej zawód. Oczywiście dla Sage nie jest to wymarzony zawód, ale zgadza się być pomocnicą swatki, aby tylko wyrwać się z domu. I tak wyrusza razem ze swatką i dziewczętami, które szukają mężów, w podróż, która się okaże dla Sage bardzo pouczająca, niebezpieczna i pełna wrażeń. Początek „Pocałunku Zdrajcy” jest dość banalny i tak jak wspominałam wyjęty trochę z Mulan, którą za dziecka ubóstwiałam i była to jedna z moich ulubionych bajek. Często się teraz zdarza, że pisarze wzorują się na bajkach i legendach, i szczerze powiedziawszy wcale mi ten zabieg nie przeszkadza, a wręcz pozwala w jakimś stopniu powrócić do dzieciństwa i powspominać. Sądziłam, że książka Erin Beaty będzie bardzo banalna i schematyczna, ale bardziej pomylić się nie mogłam. „Pocałunek Zdrajcy” to książka, która została bardzo dobrze napisana, dzięki czemu czyta się w ją w zastraszającym tempie. Genialnie wykreowani bohaterowie, nie tylko główna bohaterka Sage, która wykazuje się odwagą, siłą i charakterem, ale również sama swatka, która pozytywnie mnie zaskoczyła, oczywiście o bohaterach mogłabym wam wiele opowiedzieć, ale nie chcę za wiele zdradzić. Otóż autorka wykorzystała bardzo ciekawy pomysł w związku z bohaterami tej powieści i to w jaki sposób się o tym dowiadujemy jest po prostu niesamowite. Nie spodziewałam się, że autorka może mnie w jakikolwiek sposób zaskoczyć w tej książce, ale to zrobiła i całkowicie się tego nie spodziewałam.
"Jeden z najlepszych sposób, żeby osiągnąć zamierzony cel, to stworzyć fałszywy wybór. "
„Pocałunek Zdrajcy” to książka, która mnie pozytywnie zaskoczyła, ale trzeba też pamiętać, że jest to młodzieżówka i nie możemy się spodziewać niczego wybitnego, co będzie mogło ją wyróżnić na tle innym. Jednak na pewno trzeba pogratulować autorce pomysłowości i tego, że miała bardzo ciekawy koncept i wykorzystała go całkowicie tak jak powinna. Autorka nie oparła tej książki na jednym wątku, oczywiście mamy jeden fundamentalny, na którym powieść się opiera, jednak jest kilka pobocznych, które dodają książce pewnego rodzaju zabezpieczenie, że czytelnik nie znudzi się czytając tylko o jednym i tym samym. Sam wątek miłosny moim zdaniem nieco zbyt wyidealizowany, ale duży plus za pomysł i to w jaki sposób został ten wątek pociągnięty. Widać, że Erin Beaty ma talent do pisania i może w niedalekiej przyszłości nas zaskoczyć jeszcze nie raz. http://in-my-different-world.blogspot.com/2017/12/pocaunek-zdrajcy-erin-beaty-recenzja.html
„Pocałunek zdrajcy” to książka, na którą z niecierpliwością czekałam. Pozytywne opinie i zachwalające komentarze rozbudziły moje oczekiwania, chyba aż za bardzo. Dodatkowo piękna okładka, zarówno nasza jak i oryginalna, dosłownie krzyczały – CZYTAJ MNIE! Więc uległam i z wielkimi nadziejami zabrałam się za lekturę.
Sage Fowler jest niezależną dziewczyną, która kocha książki. Kiedy jej wuj postanawia wydać dziewczynę za mąż, Sage zawzięcie stawia opór. Spotkanie swatki zmienia jej plany i zamiast zostać czyjąś żoną, zostaje uczennicą i szpiegiem kobiety. Podczas wyprawy na wielką uroczystość spotyka młodzieńca, który odmienia jej losy na zawsze!
Porównanie do „Rywalek” jest jak najbardziej trafne i to fanom tej serii w szczególności mogę polecić „Pocałunek zdrajcy”. Czytałam serię Pani Cass i nie powaliła mnie na kolana, lecz była bardzo przyjemną lekturą. Ta książka niestety nie była już tak dobra.
Główna bohaterka jest sympatyczna i podoba mi się jej temperament. Nie przejmuję się opinią innych i robi to, co lubi. Niestety momentami strasznie mnie irytowała. Jej zachowanie było niezrozumiałe. Boi się uciec z domu, a śmiało idzie do walki na śmierci życie. Pragnie nauczyć się walczyć, a po pięciu minutach jest zmęczona i zrezygnowana. Obiecuję wypełniać rozkazy, lecz tego nie robi. Nie wie, co to jest autorytet i nie rozumie powagi sytuacji. Oczywiście jej brawura i ognisty charakterek mają swój urok, więc pomimo kilku wad, można ją polubić. O pewnym oficerze nie będę mówiła zbyt wiele, ponieważ lepiej będzie, jeśli sami rozszyfrujecie motywy jego postępowania.
Świat przedstawiony w powieści przypomina odległą przeszłość. Piękne suknie, walki na miecze i zasady dobrego wychowania i postępowania osnuwają tę historię niezwykłym klimatem. Język jest prosty i łatwo się czyta. Akcja chwilami jest porywająca, jednak przez większość czasu nic szczególnego się nie dzieję. Ciągłe rozmowy Sage z żołnierzami i szpiegowanie potencjalnych kandydatów potrafią być nużące. Pojawiło się kilka twistów fabularnych, które nieco tchnęły duszy w tę powieść, dzięki czemu czytało się ją znacznie przyjemniej. Strasznie denerwowało mnie nadużywanie zwrotu „Wasza Miłość”!
Miałam wielkie oczekiwania, które nie zostały spełnione. „Pocałunek zdrajcy” to sztampowa powieść dla młodzieży, która nie zaoferowała mi nic, czego bym już nie znała. Przewidywalna do bólu, i choć dużo narzekam, to książka zła nie jest. Po prostu to taki przeciętniak do poczytania wieczorem, który nie wystawi czytelnika na nadmierną ilość emocji, a jedynie pozwoli się na chwile zagłębić się w innym świecie. 5/10!
"Pocałunek zdrajcy" to pierwszy tom cudownej trylogii Traitor's trylogy, co po przetłumaczeniu oznacza trylogia zdrajcy.
Książka od Erin Beaty opowiada o inteligentnej i silnej młodej kobiecie, Sage Fowler. Sage wyróżnia się spośród innych, dlatego też została zauważona przez znaną swatkę- Darnesse Rodelle. Swatka wzięła dziewczyna pod swoje skrzydła, aby ją podszkolić. Celem jej przygotowań było Concordium- święto, podczas którego dziewczyny z każdego regionu zaręczają się z nieznajomym. Początkowo Sage nie jest przekonana do aranżowanych małżeństw, jednak z czasem się to zmienia.
Powieść Erin Beauty jest przepełniona tajemnicami, intrygami i jakżeby inaczej, miłością. Romans przeplata się tu z polityką, a polityka z zagadkami. Akcja jest klimatyczna, wartka i spójna. Logiczny styl pisma autorki zachęca do dalszego czytania a wiarygodnie sportretowani bohaterowie, dodają książce naturalności i animuszu. Główna bohaterka jest waleczna oraz twardo stąpa po ziemi i nie raz zdarzało mi się z nią utożsamiać. Zagadkowi poboczni bohaterowie dodają książce klimatu, a świat wykreowany przez autorkę oraz dołączona do książki mapka dodają książce autentyczności.
Serdecznie polecam tą książkę i z zaintrygowaniem oczekuję drugiego tomu.
Jak byś się zachował/ła gdybyś dowiedział się, że idziesz do Swatki? Ale nie do byle jakiej kobiety tylko do Swatki przez duże S. Do Swatki z prawdziwego zdarzenia. I to nie za miesiąc... Tylko następnego dnia. Sage zostaje do tego zmuszona. Musi iść do kobiety która znajdzie jej męża. A co gdy ona nie chce wyjść za mąż?
Wizyta u Swatki kończy się klęską, bądź też ogromnym sukcesem jeżeli patrzeć na dalsze zdarzenia. Sage dostaje propozycje pracy jako pomoc Swatki i... szpiega kandydatów na mężów dla bogatych i gotowych do wyjścia za mąż panien.
Podczas wyjazdu do stolicy Panienki, Sage i Swatka są pod eskortą żołnierzy. Droga jest długa, pełna przygód i niespotykanych zdarzeń. Co by się stało gdyby jeden z wojskowych dostał zadanie równie podobne jak Sage i gdyby nieświadomie połączyła ich nić porozumienia? Dziewczyna chce być sobą, a mężczyzna? Chce być jej godzien. Jednocześnie zwyczajna podróż zmienia się w pełną napięcia przeprawę. Czy uda im się dotrzeć do stolicy? Czy Sage zmieni zdanie co do mężczyzn? I czy żołnierz będzie w stanie zasłużyć na miłość kogoś takiego ja Ta dziewczyna?
Ta książka nie jest ciężka, nie jest skomplikowana, ani jakoś specjalnie wybitna. Jest... pospolicie napisana. Ale cholerka ta historia zagnieździła się w mojej głowie i nie potrafi wyjść. Jest po prostu czymś co mi ogromnie spasowało. Bardzo mi się podobała ta historia chociaż nie umywa się do Dworów czy Szóstki Wron. Chodzi o pomysł. Zakochałam się w nim. Jest oryginalny, nie spotkałam się z podobną historią i chociaż ja sama nie przepadam za książkami w których akcja dzieje się parę setek lat temu, tak ta mnie po prostu uwiodła.
Autorka wiedziała co robi. Doskonale wymyśliła przebieg wszystkiego, mąciła w głowie czytelnika i kurde prawda jest taka, że sama w pewnym momencie zaczęłam się strasznie gubić jeżeli chodzi o żołnierzy. Nie wiedziałam który jest który, miałam wrażenie, że jest to niedbale napisane, cofałam się specjalnie żeby od nowa niektóre rozdziały przeczytać, ale taki był cel.
Główna bohaterka, nasza Sage to dziewczyna która trochę przeszła, a jednak dalej jest w niej ta odrobina naiwności. Nie jest głupia, wręcz przeciwnie, jest niezwykle bystra i ambitna. Uczy się szybko, jest doskonałym obserwatorem i potrafi dostrzec szczegóły które nie każdy potrafiłby zobaczyć.
A główny bohater - nie powiem kto to! Jest bystrym, ale też po części naiwnym człowiekiem. Spodobało mi się to, że nie jest taki idealny. Potyka się, przewraca, popełnia błędy, ma poczucie winy, ale później próbuje wszystko naprawić. Bardzo go lubię.
Swatka jest ciekawą postacią. Lubię ją chociaż myślę, że w rzeczywistości byłoby to dość ciężkie. Wzbudza kobieta respekt i podoba mi się to.
Ale zdenerwowało mnie to, że nie było zakończenia wątku jednej z panien, Clare. Polubiłam ją i chciałabym wiedzieć jak jej historia się potoczyła, ale autorka nagle urwała jej wątek więc to mnie okropnie wkurzyło.
Uważam tą książkę za delikatną, idealną na rozluźnienie, aby usiąść i bez wysiłku przeczytać ciekawą historię. Przeczytałam ją w jeden dzień. Dosłownie mnie pochłonęła. Nie robiłam przerw na jedzenie, ani picie. Po prostu nie mogłam przerwać. Jest prostą historią, a jednak mnie w sobie rozkochała. Nie można powiedzieć, że jest idealna, bo nie jest, jednak całokształt to na prawdę kupa dobrej roboty. POLECAM!
Z twórczością Erin Beaty mam styczność po raz pierwszy. Po przeczytaniu noty od wydawcy książka "Pocałunek zdrajcy" wydał mi się ciekawą pozycją do przeczytania. Obawiałam się jedynie, że tak bardzo zachwalana książka, może być niewypałem. Dodatkowo rzadko czytam młodzieżówki, więc moje oczekiwania były spore.
Sage Fowler sierota, której ojciec był ptasznikiem, wychowuje się u zamożnego wujostwa. Wuj postanawia wydać dziewczynę za mąż, w tym celu wysyła ją do swatki Pani Rodelle. Jednak to spotkanie kończy się niepowodzeniem, gdyż dziewczyna nie ma zamiaru wyjść za mąż. W trakcie wizyty daje też upust swoim emocjom. Parę dni później jednak wraca i usiłuje przeprosić za swoje zachowanie, wkrótce również zostaje jej asystentką. Wyrusza wraz z Panią Rodelle i dziewczętami na wypadaniu do stolicy. Bezpieczeństwo podczas drogi ma zapewnić im oddział kapitana Quinna, który nie tylko ma ochraniać, lecz dodatkowo zająć się jeszcze tajemniczą sprawą.
„Czasami cel osiąga się stopniowo, tak jak ocean, który obserwował w młodości, wytrwale przybiera i opada w czasie pływów, spokojny i niezmienny – by pewnego dnia niespodziewanie porwać kawał klifu”(*¹)
Książka podzielona została na ponad dziewięćdziesiąt rozdziałów, przy czym są one krótkie, a niektóre nawet mają pół strony. Można uznać to za bezsensowne, ze strony autora. Akcja z początku ma bardzo wolne tempo, przyspiesza dopiero pod koniec powieści. Jednak powolność, z jaką historia się rozkręca, bardzo służy fabule. W fabułe mamy kilka wątków, które dobrze się uzupełniają. Efektywności dodaje też, zwrot akcji, który następuje przed końcem, rozkręca ją. Mimo ciekawych, długich opisów ciężko jest poznać dobrze bohaterów książki, ponieważ autor bardzo ubogo opisuje ich emocje. Nawet wątek miłosny, choć bardzo intrygujący, przedstawiony jest chłodno.
Postacie zostały potraktowane bardzo chłodno, więc trudno ocenić w jaki sposób ich charakter.. Mimo tego, z niektórymi udało mi się zaprzyjaźnić.
"Pocałunek zdrajcy" ma swoje małe minusy, ale mimo tego całość bardzo mi się podobała. Moje pierwsze spotkanie z Erin Beaty i jej powieścią mogę uznać za udane, ponieważ wciągnęła mnie i narobiła apetytu na śledzenie dalszych losów młodziutkiej Sage. Książkę czytało mi się bardzo lekko, z przyjemnością wracałam do czytania i przenosiłam się do tamtego świata. Ciężko mi było odłożyć, ją na półkę, gdy się skończyła.
„Każdy gra w życiu wiele różnych ról, ale to nie znaczy, że wszystkie są kłamstwem”(*²)
Podsumowując książka Erin Beaty jest warta uwagi. Mimo opisu zapowiadającą ckliwą historię powieść bardzo zaskakuje i mocno wciąga.
Przypisy
*cytaty z książki “Pocałunek zdrajcy”
**(*¹) Rozdział 12,strona 93
***(*²) Rozdział 64,strona 349
Sage po śmierci rodziców mieszka u wujka, który postanawia, że przyszedł czas, aby zadecydować o jej przyszłości. Umawia ją na spotkanie ze swatką Darnessą, która ma za zadanie znaleźć dziewczynie odpowiedniego kandydata na męża. Jest tylko jeden problem: Sage nie chce wychodzić za mąż. Pragnie wolności, możliwości decydowania o sobie nie będąc od nikogo zależną. Jednak zgadza się na to spotkanie ze względu na żonę wujka, która okazała jej wiele dobroci. Jednak, kiedy pojawia się u swatki wszystko przebiega nie tak jak powinno. Darnessa proponuje jej pracę u siebie, jako asystentka. Ma pomóc jej w wyszukiwaniu potencjalnych kandydatów dla wysoko urodzonych panien. Sage wraz z Darnessą i z kandydatkami wyrusza w podróż do stolicy na coroczne Concordium. Eskortować ma ich kapitan Quinn, który przy okazji ma wypełnić ważną misję. Królestwo stoi na krawędzi wojny, a on musi jej zapobiec i udowodnić ojcu swoją wartość.
Zanim sięgnęłam po tę pozycję zapoznałam się z jej opiniami na lubimyczytać. Dużo było negatywnych i szczerze mówiąc trochę mnie to zraziło. Ale... postanowiłam sama dać jej szansę i nie zawiodłam się! Jestem zachwycona tą książką. Nie czytałam serii Rywalki, do której jest porównana, ale po lekturze tej książki aż sama mam na nią ochotę.
Książka jest napisana w takim cudownym, baśniowym klimacie, który mnie urzekł. Nie mogę napisać, że akcja była niesamowicie dynamiczna. Moim zdaniem była taka pośrodku, momentami nużąca, ale daje radę.
Polubiłam postać Sagi i to dosłownie od pierwszej strony. Wiedziałam, że to silna dziewczyna i nie zawiodłam się! Saga to inteligentna, sprytna, pełna uporu i determinacji dziewczyna. Mówi, co myśli i nie daje sobie kaszę dmuchać. Jednocześnie czuć w niej pewnego rodzaju łagodność i samotność. Może wynika to z tęsknoty za ojcem, którego często wspomina, a który wykształcił ją i nauczył czytać. Pojawia się tu również parę męskich postaci, ale to jest zbyt skomplikowane, by cokolwiek napisać. Musicie sami się przekonać.
''Pocałunek zdrajcy'' to przyjemna, lekka czytaniu i niekiedy zabawna historia. Akcja nie jest bardzo dynamiczna, ale nie zabraknie tu niebezpieczeństw, czy intryg. Jednak te ostatnie moim zdaniem zostały trochę słabo rozegrane. Książka posiada zaskakującą fabułę. Autorka w którymś momencie tak nagle mnie zaskoczyła i wyrolowała. Po tym czego się dowiedziałam miałam mętlik w głowie zanim udało mi się poskładać te elementy układanki, które tak autorka w perfidny sposób rozsypała.
Jestem pozytywnie zaskoczona tą książką. Jasne, posiada parę wad, ale to nie umniejsza jej wartości. Jest urocza, zaskakująca i posiada niespodziewany zwrot akcji. Książka niesamowicie mnie urzekła i wciągnęła w swój świat. Kiedy ją skończyłam czułam duży niedosyt. Zostaje mi tylko czekać na kolejną część tej serii.
Sage to dziewczyna, która nie ma łatwego życia. Pochodzi z pospólstwa, a po śmierci rodziców musi zamieszkać ze szlachetnie urodzonym wujkiem. Po kilku latach wuj chce ją wydać za mąż i zapisuje na rozmowę ze swatką. Dziewczyna jest zrozpaczona, ponieważ tego nie chce. Sprawy obierają nieoczekiwany obrót, gdy swatka proponuje jej całkiem dobrą propozycję. Czy wolność jest warta takiej ceny? Gdzie zaprowadzą ją wszystkie kłamstwa? Czy uda jej się jednak odnaleźć miłość?
Średniowieczne klimaty, piękne suknie, oficerowie i królewskie spiski, to coś, co w książkach uwielbiam. Dlatego od samego początku byłam do książki bardzo pozytywnie nastawiona. I tak zostało aż do samego końca.
Historia Sage jest naprawdę interesująca. Przenosimy się do średniowiecznych klimatów, gdzie to ojcowie decyduję za kogo córka ma wyjść za mąż, a zazwyczaj takie związki mają układ polityczny. Główna bohaterka buntuje się przeciwko takim rozwiązaniom i chce sama o sobie decydować. Historia rozpoczyna się tak na dobre, gdy młode kandydatki mają udać się na Corcodium, by ostatecznie zostać zeswatane. Dla bezpieczeństwa mają też przydzielony oddział żołnierzy, którzy w miedzy czasie mają jeszcze inną misję do zrealizowania. Do czego to wszystko doprowadzi?
"Dowódca nigdy nie powinien wydawać rozkazów, których sam nie chciałby spełnić."
Mamy tutaj mnóstwo bohaterów. Sage wysuwa się na pierwszy plan i to naprawdę było świetne. To kobieta, która potrafi o siebie zadbać i nie potrzebuje mężczyzny do szczęścia. Jest bardzo spostrzegawcza i sprytna. Potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji, a jej gra aktorska może zawstydzać nawet zawodowców. Zaraz obok Sage na pierwszy plan wysuwa się Ash, który jest świetnym żołnierzem oraz przyjacielem w podróży. Mimo że ma wybuchowy temperament to nie da się go nie lubić.
W powieści cały czas coś się dzieje, nie ma chwili na nudę. Czuć tutaj lekkość i świeżość. Da się dostrzec podobieństwa do innych powieści, ale to nie odbiera jej nic. Czyta się to bardzo szybko i z zapartym tchem. Emocje wylewają się z kartek. Były dwa takie momenty w książce, że opisy emocji, które towarzyszyły bohaterom o mało nie spowodował mojego płaczu, a to coś znaczy!
Podsumowując Pocałunek zdrajcy to naprawdę dobry początek historii. Choć na początku myślałam, że to jednotomówka i zakończenie mogłoby to samo sugerować, to cieszę się, że będę miała okazję jeszcze raz zanurzyć się w tym świecie i ponownie poczytać o królewskich intrygach i spiskach. Naprawdę gorąco polecam!
Sage Fowler, po śmierci jedynego rodzica – ukochanego ojca – trafia pod opiekę wymagającego wujostwa, które automatycznie stawia sobie za cel wychować ją na doskonałą panią domu. Niestety problem polega na tym, że ta inteligentna, odważna jak mało kto, zakochana po uszy w książkach krnąbrna dziewczyna nie zamierza ułatwić zadania swoim opiekunom i robi dosłownie wszystko, aby tylko zniweczyć ich plany. Nawet, pomimo wielu przygotowań oraz uczeniu się istotnych w ważnej rozmowie formułek na pamięć, spotkanie Sage z najlepszą w swoim fachu swatką, Darnessą Rodelle nie kończy się pomyślnie, przez co zamążpójście panny z niższych sfer staje pod ogromnym znakiem zapytania. Próbującej pozostać niezależną osobą dziewczynie ani odrobinę nie przeszkadza taki bieg zdarzeń, lecz kiedy odkrywa, że jej niestosowne zachowanie mogło przysporzyć problemów kuzynostwu, postanawia schować dumę do kieszeni i ponownie odwiedzić kobietę, aby załagodzić sytuację. Kolejna rozmowa również zdaje się nie kleić, ale jej finał niezmiernie zaskakuje młodszą z rozmówczyń...
Sage otrzymuje propozycję pracy dla swatki, którą – po dłuższej chwili namysłu – postanawia przyjąć. Od tamtej pory uważnie obserwuje potencjalnych kandydatów na mężów dla wpływowych panien, również dbając o to, aby i one nie pozostawały dla niej tajemnicą. Dlatego też, kiedy żołnierze eskortują swatkę, wysoko postawione damy do stolicy, aby tam mogły je zaprezentować oraz ją samą, dziewczyna ma doskonałą okazję, aby odkryć, czy któryś z nowych towarzyszy nie okaże się dobrą partią dla ich podopiecznych. Panna Fowler niestety nie przypuszcza, że w czasie wykonywania tej misji stanie na jej drodze ktoś, kto może sprawić, iż jej zdanie o własnym zamążpójściu może nabrać zupełnie innych kształtów.
Czy Sage pozwoli na to, aby jej skamieniałe serce nadal pozostało w takim stanie? A może zaryzykuje i da się porwać w ramiona uczuciu, jakim jest miłość? I jak potoczą się losy ich wszystkich, kiedy nieprzyjacielowi zacznie przeszkadzać panująca dotąd sielanka i postanowi rozpętać piekło w królestwie?
Po ekstremalnych przeżyciach, jakie zafundowałam sobie poprzez lekturę [Teatru snów] pani Iwony Anny Dylewicz, gdzie praktycznie na każdym kroku musiałam mieć się na baczności, pomyślałam sobie, że tę odrobinę wytchnienia da mi książka [Pocałunek zdrajcy] autorstwa Erin Beaty. Wywnioskowałam to po dość skromnym opisie i jakież to ogarnęło mnie zdziwienie, kiedy zamiast wsiąknąć w coś lekkiego, w coś wymagającego mniejszego skupienia, ponownie nastąpiłam na czytelniczą minę. A co za tym idzie? Ponownie wyzwoliłam rażącą dawkę wrażeń, ale muszę przyznać, że ani odrobinę tego nie żałuję!
Kiedy otrząsnęłam się z niemałego szoku, dość szybko pozwoliłam porwać się średniowiecznej scenerii, gdzie odwieczne waśnie między królewskimi rodami czy wszechobecne na każdym kroku intrygi zdawały się rozprzestrzeniać znacznie szybciej niż choroby zakaźne. Zanim jednak pozwolono wdrążyć mi się w takowe realia tego świata, potraktowano mnie łagodnie, skromnie przedstawiając obowiązki swatki oraz jej asystentki, w którą wcielała się sama Sage. I właśnie ten moment wydaje mi się najdelikatniejszym w całej książce, bo to, co później się działo ciężko nazwać czymś, przy czym można się zrelaksować, prawie że pragnąc samemu przeżyć tam parę czy paręnaście lat. A wystarczyła jedynie obecność żołnierzy, aby akcja nabrała tempa oraz ostrzejszych wątków, a tym samym mnie samą pobudzając do znacznie uważniejszego śledzenia tekstu. Praktycznie co chwilę działo się coś, co zasługiwało na moją uwagę, aczkolwiek największa czujność uruchomiła się u mnie w chwili, kiedy sama dałam się wkręcić w jedną z wielu intryg. Spowodowała ona, że zaśmiałam się z własnej niedomyślności oraz pogratulowałam w myślach autorce, iż w jakiś sposób zdołała uśpić moją czujność i zaatakowała z niespodzianką w najmniej oczekiwanym momencie. To przyczyniło się do tego, że moja podejrzliwość wzrosła, tym samym napędzając mnie do rzucania fałszywych (lub też prawdziwych) oskarżeń. Momentalnie nawet niewinne osoby stawały się w moich oczach wrogami i każdy ruch z ich strony oceniałam pod każdym możliwym kątem. I mam wrażenie, że ten zabieg został zaplanowany z premedytacją, aby czytelnik nie odszedł ani na chwilę od fabuły, aby oddychał ją, spożywał w nieograniczonych ilościach – po prostu żył nią! A ja nie mam jej tego za złe, bo dzięki tej zagrywce wgryzłam się w [Pocałunek zdrajcy] jak wygłodniały student w ofiarowaną przez kolegę kanapkę!
Niestety nie obyło się bez wątpliwości. Wraz z rozwojem znajomości Sage z jednym z żołnierzy zaczynało robić się coraz goręcej, a co za tym idzie – obawiałam się, że wątek miłosny przysłoni pozostałe skrawki fabuły. Ale – na moje szczęście – tak też się nie stało. Sercowe rozterki między tą dwójką stanowiły jedynie tło dla politycznych rozgrywek, które – pomimo swej intensywności – nie zamęczały, a wręcz przeciwnie – z minuty na minutę coraz bardziej angażowały do biernego uczestniczenia w wojnie. Wprost nie potrafiłam doczekać, jakie będą efekty danych zagrań i czy w trakcie ich realizowania nie wpadną na coś znacznie kreatywniejszego, czym zaskoczą wroga. Za to pragnę poskarżyć się, że mimo wcześniejszego uprzedzenia do wątku ze swatką, to wraz z rozwojem wojskowych potyczek z armią nieprzyjaciela zaczynało mi go brakować. Owszem, od czasu do czasu powracał on na tapetę, ale kiedy przychodziło co do czego, to zostawał przysłonięty i musiał cierpliwie czekać na swoją kolej. To nieładnie, pani Erin Beaty, nieładnie!
„Gniew był płaszczem, który nosiła z przyzwyczajenia, chociaż na dłuższą metę nie dawał jej ciepła”.
Sage, pomimo drobnej postury, młodego wieku oraz wielu paskudnych przeżyć, udowodniła, że nie można oceniać ludzi po pozorach. W trakcie lektury wielokrotnie zaimponowała mi swoją inteligencją, sprytem oraz stanowczością, kiedy ktoś zamierzał decydować o jej losie bez wcześniejszego zapytania, czy taka wizja przyszłości odpowiada samej dziewczynie. Może niekiedy zdawała przesadzać ze swoją walecznością i chęcią „zagryzienia” każdego, kto nie brał jej słów na poważnie, ale właśnie w ten oto sposób zdobyła znacznie więcej, niżeli podczas bycia pod opieką wujostwa. Chociaż Sage szanowała ich i czuła się wdzięczna za okazane wsparcie, to jednak życie z wymagającą i nieznoszącą sprzeciwu swatką, panną Rodelle, pozwoliło jej osiągnąć więcej, a co więcej – dało wymarzoną wolność słowa. Także godny uwagi okazał się sam obiekt westchnień panny Fowler, który pomimo maski aroganckiego mężczyzny okazał się pełnym ciepłych uczuć doskonałym kawalerem dla rozbrykanej Sage. To właśnie on pokazał tej damie, że wiara w siebie i swoje możliwości (oraz – rzecz jasna – wsparcie innych) doprowadzą ją znacznie dalej, niż wieczna samokrytyka. Nie mogę także zapomnieć o samym nieprzyjacielu, którego również przyszło mi poznać, o którym mogę powiedzieć, że przedstawił się jako cwana bestia! Sama nie chciałabym mieć z nim do czynienia. Już od samego tytułu tego mężczyzny wyczuwałam, iż z nim nie będzie lekko...
Erin Beaty już od pierwszego rozdziału zdołała oczarować mnie wyimaginowanym przez siebie światem, a zarazem nieco zszokować panującymi tam zasadami. Trudno się temu dziwić, bo przecież nie jestem przyzwyczajona do średniowiecznych obyczajów i zabawy związane z łączeniem rodów poprzez swatanie młodych na tej samej stopie majątkowej nie są u nas na porządku dziennym. To nie zmienia jednak faktu, że autorce udało się stworzyć brutalną rzeczywistość, a poprzez umiejętne posługiwanie się opisami oraz wykorzystanie trzecioosobowej narracji zdołałam poznać znacznie lepiej realia tamtej rzeczywistości i chłonąć jej krajobrazy bez jakiejkolwiek ochoty na oderwanie się od tego wszystkiego. Także pragnę podziękować za samą mapę tego królestwa, bo dzięki temu miałam wgląd na to, jak ono w ogóle się prezentuje i czy aby na pewno nie zostało ono przesadzone!
Podsumowując:
Nie dajcie się zwieść opisowi, który zapowiada lekką, pełną miłosnych uniesień historię sieroty wychowywanej przez wujostwo. [Pocałunek zdrajcy] wyciąga pazury i atakuje w najmniej spodziewanym momencie swoim ognistym temperamentem i prawie że pożera! Dlatego też warto zabezpieczyć się przed potencjalnymi ranami, bo ta lektura to ostra jazda bez trzymanki, gdzie przy każdym zwrocie akcji można nabawić się wielu kontuzji, a co więcej – zapragnąć samemu przenieść się do tych średniowiecznych realiów!
„Pocałunek Zdrajcy” to pierwsza część trylogii.
Sage Fowler, to młoda kobieta, którą pasjonują książki. Jest niebywale inteligentna i odważna i ma jedną bardzo istotną zasadę - nie chce wyjść za mąż. Pewnego razu wchodzi ze swatką w pewien układ, pomaga jej śledzić kandydatów na mężów dla wpływowych Panien.
Gdy kobieta poznaje pewnego księcia, sprawy zaczynają się nieco komplikować.
„Pocałunek Zdrajcy” to dość ciekawa książka, którą czyta się w błyskawicznym tempie. Jest pełna intryg, prędkiej akcji, spisków oraz inteligentnych poczynań. Nasza główna bohaterka mimo swojej mądrości, należy do grona osób dość naiwnych. Jest pewna swoich wartości i uważa, że jest w pewnym sensie samowystarczalna. Bohaterowie tej książki są dość ciekawie wykreowani, nie ma tutaj mowy o nudzie. Mamy piękne opisy i przeróżne charaktery. Wszystko jest napisane w ciekawym, średniowiecznym stylu. Całość oceniam wysoko :) Jest to jedna z lepszych młodzieżówek :)! Ciekawa, intrygująca, zaskakująca, czasami zostawiająca w kwestiach miłosnych pewien niedosyt - tak właśnie określiłabym pierwszy tom tej oto trylogii. Jak dla mnie samo zakończenie było takie, że nie musiałabym czytać kontynuacji, jednak jestem ciekawa, co autorka chce zawrzeć w drugim tomie :)! Jako, że pierwsza część mi się bardzo podobała, z pewnością sięgnę po drugą. Polecam.
Sztuka swatania stanowi spoiwo tworzące kraj. (s. 90)
Rok, w którym toczy się akcja, to rok Concordium, które odbywa się raz na pięć lat. Panny z Demorza pod opieką swatki jadą do Tegannu na wielkie swaty ze szlachetnie urodzonymi. Poślubienie odpowiedniego kandydata to nie tylko udane małżeństwo, to także spokój w kraju. Swatki od ponad dwustu lat za pomocą swych umiejętności dobierania młodych ludzi w pary grały na strunach władzy, aby była zachowana równowaga sił w królestwie. Ich praca polegała na poznawaniu ludzi, zbieraniu informacji i składaniu ich w całość, by dać ludziom to, czego potrzebują. Zaszczytny dar swatów otrzymała Sage Broadmoor, lecz dzięki swemu dzikiemu charakterowi wkrótce stała się bardzo utalentowaną asystentką swatki Darnessy Rodelle.
A więc kim ona jest, do licha ciężkiego? (s. 166)
Autorka wykreowała nietuzinkową postać pełną charyzmy, tupetu i… uporu, która z przyzwyczajenia nosiła płaszcz gniewu. Sage Broadmoor, a właściwie Fowler, po śmierci rodziców trafiła pod opiekę wuja. Wywodziła się z pospólstwa, ale była wychowywana jak arystokratka i tak naprawdę nie należała do żadnej z tych sfer. Stała na granicy. Z jednej strony to był jej mankament, a z drugiej atut. Ojciec ptasznik rozbudził w niej miłość do książek i nauki, ciekawość świata, więc Sage była ciekawa, a nawet ciekawska, zadawała wiele pytań, uczyła się, a swoją wiedzę wykorzystywała w najmniej oczekiwanych momentach. W drodze na Concordium potrafiła zaskoczyć eskortujących damy żołnierzy swoją niezwykłą spostrzegawczością, przenikliwością, sprytem, kojarzeniem faktów, analitycznym umysłem. Jej umiejętność oceny sytuacji i poezja pomysłów to była jej siła. Chodziła i drążyła, odkrywając rzeczy, o których nie powinna była wiedzieć, dowiadując się tego, czego nie powinna była słyszeć, wydobywając na wierzch to, co powinno być ukryte, a przy tym nie zdradzała swej prawdziwej tożsamości i motywów działania. Dzięki temu została „Szpakiem”, sekretną bronią kapitana Alexa Quinna, który nie tylko miał za zadanie chronić damy.
Kryptonim, którym określamy pierwszego agenta wkraczającego do akcji, brzmi „Mysz”. (s. 331)
Pocałunek zdrajcy to powieść, w której mieści się kilka gatunków. Jednym z nich jest powieść szpiegowska. Żołnierze pod dowództwem kapitana wypełniają rozkazy króla, a że w kraju nieciekawie się dzieje, mają miejsce polityczne rozgrywki, więc stają się szpiegami na rzecz Korony. Niektórzy przywdziewają maski, odgrywając różne role. Czytelnik może się lekko zakręcić w tożsamości poszczególnych bohaterów, gdyż autorka tak sprytnie i skrycie ich opisywała, żeby i czytelnik od razu nie mógł odkryć, kto ma podwójną czy potrójną tożsamość. Dopiero znacznie później okazuje się, kto jest tytułowym zdrajcą, kłamcą i jakie z tego wynikną problemy.
Nie wszystkie wojny toczą się na polu bitewnym, pani. (s. 229)
Obok elementów powieści szpiegowskiej pojawiają się inne. Część akcji dzieje się w czasie wędrówki na Concordium, zatem powieść drogi (mapa zamieszczona na początku książki ułatwia przemieszczanie się z bohaterami). Miłość rozkwita między Sage a jednym z sierżantów, pojawiają się nieliczne, wysublimowane sceny erotyczne. Potajemny romans z oficerem jest udziałem jednej z dam. Te miłosne sceny mieszają się ze scenami walk, okrucieństwem wojny i śmiercią, walką w obronie życia i Korony. A z drugiej strony czytelnik z bohaterami gości na przyjęciach, uczestniczy w życiu na zamkach, przedziera się przez góry i lasy, wykonuje trudne zadania. Czasami miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie do średniowiecza. Ale to nie jest powieść historyczna, choć pewne jej cechy można odnaleźć. To powieść fantasty dla młodych czytelników, choć i ci starsi w niej się odnajdą. Uniwersalność tej powieści to przekazywane wartości – poświęcenie w imię ojczyzny, nauka, miłość, przyjaźń, walka dobra ze złem, ale także zdolność do kłamstwa w imię wyższej konieczności, odgrywanie ról, szpiegowanie i oddanie życia za kraj i sprawę.
Kiedy wybierzesz strategię działania, trzymaj się jej z całej mocy. (s. 422)
Erin Beaty z łatwością kreśli kolejne nieprzewidywalne wydarzenia i rysuje ludzkie charaktery, by swoim bohaterom skomplikować życie. Manipuluje nimi przed czytelnikiem, a oni zaś między sobą nawzajem. Postacie potrafią wykorzystać informacje w swoim celu, by zabolało to drugą stronę konfliktu. A wszystko to na tle zagrożenia wojną i na polu politycznych rozgrywek. Pytanie, kto kogo przechytrzy, czyj plan okaże się lepszy, czyja poezja pomysłu ujawni talent taktyczny…
Całość napisana przystępnym językiem w dobrym stylu, czyta się z rosnącym zainteresowaniem, gdyż sama fabuła intryguje, zwłaszcza poszczególne rozwiązania dynamicznej akcji. Czekam na kolejny tom o dzikiej Sage i jej nowej roli, a Pocałunek zdrajcy polecam.
Chodziłam koło tej książki jak koło jeża. Brało się to chyba z tego, że ostatnie pozycje wydawnictwa Jaguar nie do końca do mnie przemawiały. Ot, były okej, ale chyba nie moja kategoria wiekowa.
Czy moje odczucia się sprawdziły?
Sage to nisko urodzona dziewczyna wychowywana przez ojca, a po jego śmierci przez wujostwo. Trafiając do nowej rodziny, w roli guwernantki uczy młodsze kuzynki, gdyż ojciec stawiał duży nacisk na jej wykształcenie. Niestety nadchodzi moment, kiedy każda dobrze urodzona dama musi udać się do swatki. Bo musicie wiedzieć, że rola swatki w świecie Sage jest bardzo ważna. Tylko dzięki aranżowanym małżeństwom nie dochodzi do konfliktów i pomnażane są majątki. Problem w tym, że Sage nie chce wychodzić za mąż, mimo to zmuszona poniekąd przez ciotkę, bierze udział w spotkaniu z Darnessą. Nie przebiega ono jednak zgodnie z planem. Knąbrna dziewczyna musi przeprosić swatkę za swoje zachowanie, ale ta już ma swój plan dla Sage i proponuje jej posadę asystentki. Czy dziewczyna poradzi sobie w roli szpiega?
"- Chyba mógłbym to wykorzystać. Potrzebuję informacji, których mogłaby mi dostarczyć.
- Chcesz, żeby dla ciebie szpiegowała?"
W powieści mamy szlachetnie urodzone damy, przystojnych kapitanów, wpływowe swatki, czarne charaktery, mezalianse, szpiegów, mnóstwo intryg i tajemnic. Trup ściele się gęsto jak w prawdziwym średniowiecznym zamku. Gdy już nam się udaje kibicować Sage w życiu uczuciowym, okazuje się że to nie ten chłopak co trzeba. To w kim się dziewczyna zakochała?
"Domyślam się, że ta mała zdzira zamierza go uwieść, by ożenił się z nią zgodnie z nakazami honoru, ale nie wydaje mi się, żeby już zdążyła tego dokonać."
Mimo dość prostej fabuły, książka mi się podobała. Była to typowa księżniczkowa młodzieżówka. Chociaż nawarstwianie się intryg, które mogliśmy śledzić, sprawiało, że ciężko było się oderwać od lektury. Jeśli szukacie czegoś prostego, a zarazem poplątanego to idealna pozycja dla was. Ja miło spędziłam czas podczas wybierania mężów ;)
Przeczytane dzięki portalowi czytampierwszy.pl
Już od lat uwielbiam baśniowe opowieści, toteż bardzo zachwyciły mnie chociażby "Rywalki". Kiedy zobaczyłam, że "Pocałunek zdrajcy" autorstwa Erin Beaty to idealna lektura dla fanów "Rywalek", stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. Z reguły jestem sceptyczna do takich rekomendacji, ale wierzyłam w to, iż ta książka zapewni mi kawał dobrej rozrywki. Czy rzeczywiście tak było?
Sage Fowler od kiedy straciła rodziców, wychowuje się u swojego wujostwa. Dziewczyna kończy szesnaście lat i nadchodzi czas, aby wysłać ją do swatki, która ma znaleźć jej odpowiedniego męża. Rozmowa ze swatką nie przebiega jednak tak, jak by tego oczekiwał jej wujek. Sage nie zamierza bowiem udawać spokojnej panienki, która marzy tylko o zamążpójściu. Dziewczyna uważa, że świetnie może poradzić sobie sama. Tymczasem swatka proponuje jej stanowisko swojej asystentki. Sage będzie musiała szpiegować kandydatów i kandydatki do małżeństwa i pomagać jej w kojarzeniu par. Podczas którejś z misji dziewczyna poznaje tajemniczego mężczyznę, który niewiele chce o sobie powiedzieć. Co ukrywa, kim tak naprawdę jest i co wyniknie z tej znajomości?
Początek książki nieco mi się dłużył, bo oprócz kilku ciekawych scen, dużo było przestojów, ale na szczęście szybko się to zmieniło i zaczęła się już konkretna akcja. "Pocałunek zdrajcy" to powieść, która bardzo wciąga i jest naprawdę przyjemna w odbiorze dla czytelnika. Nie jest to może jakaś bardzo ambitna lektura, ale potrafi zainteresować i dostarcza sporo rozrywki, toteż oceniam ją dość wysoko, bowiem swoje zadanie spełnia. Czy jest podobna do "Rywalek"? Trochę może tak, ale wbrew pozorom książka ta nie skupia się wcale aż tak na swataniu. Powiedziałabym wręcz, że jest to nieco przygodowa powieść, z wojskiem w tle.
Sage Fowler to świetnie wykreowana bohaterka. Jest uparta, sprytna, spostrzegawcza, ciekawska. Naprawdę dobrze czyta się książki, w których pojawiają się bohaterowie, którzy wiedzą czego chcą i biorą los w swoje ręce. Interesującą postacią jest również Carter, który skrywa wiele sekretów. Zresztą w armii można znaleźć kilka innych ciekawych osób. Chyba nieco bardziej zawodzą drugoplanowe postacie żeńskie. Swatka wydaje się mieć potencjał, ale autorka poświęciła jej chyba zbyt mało miejsca w tej książce. Chciałabym bardziej poznać relacje, które łączyły ją z Sage. Poza tym inne kandydatki na żony wypadają trochę mdło, aczkolwiek może właśnie o to autorce chodziło, aby pokazać, większość tych dziewcząt była do siebie podobna i kreowano je na spokojne, delikatne i uległe żony.
Książka dostarcza czytelnikowi całkiem sporo pozytywnych emocji, choć nie brakuje i wzruszeń. To błyskotliwa, dynamiczna opowieść o dziewczynie, która nie chce być taka, jak inne. Polecam ją wszystkim wielbicielom takich pogmatwanych opowieści z całkiem przyjemnym wątkiem miłosnym. Mam nadzieję, że rzeczywiście ukażą się kolejne części.
Zdawać by się mogło, że będzie w porządku. Długo tak było, choć z trudem rozpoznawałam poszczególnych bohaterów oraz koneksje między nimi. Kiedy jednak Ash Carter okazał się być Aleksandrem Quinnem, a Aleksander Quinn księciem Robertem, wymiękłam. Autorka prawdopodobnie starała się wprowadzić czytelnika w stan, w którym podejrzewałby on wszystkich o wszystko, ale chyba ciut przesadziła. Wątek miłosny też był dość typowy, podobnie jak nasza buntownicza główna bohaterka. Nic specjalnego.
Kontynuacja "Pocałunku zdrajcy". Sage Fowler dowiodła już swojej wartości jako utalentowana swatka i przebiegły szpieg, teraz więc może cieszyć się zasłużonym...
W Collis, mieście, którego największym skarbem jest ogromne sanktuarium poświęcone Słońcu, dochodzi do serii makabrycznych morderstw. Pilnująca bezpieczeństwa...