Wciągający thriller o przetrwaniu w czasach zarazy
Zmasowany wybuch pandemii nieznanej choroby nie pozostawił ludzkości żadnej nadziei - nie ma na nią szczepionki ani skutecznych lekarstw. Społeczeństwa rozpadają się w chaosie i anarchii, odcięte od prądu i wody. W tych mrocznych czasach każdy może liczyć tylko na siebie.
W konającym mieście resztka ocalałych wegetuje w strachu przed zarazą i jej nosicielami. Anna z rodziną i przyjaciółmi wie, że aby przetrwać, trzeba przejąć inicjatywę. Ucieczka w odległe miejsce z dostępem do świeżej wody i żywności, byle jak najdalej od epicentrum choroby, wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Wybór pada na małą chatkę na wysepce jeziora Wong w Karelii przy granicy z Finlandią. W drodze Anna musi chronić swego syna i uporać się z lękiem przed zarażeniem wirusem.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-04-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 434
Tytuł oryginału: Vongozero
"Pandemia" Jana Wagner, to historia na czasie. Napisana kilka lat temu, w tym roku pojawiła się w odświeżonej wersji - z całkiem nową okładką. To historia rosyjskiej rodziny, która ucieka przed tragicznymi skutkami pandemii, jakimi są grabieże, morderstwa, ogromna przemoc i ludzka znieczulica. Tajemniczy wirus atakuje ludzi, zamykane zostają miasta, następuje ograniczony kontakt z bliskimi, który czasami kończy się śmiercią... Nikt nie jest bezpieczny, nie istnieją pojęcia prywatność, własność i bezpieczeństwo. Czasy pandemii wymuszają na mieszkańcach zachowania o jakie wcześniej by siebie nie podejrzewali.
Główna bohaterka Anna ucieka ze swoją rodziną i sąsiadami. Przy okazji walczy z niechęcią i wrogością byłej partnerki swojego męża, agresją mieszkańców i wojska, oraz lękiem przed śmiercią. Kobieta zdaje sobie sprawę, że brak lekarstwa i szczepionki nie wróży nic dobrego. Zapasy, które zgromadzili kiedyś się skończą... Czy zdołają uniknąć najgorszego? Uratować siebie i swoich bliskich?
Cieszę się, że nie czytałam tego thrillera wcześniej, to znaczy na początku naszej obecnej pandemii. Z pewnością byłabym przerażona, bo książka właśnie tak została napisana - by wzbudzać przerażenie, ale również pobudzać wyobraźnię. Akcja trzyma w napięciu, jest wartka i pobudzająca. Czytelnik zagłębia się w ludzką psychikę, poznaje ją i próbuje zrozumieć jej działanie. Autorka świetnie ukazała wartości, które stają się dominujące w momencie zagrożenia.
Bohaterowie są zróżnicowani pod każdym względem. Mają różne psychiki, doświadczenia, podejście do życia i chorób, mają swoje rodziny, ale chcą jednego - chcą przeżyć i być bezpieczni.
Świetna książka nie tylko w czasach pandemii, fantastyczne ostrzeżenie i drogowskaz dla każdego z nas.
Z racji tego, że na świecie panuje taka sytuacja, jaka panuje – wszyscy wiemy jaka, wielu wydawców decyduje się na wydawanie licznych pozycji (często jako wznowienia), które w jakiś sposób nawiązują do tematyki pandemicznej, wirusowej. Nie inaczej było z powieścią Pandemia, która zaciekawiła mnie swoim opisem. Czy była jednak warta uwagi?
Na świecie szaleje groźny wirus, który wyniszcza i zabija człowieka w ciągu kilku dni od zakażenia. Nikt nie wynalazł jeszcze lekarstwa, a społeczeństwo coraz bardziej pogrąża się w chaosie. Wśród tego wszystkiego jest Anna, która razem z rodziną i kilkoma znajomymi postanawia opuścić znane jej miasto i udaje się w długą drogę, pełną niebezpieczeństw i nerwów, by odszukać miejsce, w którym będą mogli schronić się, dopóki wirus nie ustąpi. Czy uda im się bezpiecznie dotrzeć do celu?
Główną bohaterką i narratorką jest Anna. Kobieta, która wyszła za mąż za Seriożę, który dla niej zostawił swoją byłą żonę. Wydawać by się mogło, że skoro Anna jest już tą główną postacią, to powinna być raczej dość silna, sympatyczna i dająca się lubić. Jednak... Bardziej denerwującej i jęczącej kobiety dawno w książce nie spotkałam. Przyznaję, że chciałam, ale nie mogłam jej znieść.
Ciągle walczyła o uwagę innych, sama miewała refleksje, że po co ona to wszystko robi, jednak nadal postępowała tak samo. Denerwowało mnie również jej ciągłe narzekanie (w myślach oczywiście, bo bałaby się odezwać), że nikt jej nie lubi, że nikt nie chce z nią rozmawiać. Takie osoby są dla mnie uciążliwe i źle czuję się w ich towarzystwie, więc ta bohaterka na tym poziomie jest dla mnie skreślona.
No i tu mogę zakończyć. Pozostali bohaterowie byli według mnie dość płascy i nie za bardzo potrafię określić, czy ich zachowanie lub cechy charakteru mnie denerwowały, czy wręcz przeciwnie. Miszka, Serioża, ojciec Serioży... oni wszyscy po prostu byli, ale stanowili tak naprawdę tło dla głównej bohaterki i jej rozmyślań nad tym, czemu jej nikt nie lubi.
Co się tyczy samej fabuły, to muszę przyznać, że była on całkiem zgrabnie zarysowana. Pandemia, rozprzestrzeniający się wirus i oni: garstka ludzi, którzy za wszelką cenę chcą uchronić siebie i swoich bliskich przed śmiercią. Co innego jednak zarysowanie, a co innego wykonanie. Bo tutaj ono leży. Przez całą książkę bohaterowie po prostu jadą. Z jakimiś małymi zwrotami akcji, gdzie muszą się zatrzymywać i wykonywać jakieś tam czynności. Poza tym powieść Jany Wagner ciągnie się niczym najdłuższa autostrada, a w tym przypadku nie było to dobre posunięcie. Znudziła mnie ta monotonia, bo ileż można jechać? Ponad 400 stron spędzonych w samochodzie z tylko małymi przerwami.
Przykre jest również to, że atmosfera panującej wokół zarazy nie wzbudziła we mnie zbyt wielu emocji, a właśnie powinna – w końcu na co dzień towarzyszy nam obecność Koronawirusa. Plusem tej powieści jest natomiast klimat, jaki udało się autorce ukazać. Rosyjska tajga, skąpana w śniegu, oprószona szczyptą tajemniczości - coś fenomenalnego. Szkoda tylko, że tylko ten klimat jest kołem ratunkowym dla Pandemii. Jednak umówmy się: lepsze to niż nic.
Liczyłam na wiele. Na wciągający thriller, który zmrozi mi krew w żyłach. Niestety Pandemia to dla mnie rozczarowanie. Gdyby autorka skróciła jazdę samochodem chociaż trochę, dodała więcej akcji na stałym terenie, w sensie bez udziału samochodu, wszystko poszłoby inaczej. Jeżeli szukacie dobrego dreszczowca, który wzbudzi w Was dużo emocji, to niestety ta powieść do tej grupy nie należy.
Ile stresu, pojawiającego się raz po raz, może wytrzymać człowiek? Ile razy może zamierać mu serce i oddech, aż nie zrobi mu się wszystko jedno i to, co dzieje się wokół niego, nie zamieni się w bezsensowne, półrealne dekoracje?
Świat ogarnęła pandemia nieznanej choroby. Wirus nie daje zarażonym większych szans. Zdrowi zastanawiają się, czy oni również podzielą losy tych, którzy już umarli. Wirus zajmuje kolejne duże miasta, odcinając ich mieszkańców. Kwarantanna objęła także Moskwę, a choroba zabrała matkę Anny. Czy kobiecie uda się przetrwać?
Wagner powoli wprowadza nas w historię prawdziwego szaleństwa, stopniowo ogarniającego ludzkość. Fabułę poznajemy za sprawą prowadzącej narrację Anny, a wszystkie wydarzenia obserwujemy z jej perspektywy. Kolejno przeżywamy z nią śmierć matki, konieczność ucieczki oraz pojawienie się byłej żony jej partnera. Kobieta podchodzi do sprawy bardzo emocjonalnie, chętnie dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami. Wybuchowa mieszanka oparta na lęku, zazdrości i poczuciu niesprawiedliwości towarzyszy nam podczas poznawania kolejnych stron powieści. W trakcie tej podróży mamy przyjemność obserwowania przemiany głównej bohaterki. Początkowo strachliwa i bardzo zależna od Sierioży, z czasem zaczyna zdawać sobie sprawę, że przede wszystkim powinna liczyć na siebie. Wagner zaoferowała nam interesujące psychologiczne stadium przypadku, pokazując, jak bardzo niepewna może stać się kobieta, kiedy przeszłość zachodzi ją niespodziewanie od tyłu. Z drugiej strony, czy to zwyczajna kobieca zazdrość sprawiła, że Anna wzięła się w końcu w garść?
Autorka poświęciła dużo uwagi refleksjom tej płochej kobiety, nie zapominając jednak, że to nie na tym należy się skupić. Brawuro ukazała emocje towarzyszące tej trudnej, wielodniowej podróży, która wciąż zaskakiwała bohaterów, nie pozwalając im ani na chwilę odetchnąć. Wiele komplikacji wynikało z faktu, że towarzyszami życiowej wyprawy stali się niekoniecznie pożądani goście- sąsiedzi, z którymi Anna nie była zbyt zżyta, jego przyjaciele, za którymi nie przepadała i oczywiście była żona Sierioży. Wagner niesamowicie przedstawiła tę trudną sytuację, zaznaczając, że w jednej historii nie ma wystarczająco miejsca ani na kilka dominujących charakterów, ani na przewagę strachliwych postaci. Każdy z książkowych bohaterów musi na własną rękę uporać się z ogarniającym go lękiem. Wszyscy walczą ze swoimi demonami i muszą poświęcić wiele energii, by walka ta była, choć trochę wyrównana.
Wagner bardzo dobrze oddała klimat rozpadającego się na kawałki świata i problemy trawiące jego mieszkańców. A oprócz walki ze śmiertelnym wirusem czekało ich jeszcze wiele wyzwań. Zaskakująco szybko musieli przekonać się, co znaczy chłód i głód, jak to jest być pozbawionym przez wiele dni gorącego prysznica i wygodnego łóżka. Ale to wciąż niewiele w porównaniu z faktem, że groziło im śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony innych ludzi. Tych, którzy kiedyś byli dobrzy i szczęśliwi, a teraz w trudnych warunkach są gotowi na wszystko, byle tylko pomóc sobie i swojej rodzinie. Opowieść Wagner to próba ukazania brutalnej walki o przetrwanie i brak gwarancji na zwycięstwo. Duże wrażenie zrobiły na mnie opisy postapokaliptycznej rzeczywistości, spalone i wyludnione miejscowości, szaleństwo ogarniające ludzi oraz trudne warunki przetrwania.
Wspaniale poznawało się przygody stworzonych przez autorkę bohaterów, zwłaszcza, że poznaliśmy ich, jako normalnych ludzi. Takich, którzy pewnego zimowego poranka tracą grunt pod nogami i mają nieprzyjemną okazję przekonać się, że ich życie już nigdy nie będzie takie samo. Wykreowane przez Wagner postacie są niezwykle barwne i realistyczne, każda z nich ze swoimi dylematami, często nierozumiana przez resztą. Autorka dużo miejsca poświęca na pokazanie instynktów pozwalających im na przeżycie, wielokrotnie zaznaczając, że w ekstremalnych warunkach nad szlachetnością i dobrocią zaczynają górować niskie pobudki.
W tej niezwykłej historii jednak czegoś mi zabrakło. Spodziewałam się więcej spektakularnych akcji i przeszkód na drodze bohaterów. Wyprawa tej kompanii nie należała do łatwych, ale cały czas jakby ktoś nad nimi czuwał, konsekwentnie przybliżając ich do celu wędrówki. Liczyłam także na trochę inne zakończenie, jakiś nieoczekiwany zwrot akcji, który nie pozwoliłby mi na długo zapomnieć o tej powieści. Książka nie rozczarowała mnie jednak, wręcz przeciwnie- doceniam pomysł Wagner i jej styl, który sprawił, że stron ubywało w zaskakującym tempie.
Anna mieszka z mężem Sergiejem i Miszą synem z jego pierwszego małżeństwa w domu jednorodzinnym pod Moskwą. Pewnego dnia w stolicy Rosji zostaje wprowadzona kwarantanna. Coraz więcej osób umiera a ocaleni są nosicielami wirusa lub szabrownikami. Anna wraz z rodziną postanawia uciec na północ. Do dalekiej Karelii. Dołączają do nich sąsiedzi, znajomi i była żona Sergieja...
Fabuła może niektórym wydać się banalna. Epidemia, stan wyjątkowy, Ci co przeżyli decydują się na ucieczkę. Szabrownicy, mordercy, upadek państwa. Jednak nie znajdziemy tu zombie, czy zjawisk nadprzyrodzonych. Zamiast tego bohaterami są tu zwykli ludzie, którzy znaleźli się w sytuacji ekstremalnej. Napięcie wywołuje relacja o tym jak stawiają czoła niebezpieczeństwom. Przeszywające zimno powoduje, że nawet najmniejszy incydent grozi straceniem panowania nad sobą. Grupa staje się klanem. "Inni" od tej pory są wrogiem a wzajemna pomoc obowiązuje tylko pomiędzy członkami grupy. Jednak i tu powstają wewnętrzne animozje, urazy, agresja, beznadzieja, desperacja. indywidualizm, bestialstwo. Okazuje się, że człowiek nawet w obliczu apokalipsy nie potrafi wyzbyć się swych wad. Wraz z przewracaniem kolejnych stron problemy stają się bardziej poważne a lęki wręcz namacalne. Gdy nasi bohaterowie zbliżają się do wyznaczonego celu (prawie mitycznego miejsca) wszystko zaczyna się poważnie komplikować. Niestety niektóre z przeszkód i trudności są jednak dość standardowe. Przewidywalne. To psuje trochę lekturę.
Ich podróż jest bardzo długa. Mróz, braki paliwa, żywności i wody wzniecają coraz większe zaniepokojenie wśród ludzi. Napięcie prowadzi do ekstremalnych zachowań: dezorientacji, zazdrości, rozwiązłości, strachu. Dążąc do celu poprzez zniszczoną Rosję, Anna opisuje z wielką dokładnością relacje pomiędzy tymi jedenastoma osobami. Starannie analizuje poczynania swoich bohaterów i wstrzymuje się od krytyki. Wręcz wyjaśnia (jakby usprawiedliwia) dlaczego postępują tak a nie inaczej. Można pomyśleć, że szerzy myśl, że trzeba ratować własną skórę, nie można być dobrym, bo to niebezpieczne. Dzięki introspekcji autorka skupiła się na psychologii jednostki. Przy pomocy pierwszoosobowej narracji pozwoliła mi wniknąć w świadomość Anny. Jej leków, wątpliwości, obaw i antypatii. Dzięki temu dostałam obraz prawdy o człowieku, bez zbędnej krwawej jatki w stylu amerykańskich superprodukcji. Mimo to trochę żałowałam, że pisarka nie ukazała także innego punktu widzenia. Może perspektywa dziecka lub mężczyzny dała by nowe możliwości przekazu. Urozmaiciła chwilami irytujący ton Anny...
Podsumowując. "Pandemia" to lektura bez zbędnych udziwnień w narracji i nadmiaru wydarzeń. Historia nie jest także przeładowana scenami niekontrolowanej przemocy. Została napisana prostym językiem, co powoduje że szybko się ją czyta. Napięcie wzmacnia ukazanie obrazu krajobrazu. Wszechobecna szarość. Dzień przenikający noc. Podobało mi się uchwycenie perspektywy na apokalipsę z punktu widzenia matki. Zwykłej kobiety, całkowicie przytłoczonej zaistniałą sytuacją. Anna może okazać się odbiciem nas samych w obliczu takiego zagrożenia, co sprawia, że powieść sprawia wrażenie jeszcze bardziej przerażająca. Obyśmy nie musieli się o tym przekonać. Tylko zakończenie jest nieco nieudane, rozmazane. Jakby przedwcześnie ucięte... Może będzie ciąg dalszy... Czy polecam? Hmm. Zadecydujcie sami, czy macie ochotę na tego rodzaju lekturę...
Książka zalicza się do SF ale czytając ją w tych obecnych czasach nic w niej mnie nie dziwi. Był nawet moment w czasie trwania pandemii w Polsce kiedy sama myślałam że zaraz u nas będzie podobnie. Nawet teraz się zastanawiam czy taki scenariusz można już wykluczyć.
Historia toczy się w Rosji. Na kraj pada cień wirusa który rozprzestrzenia się momentalnie i prowadzi do śmierci zakażonych. Na początku państwo udaje że nic się nie dzieje lecz gdy już nie dają rady postanawiają zamknąć miasta. Ludzie chcą się wydostać, jechać do bliskich lub zwyczajnie gdzieś się zaszyć. Na ludzi pada strach że zaraz zaczną się kradzieże i napady na domy bo ludzie zaczynają wszystko tracić. Nie ma jedzenia, paliwa i leków. Ludzie nie wiedzą co mają zrobić i jedyne sensowne rozwiązanie to ucieczka.
Książka szczerze bardzo mnie poruszyła. Boje się, że też moglibyśmy coś takiego przeżyć. I wtedy wszystkie dobra jakie posiadamy przestaną mieć znaczenie. Bo co nam z technologii, władzy i sławy? Na nic nam one gdy wokoło umierają ludzie a my nie możemy nic zrobić.
Obiecanego w opisach napięcia nie odczułam. Historia mnie nie wciągnęła. Bohaterowie też jacyś nijacy - żaden nie wzbudził mojej większej sympatii. A relacje między nimi jakieś takie oschłe i pozbawione emocji.
W Rosji szaleje epidemia, która pochłania coraz więcej ofiar. Ania i Sieroża postanawiają uciec do domku na wyspie pośrodku jeziora, gdzie jak są przekonani, choroba ich nie dosięgnie. W grupie uciekinierów znajdują się: Misza - nastoletni syn bohaterki, kilkuletni synek mężczyzny wraz z jego matką (i tu pojawia się pewne słabo zarysowane napięcie między bohaterami), ojciec Sieroży oraz trójka sąsiadów.
Cała akcja opiera się na podróży tej dziwnej grupy. Niestety jakoś nie potrafiłam się wczuć w tę historię.
Pełen akcji thriller psychologiczny o tym, jak pozostać człowiekiem w nieludzkich warunkach Jedenaście osób - ośmioro dorosłych i troje dzieci - ukryło...
Zmasowany wybuch pandemii nieznanej choroby nie pozostawił ludzkości żadnej nadziei - nie ma na nią szczepionki ani skutecznych lekarstw. Społeczeństwa...
Przeczytane:2020-09-01, Ocena: 2, Przeczytałam,
Książki o tematyce chorób, wirusów i innych tego typu sprawach są ostatnio na czasie. No nic dziwnego biorąc pod uwagę to co aktualnie dzieje się na świecie, to co aktualnie utrudnia nam prowadzenie życia jakie do tej pory znaliśmy.
Dlatego też, gdy nadarzyła się okazja przeczytać powieść o tej tematyce to wiadomo było, że będę po nią chciała sięgnąć. Książka według opisu oznaczona jest jako thriller…. A jak jest naprawdę?
Zmasowany wybuch pandemii nieznanej choroby nie pozostawił ludzkości żadnych nadziei! Nie da się nikogo uratować, nie ma szczepionki ani żadnych lekarstw, które mogłyby pomóc.
Nasza bohaterka Anna wraz z rodziną wie, że aby przetrwać muszą uciec z dala od miasta, z dala od ludzi. Ich wybór pada na małą chatkę na wysepce jeziora Wong w Karelii przy granicy z Finlandią. W drodze tam Anna musi chronić także swojego syna oraz uporać się lękiem przed zarażeniem wirusem.
Społeczeństwo się rozpada. Trwa chaos, brakuje wody i prądu , a każdy może liczyć tylko na siebie. Czy uda im się dotrzeć w bezpieczne miejsce bez utraty któregokolwiek z bliskich?
Powiem Wam szczerze, że naprawdę duże nadzieję miałam co do tej książki. Tematyka jak najbardziej na czasie, więc co mogłoby tu pójść nie tak ? Ano właśnie coś poszło, bo powieść jako powieść zła może i nie jest, ale elementów obiecanego thrillera to ja tu niestety nie zauważyłam.
Jeśli chodzi o fabułę w książce to ciągnie się ona niestety jak dla mnie. Nie zauważyłam tu żadnych „zrywów”, które sprawiłyby iż książki nie można by było odłożyć, nie. Szczerze mówiąc chciałam ją jak najszybciej skończyć z powodu monotonii jaka się tam wkradła.
Plusem jest to, że umiejscowienie akcji powieści w czasach teraźniejszych nadaje jej wiarygodności oraz to, że z początku nawet miło mi się ją czytało. Ale jak dla mnie to jedyne plusy tej książki.
Za to minusów znalazłabym całe mnóstwo: począwszy od fabuły, akcji powieści, bohaterów którzy są tacy naprawdę nijacy, niewiele wnoszący do tej powieści, brak tu jakiegokolwiek napięcia czy emocji. Więcej tu zbędnych opisów drogi niż samych informacji na temat wirusa czy tego co się dzieje wokół niego. Zabrakło tu ostrości, czegoś co pokazywałoby że świat się kończy, tej paniki … Niestety ja tego nie widziałam.
Podsumowując :
Powieść „Pandemia” Jany Wagner to książka po którą można sięgnąć raz, ale tylko z czystej ciekawości. Na mój gust jeśli oczekujecie jakiejkolwiek akcji związanej z pandemią czy śmiertelnym wirusem to po prostu ją sobie odpuśćcie bo nic takiego tu nie znajdziecie. Jeśli zaś lubicie książki o „ludziach w drodze” to polecam zerknąć . Może wtedy zawód będzie mniejszy.