Alicja Urbanik-Kopeć przygląda się dziewiętnastowiecznemu rynkowi matrymonialnemu, na którym liczyły się posag, weksle i cenne pamiątki rodzinne, nierzadko pomagające narzeczonemu w spłacie długów. Szczególnie uważnie analizuje sytuację kobiet - młodych robotnic, mężatek, starych panien oraz wdów, których samodzielność finansowa stopniowo wzrastała, lecz ciężar społecznych oczekiwań pozostawał ten sam.
Matrymonium to barwny opis kolejnych etapów związku: od poszukiwań partnera za pomocą anonsów aż po małżeństwo, które zapewniało kobiecie bezpieczeństwo finansowe oraz złudzenie życiowego sukcesu. Czy jednak biznes małżeński naprawdę był najlepszym z rozwiązań?
Korzystając z oryginalnych świadectw epoki - artykułów prasowych, pamiętników, powieści i poradników - autorka przybliża system prawno-społeczny panujący na aż do dwudziestolecia międzywojennego. Zza ciasnych ram tego systemu wyłania się pasjonujący obraz kobiet, które próbowały kształtować własne życie: miłosne, rodzinne i finansowe.
,,Kobiety z końca XIX wieku i pierwszych dekad wieku XX uratowane od widma panieństwa, od życia bezcelowego i próżnego. Tyle czasu i papieru poświęcono, żeby utrzymywać dorastające dziewczęta w przeświadczeniu, że zamążpójście to cel sam w sobie, droga najwłaściwsza, a ściślej biorąc - jedyna, jeśli tylko chce się być szczęśliwą i spełnioną. Czemu aż tyle? Czemu tak gorliwie do tego przekonywano? Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze. O tym Alicja Urbanik-Kopeć w swojej najnowszej książce pisze fascynująco, rozliczając precyzyjnie i bezlitośnie instytucję małżeństwa, a także zbudowane wokół niej mity." Zofia Fabjanowska, redaktorka działu kultury ,,Zwierciadła"
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2024-05-02
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 376
Alicja Urbanik-Kopeć przygląda się dziewiętnastowiecznemu rynkowi matrymonialnemu, na którym liczyły się posag, weksle i cenne pamiątki rodzinne, nierzadko...
Pod koniec XIX wieku w samej tylko Warszawie pracowało prawie 40 tysięcy pokojówek, garderobianych i panien do wszystkiego. Młodych imigrantek ze wsi,...