Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-06-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Pierwsza część cyklu Malownicze bardzo mi się podobała. Zakończyła się w takim momencie, że musiałam jak najszybciej zdobyć drugi tom. Na szczęście ktoś oddał książkę do biblioteki i z radością mogłam zatopić się w lekturze.
Magda jest szczęśliwa. Z czasem doszła do wniosku, że wyjazd dobrze jej zrobił. Ma wokół siebie cudownych przyjaciół na których może w każdej chwili liczyć. No i jest Michał przy którym czuje się bezpiecznie. Nieoczekiwanie obraz idealnego życia zostaje zakłócony. Do Malowniczego przyjeżdża Marta z córeczką oraz psem. Okazuje się, że obie kobiety wcześniej się znały, ale jakiś czas temu straciły ze sobą kontakt, więc Magda ma prawo zastanawiać się nad powodem jej nagłej wizyty. Tym bardziej, że przyjaciółka zachowuje się dość dziwnie i niewiele mówi. Czuje jakiś dziwny niepokój, że coś w tym wszystkim jest nie tak. Gdyby tego było mało nieoczekiwanie pojawiły się komplikacje odnośnie rodzinnego domu dziecko jaki Magda pragnie stworzyć dla Marcysi i Ani. Pokochała te dwie dziewczynki całym sercem i jest w stanie zrobić dla nich wszystko. Wygląda na to, że będzie musiała stanąć do walki z przepisami i biurokracją. I ma zamiar za wszelką cenę wyjść z tej potyczki zwycięsko...
Tak jak wspomniałam we wstępie pierwsza część cyklu po prostu mnie urzekła i z tego też powodu z jeszcze większym zainteresowaniem sięgnęłam po dalszy ciąg. Ponownie mogłam zawitać do Malowniczego i zobaczyć co tam słychać ciekawego, a dzieje się sporo.W moim odczuciu śmiem stwierdzić, że druga część jest jeszcze bardziej interesująca i wciągająca. W dużej mierze przyczynił się do tego wątek kryminalny oraz temat, który dotyczył domów dziecka.
Dom kojarzy nam się z ciepłem rodzinnego ogniska. Szczęściem i miłością. Z mamą i z tatą, którzy się kochają i dbają o swoje dzieci. Marcysia i Ania mogły tylko o czymś takim pomarzyć. W tak młodym wieku wycierpiały tak dużo, dlatego Magda podjęła taką a nie inną decyzję. Pragnie dla tych dziewczynek stworzyć chociaż małą namiastkę prawdziwej rodziny. Może jestem niesprawiedliwa, ale nie mogę zrozumieć osób, które decydują się na adopcję, a po pewnym czasie wracają z dzieckiem bo sprawiało problemy. Nie tak to sobie wyobrażali więc najlepszym rozwiązaniem jest pozbycie się owego problemu. Pierwsza część była momentami bardzo wzruszająca, ale czytając Wymarzony czas nie sposób nie uronić łez. Przed lekturą musicie obowiązkowo zabezpieczyć się w kilka paczek chusteczek. Mały Franio rozczuli każde zatwardziałe serce.
Wracając do wątku kryminalnego. Dotyczy on głównie Marty, która niespodziewanie zawitała do Malowniczego. Już na samym początku jej wizyty sama pani Leontyna dostrzegła, że kobieta skrywa jakiś sekret. Zachowanie dziecka tylko to spotęgowało. Otóż miały powód, żeby zachowywać się w taki a nie inny sposób. Groziło im niebezpieczeństwo, a wyjazd był ucieczką. Niestety zło dopadło Martę również i tutaj.
Michał co do Magdy miał rację. Jest zbyt naiwna i za szybko ufa ludziom. Wierzy we wszystko co mówią. Z drugiej też strony Marta nie była dla niej obca.
Czytając byłam ciekawa jak potoczyły się dalsze losy Julii oraz jej ojca. W końcu ich relacje do łatwych nie należały. Po drodze kilka tajemnic wyszło na jaw, więc mogłam liczyć, że w końcu uda im się znaleźć wspólny język. Jednak jak się okazuje na wszystko potrzebny jest czas. Tak też dzieje się i w tym przypadku.
I ponownie dane mi było zawitać do miejscowości Malownicze. Spotkać dobroduszną Magdę, lokatorów jej domu i sympatycznych tubylców. Podobnie jak w poprzedniej części cyklu "Malownicze. Wymarzony dom" nasza główna bohaterka staje tu oko w oko z wieloma problemami życia codziennego. W progu jej drzwi pojawiają się nieoczekiwani goście, a zły los przynosi same niedobre wiadomości. Jednak w momentach zwątpienia i utraty nadziei Magda może liczyć na wsparcie wielu, bliskich osób. Mimo wielu trudności nasza bohaterka nieustannie planuje i marzy. Czy jej pomysły i pragnienia się spełnią?
Nie wiem co takiego książka autorstwa Magdaleny Kordel ma w sobie, że czytało mi się ją tak przyjemnie i szybko. Przecież poruszana tu tematyka nie jest łatwa. Wystarczy wspomnieć przedstawiony tu dom dziecka, przemoc domową, problemy w relacjach damsko-męskich czy konflikty międzypokoleniowe. Dużo złych skojarzeń. Jednak te wszystkie kwestie są tu w taki sposób ukazane, że mimo, że serce się kraje to nie można się od tej książki ani na chwilę oderwać. Cały czas chcemy więcej i więcej. Brniemy dalej i dalej. I jesteśmy coraz bardziej pewni, że jednak nie będzie szczęśliwego zakończenia...
Myślę, że fenomen tej książki wynika z tego, że Magdalena Kordel opisuje sytuacje z życia wzięte, których sami możemy kiedyś doświadczyć. A może już nam się nieszczęśliwie przydarzyły. Dzięki temu szybko zaprzyjaźniamy się z bohaterami, utożsamiamy się z nimi. Wnikamy w ich świat, kibicujemy im w ich sukcesach i smucimy się wraz z nimi w chwilach ich porażek. Cały czas czekamy w nadziei na szczęśliwe zakończenie. Tylko czy ono w życiu zawsze nadchodzi?
Jak wszyscy wiemy nadzieja umiera ostatnia. Gdy już ją utracimy nie widzimy sensu dalszej egzystencji. Dlatego warto czytać książki, które choć trochę nas podnoszą na duchu. Dają nam iskierkę wiary w lepsze jutro. Utwory, które ukazują świat szlachetnych ludzi gotowych poświęcić się dla dobra innych i tych, którzy chcą zmienić coś w swoim życiu na lepsze.
Ci którzy pamiętają moją recenzję „Wymarzonego domu”, recenzję daleką od entuzjazmu, mogli dziwić się mogli, że w zakładce „teraz czytam” pojawiła się kontynuacja czyli „Wymarzony czas”. Dlaczego się pojawiła? Bo nie lubię zrażać się do autora, lubię czytać całą serię a tu mamy kontynuację. Bo… bo okładka jest piękna. Bo jestem kobietą i rządzą mną hormony a głównym powodem jest brak powodu :P
Książkę otwiera enigmatyczna scena starcia kobiety i mężczyzny. Nie wiemy kim oni są, o co poszło. W następnym rozdziale wracamy na stare śmieci, czyli do Malowniczego, urokliwego miasteczka gdzieś na końcu świata, gdzie życie toczy się innym rytmem. Nieznajoma z pierwszego rozdziału pojawia się z córka w środku miasteczka i budzi ciekawość mieszkańców. Marta, bo tak zwie się owa niewiasta, przyjechała do Magdy, sympatycznej bohaterki pierwszego tomu serii, która porzuciła swoje życie i kupiła dom i już całkiem się w miasteczku zaaklimatyzowała. Marta studiowała ongi z Magdą a teraz znalazła się w tak podbramkowej sytuacji, że postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła odnaleźć przyjaciółkę i zjawić się u niej z wizytą. Jakaż to podbramkowa sytuacja Marta nie wyjaśnia. Nie mówi nic, wszystko osnuwa tajemnica. Jak się dowiemy później, tajemnica zaiste jest poważna i Marta zachowuje się nieodpowiedzialnie a Magda jest naiwna. Co się dzieje dalej, w zasadzie wszystko i nic. Na mieszkańców Malowniczego jak na Hioba spadają kolejne plagi, zacznijmy od tego, że pierwsza plotkara przestaje plotkować, co zaburza życie wsi. Magda ma problemy z formalnościami aby stać się rodziną zastępczą(ach ta okrutna biurokracja), do miasteczka wraca ojciec Julki czyli sławny Kacper i też zaczyna broić.
Przez większą część książki miałam w głowie pytanie „no fajnie, ale po co to?”, mamy kolejne czytadło, w malowniczych(nomen omen) okolicznościach przyrody, miasteczko jest podzielone na dobrych i tych co szkodzą Magdzie, gdzieś tam się błąka jakaś tajemnica(osoba Marty), łajdactwo(Kacper), zabawne sytuacja(Kwaśniakowa), proza życia(problem z dziewczynkami), dramaty(dom dziecka). Wątków jest sporo, ale ciągle nie mam przekonania do sposobu ich poprowadzenia, mam wrażenia, że to po łebkach jest.
Żeby było jasne, książkę czyta się bardzo dobrze i wiem, że wiele kobiet będzie nią zachwyconych od początku do końca. Gdyby nie był to egzemplarz recenzyjny wtedy tak, koło połowy(góra) rzuciłabym ją w kąt i sklęła się za głupotę i za wydane pieniądze na darmo. Szczęście w nieszczęściu, że musiałam doczytać do końca. I bardzo dobrze. Zakończenie jest mocne, emocjonujące. Nie powiem, łezka w oku mi się zakręciła. Zachciało mi się takiego miejsca, takiego momentu w życiu, gdy wszystko się układa, nie idealnie, ale toczy się po właściwym torze.
Wydaje mi się, że zrozumiałam za co czytelniczki kochają Magdalenę Kordel i żałuję szczerze, że innych Jej książek nie znam. Z tej książki bije ciepło, jak słońce wczesnojesienne, bursztynowe i pokrzepiające. Bije wiara w to, że miłość zwycięża i jak długo dookoła mamy życzliwych ludzi, a w sercu sprawy za które warto walczyć, będzie dobrze.
Gdyby nie ta końcówka, nie ta iluminacja, nie napisałabym zbyt dobrze o tej książce, ale warto się przełamać, spojrzeć z innej perspektywy… i za to dziękuję.
Czy polecam książkę? Na pewno nie odradzam. Moim zdaniem jest lepsza niż tom pierwszy. : )
Naprawdę lekko czyta się książki pani Magdaleny chociaż pod płaszczykiem zabawnych, chwilami ironicznych sytuacji czy dialogów porusza ona ważne tematy. Patologia rodzinna i społeczna, ludzka zazdrość, zawiść a nawet podłość. Miłość i zdrada, altruizm, dobroć i zawziętość itd. Przeszłość nigdy nie zginie, czasami tylko się przyczai aby o sobie przypomnieć w najmniej odpowiednim momencie. Ale lubię dobre zakończenia i takie tutaj jest. Biorę kolejną część cyklu. Wciągnęłam się w niesamowite historie mieszkańców Malowniczego.
Ponownie Autorka i Malownicze nie zawodzą. Spotykamy starych znajomych i nowych bohaterów. Wspólnie przeżywamy ich perypetie, cieszymy się sukcesami. Dopingujemy ich staraniom. Angażujemy się emocjonalnie. Prawdziwie spotkanie z tą lekturą to "wymarzony czas."
Malownicze znów pochłonęło mnie bez reszty. Po lekturze powieści „Wymarzony dom” od razu i bez zastanowienia sięgnęłam po część drugą, aby dalej śledzić losy Madeleine i innych mieszkańców miasteczka. I przyznaję, że emocji mi nie zabrakło.
Tym razem w Sudety zawitała dawno niewidziana przyjaciółka Magdy. Poznały się w czasach studenckich, a potem ich drogi się rozeszły. A teraz, dosyć nagle i bez uprzedzenia Marta wraz z córeczką, psem i bagażami pojawia się na rynku w Malowniczem. Udaje jej się odnaleźć dawną przyjaciółkę, a zaskoczona, ale zawsze gotowa do pomocy Madeleine udziela jej gościny. Magda domyśla się, że nagły przyjazd koleżanki wcale nie jest bezzasadny i może ściągnąć na wszystkich kłopoty, mimo to pozwala Marcie na zachowanie prywatności. O swoim rodzinnym miasteczku przypomina sobie również Kacper – ojciec Julki, która kilka miesięcy wcześniej zawitała tu, w Sudety, w poszukiwaniu informacji o swoim rodzicu. Dodatkowo proces stworzenia rodziny zastępczej dla Marcysi i Ani również się komplikuje, w czym ma swój czynny udział nieżyczliwy mieszkaniec miasteczka. Na Madeleine spadają coraz to nowe kłopoty, do tego jej wymarzony dom nadal nie jest do końca wyremontowany, a niebawem musi przyjąć pod swój dach grupę przyjezdnych, których nie może pomieścić pensjonat Uroczysko…
Jak więc widzicie Malownicze wcale nie jest sennym i spokojnym miasteczkiem. Za sprawą mieszkańców i przyjezdnych, ich problemów i często skomplikowanej przeszłości w miasteczku tętni życie, a wydarzenia same zmuszają do kibicowania i trzymania kciuków. Uczynni bohaterowie służą swoją pomocą, zło i krzywda są wynagradzane ludzką dobrocią, a mądrość i rozsądek zawsze pokonują głupotę. To wszystko sprawia, że mieszkańcy mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość, która nie szczędzi im kolejnych niespodzianek.
Magdalena Kordel wybierając Malownicze na miejsce większości swoich powieści stworzyła w tym miasteczku swego rodzaju azyl. Wizyta w tym miejscu i zamieszkanie na jakiś czas z bohaterami przynosi radość, nastraja pozytywnie i pozwala naładować akumulatory na dalszą drogę przez życie. Dlatego bez względu na to czy macie już swoje miejsce na ziemi, czy nadal go poszukujecie, wybierzcie się do Malowniczego, gdzie w niejednym wymarzonym domu możecie spędzić naprawdę wymarzony czas.
Drugi tom ciepłej i dającej nadzieję sagi "Przystań śpiących wiatrów". Melania nie może dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Choć tłumaczy narzeczonego...
UZDRAWIAJĄCA SIŁA PRAWDZIWYCH UCZUĆ Babka Adela i Muszka niepokoją się nagłą nieobecnością Haliny. Adela postanawia wreszcie opowiedzieć najbliższym...