Zofia Wolant-Abramowicz, z zawodu tłumaczka, ma na koncie nieudane małżeństwo i córkę z tego związku. Kobieta wychodzi ponownie za mąż za mężczyznę będącym spełnieniem jej marzeń.
Sielanka jednak nie trwa długo, gdyż mąż nie do końca akceptuje pasierbicę i pomimo starań nie udaje mu się tego ukryć. Gdy córka Zofii kończy osiemnaście lat, ta postanawia zabrać ją w niezapomnianą podróż po Stanach Zjednoczonych. W wyprawę, która miała być przygodą tylko dla matki i córki, nieoczekiwanie wkracza Oliwer Prinz, przystojny młody kardiolog. Nie przeszkadza mu fakt, że Zofia jest od niego o dziesięć lat starsza i... jest mężatką.
Czy rzeczywiście życie zaczyna się po czterdziestce?
Czy drugie małżeństwa są bardziej udane od pierwszych?
Jak mocno można kochać dziecko i ile jest się w stanie dla niego poświęcić?
Jak silna jest potęga intuicji i czy powinniśmy jej bezgranicznie ufać?
Te i inne ważne pytania padają pomiędzy wierszami opowieści Anny H. Niemczynow. Autorka z właściwą sobie lekkością splata rozpięte między przeszłością a teraźniejszością ludzkie losy, portretując postaci po mistrzowsku.
Wydawnictwo: Luna
Data wydania: 2023-05-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 408
Była jak słońce - ściągała blaskiem, a potem patrzyła bijącym od siebie nadmiernym ciepłem.
Książka "Maleńka" autorstwa Anny H. Niemczynow to wyjątkowa opowieść o relacjach międzyludzkich, pełna emocji, wewnętrznych zmagań i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Historia ta dotyka wielu ważnych tematów, takich jak miłość, rodzicielstwo, relacje rodzinne, a także osobiste wybory i ich konsekwencje. Główna bohaterka, Zofia Wolant-Abramowicz, to czterdziestoletnia tłumaczka, która mimo życiowych sukcesów zawodowych, zmaga się z nieudanym pierwszym małżeństwem, a jej drugi związek, choć początkowo wydaje się być spełnieniem marzeń, również okazuje się pełen problemów.
Już na samym początku poznajemy Zofię jako kobietę pełną marzeń i nadziei, która, mimo trudnych doświadczeń, chce wierzyć w szczęśliwe zakończenia. Jej życie z pozoru układa się dobrze – ma cudowną córkę z pierwszego małżeństwa, Julkę, która jest dla niej całym światem. Zawodowo spełnia się jako tłumaczka, a jej drugi mąż, Leon, wydaje się być idealnym partnerem. Jednak szybko okazuje się, że pozory bywają mylące.
Niemczynow w mistrzowski sposób kreśli portret psychologiczny swojej bohaterki. Zofia to kobieta silna, ale zarazem krucha. Z jednej strony pełna miłości i oddania dla córki, z drugiej – zagubiona w relacji z Leonem, który nie akceptuje jej dziecka. Ta niezgodność w małżeństwie sprawia, że Zofia staje przed wieloma trudnymi wyborami. Leon, choć przystojny, bogaty i pozornie idealny, nie potrafi zaakceptować Julki, co tworzy napięcia w ich relacji i skłania Zofię do refleksji nad tym, co jest w jej życiu najważniejsze.
Jednym z kluczowych momentów w książce jest decyzja Zofii, by zabrać Julkę na wymarzoną podróż po Stanach Zjednoczonych z okazji jej osiemnastych urodzin. To podróż, która miała być chwilą tylko dla matki i córki, okazuje się jednak punktem zwrotnym w życiu obu bohaterek. Do ich wycieczki nieoczekiwanie dołącza Oliwer Prinz – przystojny, młody kardiolog, który mimo różnicy wieku i faktu, że Zofia jest mężatką, zaczyna darzyć ją uczuciem. Oliwer wprowadza do życia Zofii chaos, ale i nadzieję na coś nowego, coś, co mogłoby dać jej to, czego brakuje w jej małżeństwie.
Nie wszystkie godziny twojego życia muszą przynosić efekty.
Może zadbaj najpierw o subtelne tęsknoty swojego serca.
Złożoność fabuły "Maleńkiej" opiera się nie tylko na romansie i relacjach miłosnych, ale przede wszystkim na psychologii postaci. Niemczynow w sposób niezwykle subtelny i wnikliwy przedstawia emocje bohaterów, ich wewnętrzne konflikty i dylematy moralne. Czy Zofia, która tak wiele poświęciła dla swojej córki, będzie w stanie podjąć decyzje, które wpłyną na jej własne szczęście? Czy relacja z Oliwerem jest tylko chwilowym zauroczeniem, czy może szansą na nowe, lepsze życie?
Jednym z największych atutów tej książki jest umiejętność autorki, by wpleść w fabułę wiele ważnych pytań, które mogą skłonić czytelnika do refleksji nad własnym życiem. Czy życie naprawdę zaczyna się po czterdziestce? Czy drugie małżeństwo może być bardziej udane niż pierwsze? Jakie są granice miłości matki do dziecka i ile można poświęcić dla szczęścia najbliższych? Na te i wiele innych pytań Niemczynow odpowiada w sposób niezwykle poruszający i autentyczny.
Zofia to postać, której trudno nie polubić, mimo że jej decyzje czasami mogą irytować. Jest to jednak wynikiem jej złożoności emocjonalnej i bagażu doświadczeń, które wpłynęły na jej postrzeganie świata. Traumatyczne przeżycia z pierwszego małżeństwa, w którym doświadczyła agresji i alkoholizmu partnera, sprawiają, że jest ostrożna i nieufna wobec ludzi, a jednocześnie desperacko pragnie miłości i akceptacji. Ta wewnętrzna sprzeczność czyni ją postacią niezwykle ludzką, z którą wiele czytelniczek może się utożsamić. Relacja matki i córki jest centralnym motywem "Maleńkiej". Zofia i Julka mają silną więź, która jednak nie jest wolna od problemów. Zofia, jako samotna matka, musiała wielokrotnie podejmować trudne decyzje, by zapewnić córce wszystko, co najlepsze. Niemczynow doskonale oddaje dynamikę tej relacji – pełną miłości, ale i napięć, które wynikają z różnych etapów życia obu kobiet. Julka, wchodząca w dorosłość, staje się coraz bardziej niezależna, co dla Zofii, przyzwyczajonej do roli opiekunki, jest trudne do zaakceptowania. Ta przemiana w relacji matka-córka jest jednym z najbardziej wzruszających aspektów książki.
Warto również zwrócić uwagę na postać Oliwera – młodego kardiologa, który, choć z początku wydaje się być jedynie epizodycznym bohaterem, odgrywa kluczową rolę w życiu Zofii. Jego obecność wprowadza do fabuły element niepewności i emocjonalnego napięcia. Oliwer jest kimś, kto oferuje Zofii coś, czego nie otrzymuje od Leona – zrozumienie, zainteresowanie i autentyczną troskę. Jednak ich relacja budzi wiele moralnych dylematów – Zofia jest przecież mężatką, a Oliwer, mimo że jest młodszy, wydaje się bardziej dojrzały emocjonalnie od Leona. To napięcie między obowiązkiem a pragnieniem, lojalnością wobec męża a własnym szczęściem, jest jednym z najważniejszych motywów książki.
Była jak słońce - ściągała blaskiem, a potem patrzyła bijącym od siebie nadmiernym ciepłem.
Książka "Maleńka" to jednak nie tylko historia o miłości i związkach. To również opowieść o poszukiwaniu sensu życia, o zmaganiach z przeszłością i o odwadze, by podjąć trudne decyzje. Zofia musi zmierzyć się z własnymi lękami, zrozumieć, czego naprawdę chce od życia i jakie są jej priorytety. Autorka pokazuje, że każdy z nas ma w życiu momenty, w których musi dokonać wyboru – czy iść dalej utartą ścieżką, czy odważyć się na zmianę, która może przynieść szczęście, ale też wiąże się z ryzykiem. Zakończenie książki z pewnością zaskoczy wielu czytelników. Niemczynow zgrabnie buduje napięcie, prowadząc fabułę w kierunku, którego trudno się spodziewać. Choć wiele osób może odczuwać smutek i żal, to jednak jest to zakończenie, które skłania do refleksji i pozostawia czytelnika z ważnymi pytaniami o życie, miłość i relacje międzyludzkie.
Styl pisarski Anny H. Niemczynow zasługuje na szczególne wyróżnienie. Autorka pisze lekko, ale jednocześnie z głębokim zrozumieniem ludzkich emocji i złożoności relacji międzyludzkich. Jej opisy są plastyczne, a dialogi autentyczne, co sprawia, że książka wciąga od pierwszych stron. Czytelnik ma wrażenie, że towarzyszy bohaterom w ich codziennych zmaganiach, odczuwa ich radości i smutki, a każda decyzja Zofii wydaje się być bliska i zrozumiała.
Podsumowując:
"Maleńka" to książka, która z pewnością zostanie w pamięci czytelników na długo po jej zakończeniu. To nie tylko opowieść o miłości, ale przede wszystkim o ludzkich słabościach, wyborach i konsekwencjach, jakie te wybory za sobą niosą. Anna H. Niemczynow stworzyła powieść, która skłania do refleksji, porusza serce i zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem. Polecam po nią samemu sięgnąć.
"Maleńka, maleńka, moja maleńka córeńka - szeptała Zofia. - Tak bardzo Cię kocham, że aż brakuje mi tchu. Tak bardzo chciałabym widzieć jak dorastasz, jak stajesz się niezależna, jak rodzisz dzieci, a ja staję się babcią."
Jak to się dzieje, że ścieżki w naszym życiu tak bardzo się gmatwają? Mamy konkretne plany i pragnienia, i robimy wszystko co w naszej mocy, by je zrealizować. Niestety po drodze coś idzie nie tak, bo nagle znajdujemy się w miejscu w którym wcale nie chcieliśmy być, robimy rzeczy, o które w ogóle byśmy się nie podejrzewali... czy to świadczy o tym, że jesteśmy złymi ludźmi? A może po prostu naciski z zewnątrz i nasze próby dostosowania się do otoczenia przynoszą odwrotny do zamierzonego skutek?
Zofia Wolant-Abramowicz jest przykładną żoną i matką. Mieszka w pięknym domu z mężem, którego pozazdroszczą jej wszystkie kobiety. Niestety Leon zdaje się być tego w pełni świadomym i szczodrze rozdaje uśmiechy swoim adoratorkom. Nie, ten mężczyzna nie zdradza, gdyż to nie leży w jego naturze, ale ignorowanie swojej małżonki i kokietowanie w tym czasie innych pań - już tak. Z pozoru szczęśliwe małżeństwo pierze swoje brudy za zamkniętymi drzwiami, a nieporozumienie między małżonkami zdaje się narastać z dnia na dzień. W miarę rozwoju akcji na jaw wychodzą też inne konflikty. Czy trwanie w takim związku jest możliwe, a może należałoby zapytać - właściwe?
"Maleńka" to niezwykle złożona powieść, w której mamy do czynienia z wieloma różnymi kwestiami. Z początku widzimy konflikt między Zofią i Leonem, zaś z biegiem czasu odkrywamy towarzyszące mu okoliczności: dostrzegamy czego był powodem oraz jakie efekty pociągnął za sobą. Obserwujemy metamorfozę głównych bohaterów, którzy zdają się podążać w przeciwległych kierunkach.
Czy dane im będzie spotkać się gdzieś pośrodku, a jeśli tak, to jak będzie to wyglądać?
"Maleńka" to moje pierwsze spotkanie z piórem Anny H. Niemczynow i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Choć do tej pory nie udało mi się przeczytać żadnej książki autorki, to z ogromnym zaangażowaniem śledzę jej media społecznościowe. Właśnie dzięki temu jestem w stanie zauważyć uderzające podobieństwo przeżyć Zofii do tych, które miały miejsce w rzeczywistym życiu pisarki. Z tekstu wyłania się obraz przesympatycznej kobiety, niby Ani, a jednak nie Ani. Choć zdaję sobie sprawę, że uwieczniona na kartach książki historia jest fikcją, zaczełam się zastanawiać nad jej granicami. W którym momencie to prawda wychodzi na prowadzenie?
Anna H. Niemczynow to osoba publiczna znana z afirmacji życia i postępowania w zgodzie ze sobą. Takie też przesłanie przyświeca "Maleńkiej". Na przykładzie Zofii widzimy możliwe skutki życia w sprzeczności z własnym ja i tłamszenia swoich potrzeb. Autorka przestrzega nas też przed brakiem komunikacji w związku, które może mieć katastrofalne konsekwencje. Tak naprawdę, gdyby relacje Zofii i Leona były inne, zakończenie tej historii miałoby też zupełnie inny charakter.
Właśnie. Zakończenie.
Zupełnie niespodziewane! Po prostu brakuje mi słów, które mogłyby oddać moje emocje. Nie chciałabym Wam tu zdradzać zbyt wiele, więc napiszę tylko, że nie wpadłabym na nie w najśmielszych snach! Dzięki niemu ta historia ma charakter jeszcze bardziej zbliżony do prawdziwego życia, które przecież zaskakuje nas w najmniej spodziewanym momencie i to niekoniecznie w pozytywny sposób.
"Maleńka" to wyjątkowa powieść, która skłania nas do refleksji nad własnym życiem, zmusza do przemyślenia pewnych kwestii, na które często nie zwracamy uwagi, a które kształtują nasze życie. Tak naprawdę, to w głownej mierze właśnie od nas zależy jak będzie ono wyglądało.
Moja ocena 9/10.
"Maleńka" to historia, która nie pozostawia czytelnika bez refleksji, historia, która wywołuje skrajne emocje, poraża szczerością i prozą życia.
Czterdziestoletnia Zofia, tłumaczka, matka, żona dotarła do takiego etapu, w którym zaczyna analizować swoje życie. A jest w nim pełno złych doświadczeń i bólu, który kumulował się w niej przez lata. Niespodziewana diagnoza jeszcze bardziej pogłębia tę refleksję. To, w czym tkwi teraz, nie jest tym, czego pragnie, nie jest tym, o czym marzyła dla siebie i swojej ukochanej córki. Złe doświadczenia, skumulowane traumy narastają, a nagromadzone przez lata muszą w końcu znaleźć ujście.
Jej z pozoru idealny mąż okazuje się zupełnie innym człowiekiem, ma wady, które ją mierżą, a to coraz bardziej zaczyna jej przeszkadzać.
Autorce udało się wykreować postać do bólu autentyczną. Zofa nie jest ideałem, "smutną, skrzywdzoną i nieszczęśliwą księżniczką", owszem wzbudza współczucie, ale potrafi i mocno zirytować.
Nieprzepracowane traumy wpływają na relacje z bliskimi.
Zofia popełnia błędy, miałam wrażenie, że stawia granice, ale nie zawsze respektuje granice innych. Zbyt mocno żądzą nią uczucia i emocje, nie szuka porozumienia, a w jej związku brak partnerstwa. Ma za sobą trudne małżeństwo, z którego wyszła z ranami, ale i z ukochanym dzieckiem.
Drugie małżeństwo tylko pozornie jest szczęśliwe, dużo tam rys i pęknięć, niedopowiedzeń i niedogadań.
Autorka chciała ukazać niezwykłą relację między matką i córką. Więź silną i nierozerwalną. W jej w drugim związku najbardziej boli ją brak akceptacji jej obecnego męża dla jej córki.
Zofia to kobieta, która desperacko pragnie miłości. Miłość jest dla niej, jak powietrze, bez niej się dusi, jest jej spragniona, stęskniona, to pragnienie przysłania jej inne aspekty życia.
Niekiedy emocje Zofii przytłaczają czytelnika, dopiero druga część powieści trochę uwalnia z tego napięcia, ale zakończenie znów ściska z podwójną siłą.
Podróż Zofi z córką do Stanów Zjednoczonych to moja ulubiona część powieści.
Jest to mini przewodnik po najpopularniejszych i najatrakcyjniejszych miejscach.
Ta podróż ma być czasem dla matki i córki. Emocje, które gromadziły się w bohaterce zostają uwolnione, co oczywiście, nie oznacza, że nie buzują.
Córka Zofii to chyba najdojrzalsza osoba w tej plejadzie bohaterów.
Nie raz ludzie cię zaskoczą. Autorka stosuje te zaskoczenia kreując swoich bahaterów tak, że jedni cię zaskoczą chęcią zmiany, inni mocno rozczarują - jak w życiu.
Zakończenie powala, dla mnie w pewnym momencie było trochę za wiele tego emocjonalnego rollercoastera.
Anna H. Niemczynow serwuje historię; w której, aż gotuje się od emocji.
To bardzo kobieca powieść, niosąca przesłania i drogowskazy, trzeba je tylko odszukać, zinterpretować i znaleźć coś dla siebie.
Zofia Wolant-Abramowicz to czterdziestoletnia kobieta, której życie nie oszczędza. Ma za sobą nieudane małżeństwo, z którego ma córkę Julkę, kocha ją nad życie. Jej pierwszy mąż był alkoholikiem, dlatego wiedziała, że jeżeli ułoży sobie życie na nowo to bez alkoholu i aby jej kolejny partner zaakceptował jej córkę. No cóż.. Życie płata różne figle.
Wydawać by się mogło, że ma wszystko, dom, majętne życie, męża, który wydaje się być ideałem i córkę, która za niedługo przekroczy próg dorosłości. No niestety, to dla drugiego męża zostawiła Polskę i wyjechała do Niemiec. To właśnie Leon nie akceptuje Julki, ubliża jej przy każdej okazji i to właśnie on sięga do kieliszka i nie liczy się ze zdaniem żony. A jej za każdym razem krwawi serce.
„Gdyby nie doświadczenia z wczoraj, dziś nie mielibyśmy tej mądrości”
Postanawia zrobić coś dla córki Julii i dla siebie. Opłaca wycieczkę do Stanów Zjednoczonych. Ma to być wyłącznie czas dla nich. Chce wynagrodzić jej wszelkie krzywdy, które przyszło jej odebrać od Leona. Podróż ma trwać dwa tygodnie. Przeznacza na ten wyjazd swoje oszczędności, ale chce poczuć wolność. W podróży uczestniczy również Oliwier Prinz, któremu w oko wpada Zofia. Jak potoczą się ich losy bohaterów? Czy Zofia postawi wszystko na jedną kartę?
Zofia wróci z niemałym bagażem doświadczeń. Życie jej nie oszczędza pod żadnym pozorem. Na każdym kroku mam wrażenie, że życie z niej drwi. Bo ileż jeszcze będzie w stanie udźwignąć złych doświadczeń w swoim życiu?
„Nie zamykaj serca na miłość. Nigdy, przenigdy. Tylko ona tak naprawdę się liczy. Miłość jest w tobie, znajdź ją, kochaj i rozsiewaj na ludzi.”
„Maleńka” to historia, która może przytrafić się każdemu z nas. Nie zawsze nasze wybory okazują się strzałem w dziesiątkę, a ich konsekwencje będzie nieść na swych barkach do końca naszego życia. Zofia chciała jedynie akceptacji ze strony Leona względem Julii, na niczym innym jej aż tak bardzo nie zależało. I choć go kochała, to cierpiała. Julia była jej maleńką córeczką, którą kochała ponad wszystko.
„Kiedy mnie przy tobie fizycznie nie będzie, mniej pewność, że kocham cię do szaleństwa, a mój duch unosi się nad twoją głową.”
Mądra, pełna pięknego słowa powieść. Autorka ma niezwykły dar do przekazywania historii swoich bohaterów. Utożsamia swoich czytelników na wrażliwość i umiejętność zjednoczenia się z postaciami, które stworzyła. Choć lektura nie jest „lekka” to serdecznie polecam.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, czytałam kilka książek Ani i każda bardzo mi się podobała i wywołała we mnie lawinę emocji, dlatego kiedy tylko widzę nową propozycją literacką od autorki wiem, że będę musiała po nią sięgnąć. Tak również było w przypadku książki "Maleńka", która zainteresowała mnie swoim opisem i urzekła piękną szatą graficzną. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że historię zawartą na kartach tej powieści czyta się niesamowicie szybko, ja pochłonęłam ją w jeden wieczór, a tak naprawdę to zarwałam dla niej kawałek nocki, bo po prostu nie mogłam się oderwać od losów Zofii. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i bardzo dobrze poprowadzona, a bohaterowie świetnie wykreowani. To postaci bardzo prawdziwie, które tak jak my popełniają błędy, borykają się z problemami dnia codziennego oraz postępują pod wpływem emocji, chwili dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy. Zarówno Zofia jak i jej córka - Julia od pierwszych stron zaskarbiły sobie moją sympatię, mentalnie je wspierałam i chciałam dla nich jak najlepiej, a uwierzcie, że los nie oszczędzał Zofii. Akcja powieści toczy się swoim niespiesznym rytmem, co w przypadku tej książki bardzo mi się podobało, mogłam lepiej przyjrzeć się relacjom panującym między bohaterami, które okazały się bardziej skomplikowane niż myślałam na początku. Pisarka na niesamowitą zdolność przelewania wszelkich odczuć na papier i w przypadku tej powieści naprawdę to widać i czuć. Tutaj emocje wylewają się z każdej przeczytanej strony, a ja chłonęłam je całą sobą. Nie spodziewałam się aż tak potężnego ładunku emocjonalnego. "Maleńka" to dojrzała, poruszająca i wartościowa historia, pełna życiowych mądrości, doświadczeń i prawd. Historia Zofii poruszyła mnie do głębi i pozwoliła spojrzeć z zupełnie innej perspektywy na niektóre kwestie oraz zastanowić się nad własnym życiem i wyborami jakich dokonuję każdego dnia. Cudownie spędziłam czas z tą książką i czekam już na kolejne powieści spod pióra autorki. Polecam!
Czasami jedno potknięcie w życiu nie oznacza, że teraz już będzie dobrze, przekonała się o tym znakomicie Zofia Wolant-Abramowicz, która po nieudanym małżeństwie postanowiła spróbować jeszcze raz, niestety również i ta relacja przyniosła jej wiele rozczarowań.
Jestem pod wrażeniem tego, jak jedna historia może kryć w sobie aż tyle różnych emocji i tyle wątków, które sprawiają, że większość czytelników odnajduje siebie w niektórych z nich. Patrząc z boku, mąż Zofii był idealnym mężczyzną, przystojny, bogaty, kochający rodzinę, oddany, elokwentny i można by tak pewnie jeszcze wymieniać długo, z tego też powodu Zofia nie miała komu się pożalić, bo każdy uważał go za ideał, a w domu pokazywał inną twarz. Przez wiele lat Zofia tłumiła swoje emocje i szukała winy w sobie pewnie jak wiele innych kobiet, zapłonem do zmiany życia była druzgocąca diagnoza. Kiedy kobieta pomyślała, że niedługo może umrzeć, rzuciła wszystko i razem z córką udały się na wycieczkę po Stanach Zjednoczonych, tam zachwycając się życiem i miłością do swojej córki, doszła do wniosku, że jest gotowa na zmiany.
Autorka świetnie odnajduje się w problemach współczesnych kobiet, obnaża ich tajemne życie i uświadamia je, że można znaleźć rozwiązanie nawet bardzo trudnych sytuacji, tylko samemu trzeba być na to gotowym. Bohaterka postanowiła zmienić swoje życie dopiero wtedy, kiedy dowiedziała się, że może je stracić, niestety zachłysnęła się za bardzo wolnością i nawet za tą chwilę zapomnienia przyszło jej słono zapłacić.
Jednym z ważniejszych elementów książki jest zakończenie, to ono sprawia, że dana historia zapisuje się w naszych głowach na długo lub nawet na zawsze. Tutaj zakończenie było druzgocące, takie, które sprawiło, że łzy z moich oczu popłynęły od razu, a z emocji musiałam przestać na chwilę czytać, tego się nie spodziewałam i jestem pewna, że długo tej książki nie zapomnę.
Kolejny raz mam zaszczyt opowiedzieć Wam o książce jednej z moich ulubionych autorek oraz mojej imienniczki, którą podziwiam całym sercem, a mowa o Annie H. Niemczynow. Staram się każdej recenzji napisać, że książki autorki to według mnie taki przewodnik dla każdej kobiety (bez względu na wiek), ale i dla mężczyzn (żeby może lepiej zrozumieć kobiecy umysł, ale i dla innych prywatnych spraw). Dzisiejsza recenzja dotyczy książki „Maleńka” którą pokochałam całym sercem. Nie ma chyba książki Ani która nie poruszyła mojego serca. Opisów książki jest pełno w internecie, więc kochani zachęcam do przeczytania, bo wtedy dowiecie się wstępnie, z czym przyjdzie się „zmagać”. Napisałam zmagać, bo wśród osób, które wezmą tę pozycję w dłonie mogą wrócić to przeżyć z przeszłości, które nie są godne naśladowania lub o których wstyd mówić.
Tym, co do mnie przemawia za książkami autorki to jest to, że czerpie inspiracje ze swojego życia, z przygód, których doświadcza, błędy, jakie popełnia oraz sukcesy, jakie zdobywa. Każda książka jest 100% autentyczna a to dlatego, że widzę jakąś cząstkę siebie, widzę kawałek swojej drogi, jaką przeszłam i przechodzę, a o jakich drogach jeszcze nie słyszałam/widziałam, lecz mogę mieć je na uwadze. „Maleńka” to książka o kobiecie, która w wieku 40 lat stoi na rozstaju drogi, która zmaga się z wieloma przeciwnościami losu, lecz, czy odnajdzie w tym wszystkim siebie? Rodzinę a co najważniejsze, ile będzie w stanie poświęcić dla córki, którą kocha najbardziej na świecie. Ile jest osób, które są w związkach, w których „miesiąc miodowy” jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a pękł, jak bańka mydlana? Ile jest osób, które mając dziecko tworzą nowy dom z nowym partnerem, który nie akceptuje naszego dziecka? Ile jest osób, które bez względu na to jakby się starały to natrafiają na barykadę w postaci pogorszenia się relacji w związku? Co najważniejsze według mnie, ile jest osób, które przez byłych, jak i obecnych partnerów mają niską samoocenę? I na koniec (choć mogłabym wymieniać jeszcze kilkaset takich pytań), jak bardzo traumy z dzieciństwa, jakich doświadczyłyśmy ze strony rodzica mogą wpłynąć na dzisiejszą mnie?!
Książka pokazała mi, żebym dbała o każdy dzień, jaki jest mi dany do tego, żeby kochać i być kochaną, żeby nie marnować czasu na to, co było, lecz skupić się na tym, co jest, zawalczyć o godność osobistą i uczuciową, oderwać się od toksycznych ludzi, których miało się za przyjaciół, tylko dlatego, że mówili mi to, co myśleli, że jest mi potrzebne do życia, celebrować każdą sekundę z moją rodziną, a tym bardziej pokazać własnej córce, że jest kimś najważniejszym na tym świecie i tylko od niej zależy, jaką drogę wybierze i zapewnić, że zawsze, ale to zawsze będę ją wspierać. Kto powiedział, że po 40 już nic na nas nie czeka? Kto powiedział, że kobieta powinna szanować męża bez względu na to, jaki jest dla nas? Kto powiedział, że kobieta powinna poświęcić się pielęgnowaniu domu i całego tego ogniska.
Książka zdecydowanie zasługuje na to, żeby zarwać noc, podarować naszej córce, ale i synowi, koleżance, partnerce czy komu chcecie, ponieważ może pomóc zrozumieć kilka takich spraw życiowych, jakim jest szacunek i empatia do drugiego człowieka, to że w związku jesteśmy oboje nie tylko ja, to że po 40, jak i 50-ce można realizować marzenia itd.
Gratuluję autorce kolejnej fantastyczniej książki i z całą pewnością mogę napisać, że kiedyś podaruje własnemu dziecku.
Kolejna niespodzianka to taka, że w aplikacji Empik Go możecie odsłuchać książkę w wersji audio lub przeczytać w wersji ebook. Zabierzcie ją ze sobą w podróż, na plaże, na rower czy bezsenną noc.
"Maleńka" to powieść bardzo wzruszająca i zmuszająca do refleksji nad swoim życiem.
Poznajemy Zofię, tłumaczkę literatury, która mieszka z córką i mężem w Niemczech. Kobieta ma za sobą nieudane pierwsze małżeństwo i teraz jest żoną przystojnego architekta Leona Abramowicza. Mężczyzna według innych ludzi uchodzi za ideał. Ich małżeństwo wydaje się bajkowe, a oni wydają się rodzinką jak z obrazka. Jednak Zofia ma za sobą nieprzepracowane traumy z przeszłości i w jej domu są bardzo napięte relacje rodzinne, a atmosferę panującą między małżonkami można kroić nożem. Okazuje się też, że Leon nieakceptuje swojej pasierbicy. Życie na emigracji nie jest łatwe dla Zofii, a ona marzyła tylko o pełnej rodzinie dla swojej córki i domu pełnym miłości. Gdy Julia kończy osiemnaście lat Zofia proponuje córce jako prezent urodzinowy wspólną podróż po Stanach Zjednoczonych. Matkę i córkę czeka niezapomniana przygoda. A co stanie się, gdy w życiu Zofii stanie na drodze młody i przystojny kardiolog Oliwer Prinz?
Jeśli jesteście ciekawi, co wydarzy się na wakacyjnym wyjeździe matki i córki to przeczytajcie tę książkę. Gwarantuję Wam, że nie pożałujecie ani chwili z tą książką.
Genialna fabuła i ciekawie wykreowani bohaterowie. Uwielbiam czytać takie mądre i wartościowe powieści. Autorka tą historią pokazuje nam z czym wiążą się nieprzepracowane traumy z przeszłości. Poznajemy ogromną miłość matczyną, która powoduje kryzys małżeński. Przekonacie się jak ważne w budowaniu relacji i bliskości są szczerość i rozmowa. Autorka zabiera nas w piękną podróż po Stanach Zjednoczonych, a jednocześnie pomiędzy kartkami tej książki przemyca ważne tematy oraz mądre słowa. Czytając tę książkę śledziłam losy bohaterki i przeżywałam jej emocje. Autorka zmusza czytelnika do przemyśleń i refleksji nad życiem. Każdy popełnia błędy, a jego doświadczenia życiowe to indywidualna sprawa. Autorka napisała książkę z przesłaniem, by nie oceniać cudzych motywacji. Nie krzywdźcie innych nie znając ich historii. Przekonacie się też, że warto żyć tu i teraz, bo powtórki nie będzie. Dopóki żyjemy możemy wszystko. Zakończenie powieści rozwaliło mnie emocjonalnie i pojawiły się łzy.
Jestem zachwycona i czekam na kolejne powieści spod pióra autorki.
Polecam!
BRUNETTE BOOKS
“Człowiek żyje tylko raz, tylko w swoim ciele i swoim umyśle”.
Zofia Wolant-Abramowicz ma czterdzieści lat, prawie dorosłą córkę z pierwszego, nieudanego małżeństwa, jest tłumaczem. Od paru lat jest żoną człowieka, który wydawał się być spełnieniem jej wszystkich marzeń. Jednak rzeczywistość, codzienność z Leonem nie do końca okazała się taka, jak by tego chciała. Zofię bardzo boli brak akceptacji męża jej ukochanej córeczki. Jakby tego mało, mąż wyraźnie ją ignoruje zwłaszcza w towarzystwie, bywa nieprzyjemny, lekceważy ją. Kobieta coraz trudniej to znosi. Osiemnaste urodziny córki stają się powodem by matka i córka razem wyruszyły w wymarzoną podróż po Stanach Zjednoczonych. Podczas wycieczki poznają Oliwiera, młodego, przystojnego kardiologa, który coraz mocniej wydaje się być zafascynowany Zosią.
Czy ta podróż zmieni coś w życiu Zosi? A może stanie się początkiem czegoś nowego? Moje kolejne bardzo udane spotkanie z twórczością autorki. Akcja powieści toczy się swoim rytmem i intryguje. Fabuła ciekawie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, niesie ogromne, sprzeczne emocje. Pani Ania czaruje słowem, naturalnie przekazuje życiowe prawdy, piękny, lekki, płynny, subtelny styl powodował ogromną przyjemność z czytania. Smutek miesza się z radością, choć tego pierwszego jest zdecydowanie więcej. Bohaterowie wyraźnie ukazani, to zwykli ludzie, jakich mijamy w naszej codzienności. Każdy jest inny, autentyczny, nietuzinkowy, paleta przeróżnych osobowości. Zosia wzbudzała we mnie mieszane odczucia, nie do końca potrafiłam ją zrozumieć. To ciepła, serdeczna, mądra kobieta, która przez całe życie dobro innych przedkładała na własne. Jej marzenia, pragnienia zawsze były mniej ważne. Jednak ile można? Ile trzeba poświęcić i w imię czego? Leona nie polubiłam, to egoista i manipulator zapatrzony w siebie. Gdy grunt pod nogami zaczyna mu się chwiać, wtedy zaczyna dostrzegać, jak bardzo krzywdził najbliższe osoby. Czy jednak nie będzie za późno?
Nietuzinkowa, urokliwa opowieść, która motywuje do zmian. Autorka porusza szereg trudnych, złożonych problemów. Ukazuje jak bardzo nieprzepracowane traumy z przeszłości, mają wpływ na teraźniejszość. Pokomplikowane relacje małżeńskie, umiejętnie stwarzane pozory, stawianie innych przed sobą. Potrzeba wybaczenia, by móc z czystą kartą i spokojną głową ruszyć do przodu. Kruchość i ulotność życia, zwykła codzienność, tęsknoty, pragnienia. Trudne wybory i ich konsekwencje. Wzajemne zależności i oczekiwania wobec innych. Bezwarunkowa miłość do dziecka. Pozytywne nastawienie wobec świata i innych, każda z nas kobiet jest ważna, nie dla innych, ale dla siebie.
Mądra, wnikliwa, poruszająca, bardzo życiowa, dojrzała opowieść napisana ku przestrodze. Ukazuje jak ważna w życiu każdego z nas, jest umiejętność przebaczania. Daje do myślenia, zmusza do refleksji. Z całego serca polecam.
MALEŃKA to powieść o nieprzepracowanych traumach z przeszłości, o kłopotach małżeńskich, ale też o akceptacji siebie, trudnych wyborach i o odnalezieniu szczęścia.
Trochę się obawiałam tej książki, bo czytałam różne opinie na jej temat. Jednych zachwycała, drugich trochę mniej, a do której grupy ja należę? Całe szczęście do tej pierwszej .
Anna H. Niemczynow ma niesamowity talent do pisania powieść życiowych i do tworzenia bohaterów, z którymi możemy się identyfikować. Jej postacie nie są krystaliczne, tylko takie z wadami, dzięki czemu stają się prawdziwsze. Również problemy, które porusza autorka w powieściach nie odbiegają od realnego życia. Tak było i w tym przypadku.
Autorka tworzyła historię, od której nie mogłam się oderwać, chociaż przepełniła ją cierpieniem głównej bohaterki Zofii, książka nie przytłacza złymi emocjami, tylko skłania do refleksji.
Owszem, dużo tu przemyśleń Zofii, co sprawia, że fabuła momentami jest przegadana, ale akurat w tej historii musiała być taka. Aby w pełni zrozumieć poczynania kobiety, z czym się zmagała i jakie emocje nią targały.
W całej historii Zofii odnalazłam wiele wspólnego ze mną, dlatego powieść na długo zostanie w moim sercu . A to zakończenie? Szok! Ze zdumienia szeroko otwierałam oczy.
Anna H. Niemczynow zaczarowała mnie swoimi wcześniejszymi książkami, a dokładnie tymi, które oczywiście czytałam. Przepadłam w tej emocjonalności, pięknych historiach, barwnych postaciach.
Tym razem przeniosłam się do życia Zofii. To kobieta zbliżająca się do 40-tki. Ma za sobą nieudane małżeństwo, a w momencie gdy ją poznałam dochodziła do wniosku, że jej obecny związek pozostawia, delikatnie mówiąc, sporo do życzenia. Z pozoru idealny mąż jest dla niej powodem nieustannych frustracji. Postanawia skorzystać ze swoich oszczędności i wyjeżdża z córką w podróż do Stanów Zjednoczonych, tym samym spełnia jej marzenie na 18-te urodziny.
Trudna to była lektura, nieprzepracowane traumy z przeszłości bohaterki kładły się cieniem na życie nie tylko jej, ale również jej bliskich. Miałam nieustanne wrażenie, że większość sytuacji, które szarpały emocjonalnie Zofią, była jej projekcją. Patrzyła na świat przez bardzo ciemne okulary, nie dostrzegała tego co dobre, a podbijała w sobie to co było złe. Towarzyszyło jej nieustanne poczucie krzywdy. Zdumiewała mnie ta niechęć do każdego słowa męża i jednoczesne łykanie jak czapla wszystkiego co wypływało z ust Oliwiera. Nasuwało mi się tu powiedzenie, że u sąsiada zawsze trawa bardziej zielona. Nie potrafiłam zrozumieć tego, że nie dostrzega iż jeśli wszystko według ciebie dzieje się źle to pora przyjrzeć się sobie. Wściekałam się patrząc jak pielęgnuje swoje poczucie krzywdy i wiecznie użala się nad samą sobą. Tym samym budziła we mnie ogromne emocje.
Do tego relacja z jej córką. Gdyby nie to, że była mowa o 18-tych urodzinach tejże drugoplanowej bohaterki, to byłabym pewna, że chodzi o kilkuletnią dziewczynkę. Zofia, która emocjonalnie sama pozostała dzieckiem, dokładnie tak traktowała tą dorastającą kobietę. Osłoniła ją kloszem i miłością, a jednocześnie uwięziła w dzieciństwie.
Książka niewątpliwie wzbudziła we mnie wiele emocji, ale nie koniecznie takich na jakie liczyłam. Nie potrafię jej ocenić gwiazdkami. Dlaczego? Ponieważ z jednej strony jest niewątpliwie doskonałe pióro Autorki, a z drugiej? Niedosyt w przedstawieniu postaci męża, być może zamierzony, ale był on dość ważną postacią w tej książce. Dziwny zabieg z Oliwierem, który z kulturalnego adoratora staje się wręcz psychopatą, a jednocześnie osobą w depresji, coś mi tu zgrzyta. Do tego sama Zofia, która jest niby wycofana, stonowana, a jednocześnie rzuca przedmiotami. Może to dlatego, że nie widzi jej wtedy nikt poza domownikami, a utrzymywanie pozorów przed ludźmi, według moich odczuć było dla niej ważne.
Podsumowując, nie polubiłam się z tą historią, ale dała mi sporo emocji.
Wiedziałam, że powieść "Maleńka", Anny H Niemczynow będzie ciekawa, Pani Ania innych przecież nie pisze, ale nie przewidziałam, że wbije mnie w fotel i wyrwie z papci. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie takich zawirowań.
Początkowo bohaterka mnie denerwowała, wiecznie w pretensjach, jednak przyszło opamiętanie, kto dał mi prawo oceniania, kim jestem, by móc dyktować innym, jak mają żyć. Chcesz zmienić świat rozpocznij od człowieka w lustrze.
Nie chcę napisać, że Autorka pięknie opisała miłość matki i córki; nakreśliła rzeczywisty obraz relacji rodzic – dziecko. Nawet trudno pojąć mi, że mogłoby być inaczej, wiem niestety, że bywa, i boleję nad kobietami, które nie potrafią lub nie chcą kochać swojego maleństwa, bez względu na jego wiek.
Mamy tu także przestrogę przed czynami, jak i przed ludźmi „nie wszystko złoto co się świeci”, każdy nasz czyn pociągnie za sobą konsekwencje, nieodwracalność popełnionego, chociaż niezamierzonego błędu, który w chwili popełniania nie jest postrzegany jako pomyłka. Zamykanie oczu na prawdę nie odmieni losu, nie spowoduje, że problem zniknie; Zofia nie chciała stawić mu czoła, rozwiązać i zawalczyć. Uciekała i histeryzowała, dawne animozje łączące z ex, przerzucając na obecnego partnera. Wszyscy nosimy demony przeszłości, zwalczanie ich jest trudne, a popadanie w kłopoty i podejmowanie złych decyzji, proste.
Wspaniała, chwilami sentymentalna opowieść o ludziach wplątanych w ciąg incydentów, które sumują się w całość życia. Wzloty i upadki uczuć, traumatyczne wspomnienia, emocje targające bohaterami i całkowita radość z życia, posiadania tego tu i teraz. Śmiechu, łez, radości i bólu; uwielbiam książki pani Ani za dogłębne wejrzenie w siebie, za to, że nie idzie na łatwiznę w rozwiązaniach, że zmusza do przemyśleń, do uderzenia się w pierś i otwarcia na potrzeby innych.
Dziękuję.
epikgo #audiobook #ebook
Zofia ma za sobą nieudane małżeństwo z mężczyzną, który nadużywał nie tylko alkoholu, ale również przemocy. Była jednak na tyle silna, że odeszła od niego zabierając ich córeczkę. To było wiele lat temu i chociaż ponownie wyszła za mąż, nie zapomniała o tym, co wtedy przeżyła. Niestety znacząco wpływa to na jej związek z obecnym mężem Leonem. Kobieta nie toleruje alkoholu, a każda, nawet najmniejsza ilość wypitego go przez jej obecnego partnera, jest dla niej problemem. Początki jej związku z Leonem wspomina wspaniale, lecz teraz czuje, że nie jest tak, jak być powinno, jakby chciała, aby było. Ona wolałaby spędzać czas tylko z nim, on woli gdzieś wychodzić. Nawet walentynki, zamiast spędzić we dwoje, spędzają z dwiema innymi parami. Na dodatek to nie jedyny problem. Zofia widzi, że Leon nie akceptuje jej córki, ciągle ją poucza, a wszelkie próby zmienienia tego, kończą się, nie tak jak powinny.
Pewnego dnia, kobieta postanawia, że z okazji 18 urodzin córki wybiorą się we wspólną podróż. Tylko ona, Julka i Stany Zjednoczone – taki był plan, jednak życie go trochę zweryfikowało. W życiu Zofii pojawia się pewien kardiolog. Mężczyzna jest od niej o dziesięć lat młodszy, a między nimi zaczyna się rodzić coś, co wcale nie powinno. Co takiego? Jak potoczy się ta znajomość? Co z małżeństwem Zofii i Leona? Jak uda się podróż po Stanach Zjednoczonych? Czy życie Zofii będzie w końcu takie, o jakim zawsze marzyła? Czy odnajdzie swoje szczęście?
Historia, jaką znalazłam w książce, nie należała do łatwych i słodkich, a wręcz przeciwnie. Autorka poruszyła wiele niełatwych tematów, a przemyślenia głównej bohaterki potrafiły sprawić, że miałam świeczki w oczach. Brak zrozumienia, brak akceptacji, samotność, strach, ból, traumatyczna przeszłość, nadopiekuńczość – to tylko część tego, co w niej znajdziemy.
Dla mnie to nie była lektura na jedno podejście, a wszystko przez emocje, jakie towarzyszyły podczas czytania. Wymagała ode mnie zatrzymania się, przemyślenia, zastanowienia się nad tym, o czym czytamy. Natomiast zakończenie sprawiło, że długo nie mogłam się pozbierać.
Główną bohaterką jest Zofia. To kobieta po przejściach, nieudanym małżeństwie z mężczyzną, który znacząco nadużywał alkoholu. Poznajemy ją, kiedy tamten czas ma dawno za sobą, ponownie wyszła za mąż, jednak czuje, że między nią a Leonem dzieje się coraz gorzej. To bohaterka, którą nie jestem w stanie jednoznacznie określić. Czasem jej zachowanie nie do końca mi się podobało, czasem reagowała zbyt impulsywnie, jednak z drugiej strony, poznając jej historię, jestem w stanie zrozumieć jej strach.
„Maleńka” to nie kolejny, lekki romans, o którym zapomina się niedługo po przeczytaniu. To książka, która wymaga od czytelnika przemyślenia, zrozumienia, skupienia podczas czytania. Według mnie warto ją poznać bliżej i polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Zastanawiałam się na tytułem tej książki-odkrycie tożsamości maleńkiej ogromnie mnie zaskoczyło,ponieważ w złym kierunku zinterpretowalam jej znaczenie😉
Historia otrzymana w tej powieści porusza bardzo wiele tematów ważnych w życiu:relacje w związku,macierzyństwa,akceptacji,dbania o najbliższe osoby,traumy dzieciństwa,nieudanego małżeństwa,nowego zawiązku z zaakceptowania dziecka partnera,zazdrość o dziecko,brak zrozumienia,zazdrość,poczucie gorszości,przebaczenia,zdradę oraz zrozumienie co w życiu jest najważniejsze i co powinniśmy stawiać na pierwszym miejscu.
Jak widzicie jest wiele do odkrycia w tej powieści.To tylko nieznaczna część tematów w niej poruszanych.Dlatego jest to lektura,która uczy i przestrzega przed złymi wyborami i zachowaniem.
Relacja kobiety starszej od mężczyzny jest tłem w tej historii,ponieważ otrzymujemy w niej o wiele ważniejsze wskazówki nad którymi warto się zastanowić.Bo nie wiek parterów jest gwarancją szczęścia związku lecz ciągła praca obojga ludzi będących w nim.
Relacja rodzicielska jest niezwykle ważna.Dbanie o dziecko,jego wychowanie i nauczenie go z cieszenie się z małych rzeczy,by żyło tak,aby nie żałować.Chronić swoje dziecko,ponieważ ono uczy się od nas.Cierpi razem z nami,gdy rodzice nie są szczęśliwi.Spełniać marzenia i żyć…po prostu.
Powieść przypomina o tym co ważne w życiu kobiety i matki.Warto zawalczyć o siebie i pokazać,że jesteśmy warte każdej chwili nam poświęconej.Bo nie wiemy kiedy nas zabraknie.
Książka idealna dla osób,które szukają emocjonującej lektury oraz dla każdego pragnącego odnaleźć swoją siłę do walki o swoją przyszłość.
Koniecznie ja przeczytajcie.Polecam
"Życie przynosi wyzwania tylko wówczas, gdy naprawdę ich potrzebujemy".
To była trudna, literacka podróż, wywołująca wiele ambiwalentnych uczuć. Podróż, która z pewnością nikogo nie pozostawi obojętnym. Poznając "Maleńką" będziecie się złościć i smucić, płakać i uśmiechać, pojawi się także w waszej głowie szereg refleksji, które łatwo przełożyć na swoje życie. Przed lekturą tej książki nie zapomnijcie uzbroić się w paczkę chusteczek, bo z pewnością takowe się przydadzą.
Anna H. Niemczynow to autorka poczytnych powieści obyczajowych, która zadebiutowała w 2017 r. książką pt. "W maratonie życia". Ukończyła nauki polityczne, prawo administracyjne i pedagogikę na Uniwersytecie Szczecińskim, a po studiach pracowała jako urzędnik państwowy. Całkiem niedawno, po wielu latach życia na emigracji, wróciła ze swoją rodziną do Polski.
Zofia Wolant-Abramowicz kończy czterdzieści lat i pozornie wiedzie idealne życie. W pięknym domu oddaje się swojej pasji do tłumaczenia książek, a w codzienności towarzyszy jej majętny mąż i ukochana córka z pierwszego, nieudanego małżeństwa. To wszystko to jednak tylko piękna fasada, pod którą kryje się smutek, cierpienie i rozczarowanie. Z okazji osiemnastych urodzin córki, Zofia postanawia zabrać ją w podróż do Ameryki. Ta wyprawa zmienia jej życie.
"Maleńka" to książka zadająca sporo pytań odnoszących się do naszej egzystencji i jednocześnie na wiele z nich udzielająca klarownej odpowiedzi. Anna H. Niemczynow oddając w ręce czytelników, chyba tę najbardziej osobistą powieść w swoim dorobku literackim, udowadnia, że nie da się oszukać własnego cierpienia i nie da się z nim polubić. To bowiem właśnie cierpienie, obecne w życiu głównej bohaterki na kilku jego płaszczyznach, staje się katalizatorem pewnych wydarzeń prowadzących do zaskakującego dla wszystkich finału. Ale, co warto podkreślić, to nie o cierpieniu książka, ale przede wszystkim o czerpaniu z życia, bo przecież "Tylko wariaci są coś warci".
Historia Zosi, protagonistki ewidentnie wyzwalającej dość skrajne emocje, pokazuje wielowymiarowy obraz kobiety. Kobiety matki, potrafiącej zrobić wszystko dla swojego dziecka i kobiety łaknącej miłości oraz namiętności. W życiu bohaterki te dwie role współistnieją ze sobą, jak w życiu większości z nas, ale autorka drąży, pyta i konsekwentnie skłania do zajrzenia w głąb siebie. Pyta o to, czy zawsze trzeba czynić to, co należy, roztrząsa delikatną materię zdrady cielesnej i duchowej, a także rozkłada na czynniki pierwsze problem braku szczerej rozmowy w związku. Do tego wszystkiego dodaje dążenie do bycia idealnym i trudne dzieciństwo, więc mozaika ta tworzy wielopłaszczyznową fabułę ze wplatanymi przez autorkę prostymi mądrościami, za które mocno cenię jej prozę.
Podczas lektury "Maleńkiej" naturalnym staje się swoiste utożsamianie Zosi z autorką, gdyż w fabule wierni czytelnicy znajdą sporo wątków zbieżnych z jej życiem. Te podobieństwa dodają pikanterii czytanej książce, ale największą uwagę zwraca warstwa podróży Zosi i jej córki do Stanów Zjednoczonych. Ta płaszczyzna dosłownie przenosi czytelnika za ocean, a dzięki sprawnemu warsztatowi autorki, można niemal poczuć klimat trasy Route 66 i ławeczki z filmu "Forrest Gump".
Zakończenie "Maleńkiej" pozostawiło w mojej czytelniczej duszy wyrwę, bo dawno nie wylałam tylu łez podczas lektury książki. Nie takiego finału chciałam dla Zosi, Leona i Julii, ale paradoksalnie, właśnie ono uświadomiło mi z pełną mocą, jakie życie jest przewrotne. Najnowsza książka Anny H. Niemczynow nie jest zwykłą powieścią obyczajową, gdyż to skrojona na miarę naszych czasów, literacka przypowieść, z której warto czerpać jak najwięcej. Tym samym, "Maleńka" okazuje się Wielka poprzez swój przekaz dla każdego z nas.
Okładka tej książki prezentuje się przepięknie. Odcienie fioletu i różu, do tego kwiaty na okładce... Niby nic, ale grą kolorów jak najbardziej przyciąga wzrok. Jestem zachwycona. Czytałam tę książkę w formie elektronicznej, więc nie wiem, czy posiadać będzie skrzydełka, czy nie, czy stronice będą białe czy kremowe (obstawiam te drugie znając politykę wydawnictwa). Podczas pisania recenzji nie mam pojęcia jak finalnie będzie się prezentować, ale jestem przekonana, że cały zespół wydawnictwa dołoży wszelkich starań, by było najpiękniej. Jest to moje trzecie spotkanie z pisarką, które jak rzekłam podczas czytania "Którędy do raju", że dam jeszcze jedną szansę, która zadecyduje czy będę sięgać po inne pozycje autorki czy też nie. Gdy nadarzyła się okazja przeczytania przedpremierowo "Maleńkiej" uznałam, że to będzie idealny punkt zwrotny. Gdy zatopiłam się w lekturze, już wiedziałam. Wiedziałam, że to była dobra decyzja.
Czyta się szybko i przyjemnie. Styl jest lekki i nie posiada jakichkolwiek blokad podczas czytania. Jednak jest on specyficzny. Momentami zdarza się, że myśli bohaterów czy też opisy przeważają nad dialogami. Nie jest to w tej pozycji męczące, a pozwala nam zrozumieć poczynania głównej bohaterki. Przyznać muszę, że tym razem wciągnęłam się niemal od pierwszych stron i chciałam poznać burzliwą przeszłość Zofii. Jest to książka, która zapada w pamięć. To, co ma tu miejsce, zostaje w głowie na długo i sprawia, że w naszej głowie otwiera się bramka z przemyśleniami. Po doczytaniu do ostatniej kropki musiałam na moment wyciszyć się i jeszcze raz, powoli wszystko przemyśleć, poukładać. W niezwykle prosty sposób pisarka ukazuje nam prozę życia, to, jak życie może wyglądać, nie koloryzując go. Ubiera je w kolorowe szaty, ale głównie widzimy je w szarych odcieniach. A ja bardzo lubię takie historie, proste, życiowe, które mogłyby śmiało przydarzyć się nam. Zwykłemu Kowalskiemu...
Zofia jest bohaterką, która wywoływała we mnie sprzeczne uczucia. Początkowo denerwowała mnie bardzo swoim zachwianym nastrojem, niezdecydowaniem. Starałam się być dla niej wyrozumiała, bo z każdą kolejną stroną dowiadywałam się o niej coraz więcej. Co przeżyła, co ją odpycha. Gdy dowiedziałam się, co ją tak naprawdę bolało, zaczęłam jej współczuć i kibicowałam do ostatnich niemal stron, by wszystko potoczyło się dla niej pozytywnie. Głównie to na niej się skupiamy, chociaż mamy też inne postacie, równie ważne, mające wpływ na całość.
Mając na celowniku wciąż Zosię, zaczynałam ją coraz lepiej rozumieć. Przykro mi było patrząc na jej smutek, cierpienie, a wspomnienia wciąż katowały ją na każdym kroku. Każdego dnia dawały o sobie znać, nie pozwalając jej być w pełni szczęśliwą i spełnioną kobietą. I w końcu miarka się przelewa. Zdecyduje się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych z ukochaną córką. Wycieczka ta staje się przełomem w jej życiu...
Uważam, że bohaterowie zostali stworzeni świetnie, każdy z nich jest inny, różni się charakterem... Jednych polubimy, drugich nie... Niektórzy zarzucą na nas urok, a drudzy niemal od pierwszego "zobaczenia" zdecydowanie nas odepchną. I za tą prawdziwość dziękuję autorce - bo właśnie takimi ludźmi jesteśmy my sami. Czytając powieść o ludziach, których możemy spotkać na ulicy - moim zdaniem przynajmniej - jest zdecydowanie lepiej. Takie właśnie jest nasze życie, niekoloryzowane.
Zdaje sobie sprawę, że wielu z Was sięga po lektury po to, żeby odciąć się od rzeczywistości. Czy jest sens wyjść z naszych codziennych trosk i wejść do świata w którym mamy to samo? Ja uważam, że to jest dobre, bo i tak nie żyjemy swoimi problemami, a tymi w książce. Jestem czytelnikiem, który uwielbia zatapiać się w cudzych prawdziwych historiach, gdyż można z takich powieści naprawdę wiele wyciągnąć. I właśnie w recenzowanym dziś tytule znajdziecie wiele ważnych aspektów życiowych, na które warto zwrócić uwagę.
Nie jest to tylko powieść o miłości, przyjaźni... Opisuje relacje międzyludzkie, ukazuje, jak te relacje poprzez brak rozmowy, niedomówienia zaczynają się psuć, niemal gnić od spodu. Pokazuje, jakie mogą mieć fatalne skutki. Siła matczynej miłości jest ogromna, co widzimy na przykładzie Zofii i jej córki. Jesteśmy w stanie zauważyć plusy i minusy całkowitego poświęcenia się rodzinie, które wychodzą tylko od jednej, a nie dwóch osób. Ważnym punktem jest również intuicja, która niejednokrotnie pokazuje nam, że warto ją było wziąć sobie do serca, a nie zostawić na pastwę losu i zapomnieć.
A najważniejsze moim zdaniem jest to, że Anna H.Niemczynow ukazuje, jak wiele można stracić, przez własną głupotę.
Zawsze uważałam, że rozmowa, szczerość i obecność to FUNDAMENTY udanej relacji. A gdy ich zabraknie... może stać się tak, jak podziało się to w drugim małżeństwie głównej bohaterki.
Jestem wdzięczna, że autorka skupiła się bardzo na postaciach. Niektórzy z Was uznać mogą, że niektóre fragmenty są aż nazbyt dokładne i przeciągnięte, niepotrzebne... Ja jednak tak nie myślę. Każdy z nas może zrozumieć zachowanie ludzi z tej książki na inny sposób.
W szczególności Zośka, kopała sobie dołek sama. Sama dla siebie, wciąż rozpamiętując przeszłość. Nie patrzyła pozytywnie na to, co może ją dobrego spotkać. Za wszelką cenę chciała uchronić się przed przeszłością, która ciągnęła się za nią niczym woń perfum. Sprawiło to, że zapomniała o tym, co najważniejsze, o tym, że można być szczęśliwym, nawet z kiepską przeszłością, wystarczyło się tylko oddzielić grubą kreską. Jasna sprawa, że nie jesteśmy w stanie wyrzucić wspomnień z głowy, wyprzeć się ich. Jednak patrząc z perspektywy przeszłości na osoby z teraźniejszości nie będzie niczym dobrym. Bardzo łatwo można się pogubić i tak stało się właśnie z kobietą. Podczas tych lekko ponad czterystu stron, odsłania się przed nami, pokazuje swoje słabości, sprawy z dawnych lat, które wciąż mają na nią wpływ.
Widzimy też, jak bohaterowie postawieni pod ścianą, doceniają to, co mieli, a co utracili bezpowrotnie. Nie tak łatwo jest odbudować stracone zaufanie, nic dwa razy takie samo już nie będzie, zresztą zrzućcie na podłogę ulubiony kubek. Pęknięte elementy, które skleicie i tak będą widoczne i tak samo jest z drugim człowiekiem. Nie da się wymazać popełnionych błędów, a słowa jak ostrze, boleśnie ranią i zostają w naszych głowach na zawsze, wciąż jak echo odbijając się w naszych głowach, w odpowiednich momentach...
"- Chociaż jestem twoja matką, bądź pewna, że masz we mnie przyjaciółkę. Nie taką, jak twoje rówieśniczki. Oj, nie. Moja przyjaźń dla ciebie jest bezwarunkowa. Nigdy nie ustanie. Nigdy, słyszysz? - mówiła, trzymając policzki Julii."
Reasumując uważam, że jest to niezwykle prawdziwa, życiowa historia, która może spotkać niejednego z nas. Ukazuje te trudne chwile, zwątpienie w samego siebie, bohaterowie stoją na rozdrożu dróg, nie wiedząc, którą ścieżką kroczyć. "Maleńka" pokazuje nam jak silna i bezwarunkowa potrafi być matczyna miłość, jaka relacja może istnieć między matką, a córką... Zmusza do refleksji, a na sam koniec sprawia, że nie możemy otrząsnąć się z zaskoczenia. Uważam, że jest to wartościowa opowieść, którą koniecznie musicie poznać. Szczególnie polecam ją osobom, które znają i lubią powieści autorki, ale również i tym, którzy zaczytują się w powieściach obyczajowych. Polecam ją osobom, które lubią czytać o prawdziwym, nie koloryzowanym życiu. ZDECYDOWANIE polecam.
Kolejna książka wzruszająca, historia przypominajaca coś z życia autorki zamiast synka pojawia sie córka z innego związku. Jako mama chce wszystkiego co najlepsze dla swojego dziecka. Gdy poczuła sie źle w otaczajacym ją świecie wyjechala z córką w podróż marzeń, która okazała się zgubą. Zachęcam do przeczytania tej książki. Strzał w 10
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny H. Niemczynow wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. I chociaż książka nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych, tu mam na myśli oczywiście fabułę, to lekki styl jakim pisze autorka sprawia, że czyta się ją bardzo przyjemnie.
Główna bohaterka jest kobietą ,,po przejściach", która nie chce, albo nie potrafi zaakceptować nowego związku, cały czas dopatrując się w nim negatywów. Obsesyjnie zakochana w córce, podwójnie, a może nawet po wielokroć przeżywa każdy negatywny impuls skierowany w stronę córki.
Muszę przyznać, że odrobinę irytowała mnie ta obsesyjna miłość, a już z całą pewnością irytowało mnie traktowanie osiemnastoletniej kobiety jak ,,maleństwa". Ale wiem, że niektóre matki tak właśnie kochają swoje dzieci.
Sama jestem matką i cieszę się i doceniam dorosłość moich dzieci z dumą patrząc jak radzą sobie w życiu. Już na etapie ich nastoletniości przestałam je traktować jak moje małe dzieci i chociaż tęsknię za tym czasem, kiedy maleńkie rączki otulały moją szyję, to przecież nie mogę ich całe życie traktować jak maluchy.
Życie głównej bohaterki to wzloty i upadki, myślę, że dramatyczna przeszłość (trudne relacje z ojcem, pierwszy mąż alkoholik) zbudowała w niej pewnego rodzaju zaporę. Wychodząc drugi raz za mąż, bardziej odbierała negatywne zachowania męża i całego związku niż to co było w tym pozytywnego. We wszystkim co robił mąż dopatrywała się czegoś złego. Zamiast doceniać to jak ją traktował, prawił komplementy, obsypywał kwiatami, ona jedynie widziała go flirtującego z innymi kobietami. Okazjonalne wypicie alkoholu traktowała przez niego jak niesubordynację i złośliwość wobec niej.
Z jednej strony jej się nie dziwię, bo trauma po mężu alkoholiku i ojcu, który pasem wymuszał posłuszeństwo z pewnością spowodowały, że rany psychiczne mocno zakorzeniły się w sercu i umyśle, ale z drugiej strony nie wszystko co kojarzy się ze złem, jest bezgranicznie złe.
Nie czując się w pełni szczęśliwa w drugim małżeństwie, Zofia stawia wszystko na jedną kartę i spontanicznie robi coś, co w przyszłości może mieć bardzo opłakane konsekwencje. Czy należy ją za to potępić, czy raczej jej współczuć, że impulsywnie zapragnęła być przez chwilę szczęśliwą.
W każdym związku, w każdej relacji są dobre i złe chwile, ale przecież warto walczyć o te dobre, bo wszystko przemija i jak wygra się z dobrym, to zło pójdzie w zapomnienie.
Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: o czym, lub o kim jest ta książka? Z pewnością jest to lektura o kobiecie marzącej o szczęściu, to opowieść o miłości, może trochę trudnej, ale szczerej, to książka o nadziei i przebaczeniu.
Nie ukrywam, że po przeczytaniu tej powieści naszły mnie różnego rodzaju refleksje i chociaż nie polubiłam zbytnio głównej bohaterki za jej obsesyjne traktowanie dorastającej córki jak małego dziecka, to cały czas jej kibicowałam. Chciałam, aby znalazła szczęście nie szukając go tam, gdzie go nie było. Czy jej się to udało? Przeczytajcie sami.
Autorka zabiera czytelników w piękną podróż po Stanach Zjednoczonych, malowniczo opisując miejsca, w których przebywały bohaterki, ale zabiera również w podróż do emocjonalnego wnętrza kobiety, która kocha za bardzo, marzy o zwykłym szczęśliwym życiu i szuka prawdziwej, szczerej miłości.
Myślę, że jest to książka zarówno dla pań jak i panów, każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
?Najnowsza powieść Anny Niemczynow juz za mną. To kolejne spotkanie z jedną moich ulubionych autorek.
Było pięknie. Autentycznie, wzruszająco, nostaligicznie.
Anna H.Niemczynow roztacza przez czytelnikiem wachlarz emocji. Z rozbrajającą szczerością maluje historię, która chwyta za serce i za duszę orqz zostaje na długo w głowie.
?Zofia, wychodzi ponownie za mąż. Jej nowy, "idealny" mąż nie do końca akcepuje jej 18 letnią córkę z poprzedniego związku. Zofia powoli uświadamia sobie,że nie akceptuje obecnej sytacji, że to nie jest szczęście o jakim marzyła. Kupuje wycieczkę do USA dla siebie i swojej Maleńkiej, jak nazywa córkę. Tam na nowa okrywa życie.
?Historia skłania do refleksji. Zmusza do zastanowienia się nad tym co w życiu ważne. Gdzie jesteśmy, co mamy a co chcielibyśmy mieć, czy jesteśmy szczęśliwi czy tylko tak sądzimy.
?To również książka o marzeniach i ich spełnianiu. O pięknej relacji matka - dziecko, dla której warto poświęcić wszystko, która sprawia, że zmienia się perspektywa.
?Ania zabrała nas w przepiękną podróż po USA. Wspaniale się bawiłam, zwiedzając z główną bohaterką najpiękniejsze zakątki tego kraju. Autorka bazowała na własnych doświadczeniach, co nadało książce bardzo osobisty charakter.
? Nie ukrywam, że postać Zofii chwilami mnie drażniła, szczególnie w jej podejściu do spraw zdrowia i bezsensownym "umartwianiu"się nad sobą. Jednak nie zepsuło mi to odbioru powieści. Był to cudownie spędzony czas.
Bardzo polecam.
Alkohol zniszczył już nie jedno małżeństwo, nie jedną rodzinę i niszczy dalej. Czasami jedynym szczęściem, jakie nas spotyka w życiu w takim toksycznym związku, jest dziecko, bo gdy rozpada się wszystk, w co człowiek wierzył, zostaje nam ono i jest naszym promyczkiem słońca.
Dlaczego o tym wspominam. W książce mamy bohaterkę, której właśnie małżeństwo rozpadło się przez alkohol. Z pierwszego małżeństwa miała córkę Julkę. Mimo iż życie dało jej w kość, nie poddała się i próbowała odnaleźć szczęście na nowo. W pewien sposób doświadczona już kobieta szukała partnera, który na pewno nie będzie pił i zaakceptuje jej córkę. Jednak życie to życie. Nie da się prześwietlić faceta, a jak to mówią facet to świnia.
Zawiedziona bohaterka wraz z córką wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych. Ma być to taka rekompensata za wszystkie przykrości, które spotkały jej córkę. W tym momencie zaczyna się dziać. Fabuła się rozkręca i robi się ciekawie. ?
Pamiętajcie, mimo krzywd, jakie nas spotykają w życiu, zawsze trzeba mieć otwarte serce, być dobrym człowiekiem i nie załamywać się, gdyż na każdym kroku może spotkać nas coś lepszego.
,,Maleńka" Anny H. Niemczynow to historia, która ukazuje, jak życie potrafi z nas zadrwić. Jednak los bywa przewrotny. Po burzy zawsze kiedyś wyjdzie słońce. Bardzo polubiłam Zofię i szkoda mi jej było za każdym razem, kiedy dostawała cios w postaci rozczarowania. Jednak najbardziej szanowałam ją za to, że priorytetem było dla niej znalezienie szczęścia u boku mężczyzny, ale nie kosztem własnej córki. Dziecko jest dla matki wszystkim i zawsze będzie na pierwszym miejscu, a jeśli mężczyzna nie potrafi tego zaakceptować, to jest już skreślony. Miłość do mężczyzny nigdy nie będzie mocniejsza niż miłość do dziecka. Tyle że faceci to mydlarze. Na początku mydlą oczy, a później dopiero pokazują swoje oblicze.
Jak zawsze autorka stworzyła bardzo życiową pozycję. Podobało mi się, że bohaterką była już doświadczona kobieta. Bardzo często kobiety będące już matkami, żonami zapominają, że im też należy się szczęście. Małżeństwo nie jest więzieniem, które je ogranicza. Tak samo, jak przed ślubem tak samo i po ślubie powinniśmy wiedzieć, ile jesteśmy warte.
Piękna pozycja.
Pierwsze małżeństwo Zofii rozpadło się przez alkohol. Wychodząc drugi raz za mąż kobieta była szczęśliwa i pełna wiary w lepsze jutro dla siebie i swojej córki.
Niestety i tym razem ta relacja zaczyna odbiegać od jej oczekiwań. Przytłoczona problemami Zofia wpada na szalony pomysł i postanawia z okazji osiemnastych urodzin ukochanej córki wybrać się z nią w podróż do Stanów Zjednoczonych.
Początkowo jest to idealna okazja do oderwania myśli od codziennych problemów, a nawet ucieczki od nich. Jednak z czasem nadchodzi czas refleksji.
Czy jej małżeństwo da się uratować? Czy rozłąka z mężem pomoże jej podjąć decyzję?
Decyzji nie ułatwa przystojny kardiolog, który pomimo różnicy wieku, nie przestaje adorować Zofii.
Kolejny raz autorka urzekła mnie stworzoną przez siebie historią, która wzbudza szereg różnych emocji. Wykreowani bohaterowie są bardzo realistyczni, a ich relacje, problemy, dylematy poruszają i skłaniają do refleksji.
Historia o tym jak nasze wybory wpływają na nas i naszych bliskich, o popełnianych błędach i ich konsekwencjach, o trudnych relacjach małżeńskich.
Zakończenie było zaskakujące i wzruszające zarazem. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Nie chce zdradzać za dużo, żeby nie spolerować, powiem, więc tak: ta historia to SAMO ŻYCIE.
Którędy do raju Elżbieta marzy o podróżach. Choć odnosi sukcesy jako felietonistka, ma dość codzienności kręcącej się wokół domu i dzieci. Wyczekana...
Los, splatając drogi tych trojga ludzi, odmieni ich życie w sposób, jakiego żadne z nich nie było w stanie przewidzieć. Kiedy po wielu latach prób...