Kto naprawi naszą miłość

Ocena: 5.63 (8 głosów)

Tego, co się popsuło, nie trzeba wyrzucać!

Edyta na czterdzieste urodziny otrzymuje wygodny fotel oraz informację o zdradzie i odejściu męża, który niebawem przywita na świecie swoje nieślubne dziecko. W jednej chwili poukładany świat, który wraz z trójką dzieci budowali wspólnie w wymarzonym domu, rozsypuje się na drobne elementy. Niemal nikt już nie wierzy, że można je wszystkie ułożyć tak, by rodzinny mechanizm znowu zadziałał...

W swej kolejne powieści Małgorzata Lis mierzy się z kryzysem małżeństwa, które rozpada się po szesnastu latach wspólnego życia. Jej bohaterowie, poranieni nie tylko zdradą, lecz także rutyną, obojętnością i zniechęceniem, próbują ułożyć swój świat na nowo. Okazuje się jednak, że budowanie szczęścia na ruinach dotychczasowego życia wcale nie jest takie proste. Czy mimo przeciwności losu Edycie i Robertowi uda się w końcu odnaleźć odpowiedź na pytanie: "Kto naprawi ich miłość?“,.

Małgorzata Lis - z wykształcenia nauczycielka historii i historyk sztuki, ale od kilku lat nie pracuje zawodowo, lecz prowadzi edukację domową. W wolnym czasie czyta i pisze książki. Jest autorką podręczników do nauki historii oraz opublikowanych przez Wydawnictwo eSPe powieści Kocham cię mimo wszystko, Przebaczam ci, Wybrać miłość, Miłość, pies i czekolada, Odzyskać nadzieję oraz Namaluj mi anioła. Mieszka pod Warszawą z mężem i siedmiorgiem dzieci.

Informacje dodatkowe o Kto naprawi naszą miłość:

Wydawnictwo: eSPe
Data wydania: 2023-04-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788382012026
Liczba stron: 328

Tagi: obyczajowe

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Kto naprawi naszą miłość

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kto naprawi naszą miłość - opinie o książce

Avatar użytkownika - asiaczytasia
asiaczytasia
Przeczytane:2024-01-10, Ocena: 5, Przeczytałam,

„(…) ślub to nie magiczne zaklęcie. (…) jak człowiek sam nie zadba o małżeństwo, to nic z tego nie będzie (…)”[1]: ten kto to powiedział „Ameryki nie odkrył”. Jak się o coś nie dba, to to niszczeje i dotyczy to również relacji międzyludzkich. „Zaobrączkowanie” nie sprawi, że druga osoba staje się nasza. W końcu eleganckie ubrania przemienimy na wygodny dres i wrócimy z pięknego wesela do szarej codzienności. Rutyna jest podstępna. Wkrada się cichutko i powoli zabija namiętność. Oby nie doprowadziła do sytuacji, że trzeba będzie zawołać, jak w tytule powieści Małgorzaty Lis: „Kto naprawi naszą miłość?”

Główna bohaterka tej książki ma na imię Edyta i właśnie kończy 40 lat. Mąż, trójka dzieci, duży dom, poukładane życie zawodowe – bilans wygląda całkiem nieźle. Na urodziny mąż przygotował dla niej „bombę”, która pozostawia po sobie zgliszcza. Oznajmił, że się wyprowadza do nowej partnerki, ponieważ ponownie zostanie ojcem. Wygląda na to, że decyzja została podjęta, że dla tego małżeństwa nie ma już ratunku. Jednak Edyta jest nieustępliwa. Wierzy w nierozerwalność sakramentu małżeństwa. Czy to znaczy, że jest naiwna?

„Kto naprawi naszą miłość?” to powieść o małżeństwie, które przezywa kryzys. Pełno w niej emocji i wzajemnych żali. Małgorzata Lis opisuje sytuację z różnych perspektyw, dzięki czemu udaje jej się świetnie utrzymać dynamikę w powieści, co nie jest łatwe w przypadku tego typu książek. Każdy z bohaterów przeżywa rozstanie na swój sposób. Fantastyczną sprawą jest, że małżonkowie z powieści Małgorzaty Lis potrafią być krytyczni wobec siebie samych. Poza typowo rozwodowymi pretensjami widzą też, co sami zrobili źle. Możemy również obserwować, jak dzieci przezywają rozstanie rodziców. Bardzo się chwali, że autorka nie zbyła tego tematu, że pamiętała, iż nie tylko porzucona osoba cierpi. Pojawiają się też fragmenty, w których jest prezentowany punkt widzenia innych osób m.in. kochanki, czy przyjaciół. Co ważne, każda z tych postaci pcha powieść do przodu, a częste zmiany perspektywy sprawiają, że jest ciekawie.

Kiedy skończyłam czytać „Kto naprawi naszą miłość?” zaczęłam się zastanawiać, ilu czytelników zobaczy w tej powieści siebie. Parę, którą przy sobie trzyma rutyna, przyzwyczajenie. Parę, której nie chce się starać, bo i po co. Jestem z nim/nią tyle lat, po co mam się wygłupiać, robić prezenty, „randkować” itp. Małgorzata Lis rewelacyjnie uchwyciła ten nieco przygnębiający aspekt życia. Ale warto ten temat poruszać, bo w codziennej bieganinie nie zawsze dostrzegamy pierwsze oznaki „wypalenia miłości”, a tę zawsze warto podsycać. Wracając do książki, jest to dla mnie kwintesencja powieści obyczajowej. Życiowa, życiowa i życiowa.

[1] Małgorzata Lis, „Kto naprawi waszą miłość?”, wyd. eSPe, Kraków 2023, s. 16.

Link do opinii

Małżeństwo nie jest dane raz na zawsze, jest to relacja, o którą trzeba dbać, tak jak o każdą inną, jeżeli popadamy w rutynę, mogą zacząć pojawiać się problemy.
Edyta na swoje czterdzieste urodziny dostaje od męża informacje, że się wyprowadza i będzie miał dziecko z inną kobietą, wtedy jej poukładany świat rozpada się na drobne kawałeczki, na szczęście z czasem zaczyna walczyć o siebie i wracać do normalności.
Do przeczytania tej książki zabierałam się już kilka razy i nie wiem, czego się obawiałam, ponieważ historia jest naprawdę piękna. Opowieść jest ściśle związana z wiarą i pokazuje, że wszystko da się naprawić, chociaż na początku nie mogłam zrozumieć tego, że pomimo zdrady ksiądz namawia małżonków do powrotu, dla mnie jest to nie do pomyślenia, że mąż może odejść do innej kobiety, a jak mu się znudzi wrócić, a wyrozumiała żona ma mu wybaczyć. Jeżeli chodzi o tę historię, jest ona bardziej złożona, winę za rozpad małżeństwa ponoszą zarówno kobieta, jak i mężczyzna, oboje się zaniedbali, widzieli u sobie tylko wady, nie spędzali razem czasu i nie prowadzili szczerych rozmów, mężczyzna okazał się słabszy i zdradził żonę, a to już popchnęło całą lawinę nieszczęść.
Książka pokazuje, jak małżonkowie odkrywają swoje zalety, kiedy są osobno, dostrzegają, jakie popełniali błędy i powoli żałują swoich decyzji, tylko że gdyby nie zdrada pewnie dalej żyliby nieszczęśliwi, ponieważ nie potrafiliby ze sobą szczerze porozmawiać. Pokazane jest tutaj również, jak trójka dzieci podchodziła do tej sytuacji, każde dziecko przeżywało to inaczej i nie każde potrafiło siebie sobie z tym odpowiednio poradzić.
Książka dostarcza nam całej palety emocji i zdecydowanie trzeba przeczytać ją aż do końca, żeby wydać o niej szczerą opinię, ponieważ ja w trakcie postrzegałam ją inaczej, a fakt, że mamy kilku narratorów pozwala lepiej wczuć nam się w sytuacje wszystkich bohaterów i spojrzeć na nich przychylnym okiem.

Link do opinii

Tytuł recenzji : 𝗝𝗮𝗸 𝗱𝘄𝗶𝗲 𝗽𝗼łó𝘄𝗸𝗶 𝗷𝗮𝗯ł𝗸𝗮

𝑇𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑎𝑘, ż𝑒 𝑐𝑧𝑎𝑟𝑦-𝑚𝑎𝑟𝑦 𝑖 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠ą 𝑟𝑎𝑧𝑒𝑚 𝑏𝑒𝑧 𝑤𝑧𝑔𝑙ę𝑑𝑢 𝑛𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑜𝑔𝑟𝑜𝑚𝑛𝑦 𝑑𝑒𝑝𝑜𝑧𝑦𝑡 ł𝑎𝑠𝑘𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑡𝑒𝑡𝑦 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑚𝑎𝑟𝑛𝑜𝑤𝑎𝑛𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑚𝑎łż𝑜𝑛𝑘ó𝑤.

Moja recenzja jest nietypowa, bo bardziej przypomina rozważania na temat powieści 𝐾𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧ą 𝑚𝑖ł𝑜ść i nie będę zdziwiona, jeśli ktoś nie dotrwa do końca tego tekstu. Najlepiej będzie przeczytać tę książkę samemu, do czego  mocno zachęcam, bo naprawdę jest warta przeczytania. 𝐾𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧ą 𝑚𝑖ł𝑜ść to opowieść o zdradzie małżeńskiej i jej skutkach, ale także o wybaczaniu i próbie naprawiania błędów. To powieść o rodzinie w kryzysie, relacjach pomiędzy małżonkami, które  doprowadziły do rozpadu rodziny i obraz wydarzeń, widziany oczami ich dzieci. 𝐾𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧ą 𝑚𝑖ł𝑜ść to piękna powieść pełna emocji, niosąca bardzo mądre przesłanie i pełna nadziei.

Małgorzata Lis wzięła na tapet nasze współczesne rodziny. Pęd do kariery, pieniędzy, brak czasu, wkradająca się rutyna i nadchodzi moment kryzysu, gdy partnerzy lub jedno z nich zaczynają rozglądać się na boki. Zawsze znajdzie się pocieszycielka/pocieszyciel strapionych, który doskonale rozumie rozterki sfrustrowanej żony/męża. Motywacje działań takich osób nie są istotne. Może potrzebny worek z pieniędzmi, tatuś dla dzidziusia w drodze lub partner na pokaz, żeby koleżanki widziały. Zmęczona życiem osoba, staje się łatwym celem dla amatorek/amatorów cudzych partnerów. Oczarowani zachowaniem tej drugiej/drugiego, łatwo zapomina o tym, że kiedyś tak bardzo byli zakochani w żonie/mężu  wzięli ślub, złożyli przysięgę przed Bogiem i ludźmi, że będą ze sobą na dobre i złe, aż do śmierci. I co takiego się dzieje, że nagle ta przysięga wydaje się człowiekowi pustym i wyświechtanym frazesem? Wyrzuca się ją do kosza i postanawia być szczęśliwym, bo tylko ona/on się liczy, tak w telewizji mówią, piszą w internecie, żeby wziąć sprawy w swoje ręce, być szczęśliwą/ szczęśliwym. Pytanie tylko, czy ktoś taki, kto porzuca swoją rodzinę, i w ten sposób ją  niszczy, może być szczęśliwa/szczęśliwy?  𝑍ł𝑜 𝑝𝑜𝑐𝑖ą𝑔𝑎 𝑧𝑎 𝑠𝑜𝑏ą 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑒 𝑧ł𝑒 𝑢𝑐𝑧𝑦𝑛𝑘𝑖 𝑖 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖. Ż𝑦𝑗ą𝑐 𝑤 𝑔𝑟𝑧𝑒𝑐ℎ𝑢, 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑤𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑖 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ. Nie wystarczy zdobyć pieniądze i zbudować dom, trzeba go umieć stworzyć.

Spotkali się przypadkiem, od razu zapałali do siebie wielką miłością. Nie mogą od siebie oderwać wzroku, w ogóle od siebie nie mogą się oderwać. Kochają się tak bardzo, że jedno  bez drugiego żyć nie może, więc biorą ślub… Na świecie pojawiają się dzieci. A czas płynie, rutyna gasi namiętność, ona ma drugi podbródek, fałdki po porodach, jemu urósł brzuszek. Już nie rozmawiają, nie okazują sobie czułości. Zamiast razem, żyją obok siebie. Już żadne z nich nie pragnie tej bliskości, która kiedyś ich łączyła, bo przeszkadza im dosłownie wszystko. Już nie organizują sobie spotkań poza domem tylko we dwoje. Aż pewnego dnia mąż mówi – 𝑇𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑠𝑒𝑛𝑠𝑢. Żona z niedowierzaniem patrzy na niego. O co mu właściwie chodzi, 𝑚𝑜ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑠ą 𝑖𝑑𝑒𝑎𝑙𝑛ą 𝑝𝑎𝑟ą, 𝑎𝑙𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜 𝑎𝑤𝑎𝑛𝑡𝑢𝑟, 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑚𝑜𝑐𝑦, 𝑐𝑖𝑐ℎ𝑦𝑐ℎ 𝑑𝑛𝑖 𝑖 𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑘łó𝑡𝑛𝑖. Ich małżeństwo przecież ma sens. 𝐴 𝑗𝑢ż 𝑛𝑎 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑜 𝑚𝑖𝑎ł𝑜𝑏𝑦 𝑠𝑒𝑛𝑠 𝑐ℎęć 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑦 𝑡𝑒𝑔𝑜, 𝑐𝑜 𝑧 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑠𝑖ę 𝑧𝑒𝑝𝑠𝑢ł𝑜. Czyżby ich miłość zestarzała się razem z nimi? I wtedy pada straszne słowo: 𝑅𝑜𝑧𝑤ó𝑑. Jak to rozwód! Przecież ślubowali przed Bogiem, dopóki śmierć ich nie rozłączy, a teraz sami mają pogrzebać te wszystkie lata, swoją miłość. Tylko że mąż znalazł sobie inną miłość i z tą kobietą ma zamiar stworzyć rodzinę, a ta poprzednia to już dla niego przeszłość. Ma przecież prawo do szczęścia, nie rozumie, dlaczego żona się buntuje i robi problemy, skoro ich małżeństwo w jego mniemaniu jest już tylko fikcją. Ta druga doskonale wiedziała, że jej wybranek ma żonę i trójkę dzieci, ale jej to nie przeszkadzało, a wprost przeciwnie stanowiło dodatkowy atut w polowaniu na mężczyznę. Wykorzystuje wyjazd integracyjny i słabość mężczyzny po alkoholu żalącego się na swój los, przystępuje do ataku. Historia jakich wiele i niebudząca już zdziwienia. 

Celowo na początku nie użyłam imion bohaterów  biorących udział w dramacie rozpadu rodziny, by pokazać, że taki scenariusz niestety dość często ostatnio się powtarza, że ogólnie kryzys dotknął nasze rodziny. Standardem stały się rozwody, rodziny patchworkowe i nikogo już to nie dziwi. Postacie w powieści Małgorzaty Lis nie są bezosobowe, bezimienne.  Żona Edyta, mąż Robert, ta druga, to Iza, oraz dzieci małżonków Zuza, Marcel i najmłodszy Franek. Autorka naprzemiennie wszystkim oddaje głos, traktuje swoich bohaterów z empatią, nie ocenia ich, nie krytykuje, pozwala czytelnikowi samemu wyciągać wnioski i daje czas na przemyślenia. Bardzo mi się to podobało, takie przedstawienie historii, bo mogłam poznawać wszystkie fakty nie tylko z perspektywy Edyty i Roberta, ale również ich dzieci, a nawet Izy.

Dorośli próbują sobie jakoś poukładać życie od nowa. Robert ma inną kobietę, spodziewają się wspólnego dziecka, a Edyta próbuje pogodzić się z faktem, że właśnie została porzucona. Oboje jednak nie zdają sobie sprawy, jak ta sytuacja może odbić się na ich dzieciach, które w obliczu tego, co się stało, cierpią najmocniej. Tu nie ma znaczenia, które z nich zawiniło bardziej jako małżonek, bo przede wszystkim nawalili jako rodzice.

Edyta myśli, że jak minie pierwszy szok to dzieci jakoś to ogarną. Nie rozumie, że dla nich skończyło się wszystko, na czym opierały swoje bezpieczeństwo i szczęście. To wszystko właśnie pękło jak bańka mydlana, a baniek wiadomo, naprawić się nie da. Zuza jako najstarsza z nich rozumie najwięcej i cierpi najbardziej. 𝐾𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐 𝑖𝑐ℎ 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑦 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒𝑗, 𝑗𝑎𝑘ą 𝑧𝑛𝑎ł𝑎 𝑖 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ł𝑎, 𝑘𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐 𝑏𝑒𝑧𝑡𝑟𝑜𝑠𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖ń𝑠𝑡𝑤𝑎 𝑧 𝑚𝑎𝑚ą 𝑖 𝑡𝑎𝑡ą 𝑢 𝑏𝑜𝑘𝑢 𝑖𝑑𝑒𝑎łó𝑤, 𝑤 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦ł𝑎. Robert natomiast myśli, że tak zwyczajnie ułoży sobie życie na nowo, 𝑎 𝑡𝑦𝑚𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝐹𝑟𝑎𝑛𝑒𝑘 𝑡ę𝑠𝑘𝑛𝑖ł, 𝑀𝑎𝑟𝑐𝑒𝑙 𝑜𝑝𝑢ś𝑐𝑖ł 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑛𝑎𝑢𝑐𝑒, 𝑍𝑢𝑧𝑎 𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑛𝑎𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖ł𝑎, 𝑎 𝐸𝑑𝑦𝑡𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑜𝑑𝑢. W tamtej chwili, gdy opuszczał rodzinę, był przekonany, że zrobił dobrze, ale sumienie coraz bardziej daje mu o sobie znać i szeptać, że postąpił źle, wdając się w romans i porzucając rodzinę. Edyta, gdy spotkała swoją dawną miłość, stwierdziła, że jej od życia też coś się należy. Oboje żyją mrzonkami, że przy boku innych partnerów odnajdą szczęście, lecz bardzo szybko dopada ich proza życia. Robert ma coraz większe  wątpliwości i kiedy czuje, że zupełnie się pogubił, zaczyna wzywać pomocy Boga. W tajemnicy przed rodzicami modli się także Zuza.

Sytuacja, w której się znaleźli bohaterowie książki, po ludzku wydaje się niemożliwa do naprawienia, ale 𝑑𝑙𝑎 𝐵𝑜𝑔𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑜ż𝑙𝑖𝑤𝑦𝑐ℎ. Tylko trzeba Mu zaufać całym sercem, całym sobą. Gdy poprosimy Go o pomoc, na naszej drodze pojawi się właściwy człowiek i wskaże nam drogę. Robert spotyka właściwego kapłana, który wyciąga do niego rękę, potem mężczyzna znajduje przypadkiem dawno zgubioną obrączkę, a następnie odkrywa, że padł ofiarą manipulacji i oszustwa. Dostrzega w końcu, że to Edyta była i jest miłością jego życia i postanawia ją odzyskać.

Pomimo tak trudnego tematu, historia poranionej rodziny jest tak poprowadzona, że nie pozostawia czytającego bez nadziei. Taka powieść 𝐾𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧ą 𝑚𝑖ł𝑜ść, której tytuł chwilami w mojej głowie zmieniał się w Kto naprawi naszą rodzinę,  jest  niezwykle potrzebna, zwłaszcza teraz, gdy nastąpił kryzys rodziny i wiary. Gdy telewizja i internet stały się wykładnią tego, jak mamy postępować. Gdy wciąż jesteśmy bombardowani pseudo psychologicznymi hasłami: 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑡𝑦 𝑠𝑖ę 𝑙𝑖𝑐𝑧𝑦𝑠𝑧! 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑡𝑦 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś 𝑤𝑎ż𝑛𝑦! 𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒ś 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑎! 𝑁𝑖𝑒 𝑜𝑔𝑙ą𝑑𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒, 𝑟𝑒𝑎𝑙𝑖𝑧𝑢𝑗 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎! 𝑍𝑎𝑑𝑏𝑎𝑗 𝑜 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑦! 𝑀ł𝑜𝑑𝑦 𝑏ó𝑔 𝑤𝑖𝑒, 𝑐𝑜 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑎ż𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒 𝑤 𝑗𝑒𝑔𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑢! Itp. Itd. Gdzie w tym wszystkim miejsce na prawdziwe życie, rodzinę, dzieci? Media próbują zastąpić nam Boga. Co chwilę słyszymy o zwiększającej się liczbie rozwodów. 𝐷𝑜𝑏𝑟𝑜, 𝑑𝑜 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖ł𝑜 𝑤ś𝑟ó𝑑 𝑝𝑎𝑟, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑚𝑖𝑚𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑠𝑡𝑎𝑛𝑎𝑤𝑖𝑎𝑗ą 𝑤𝑎𝑙𝑐𝑧𝑦ć 𝑜 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑚𝑎łż𝑒ń𝑠𝑡𝑤𝑜,  𝑝𝑜𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎𝑤𝑎ł𝑜 𝑤 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑐𝑖𝑢. 𝐽𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑘𝑜𝑚𝑢ś 𝑧𝑎𝑙𝑒ż𝑎ł𝑜 𝑛𝑎 𝑡𝑦𝑚, 𝑏𝑦 𝑡𝑎 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑜 𝑠𝑎𝑘𝑟𝑎𝑚𝑒𝑛𝑐𝑖𝑒 𝑖 𝑛𝑖𝑒𝑟𝑧𝑎𝑑𝑘𝑜 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛𝑒𝑗 𝑤𝑎𝑙𝑐𝑒 𝑜 𝑚𝑖ł𝑜ść 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑠𝑧ł𝑎 𝑛𝑎 𝑗𝑎𝑤. Nie chciałam wpadać w ton moralizatorski, poniosły mnie jednak emocje, bo ta powieść jest ich pełna,, porusza serce i pokazuje to, co jest najważniejsze. Zmusza do refleksji, do zatrzymania się i przyjrzenia się swojemu życiu. Może właśnie dziś ktoś czeka na tę powieść, i to właśnie jemu jest potrzebna, żeby uzyskać jakąś podpowiedź . Co ma dalej robić?

Usiądźmy więc i porozmawiajmy z naszą drugą połówką, zapytajmy, jak minął jej dzień. Nie poszukujmy szczęścia na siłę, bo szczęście jest tak blisko, tuż obok nas, w naszej rodzinie. Poświęćmy sobie czas,  pielęgnujmy naszą miłość, doceńmy drobne gesty, czułość w spojrzeniu i wsparcie drugiej osoby. Okażmy im jacy są dla nas ważni, zanim będzie za późno. W pewnym momencie autorka ustami Agnieszki, przyjaciółki Edyty przekonująco przemawia do czytelnika:  𝑁𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑤𝑐𝑖ą𝑔𝑛ąć 𝑤 𝑏łę𝑑𝑛𝑒 𝑘𝑜ł𝑜 𝑝𝑜𝑠𝑧𝑢𝑘𝑖𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑎 𝑛𝑎 𝑠𝑖łę. 𝑆𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒, 𝑡𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑖𝑒. 𝑁𝑖𝑒 𝑠𝑧𝑢𝑘𝑎𝑗 𝑔𝑜 𝑏𝑦𝑙𝑒 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑖 𝑛𝑎 𝑧𝑎𝑠𝑎𝑑𝑎𝑐ℎ 𝑜𝑘𝑟𝑒ś𝑙𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑤𝑠𝑝ół𝑐𝑧𝑒𝑠𝑛𝑦 ś𝑤𝑖𝑎𝑡. 𝐼 𝑝𝑎𝑚𝑖ę𝑡𝑎𝑗, ż𝑒 𝑡𝑤𝑜𝑗𝑎 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑜ść 𝑘𝑜ń𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑡𝑎𝑚, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑜ść 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎. 𝑁𝑖𝑘𝑡 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑡𝑛ą  𝑤𝑦𝑠𝑝ą, 𝑎 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑧 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑝ę𝑝𝑘𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑐𝑧𝑦𝑛𝑖ł𝑜 𝑛𝑖𝑘𝑜𝑔𝑜 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚. 𝑁𝑖𝑒 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜 𝑏𝑢𝑑𝑜𝑤𝑎ć 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢𝑐𝑖𝑎 𝑤 𝑜𝑑𝑒𝑟𝑤𝑎𝑛𝑖𝑢 𝑡𝑦𝑐ℎ, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑖ę 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎 𝑖 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑐𝑖ę 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑗ą.

Nic nie jest nam dane na zawsze. Sama przysięga przed Bogiem nie wystarczy, by zagwarantować sobie szczęście. Bycie razem nie jest łatwym zadaniem. Małżeństwo to roślina, którą trzeba pielęgnować i podlewać czułością, bo inaczej uschnie. O wspólne relacje muszą dbać oboje, ale najpierw nie mają czasu, a potem ochoty. Rutyna i względne poczucie stabilizacji pozwalają na odpuszczenie sobie dbania o siebie nawzajem. Potem pojawia się nowa kobieta, nowa rodzina, jak w powieści, ale jaka jest gwarancja, że ta druga, taka miła, kochana, będzie taka już zawsze. Czy mężczyzna nie popełni tych samych błędów i że nie otrzyma powtórki z rozrywki? Niestety najczęściej wina rozpadu związku leży po obu stronach. Oczywiście są skrajne, patologiczne przypadki, kiedy się nie da i nie można inaczej, ale zazwyczaj to nie patologia jest powodem wzrastającej ostatnio liczby rozwodów.

Zadajmy sobie na koniec pytanie, czy swojej drugiej połówce okazujemy odpowiednią ilość czułości, by czuli się przez nas kochani?

𝐵𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 ł𝑎𝑡𝑤𝑜 𝑑𝑏𝑎ć 𝑜 𝑟𝑜ś𝑙𝑖𝑛ę, 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑤ł𝑎ś𝑐𝑖𝑤𝑖𝑒 𝑠𝑎𝑚𝑎 𝑟𝑜ś𝑛𝑖𝑒 𝑖 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑗𝑒 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑𝑙𝑎𝑛𝑖𝑎. 𝐷𝑢ż𝑜 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑢𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎ć 𝑡𝑎𝑘ą, 𝑘𝑡ó𝑟𝑎 𝑤𝑦𝑚𝑎𝑔𝑎 𝑛𝑎𝑤𝑜𝑧𝑢, 𝑝𝑜𝑑𝑝ó𝑟𝑘𝑖, 𝑝𝑜𝑑𝑐𝑖ę𝑐𝑖𝑎. 𝑃𝑜 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑢 𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑡𝑟𝑜𝑠𝑘𝑖 𝑛𝑖ż 𝑧𝑎𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗.

 Dziękuję wszystkim za cierpliwość i wyrozumiałość, że zechcieliście do końca przeczytać elaborat na temat najnowszej książki Małgorzaty Lis. 

Współpraca barterowa z Wydawnictwem EsPe

 

 

Link do opinii

„Kto naprawi naszą miłość” to już czwarta powieść Małgorzaty Lis, którą mam przyjemność czytać i czwarta, która bardzo przypadła mi do gustu. Lubię takie zwyczajne, nieprzekombinowane powieści obyczajowe, których fabuła toczy się wokół zwyczajnych spraw zwyczajnych ludzi. To właśnie lubię u autorki, tę swojskość, tę bliskość, jaka tworzy się między jej książkami a czytelnikiem. Bo bohaterowie każdej powieści autorki, również tej, są bardzo ludzcy i przy tym niezwykle przekonujący. Można czasem odnieść wrażenie, że to nie są postaci fikcyjne, a ktoś z naszego otoczenia, tak dobrze są wykreowani.

W powieści dobrze odnajdzie się każdy, kto kiedykolwiek był w podobnej do bohaterów sytuacji. I to niezależnie od tego, kim w tym układzie był, kobietą, którą zostawia mąż, mężem odchodzącym do innej kobiety czy dziećmi małżeństwa. Bowiem w powieści poznajemy perspektywę nie tylko małżonków – Edyty i Roberta, ale też ich starszych, nastoletnich dzieci. I to właśnie ich perspektywa najbardziej boli. Bo choćby nie wiem jak starali się ich rodzice, aby między nimi i dziećmi wszystko pozostało jak dawniej, ich rozstanie właśnie na nich odbija się najmocniej. Marcel dość szybko opuszcza się w nauce, Zuza coraz bardziej zamyka się w sobie i jest coraz bardziej niemiła, nawet zachowanie najmłodszego Franka się zmienia, co zauważa jego wychowawczyni. Co najważniejsze, zmienia się, chociaż jemu rodzice ani rodzeństwo nic o rozstaniu rodziców nie powiedzieli. Malec tym bardziej bierze do siebie nieobecność ojca, bo myśli, że przez niego go nie ma. Dziecko połączyło fakt, że ojca nie ma w domu z tym, że zapomniał stroju od wuefu ostatniego dnia, kiedy przed wyprowadzką do szkoły odwoził go ojciec. Maluch ma wyrzuty sumienia, myśli, że to jego wina i nawet pyta ojca pewnego dnia, czy wróci, jeśli on obieca, że tego stroju na WF nie będzie zapominał. Zuza jest zła na ojca i nie chce się z nim widywać, Marcel obwinia matkę. Serce się kraje, kiedy poznaje się przemyślenia i bierze udział w życiu emocjonalnym tych dzieci. To, co dzieje się w ich sercach i w głowach jest tak namacalne i tak bardzo boli, że aż czasem zapiera dech.

Rozpad małżeństwa dotyka w powieści oczywiście nie tylko dzieci. Cierpią wszyscy uwikłani w tę sytuację, łącznie z rodzicami Roberta, którzy mają do niego żal i jawnie wspierają synową. Robert niby nie chciał nikogo ranić, ale wciąż się tłumaczy, już nawet sam przed sobą. Jasno mówi, że Edyty już nie kocha i że to jej wina, że tak się od niej oddalił. Do codziennego życia weszła rutyna, ją pochłonął dom, dzieci, praca nauczycielki, a jego nie zauważała. Jest w tym trochę racji, bo Edyta też to widzi. Czasem zdarzało jej się nawet reagować na męża z odrazą. Tyle, że i on nie okazywał jej atencji, wiecznie pochłonięty pracą, wyjazdami. Coś zaczęło się psuć między małżonkami już dużo wcześniej, jednak on zamiast spróbować cokolwiek naprawić, zaczął rozglądać się za inną. Która zresztą była blisko, bo pracowali razem. Jeśli chodzi o bohaterów, polubiłam każdego, nawet Roberta, który od początku irytował mnie swoim postępowaniem, bo w jakiś sposób rozumiem jego motywacje i zdaję sobie sprawę, że kij zawsze ma dwa końce. Nie potrafię się przekonać jedynie do Izy (to ta kochanka), głównie dlatego, że działała z premedytacją. I w tym działaniu nie do końca była szczera. Wiedziała, jak poderwać łasego na komplementy żonatego mężczyznę i mówiła mu to, co chciał usłyszeć. A, że jej perspektywa również się w książce przewija, możemy poznać tę kobietę trochę lepiej, a przede wszystkim kierujące nią motywacje.

Jak potoczyły się losy tej rodziny i czy da się zbudować szczęśliwe życie na ruinach poprzedniego przeczytacie w powieści. Zapewniam, że warto, bo ta historia nie dość, że jest ciekawie napisana, bez zbędnych, przydługich opisów czy innych zapychaczy, nie dość, że wciąga, bo czytanie o prawdziwym życiu jest interesujące, jest też bardzo życiowa. Mówi o realnym życiu i o trudnościach, z jakimi mierzą się współcześni ludzie, a które nie są w dzisiejszych czasach rzadkością.

„Kto naprawi naszą miłość” to kolejna bardzo dojrzała, prawdziwa, niezwykle emocjonalna i szczera powieść Małgorzaty Lis. Daje do myślenia, dogłębnie porusza, przekazuje uniwersalne wartości. To wartościowa i mądra powieść, którą warto poznać.

Link do opinii
Avatar użytkownika - czarksiazek
czarksiazek
Przeczytane:2023-04-01, Ocena: 6, Przeczytałam,

Dzień po swoich 40 urodzinach Edyta dostaje od męża cios jakiego się niespodziewała. Mężczyzna oznajmia jej, że pora zakończyć małżeństwo. Wyprowadza się do koleżanki z pracy, Izy, z którą już od jakiegoś czasu wije urocze gniazdko. Mało tego, w drodze jest dziecko.. Edyta zostaje z trójką dzieci, które informację o rozstaniu rodziców przeżywają każde na swój sposób. Dla Edyty zaczyna się ciężki czas, który jednocześnie jakby otwiera kobiecie oczy.. zaczyna się jej metamorfoza, nie tylko wyglądu ale i wnętrza.. Czy jest jeszcze szansa na to, aby posklejać rozbite małżeństwo?

Książka pani Małgorzaty porusza jakże ważny w dzisiejszym świecie, temat kryzysu w małżeństwie. Przykład Roberta i Edyty pokazuje do czego doprowadzić może bezrefleksyjne poddanie się biegowi małżeńskiej codzienności. Rutyna, zatracanie się w pracy, obojętność na potrzeby współmałżonka nie rzadko potrafią zniszczyć nawet najlepszy związek. A jak wiemy, dziś nie naprawia się tego co popsute, ale wymienia na lepszy model..
Pomimo niełatwego tematu, fabuła książki została tak poprowadzona, iż zdaje się otulać czytelnika ciepłem, porusza serce, skupia uwagę na tym co najważniejsze i nie pozostawia bez nadziei i wiary. Pełnowartościowa treść tej powieści pozwala zatrzymać się i przyjrzeć własnemu życiu.
Bardzo podoba mi się też to, że autorka przedstawiła tę historię z perspektywy nie tylko Edyty i Roberta ale również ich dzieci a nawet Izy. Dzięki temu czytelnik może poznać myśli, motywacje, spojrzenie od każdej strony i lepiej zrozumieć ich postępowanie i podejmowane decyzje.

Jestem pewna, że ta opowieść jeszcze długo pozostanie w mojej głowie i sercu. I was zachęcam gorąco do sięgnięcia po tę książkę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Justyna_M
Justyna_M
Przeczytane:2023-06-25, Ocena: 6, Przeczytałem,

Ta książka na pewno doprowadzi do wielu rozważań, bo jej temat jest trudny, ale ostatecznie pokrzepi wiele serc, doda otuchy, wiary i nadziei. 

Z okazji 40. urodzin Edyta przekonuje się, że jej małżeństwo się rozpada, a Robert chce odejść. Świat zranionej kobiety się sypie, przeżywa okropne i smutne chwile, jest jej ciężko i nie może pogodzić się z takim biegiem wydarzeń. Trójka ich dzieci przeżywa rozstanie rodziców na swój sposób, każde inaczej, a Edyta nie chce tak łatwo się poddać. Robert- mimo podjętej decyzji - targany jest dylematami, chce być w swoim domu, a jednoczeście - u kochanki. Mimo że zostawił rodzinę to zaczyna za nią tesknić. 
Lawina złych decyzji nie jest łatwa do zatrzymania. 
Czy Robert otworzy oczy i zrozumie, co i kto w życiu jest priorytetem, kogo kocha, a z kim wiąże go jedynie namiętność, kto kłamie? Czego nauczy ich to doświadczenie? 

Od razu podkreślam, że nie daję tu zielonego światła na wybaczanie niewierności, każdy z nas ma inne podejście do tej kwestii, a także życiowe sytuacje są różne. Niektórym związkom warto dać drugą szansę. 

Co uważacie na ten temat? 

Jak widać, zdradza może okazać się rozwojowa, dla jednej pary to absolutny koniec, a dla drugiej - praca nad sobą i rozpoczynanie wszyskiego od nowa, o drugą opcję warto zawalczyć. Potrzebna jest chęć obu stron, a często właśnie pomoc Boga jest konieczna, żeby zejść z błędnej ścieżki. 

Lektura mnie pochłonęła, bo ciekawiło mnie zakończenia tej historii. Czytało mi się lekko i podobało mi się podejście autorki, która nie ocenia, a daje nam szansę poznać detale zdarzeń i samodzielne wyciągnięcie wniosków na temat konkretnych postaci. 
Myślę, że to warta uwagi pozycja, więc serdecznie polecam! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - paulina_89
paulina_89
Przeczytane:2023-06-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2023, Mam,

To moje kolejne spotkanie z twórczością Małgorzaty Lis. 

 

Po raz kolejny autorka napisała świetną książkę, choć tym razem znacznie trudniejszą - jeżeli chodzi o problemy głównych bohaterów i ich dylematy. 

 

Z każdą stroną zastanawiałam się jak bohaterowie skomplikują swoje życie. czy możliwe jest jeszcze więcej zranień i zła i okazywało się, że tak. 

Oczywiście nie zdradzę jak kończy się historia Edyty i Roberta. 

 

Dodam, ze to piękna i mądra opowieść o miłość, wierności i niewierności. Chyba pierwsza taka powieść na polskim rynku. 

Link do opinii
Inne książki autora
Sekret starych fotografii
Małgorzata Lis 0
Okładka ksiązki - Sekret starych fotografii

Dwie wyjątkowe kobiety, dwie niezwykłe historie i jeden zupełnie zwyczajny dom… Trzydziestoletnia Magda ma dość pracy w korporacji i życia w stolicy...

Przebaczam ci
Małgorzata Lis0
Okładka ksiązki - Przebaczam ci

Czy pamiętacie Anię i Marcina z "Kocham cię mimo wszystko"? Po burzliwym roku walki o szczęście w końcu mogą się cieszyć z wymarzonego małżeństwa. Gdy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy