Konkurs na żonę


Tom 1 cyklu Konkurs na żonę
Ocena: 4.62 (37 głosów)

Przystojny trzydziestolatek szuka żony – czy przy okazji znajdzie miłość?

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan „Żona”. Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli…

KONKURS NA ŻONĘ to historia rodem z amerykańskiej komedii romantycznej. Książka miejscami zabawna, a także słodko-gorzka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Jest to doskonała lektura dla wszystkich tych, którzy lubią opowieści o miłości z całą plejadą niebanalnych bohaterów. Warto przeczytać!
Agnieszka Lingas-Łoniewska, pisarka

KONKURS NA ŻONĘ to zaskakująca i emocjonująca lektura, od której nie sposób się oderwać. Beata Majewska skradła moje serce, a bohaterowie tej powieści zostaną w mej pamięci na długo. Serdecznie polecam!
K.N.Haner, autorka serii o Morfeuszu i powieści "Na szczycie"

KONKURS NA ŻONĘ to powieść pełna intryg, emocji i misternych splotów akcji. Książka o miłości, przyjaźni i więzach rodzinnych – o tym, co w życiu cenne i ważne. Dostarczy czytelnikowi całej gamy wrażeń – od śmiechu po łzy.
Małgorzata Garkowska, pisarka, autorka powieści "Układanka z uczuć"

KONKURS NA ŻONĘ rozbudza ciekawość intrygującym tytułem i subtelną okładką. Ta piękna powieść o najistotniejszych aspektach życia pozostawia po sobie ślad w duszy, nie pozwalając wyrzucić się z pamięci. Polecam serdecznie miłośnikom dobrej literatury. Hanna Greń, autorka powieści kryminalnych i obyczajowych

Informacje dodatkowe o Konkurs na żonę :

Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2017-05-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-245-8265-5
Liczba stron: 304
Język oryginału: Polski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Konkurs na żonę

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Tobie się chyba coś zrobiło z głową z tej miłości albo Ci zwoje mózgowe wyprostowałam zamiast włosów.


Więcej

Tobie się chyba coś zrobiło z głową z tej miłości albo Ci zwoje mózgowe wyprostowałam zamiast włosów.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Konkurs na żonę - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-05-26, 52 książki 2019,

Miłość wszystko wybaczy ?

„ Odkładamy zbyt wiele rzeczy na później. I to jest złe, bo możemy nie zdążyć, a to magiczne "później" czasami się nie zdarza. „

Dawno miałam ochotę zapoznać się z twórczością Beaty Majewskiej, ale jakoś ciągle było mi nie po drodze. Sięgając po „ Konkurs na żonę „ byłam przekonana, że ta książka jest nieskomplikowaną rozrywką dla umilenia czasu. Muszę przyznać, że początek nie należał do najłatwiejszych i mój entuzjazm bardzo szybko opadł. Stwierdziłam, że opowieść o studentkach posługujących się w dialogach slangiem jest nie dla mnie.

Fabuła oparta na zgranym schemacie, banalna i przewidywalna.
Typowa historia o księciu i kopciuszku, przypominała mi trochę znaną komedię romantyczną „ Nie kłam kochanie „ i pomyślałam, że powieść zupełnie nie przypadnie mi do gustu.Przynajmniej tak sądziłam na początku, ale wbrew pozorom książka nie jest całkiem schematyczna. Historia stworzona przez autorkę nieraz mnie zaskoczyła, rozbawiła i wzruszyła.

Pod względem bohaterów powieść doskonale wpisuje się w romantyczne schematy. Hugo to klasyczny przykład współczesnego faceta. Doświadczony, nowoczesny, nieprzyzwoicie bogaty, wzięty prawnik z praktyką w USA. Wychowany w poczuciu, że jest najważniejszy, żyje swobodnie i bez zobowiązań. Odpowiada mu życie singla, bo pozycja i uroda przyciągają do niego kobiety niczym magnes. Jest jedynym spadkobiercą ogromnego majątku i kancelarii wujka, ale aby stać się pełnoprawnym właścicielem musi spełnić pewne warunki zawarte w testamencie. Łucja natomiast jest kompletnym przeciwieństwem mężczyzny. Ufna i prostolinijna „ szara mysz „, dziewczyna sierota, która została wychowana na wsi przez babcię tradycjonalistkę, kobietę o złotym sercu. Nieśmiała studentka i rozrywkowy prawnik żyją w dwóch skrajnie różnych światach i teoretycznie nie mają szans na jakiekolwiek porozumienie.

Hugo, aby dotrzymać warunków testamentu wpada ze swoim przyjacielem na pomysł rozpisania pewnego konkursu. I tak oto przecinają się drogi naiwnej i nieco zdesperowanej Łucji wierzącej w zainteresowanie mężczyzny, który niespodziewanie ją adoruje i Hugo wyrachowanego, zimnego drania niezdolnego do głębszych uczuć, dla którego dziewczyna jest tylko narzędziem do osiągnięcia celu.

Powieść mimo trudnych początków i lekkiego zniechęcenia bardzo mnie wciągnęła. Na szczęście historia wkrótce nabrała rumieńców, gdyż pierwsze wrażenie dotyczące głównych bohaterów okazało się całkowicie mylące. Łucja i owszem to skromna dziewczyna ze wsi, ale zaradna. Kiedy potrzeba silna i zdecydowana, natomiast Hugo, gdy porzuca maskę zimnego wyrachowania okazał się być całkiem wrażliwym facetem.

Pomimo, że książka jest lekka, łatwa i przyjemna w odbiorze, zawiera całkiem poważny przekaz. Nie chodzi tu o słodką romantyczną historię rodem z hollywoodzkich produkcji, ale o słodko – gorzką prawdę o naszym społeczeństwie gdzie nie docenia się już takich wartości jak tradycje rodzinne, wzajemny szacunek czy miłość. Króluje natomiast hipokryzja, wyrachowanie, materializm, wyścig szczurów. Powieści nie brakuje ciekawych zwrotów akcji i sekretów z przeszłości, nawet zakończenie mnie zupełnie zaskoczyło. Spodziewałam się typowego happy endu jak to w obyczajówkach i romansach bywa a książka kończy się dość smutno. Życie Hugo i Łucji zupełnie się posypało i nie wiadomo jak dalej potoczą się ich losy. Nie miałam pojęcia, że jest to pierwszy tom i nie pozostaje mi nic innego jak sięgnąć po „ Bilet do szczęścia, „ bo inaczej nie dowiem się, jakie ma zakończenie historia tej nietypowej pary.

„ Świat się nie kończy, gdy bliska osoba odchodzi lub zawodzi. Ciągle jeszcze jest ktoś dla ciebie najważniejszy, ty sama. „

Link do opinii

SKOŃCZONA ZABAWA


W moim zestawie urlopowych lektur znalazły się książki z kilku gatunków. Miałam ochotę na dobrą powieść obyczajową, a mój wybór padł na „Konkurs na żonę” Beaty Majewskiej, wydawnictwo Książnica, 2017. Czy był to trafny wybór?

Hugo Hajdukiewicz to młody, przystojny biznesmen, który prowadzi hulaszczy tryb życia. Łucja Maśnik zaś to młode, naiwne dziewczę z prowincji. Czy tę dwójkę może coś połączyć?

Okazuje się , że owszem. Łucja bierze udział w zorganizowanym przez Hajdukiewicza konkursie. Dziewczyna pochodzi z niezamożnej rodziny i zależy jej na nagrodzie finansowej. Z kolei Hugo , w zorganizowanym konkursie , ma zupełnie inny cel. Co dzieje się, gdy ta dwójka staje ze sobą twarzą w twarz? Otóż nic się nie dzieje. Łucja, oczarowana przystojnym facetem zdaje sobie sprawę, że to partia nie dla niej. Zaś Hajdukiewicz , mimo iż oczarowany naturalnym wdziękiem i urodą dziewczyny, nie widzi w niej partnerki do rozmów. Mimo tych różnic zaczynają się spotykać. Ona, ponieważ coraz bardziej ulega jego czarowi, a on... no właśnie. Pobudki, którymi kieruje się Hugo niechże pozostaną tajemnicą. Każdy, kto zechce sięgnąć po książkę, niech ma okazję samodzielnie je poznać.

Historia, wydawać by się mogło, nieco bajkowa. Ba, wręcz brazylijską telenowelą pachnąca. Przystojny, zamożny i zepsuty on oraz urocza, naiwna, śliczna ona. Ten stereotypowo romansowy schemat okazuje się jednak mylący. Mimo , iż fabuła może wydawać się dość oklepana to „Konkurs na żonę” jest książką jak najbardziej poważną i poruszającą całą masę problemów. Tak, dużo tu będzie o miłości, o zauroczeniu, wyrachowaniu. Nie zabraknie kłamstw, ból i łez. Myślę jednak, ze jest to przede wszystkim dobrze skonstruowana opowieść o tym, jak wiele musimy nieść na barkach przez całe swe życie. Dwójkę naszych bohaterów los potraktuje bardzo surowo. Jak sobie z tym poradzą?

Nie podoba mi się ani postać Łucji, ani Hugona. Oboje sprawiają wrażenie przerysowanych. Zdaję sobie jednak sprawę, że tak głupich i małostkowych ludzi nie brakuje. Podoba mi się za to cała konwencja powieści. Mimo działających na nerwy postaci , czyta się ją bardzo dobrze. Autorka pisze lekko i ładnie. I choć podstawą fabuły jest uczucie łączące tę parę, to odnajduję w tej książce dużo więcej. Beata Majewska sprawnie łączy wątki i , poniekąd mimochodem, przemyca całą masę wartościowych przemyśleń. Zgrabnie i niegłupio napisana historia. Myślę, że zyskałaby , gdyby tych bohaterów nieco poprawić. Są, jak dla mnie, zbyt jaskrawi. Jednak z każdą kolejną kartą książki oni dorastają i ewoluują. Mimo to ciężko ich chyba polubić. Raczej czytelnik ma ochotę zarówno jednej jak i drugiej sztuce zasunąć w łeb, a nuż by się ogarnęli?

Słońce dookoła, wiatr znad jeziora przynosi ulgę po upalnym dniu. W takich pięknych okolicznościach przyrody miałam okazję czytać tę książkę i muszę stwierdzić , ze to dobra, niezobowiązująca lektura na kilka wieczorów. Czyta się ją bardzo dobrze, daje do myślenia, nie nudzi. Nie jest to ani typowy romans ani komedia romantyczna . Powiedziałabym raczej, że to powieść obyczajowa skierowana raczej dla dwudziesto - trzydziestolatków. Opowieść o tym, że nie łatwo jest pokonać pewne granice, o tym , że życie każdą dawkę szczęścia okrasza nam podwójną dawką bólu, o poszukiwaniu szczęścia- chyba mniej lub bardziej świadomie wszyscy to ciągle czynimy.

Polecam tę książkę tym, którzy lubią taki gatunek, a także osobom, które szukają przerywnika w czytanej na co dzień literaturze. Ja przy tej lekturze bawiłam się dobrze. Wywoła uśmiech, a czasem łzę. Nie jest to książka, której treści nie pamiętamy po jej zakończeniu. Dużo tu emocji, sporo zwrotów akcji. Interesująca lektura, która pobudzi tez szare komórki. Oceniam na 4 i na pewno sięgnę po dalsze losy tych koszmarnych bohaterów.

Link do opinii

Bohaterami głównymi książki autorstwa Pani Beaty Majewskiej w książce pt „Konkurs na żonę’’ są prawnik Hugo i studentka Łucja.

Sam tytuł na książkę zaciekawił mnie, gdyż można przekonać się o tym czy warto jest iść za głosem serca czyniąc tego rodzaju poznanie swojej przyszłej żony.

Hugo jest skryty, tajemniczy, a Łucja to odważna , przebiegła, mająca wiele do powiedzenia 19 –letnia dziewczyna.

Łucja potrafi kochać, jest wrażliwa, a Hugo uczy się miłości, ale w momencie kiedy widzi, że Łucja go zaskakuje.

Dwa różne światy bohaterów,którzy są bardzo mocno rozbudowani charakterami.

Hugo pochodzi z bogatej rodziny, a Łucja biednej, co sprawia jej przykrość liczy się z każdymi pieniędzmi, studiuje.

Mama Huga to bardzo sympatyczna osoba dba o syna, wynagradza mu miłość, której nie zaznał od taty, którego nie miał.

Babcia od początku wspiera wnuczkę, od 16 lat zajmuje się wnuczką i Łucja jest jej dźwięczna za to.

Tego rodzaju książka spodobała mi się, gdyż nie poznałam twórczości autorki, ale jestem godna uznania pomysłu na napisanie tej historii oraz pozytywne nastawienie do Czytelnika.

Nie ukrywam, że pojawi się wiele tajemnic wśród bohaterów, podejmowania decyzji w niespodziewanych sytuacjach życiowych dających do myślenia.

Miło jest spędzić czas czytając doskonale skonstruowane 19 rozdziałów i książki, która była napisana z myślą o nas Czytelnikach.

Z miłą chęcią przeczytam kontynuację losów bohaterów w książce „ Bilet do szczęścia”.

Zwróciłam uwagę na okładkę na której znajdują się róża, płatki , słoik, a na jego środku włożony jest pierścionek.

Miękka oprawa, zawiera 303 stron, Wydawnictwo Dolnośląskie – Książnica, Poznań 2017.

Warto jest zapoznać się z losami studentki Łucji, prawnika Huga oraz ich rodzin.

Link do opinii
Avatar użytkownika - luimig
luimig
Przeczytane:2017-09-23, Ocena: 4, Przeczytałam, 12 książek 2017,

Lekka kobieca powieść, która pełna jest zabawnych momentów i wyrazistych a nawet przerysowanych dla potrzeb fabuły bohaterów. 

W czasie czytania razi mnie jednak bardzo język autorki... Może nie powinnam zbyt wiele wymagać od kobiecych powieści, ale po prostu lubię gdy książki napisane są poprawnie, bez słów języka potocznego typu: łyskacz, katering. A już najbardziej jaskrawie rzuca mi się w oczy podczas czytania słowo "otwarł" np. "szarmancko otwarł jej drzwi" może to jakiś regionalizm? Bo jak dla mnie poprawnie byłoby otworzył dzwi.. ale może zbytnio czepiam się szczegółów :) Ogólnie niewyczulonym z całą pewnością nie przeszkodzi to w czytaniu. Zwłaszcza, że przyjemna fabuła wynagradza błędy ;) 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Lila5
Lila5
Przeczytane:2017-08-27, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Hugo i Łucja kompletnie nie pasująca do siebie para.Ona ze wsi, skromna i do tego młodziutka bo zaledwie dziewietnastolatka, on z miasta prawnik, pewny siebie, trzydziestolatek.Ona zakochana , on ? Szkoda, że tak perfidnie ją okłamuje i na jego nieszczęście (tak uważam) się w niej wkońcu zakochuje.Historia dość na czasie bogaty musi poślubić naiwną dziewczynę aby dostać spdek po wuju.Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej...

Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2017-08-24, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,

"Życie rzadko przypomina hollywoodzką komedię romantyczną".

Podobno przeciwności się przyciągają. Chyba coś w tym powiedzeniu jest, gdyż znam kilka przykładów par, które dobrały się ze sobą na zasadzie kontrastów. I nie mam zielonego pojęcia, jak radzą sobie takie osoby oraz jak niwelują różnice światopoglądowe, majątkowe i społeczne. Wiem natomiast jedno - życie potrafi być przewrotne, o czym przekonali się bohaterowie "Konkursu na żonę".

Beata Majewska vel Augusta Docher to pseudonimy literackie polskiej pisarki, która zadebiutowała powieścią pt. "Eperu". Jest mamą, żoną, córką i Ślązaczką. Kobieta wielu specjalności - plastyczka, księgowa, manicurzystka, ogrodnik, kura domowa i bizneswoman.

Hugo Hajdukiewicz to młody prawnik z Krakowa, który aby odziedziczyć spadek po zmarłym wuju, musi ożenić się przed trzydziestką. W tym celu właśnie, za pomocą przyjaciela, organizuje literacki konkurs na żonę. W wyniku tej intrygii, poznaje Łucję Maśnik, skromną i bezinteresowną studentkę. Hugo wciela swój niecny plan w życie, nie spodziewając się jakiej rewolucji tym samym doświadczy.

Jeśli po przeczytaniu tego krótkiego opisu sądzicie, że powieść Beaty Majewskiej jest kolejną, schematyczną książką dla kobiet to jesteście w błędzie. To bowiem historia jedynie na pozór pełna romantyzmu i widocznej tkliwości, pod której płaszczem kryje się dość gorzka analiza kondycji moralnej współczesnego społeczeństwa, pogłębiony obraz zaniku tradycji oraz spłaszczenie takich wartości, jak miłość, zaufanie i szacunek do wyświechtanych sloganów, jakie nie mają racji bytu w nowoczesnym stylu życia. W utworze autorki bowiem zderzają się dwa zupełnie inne światy - świat hipokryzji, cwaniactwa i materializmu ze światem totalnej naiwności, dobroci i prostoduszności. Wyobraźcie więc sobie, co dzieje się w fabule.

Podczas prowadzenia spotkania z autorką w łódzkim Empiku, Beata Majewska zdziwiła się, że Łucja, jako kobieta totalnie naiwna oraz pozbawiona instynktu, nie irytowała mnie, a wręcz przeciwnie, zapałałam do niej wielką sympatią. Otóż główna bohaterka ze swoim żelaznym kodeksem moralnym, zdobyła mój szacunek, a nawet podziw. A jej totalnie nieprzystające do sytuacji zachowania, wywoływały jedynie na mojej twarzy uśmiech. Najlepsze z tego wszystkiego jest jednak to, że Łucja pomimo swojego naiwnego podejścia do życia, na swój własny sposób, poradziła sobie z obłudnym mężczyzną, który stanął na jej drodze. Co więcej, to ona stała się panią całej sytuacji i zaczęła rozdawać karty. Lepszego rozwinięcia losów bohaterów nie mogłam sobie wymarzyć.

"Konkurs na żonę" to książka pełna zabawnych wydarzeń oraz śmiesznych dialogów, które czynią z niej podbudowaną ironiczną podstawą, komedię z romantycznym zabarwieniem. Komedię pełną realizmu sytuacyjnego, którego zbyt często brakuje w powieściach obyczajowych. Co ważne, książkę tę mogą czytać zarówno mężczyźni, jak i kobiety, gdyż to niezwykle uniwersalna historia, dla każdego, bez wyjątku.


Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2017-07-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Myślałam, że tylko dawniej, aby otrzymać spadek trzeba spełnić określone warunki. Okazuje się jednak, że autorka wykorzystała ten motyw w czasach współczesnych - , Hugo Hajdukiewicz, chcąc otrzymać spadek po wuju, musi założyć rodzinę nim skończy trzydzieści lat. Wraz z przyjacielem wprowadzają w życie akcję o kryptonimie "Żona". Łucja - krakowska studentka - postanawia podreperować swój budżet i bierze udział w konkursie, na myśl jej nie przyjdzie, że może zostać wykorzystana przez bogatego, przystojnego prawnika. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi i wszystko wychodzi na jaw. Jak zakończy się ta historia? Co Beata Majewska szykuje dla swoich czytelników w kolejnym tomie? Polecam i czekam na dalsze losy
Link do opinii
Avatar użytkownika - silwana
silwana
Przeczytane:2017-07-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 100 książek - 2017,
Bardzo fajna i przyjemna lektura. Trochę trudno mi uwierzyć żeby w dzisiejszych czasach istniała tak niewinna osoba jak nasza główna bohaterka, ale przecież w książkach nie wszystko musi być realne. Z wielką przyjemnością zabiorę się za kolejny tom serii. :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Dakota
Dakota
Przeczytane:2017-07-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Częściej sięgam po romanse niż po książki typowo obyczajowe, ale nie ukrywam, że oba gatunki bardzo lubię i często do nich wracam. Czasami jednak czuję przesyt opowieściami, które są do siebie bardzo podobne i rzadko można znaleźć coś, co w znacznym stopniu by mnie zachwyciło. Z literaturą obyczajową bywa różnie, podobnie jak z innymi gatunkami. Autorzy mogą nam zaserwować naprawdę świetną powieść, w której przenoszą nas w zupełnie inny świat, i dzięki którym, poznajemy bohaterów, którzy są podobni do nas, a co się z tym łączy -- nie są wyidealizowani, albo kpią z czytelników i podają im na tacy miałkie historie, o których łatwo zapomnieć. Gdy na horyzoncie pojawił się Konkurs na żonę, nie mogłam mu się oprzeć i wiedziałam, że muszę go jak najszybciej przeczytać. Sięgnęłam po tę książkę z kilku powodów. Jednym z nich była czysta ludzka ciekawość. Z twórczością Beaty Majewskiej miałam już styczność kilkakrotnie. Po raz pierwszy przy jej debiutanckiej powieści Eperu, którą wydała pod pseudonimem Augusta Docher. Następnie przyszła kolej na Anatomię uległości, w której autorka zaliczyła kilka potknięć. Pisarka nie ogranicza się do jednego gatunku i próbuje swoich sił na różnych płaszczyznach. W jej wydaniu czytałam już powieść młodzieżową i romans, a teraz nadszedł czas na historię w pełni obyczajową. Hugo Hajdukiewicz to mężczyzna zbliżający się do trzydziestki. Lada chwila ma odziedziczyć majątek po wuju, jednak zanim stanie się jego pełnoprawnym właścicielem, musi spełnić warunki, które zostały określone w testamencie. Przede wszystkim, jak najszybciej musi zmienić swój stan cywilny. Młody prawnik nie zamierza rezygnować z dużego majątku, dlatego jak najszybciej obmyśla plan, dzięki któremu ma poznać idealną kandydatkę na żonę. Wkrótce w jego życiu pojawia się Łucja -- młoda studentka, która nie zna zamiarów Hajdukiewicza i nieumyślnie wpada w zastawioną przez niego pułapkę. Dosyć gładko przemknęłam przez początek książki, aż w końcu dotarłam do momentu, w którym Hajdukiewicz spotkał się z Łucją, aby przekazać jej nagrodę za wzięcie udziału w konkursie. Od razu można było zauważyć, że nie zaiskrzyło między bohaterami. Mężczyzna w żaden sposób nie wydawał się być zainteresowany dziewczyną, choć początkowo wydawać by się mogło, że jest zupełnie inaczej. Był jednak zdeterminowany, aby w jak najszybszym czasie znaleźć żonę, dlatego nie wybrzydzał i postanowił zacząć się umawiać z Łucją. W zasadzie jedno spotkanie wystarczyło, aby studentka uległa urokowi przebiegłego biznesmena. Jednym słowem wpadła jak śliwka w kompot, myśląc, że Hajdukiewicz jest nią faktycznie zainteresowany. Do tej pory zachodzę w głowę, jak można być tak łatwowiernym i naiwnym. Jestem zdziwiona, jak łatwo dziewczyna dała się podejść sprytnemu prawnikowi, który przekroczył niejedną granicę dobrego smaku. Łucja wmawiała sobie, że jak najszybciej powinna zakończyć tę znajomość, bo Hugo Hajdukiewicz nie jest dla niej odpowiednim mężczyzną, jednak mimo wszystko dalej ślepo brnęła w tę relację. Jej brak doświadczenia w związku z mężczyznami sprawił, że przy dwudziestoośmioletnim Hajdukiewiczu, robiła z siebie kompletną idiotkę. Przebywając z mężczyzną, zaczynała żartować, jednak nie były to zbyt udane dowcipy. Dodatkowo zaczynała gadać jak najęta, co niejednokrotnie doprowadzało i mnie, i bohatera, do szewskiej pasji. Nie bez powodu mówi się, że duży wpływ na zachowanie człowieka ma miejsce, w którym się wychował i ja całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Myślę, że to stąd wynika fakt, że Łucja jest nieobyta w świecie oraz jej relacje w sferze damsko-męskiej są na zerowym poziomie. Dopiero potem wzięła się w garść i pokazała, że nie jest tak słaba, na jaką wygląda. Mimo mojej początkowej niechęci do Hugona Hajdukiewicza muszę przyznać, że to jedna z lepiej wykreowanych postaci, która wyszła spod pióra Beaty Majewskiej. Pisarka nie idealizowała go na siłę. Zrobiła z niego gbura, kłamcę i materialistę, który na kartach powieści przechodzi częściową przemianę. Nie każda kobieta chciałaby spotkać na swojej drodze takiego mężczyznę, ponieważ bywa bezwzględny, sprytny i podstępny. Nie można też zapomnieć o pozostałych postaciach, które tworzyły fenomenalne tło. Bardzo mnie cieszy, że mimo wszystko autorka nie skupiła się wyłącznie na dwójce głównych bohaterów, lecz poświęciła wystarczająco dużo czasu postaciom, które odgrywały mniejsze, jak i większe role w powieści. Na moich ustach pojawiał się uśmiech, gdy ,,na scenę" wkraczała babcia Zofia, która była niezwykle ciepłą i dobroduszną kobietą. Autorka starała się nakreślić i uwypuklić różnice między dwiema warstwami społecznymi. Częściowo udało się jej to, ponieważ czytelnik bez problemu mógł dostrzec, że bohaterowie pochodzą z zupełnie innych światów, liczą się dla nich odmienne wartości i mają całkiem inne priorytety. Nie mogło też zabraknąć różnic w sposobie wysławiania się bohaterów, jednak tutaj natknęłam się na zgrzyty, które nieco wpłynęły na odbiór całej powieści. Bo choć autorka starała się wyznaczyć wyraźną granicę, to jednak spolszczenie angielskich wyrazów nie okazało się dobrym posunięciem. Wydaje mi się, że młodzież (a do niej jeszcze się zaliczam) w dzisiejszych czasach nie posługuje się słowami typu rejczel czy dżez. Według mnie takie zwroty były wymuszone i niepotrzebne. Dzięki wplecionym retrospekcjom książka nie nuży. Nawiązania do wydarzeń, które miały miejsce kilka godzin lub kilka minut wcześniej oraz liczne wspomnienia bohaterów sprawiają, że Konkurs na żonę nabiera głębi. Akcja powieści rozgrywa się w głównej mierze w Krakowie, a trochę rzadziej w mniejszej miejscowości, w której wychowała się Łucja. Początkowo myślałam, że tempo powieści będzie jednostajne, ale o dziwo, takie nie było. Autorka zaserwowała (ku mojej uciesze) kilka zwrotów akcji, mimo że w pierwszej chwili nic nie wskazywało na to, że takie zawirowania pojawią się na kartach powieści. Autorka zgrabnie operuje słowem pisanym. Dialogi oraz poszczególne opisy nie są w żaden wymuszone. Bije od nich lekkość, co sprawia, że książka jest jeszcze przyjemniejsza w odbiorze. Zdecydowanie większy nacisk został też położony na emocje bohaterów, a nie na zbędne opisy, zwane potocznie zapychaczami. Mimo że to emocje odgrywają pierwsze skrzypce, to jednak zabrakło mi rozwiniętych opisów przeżyć wewnętrznych bohaterów. W książce dominuje humor, którego niestety nie jestem wielbicielką (mam bardzo specyficzne poczucie humoru), ale na pewno znajdzie on wielu zwolenników wśród czytelników, którzy postanowią sięgnąć po książkę. Konkurs na żonę to książka, którą czyta się błyskawicznie. Ciekawie nakreślona historia, pełnokrwiści bohaterowie oraz przyjemny styl autorki gwarantują mile spędzony czas. To lekka i momentami zabawna historia, która wprawi Was w dobry nastrój. Mimo małych potknięć i uchybień jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów w drugim tomie. Bo choć autorka nie wniosła tą książką na literackie wyżyny, to jednak sprawiła, że miło spędziłam czas, czytając tę pozycję. Jeżeli jesteś fanką powieści obyczajowych, to śmiało sięgnij po Konkurs na żonę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ola2998
ola2998
Przeczytane:2017-06-11, Ocena: 4, Przeczytałam,
A wracając do tematu, to muszę przyznać, że niestety początek tej książki był dla mnie dosyć oporny. Swój udział w tym mieli główni bohaterowie, którzy mnie zwyczajnie irytowali oraz sama historia, która wydawała się dosyć denna, zbyt naiwna i naciągana. Ale czym dalej brnęłam, tym więcej pozytywnych odczuć się pojawiało i wypierało te negatywne. "Konkurs na żonę" należy do tego typu powieści, którym trzeba dać szansę na pokazanie swojego potencjału. Bo mamy go tutaj dużo, choć nie do końca został wykorzystany, jest to jednak dobre wprowadzenie do właściwej akcji. Największy problem miałam z bohaterami, w szczególności z Łucją. To taka naiwna dziewczyna, tak łatwowierna, jej sposób myślenia i zachowanie nieraz wykraczały poza normy, jest zupełnie zaślepiona miłością do faceta, a trzeba dodać, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia, z jej strony oczywiście. Z czasem jednak nabiera ona charakteru, ba, nawet zaczyna wzbudzać sympatię! Podobnie sytuacja wygląda z Hugo - na początku zimny, wyrachowany wręcz drań, który myśli tylko o tym, co zrobić, by móc jak najlepiej na tym wyjść. Jest samolubny oraz egoistyczny, ale wraz z rozwojem historii jego postać nabiera kolorów, a serce dochodzi do głosu. Co mnie jednak w tym kuło, to relacje między tą dwójką. Brakło mi takiego uwypuklenia ich wzajemnych uczuć, głębszego pokazania tego, co się między nimi rodziło, co do siebie czuli. I mam tu na myśli głównie męskiego bohatera, bo to właśnie u niego następuje zmiana w tej sferze, to on się powoli otwiera na nowe doświadczenie. A czułam, że tę kwestię nie tyle pominięto, ile uproszczono i poświęcono jej za mało uwagi. "Konkurs na żonę" zyskuje w oczach z każdą kolejną stroną, by zakończyć się w wielkim stylu, pozostawiając po sobie burzę emocji i apetyt na więcej. Historia dosyć szablonowa, jednak ukazana w nowy, świeży sposób. Jest kilka rzeczy, które można by poprawić, ale ostatecznie książka warta uwagi. Już nie mogę doczekać się kolejnej cześć i Wam również polecam sięgnąc po historię Łucji i Hugo.
Link do opinii
Avatar użytkownika - majeczka241
majeczka241
Przeczytane:2017-05-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Uwielbiam pióro Beaty (Augusty Docher) od momentu, kiedy przeczytałam jej debiutancką powieść ,,Eperu". Zachwyciła mnie pomysłem, oryginalnością historii, fabułą. Pierwszy raz spotkałam się z tematem Wędrowców, dlatego opowieść tak bardzo przypadła mi do serca i kolejne tomy pochłaniałam w zastraszającym tempie. Przystojny mężczyzna szuka żony- czy odnajdzie to czego szuka? Miłości? Zrozumienia? Młody prawnik Hugo za wszelką cenę pragnie zmienić swój stan cywilny. Czas ucieka, więc przychodzi idealna pora na wdrożenie planu ,,Żona". Niebawem na drodze mężczyzny staje młoda, nieśmiała studentka. Ich drogi się przeplatają, jednak co wyniknie z ich znajomości? Czy zrodzi się miłość? Czy coś stanie im na przeszkodzie? Gdy przeczytałam o zbliżającej się premierze ,,Konkurs na żonę''- najnowszej książki autorki wydanej pod pseudonimem Beata Majewska- od razu zapragnęłam ją zdobyć. Byłam bardzo ciekawa nowej opowieści, co tym razem autorka mi zapewni i czy będę zadowolona z efektu końcowego. Zaczynając przygodę byłam pozytywnie nastawiona do książki. Niestety zapał do czytanej lektury malał z każdą minutą z powodu irytujących bohaterów. Nieźle grali mi na nerwach, nie potrafiłam znieść ich postępowania, ich osobowości. Historia nie potrafiła mnie do siebie przekonać, a denerwujące postacie odbierały całą przyjemność z czytania. W pewnym momencie powiedziałam dość i odłożyłam lekturę z powrotem na półkę. Nie potrzebowałam złości, frustracji, tylko czegoś przyjemnego, lekkiego, umilającego czas, coś co oderwie mnie od obowiązków, nauki, szarej rzeczywistości. Sprawi, że nie będę mogła oderwać się od powieści, da wiele radości, otuchy, skradnie serce. Książka przez długi czas nie była ruszana, leżała smętnie na półce i myślałam, że już do ,,Konkurs na żonę'' nie powrócę, że definitywnie została przeze mnie skreślona, jednak wiedziona ciekawością, a do tego, że w moim życiu trochę spraw się ustabilizowało, postanowiłam dać historii kolejną szansę. To, że miałam ciężki okres negatywnie wpłynęło na ocenę książki, dlatego dobrze, że odczekała swoje. Z biegiem czasu opowieść zaczęła nabierać tempa, rozkwitać jak piękny kwiat. Zaczęłam dostrzegać jej potencjał, kolejny oryginalny pomysł na przedstawienie fabuły powieści, rzadko spotykany, interesujący, zaskakujący. Miłosne wątki, które zachwycają, pobudzają wyobraźnię i serce do szybszego bicia. Do tego jest zabawnie, tajemniczo, a przede wszystkim bardzo romantycznie. Jest także miłość, empatia, dobroć bijąca od człowieka, tajemnice, egoizm, grubiaństwo, próżność i wiele innych emocji jakie można natrafić podczas czytania. Opowieść wiele nauczy, skłoni do refleksji. Jeśli chodzi o bohaterów z czasem ich polubiłam. Zobaczyłam ich wewnętrzną przemianę, zaczęli się przede mną otwierać, ukazywać swoje drugie oblicze, w jakiś sposób zrozumieć. Najbardziej z wszystkich postaci polubiłam Łucję. Bardzo przypominała moją skromną osobę, dlatego przypadła mi do serca, stała mi się bliska i potrafiłam ją zrozumieć. Podsumowując : W ostateczności lektura mi się podobała. Z początku były duże trudności, ale po niejasnościach uważam, że to ciepła, przyjemna opowieść, pełna emocji, uczuć, momentami zabawna. Lekka, umilająca czas, z kolejnymi rozdziałami ciekawość wzrastała, jak historia dobiegnie końca. Nie mogę doczekać się kontynuacji. Na pewno Beata mnie czymś nowym zaskoczy. Gorąco polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazkomania
ksiazkomania
Przeczytane:2017-05-15, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam, Recenzenckie,

Projekt ,,Żona" czas zacząć!

Beata Majewska, znana również jako Augusta Docher, to pisarka, która pnie się na szczeblach polskiego rynku literatury coraz wyżej. Nie ogranicza się do jednego gatunku literackiego. Tworzy i fantastykę, i romanse, i obyczajówki, nie wspominając o erotyku. Jej najnowsza powieść - ,,Konkurs na żonę" to lekka lektura, która podbija serca polskich czytelników. Historia jest wręcz idealna na komedię romantyczną.

,,Świat się nie kończy, gdy bliska osoba odchodzi lub zawodzi. Ciągle jeszcze jest ktoś dla ciebie najważniejszy, ty sama."

Łucja Maśnik to skromna studentka. Gdy poznaje przystojnego i bogatego Hugona Hajdukiewicza jej życie zmienia się o 360 stopni. Nie wie jednak, że ich spotkanie nie jest przypadkowe...

,,Życie rzadko przypomina hollywoodzką komedię romantyczną."

Fabuły tej książki nie da się tak po prostu streścić nie ujawniając szczegółów. I choć podobnych historii jest na pęczki i zbytnio się one nie wyróżniają, to ta przedstawiona w ,,Konkursie na żonę" jest wyjątkowa. Czuć w niej świeżość i coś nowego, niebanalnego. Nie kryję, że mam pewne spostrzeżenia i uwagi, co zresztą zaraz sami przeczytacie, ale ogólnie powieść jest dobra i wart przeczytania.

Zaczniemy może od pierwszego wrażenia... Szczerze muszę przyznać, że książka na początku nie wywołała we mnie pozytywnych emocji. Byłam aż zdziwiona, że tak bardzo nie przypadła mi do gustu i gdyby nie moja czytelnicza upartość, to odłożyłabym książkę po 60 stronach z powrotem na półkę. Nie podobało mi się praktycznie nic, ani bohaterowie ani fabuła. Ale po pierwszym szoku i takim dziwnym wkurzeniu się na bohaterów zaczęłam zmieniać zdanie. I choć wydaje mi się, że ta powieść ma niewykorzystany potencjał, to autorka dopiero się rozkręca. Z chęcią sięgnę po kolejną część powieści, z dwóch powodów: po pierwsze jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Łucji i Hugona, a po drugie właśnie po to, by przekonać się, czy powieść rozwija się w dobrym kierunku.

Główni bohaterowie powieści, czyli Łucja i Hugo to z pozoru dwa różne bieguny, woda i ogień. Ale to tylko pozory, bo w rzeczywistości łączy ich bardzo wiele. I choć momentami, szczególnie na początku powieści, wprost nie mogłam znieść Łucji, jej zachowania, poglądów i ogólnie charakteru, to z kolejnymi stronami jej postać nieco się zmieniała. Nie powiem, że całkowicie wyzbyła się denerwujących zachowań, ciągłej naiwności i łatwowierności, ale potem pokazała pazurki i to jej dodało zadziorności i temperamentu. Hugo natomiast to kawał drania. Ale czym by była ta powieść bez niego? Jeśli jest biel, musi też być czerń. Hugo perfidnie gra na uczuciach dziewczyny, jest bezwzględny. Ma swoje tajemnice, które autorka nam stopniowo dawkuje. Nie zdradza za dużo, dlatego też cała powieść trzyma czytelnika w napięciu. Postać Hugona w końcówce nieco zaskakuje, ale jest mu potrzebny porządny kopniak, żeby zrozumiał swój błąd. Trzymam kciuki za tę parę i mam nadzieję, że jak to w komediach romantycznych bywa, skończy się to happy endem.

Dobrze wspominam postać babci Łucji, Pani Zofii, która wydaje się być taką milusią, złotą babcią. Ta postać wykreowana jest na osobę, która nie jedno w życiu musiała przejść i przez swoje długie życie zgromadziła wiele mądrości. To osoba o wielkim sercu, która tworzy w książce niezwykły domowy klimat.

,,Nieważne, jak zaczynasz, ważne, jak kończysz."

W tej powieści wszystko dzieje się szybko, mega szybko. A może nawet za szybko? Brakowało mi trochę rozwinięcia niektórych akcji i przez to może się wydawać, że powieść została napisana bardzo szybko, jakby pod presją czasu. Autorka wspomina, że pomysł na książkę powstał za sprawą wyzwania ,,wymyśl jakąś historię w kwadrans". Może to dlatego mamy wrażenie, że książka ma niewykorzystany potencjał? Mimo wszystko to bardzo przyjemne ,,love story".

Autorka zapewnia nas, że losy bohaterów poznamy w kolejnej części ,,Bilet do szczęścia". A w podziękowaniach wspomniane jest, że być może będą jeszcze kolejne dwie części. Ale jedno jest pewne - będą to niesamowite dawki emocji. ,,Konkurs na żonę" to emocjonalna książka. Czasami mamy ochotę wprost udusić głównych bohaterów, krzyczeć i wrzeszczeć wniebogłosy. Pani Beata doskonale przenosi przeróżne emocje na papier. Książkę polecam wszystkim czytelnikom i mam nadzieję, że wasze pierwsze wrażenie będzie o wiele lepsze niż moje. Szczerze polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aleksji
Aleksji
Przeczytane:2017-05-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
www.stanzaczytany.pl Powieść na pograniczu romansu i powieści obyczajowej to coś, co może wydawać się czymś pospolitym, jednakże Beata Majewska (znana również pod pseudonimem Augusta Docher) kolejny raz pozytywnie mnie zaskoczyła. Mamy do czynienia z klasycznym wzorem - bogacz, dla którego jego własne potrzeby górują nad rozsądkiem, oraz oczywiście nieskazitelna niewiasta, którą prawnik, czyli nasz główny bohater, porywa w wir miłości. Niby schemat oklepany, ale... To coś nowego. Świeże i prawdziwe spojrzenie na sprawę. Na życie. Ale o tym za chwilę. Przekonacie się zaraz, jak ciekawa jest to historia. Jak już wyżej wspomniałam, poznajemy Hugona - prawnika, działającego w USA, ale z powodu własnych pobudek wrócił do Krakowa, aby zająć się testamentem wujka; a właściwie sprawami, które musi wypełnić, aby nie stracić majątku, który mu się należy. Spotykamy również Łucję - młodą niewiastę, która dopiero wkracza w życie. Studiując, nie ma większej perspektywy na przyszłość. Odniosłam wrażenie, że ona tkwi w czasie tu i teraz. Może i owszem, troszczy się o dalsze swe kroki, ale na tym koniec. Przede wszystkim życie towarzyskie jest u niej bezbarwne. Ma przyjaciółki - szalone i spontaniczne kobiety z krwi i kości, są jej całkowitą odmiennością - ale na tym kończy się jej prywatne życie. Nie ma mężczyzny, a nawet nie miała (bo nie możemy przecież wliczać chwilowej ,,miłostki"). Tak więc niedoświadczona dziewczyna, spotykająca mężczyznę pragnącego czegoś więcej... O! I tu Was zdziwię! Nie chodziło wcale o seks. To nie Grey. Owszem, dla Hugona seks jest ważny, ale dla niego bardziej liczy się związek, ślub, a nie sprawy łóżkowe. Bowiem uparcie poszukuje żony, aby móc nadal robić to, co kocha. Dlatego wraz ze swoim przyjacielem urządzają Konkurs na żonę - konkurs pod przykrywką. Konkurs, który sprawi, że dwoje kochanków spotykają się ze sobą i rozpoczynają swoją powieść miłosną, która - w zależności od punktu widzenia - nie jest aż tak prawdziwa, jak druga strona mogłaby uważać. Łucja to... wieśniaczka. Pochodzi ze wsi, straciła rodziców (daję ogromnego plusa - naprawdę niespotykana w książkach przyczyna śmierci), wychowała ją babcia. To w skrócie. Chciałabym Wam tylko przybliżyć wizję głównej bohaterki. Dużo rozmawia, popełnia błędy, a z racji młodego wieku jej monolog jest dość... skomplikowany. Właściwie to urozmaicony. Nietypowy, choć typowy dla jej rówieśników. Hugo za to jest prawdziwym biznesmenem, z żelazną ręką i pokerową twarzą. Potrafi doskonale łgać i w ciągu nanosekundy wymyśleć idealną śpiewkę dla swojej ,,ukochanej". Nic więc dziwnego, że Łucja - niedoświadczona dziewczyna - szybko porywa się w taniec miłości i ufa mężczyźnie, którego tak krótko zna. Choć wątpliwości się wkradają, serce wciąż bije dla Hugona. Poznajemy dwie perspektywy, dzięki czemu z chwili uniesień spadamy z impetem na ziemię. Do tej pory mam sprzeczne uczucia w stosunku co do Hugona - przez całą książkę zastanawiałam się, czy chciałabym, aby do ich związku wkradła się prawdziwa miłość (a właściwie, żeby Hugo w końcu poczuł to, co czuje do niego Łucja), czy żeby główna bohaterka przejrzała na oczy i zauważyła tę całą fasadę kłamstw. Dlatego też daję ogromny plus za to, że nie wiemy, po której stronie stoimy. Czy po stronie miłości, czy po stronie prawdy? W tej powieści są pokazane dwie zupełnie inne perspektywy. Beata Majewska kolejny raz zachwyciła mnie swoim piórem. Spowodowała, że nie tylko świetnie bawiłam się podczas czytania książki, ale i również doświadczyłam wielu sprzecznych emocji, dzięki czemu moja ocena jest naprawdę wysoka. Z niecierpliwością czekam na kolejną jej powieść, a Was w międzyczasie zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Gorąco polecam.
Link do opinii


Beata Majewska pisząca również pod pseudonimem Augusta Docher ma na swoim koncie powieść „Anatomia uległości” oraz cykl „Wędrowcy". „Konkurs na żonę” jest czwartą książką w jej dorobku literackim, ale z pewnością nie ostatnią, ponieważ słyszałam, że niebawem wydane zostaną kolejne dwie.

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Beaty Majewskiej vel Augustą Docher, przy lekturze Anatomii Uległości okazało się bardzo udane i elektryzujące. Po przeczytaniu Eperu i Habbatum (Wędrowcy) wiedziałam już, że przeczytam każdą książkę, która wyjdzie spod pióra autorki.

W „Konkurs na żonę” autorka pokazuje, że żaden gatunek literacki nie jest jej obcy i serwuje czytelnikom pełną ciepłych uczuć oraz przezabawną opowieść o miłości, przy której można się głośno śmiać.

Wśród bohaterów jest bardzo wyraźny podział na tych ze wsi oraz tych z miasta. Autorka wręcz przerysowała charaktery swoich postaci, co dodało tylko uroku jej książce. |Jeżeli chodzi zaś o głównych bohaterów, to potrafili mnie zirytować do granic! Nigdy, ale to nigdy nie robili tego, czego się po nich spodziewałam, może być w tym dużo mojej winy, bo wymyśliłam sobie, że będzie to cukierkowy romans z przesłodkimi bohaterami. No cóż, autorka miała inny plan. Hugo poza wyglądem nie ma chyba w sobie nic słodkiego, jest wredny, zapatrzony w siebie i arogancki. Co zaś tyczy się Łucji, to ona jest jego całkowitym przeciwieństwem. Dziewczyna jest ufna, dobra, mądra i uległa. Przy takich bohaterach można byłoby się obawiać, że fabuła będzie schematyczna i nieciekawa, ale dawno tak dobrze się nie bawiłam.

Styl autorki jest prosty i przystępny, jej bohaterowie wywołują skrajne emocje, a fabuła kusi obietnicą mile spędzonych chwil podczas czytania. Zaskoczeniem było to, że Beata Majewska nie zakończyła swojej powieści, tak jak się tego spodziewałam. Zrzuciła bombę na swoją historię, a o wynikach ostatecznego starcia mamy się dowiedzieć w kolejnej części pt. „Bilet do szczęścia”, której już nie mogę się doczekać.

„Konkurs na żonę” to nietuzinkowa i przezabawna historia o związku całkowicie różnych ludzi. To opowieść gdzie obok wyrachowania, egoizmu i zazdrości siedzi empatia, miłość i dobroć. Beata Majewska bawi się uczuciami czytelnika, najpierw zaciekawiając, później rozkochując tylko po to, by zostawić go w napięciu oczekującego kolejnej części. Serdecznie polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-05-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Konkurs na żonę" to książka, która przyciągnęła moją uwagę piękną, subtelną, prostą i stonowaną kolorystycznie okładką oraz niesamowicie intrygującym tytułem. Elementy te zdecydowanie zachęciły mnie do sięgnięcia po ową powieść i poznanie zawartej w niej historii. Ponadto ciekawość budził również styl autorki, bowiem to było moje pierwsze spotkanie z jej piórem. Byłam ogromnie podekscytowana przed lekturą książki, a gdy już zaczęłam ją czytać w pewne niedzielne popołudnie, przepadłam całkowicie i nie mogłam się oderwać. Kompletnie nie spodziewałam się tak ciepłej i lekko zabarwionej humorem opowieści, którą smakowałam z wielką przyjemnością. Zapraszam na recenzję. Beata Majewska vel Augusta Docher - spełniona mama, szczęśliwa żona, córka i siostra. Z wykształcenia ekonomistka, pisarka z zamiłowania. Pochodzi ze Śląska. Lubi dobrą literaturę, ogród i długie leniwe urlopy nad morzem. Debiutowała w 2015 roku powieścią "Eperu" będącą pierwszą częścią cyklu o "Wędrowcach". W 2016 roku na rynku wydawniczym pojawiły się jej kolejne książki: "Habbatum" (drugi tom serii) oraz "Anatomia uległości" - z gatunku literatury obyczajowo-erotycznej. (źródło: okładka książki "Anatomia uległości") Hugo Hajdukiewicz to dwudziestoośmioletni prawnik i kawaler. Od pewnego czasu mieszka w stumetrowym apartamencie w Krakowie. Na co dzień zarządza kilkoma franczyzowymi kancelariami. Wieczorami spędza czas samotnie popijając whisky lub udając się do klubów z przyjacielem Adamem, gdzie poznają mnóstwo atrakcyjnych kobiet. Żadna z nich nie spełnia jednak pewnych wymaganych kryteriów, a mianowicie nie nadaje się na żonę, którą Hugo musi jak najszybciej znaleźć. Zgodnie z testamentem jego wuja, młody prawnik musi przed ukończeniem trzydziestego roku życia zmienić stan cywilny i zostać ojcem. Jeśli nie dopełni kilku punktów, to luksusowe życie przejdzie mu koło nosa. Hugo zaczyna zatem wdrażać swój genialny plan "Żona". Poszukiwania rozpoczyna od uniwersyteckiej czytelni, a następnie wraz z kolegą podejmują się organizacji wśród studentów konkursu, polegającego na napisaniu artykułu na temat "Idealna żona, idealny mąż - XX i XXI wiek, różnice w percepcji". Pracę swą składa między innymi Łucja Maśnik - osiemnastoletnia studentka, pochodząca ze wsi, żyjąca bardzo skromnie. Wygraną przeznaczyłaby przede wszystkim na zakup butów i kurtki. Zgłoszeń konkursowych jest kilkadziesiąt, ale tylko niektóre ciekawią mężczyzn, w tym jedno szczególnie, któremu przyznają drugie miejsce i nagrodę pieniężną. Okazuje się, że to właśnie Łucja została jedną z finalistek. Zjawia się zatem w wyznaczonym terminie w gabinecie agencji reklamowej i zastaje tam Hugona, którego niegdyś dostrzegła w bibliotece... Ten zaprasza dziewczynę na kolację... Od tego momentu życie obojga ulega diametralnej zmianie... Głównymi bohaterami powieści są niewątpliwie Hugo Hajdukiewicz oraz Łucja Maśnik. To właśnie z ich perspektywy - przy zastosowaniu narracji trzecioosobowej - naprzemiennie poznajemy ową historię. Zaznajamiamy się bowiem z ich przeszłością, wspomnieniami pełnymi bolesnych i dramatycznych zdarzeń, skomplikowaną pod wieloma względami teraźniejszością, przeszkodami stawianymi na ich drogach, problemami, z którymi muszą się zmierzyć, zwyczajną i szarą codziennością, a także ich uczuciami, przemyśleniami, nieustannie nasuwanymi się wnioskami, podejmowanymi decyzjami, dokonywanymi wyborami - często niesłusznymi, planami na najbliższą przyszłość, pragnieniami i marzeniami. Dzięki temu mamy okazję bardzo dokładnie zarysować sobie ich portrety, przeanalizować ich nieoczywistą osobowość, bliżej przyjrzeć się ich wnętrzu i dostrzec to, co tak bardzo skrywają nie tylko przed rodziną i znajomymi, ale przede wszystkim przed sobą. Przyznaję, że oboje obdarzyłam ogromną sympatią, pomimo iż wielokrotnie ich zachowanie i sposób postępowania mnie irytowały. Wiedziałam jednak, że to, co widać na zewnątrz niekoniecznie jest odzwierciedleniem tego, co chowa się w duszy i głębi serca. Życie każdej z owych postaci naznaczone było trudnymi przeżyciami - głównie z okresu dzieciństwa. Na ich życiowych scenariuszach pojawiła się rysa, która zakorzeniła się w nich samych i tkwiła przez wiele lat. To powodowało, że stawiane przez nich kolejne kroki ku spełnieniu były niepewne, czasami sprawiały ból, a niekiedy też przywoływały smutne obrazy. Kreacja postaci - w moim odczuciu - jest z pewnością atutem powieści "Konkurs na żonę". Każdy z bohaterów jest bardzo rzetelnie wykreowany, ukazany z zaletami i wadami, bez niepotrzebnego idealizowania. Dzięki temu wszyscy sprawiają wrażenie wiarygodnych i realnych. Hugo to przystojny, inteligentny, bogaty, pewny siebie, skryty, podstępny i przebiegły mężczyzna, który od dawna czuje się emocjonalnie wyczerpany, co doprowadza do jego wybuchów złości i frustracji. Wychowywany był przez matkę i babkę, ojca nigdy nie poznał. Ma już dość depresyjnych spotkań z nadopiekuńczą i dociekliwą mamą, która zbyt często odwiedza cmentarz. Irytują go nawet przelotne znajomości z kobietami, tym bardziej, że w żadnej z nich nie potrafi ujrzeć potencjalnej życiowej wybranki. Skupia się zatem wyłącznie na pracy, mając jednak świadomość, że wielkimi krokami zbliża się termin realizacji postanowień testamentu wuja. Wie, że musi osiągnąć zamierzony cel i wreszcie znaleźć żonę, z którą stworzy pozornie szczęśliwą rodzinę. I wtedy w jego życiu zjawia się Łucja, a wraz z nią też pewne wspomnienia z przeszłości... Łucja Maśnik to młoda, skromna, ładna, oczytana, rozgadana, szczera, otwarta, bystra, ufna, naiwna, uprzejma i zawsze wyciągająca pomocną dłoń dziewczyna. Jest też bardzo wrażliwa, co zostaje wykorzystane przez co poniektórych. Bywa uparta, czasami potrafi pokazać swe pazurki. Ponadto, zawsze najpierw mówi, a potem dopiero myśli, co doprowadza do wielu ciekawych, a nawet zabawnych sytuacji. Dosyć szybko się zakochuje, a to z kolei hamuje jej racjonalne myślenie. Nie zauważa wówczas prawdziwych intencji konkretnych osób. Łucja przebywa w jednym z krakowskich akademików, a w każdy weekend odwiedza babcię mieszkającą w małej wiosce pod Tarnowem. To ona wychowała Łucję, z pomocą ciotek, wujków i licznego kuzynostwa. Nie sposób nie polubić starszej pani, której postać jest bez wątpienia ozdobą tejże powieści i dodaje jej uroku. Babcia Zosia to ciepła, serdeczna, pełna empatii i optymizmu, wyrozumiała, błyskotliwa i przyjazna kobieta. W książce oczywiście przewija się wielu innych bohaterów, jak między innymi matka Hugona, przesympatyczne przyjaciółki Łucji, a także jej niedyskretne i ciekawskie ciotki. Każdy z nich dodaje opowieści smaczku i pikanterii, a także ją uatrakcyjnia. "Konkurs na żonę" to powieść, którą po prostu pochłonęłam. Już od pierwszej strony zostałam wciągnięta w tę niezwykłą i jakże prawdziwą historię pełną zarówno ciepła, miłości, jak i również tajemnic oraz w świat interesujących i bardzo autentycznych postaci. Tak bardzo zagłębiłam się w lekturze owej prozy, że zupełnie straciłam poczucie czasu. Wydawać by się mogło - po przeanalizowaniu opisu - że fabuła ukazana w tejże książce jest banalna, przewidywalna i przebiega według znanego już nam schematu. I owszem, w pewnym stopniu zgadzam się z niektórymi takimi jej określeniami. Aczkolwiek kompletnie mi to nie przeszkadzało. Z przyjemnością przewracałam kolejne kartki, a zawarte na nich zapiski nie tylko budziły coraz to większe zainteresowanie, ale też wielokrotnie zaskakiwały oraz sprawiały, że się uśmiechałam bądź też wzruszałam (albo wszystko jednocześnie). Miałam pewne wyobrażenie przebiegu poszczególnych wątków, ale nie raz okazywało się, że jednak nie wszystko byłam w stanie przewidzieć. Oczywiście mojej uwadze nie umknęły też sceny intymne - bardzo subtelne, łagodne i przyjemne w odbiorze. A zakończenie nie tylko mnie niejako zaskoczyło i wzbudziło ogromną ciekawość, ale przede wszystkim zachęciło do sięgnięcia po kontynuację losów bohaterów. Czekam zatem z niecierpliwością na drugą część, mając nadzieję, że niebawem się pojawi na rynku wydawniczym. Podsumowując, "Konkurs na żonę" to powieść wyróżniająca się śliczną i delikatną okładką, przyjemnym i lekkim stylem, sensownymi i często śmiesznymi dialogami, intrygującą i niepozbawioną humoru fabułą oraz doskonałą kreacją wyrazistych bohaterów. To opowieść o wielu obliczach miłości, wspaniałej przyjaźni, więzach rodzinnych, radzeniu sobie z gorzkimi wspomnieniami z przeszłości oraz utratą bliskich osób, potrzebie bycia kochanym, dążeniu do określonego sobie celu, o życiu pełnym kłamstw i tajemnic, a także o nadziei na osiągnięcie szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, spokoju i stabilizacji. To słodko-gorzka historia zapewniająca miłe chwile i dostarczająca wielu emocji. To idealna pozycja na wiosenne popołudnie. Gorąco polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - sniezynka
sniezynka
Przeczytane:2017-05-10, Ocena: 6, Przeczytałam,
Przystojny trzydziestolatek musi się ożenić. Inaczej straci całkiem (nie)przyzwoity kawałek fortuny po swoim zmarłym wuju, więc gra jest warta świeczki. Jego kumpel podsuwa mu do głowy niecodzienny pomysł na konkurs. Tu nie chodzi o miłość, więc wystarczy, by kandydatka miała pasujące mężczyźnie cechy. Tak trafiają na uczelnię, gdzie swoją wiedzę poszerza młoda i ambitna, lecz uboga Łucja i jej dwie cwane koleżanki… Zakochałam się w okładce tej książki miłością od pierwszego wejrzenia. Delikatna, stonowana. I ten pierścionek w słoiku! Pomysł niebanalny i oddający klimat całej powieści. Gdy pokazałam to zaprzyjaźnionemu grafikowi, widziałam błysk w jego oczach. A potem stwierdził, że już sama okładka go zaciekawiła, bo mówi mu wiele o książce: szukam żony, która będzie kurą domową, będzie posłuszna i spokojna. I na pewno nie będzie wtrącać się do moich spraw! Historia może i nie jest niepowtarzalna, bo facet szukający żony, by zgarnąć niezły spadek to temat, który już obił mi się o uszy. Ale nie kojarzę takiej książki spod pióra polskiej pisarki. Ciepła, pozytywna, momentami żartobliwa opowieść z bardzo mocną otoczką domowego ogniska. Bezpiecznej przystani potrzebuje każdy z nas. Taką przystanią dla Łucji jest dom jej babci. Starsza pani wychowała ją, jak potrafiła najlepiej. Dziewczyna szanuje ręce, które się nią opiekowały, wykarmiły i wiele nauczyły. Choć niektórzy będą śmiali się z przesądów, którymi kieruje się Łucja, to jednak nabierają one tu własnego znaczenia: pokazują, jak silnie wnuczka jest związana z babcią, jak ważne są rodzinne tradycje, a wartości wyniesione z domu stają się życiowymi drogowskazami. To jest piękne. Niejeden nastolatek w dzisiejszych czasach mógłby brać z niej przykład. Hugo to drań. A mimo to bardzo go polubiłam. Zastanawiam się czy ON sam jest pociągający czy to jego bogactwo dodaje mu seksapilu i wdzięku? Czy byłby równie zachwycający, będąc przeciętnym Kowalskim? Lub totalnie bez kasy? Na pewno należy do tego typu, jaki lubię w romansach. Silny, męski. Z rysą na sercu, tajemnicami w życiorysie i kulturą osobistą zawsze pod ręką. No, prawie zawsze… Łucja to mistrzyni gaf. Jeśli jest coś, czego w danym momencie powiedzieć nie wypada, ona to zrobi. I dopiero potem zastanowi się, czy powinna. Doprowadza to do zabawnych sytuacji, choć bywa, że żal mi dziewczyny, a bywa, że ją podziwiam. Dodatkowym smaczkiem w książce są jej zwariowane przyjaciółki. Szkolenie BHP- padłam! Justin Bieber? Serio? Jest tylko jedno, co mnie trochę irytowało. Angielskie spolszczenia. Rozumiem, że bohater po dłuższym pobycie w Ameryce może wtrącać angielskie wyrazy do polskiej mowy. Ale czy naprawdę nie można ich było zostawić z oryginalną pisownią? I myślę tu choćby o takich słowach jak dżezu. W pierwszej chwili patrzyłam na nie, nie mogąc go ogarnąć i zrozumieć co to za wyraz. Tu nic nie jest wkurzająco polukrowane. Bohaterowie zachowują się bardzo życiowo, a niejedna osoba zareagowałaby właśnie tak, jak Łucja czy jej babcia. Widać, że Beata Majewska przemyślała dokładnie charaktery i postępowanie swoich bohaterów. Skutkuje to wspaniałą mieszanką emocji i ułatwia współdzielenie ich uczuć. Moim zdaniem widać również postęp w stylu autorki, bo w Eperu jakieś potknięcia się zdarzały. Tu ich nie ma, czyta się bardzo lekko, szybko i z przyjemnością! Autorce udało się postawić na głowie zakończenie. Byłam mocno zaskoczona i tym bardziej mam ochotę na dalszy ciąg. Hm. Jak zwykle też u Beaty: kończysz czytać jej powieść i wściekasz się na tylną okładkę, że zamiast niej nie ma więcej tekstu. A tu lipa. Trzeba czekać. Tak było z serią Wędrowcy i tak jest z Konkursem na żonę. Strasznie chciałabym mieć egzemplarz tej powieści w twardej okładce. Byłaby to taka wisienka na torcie. A jeśli lubicie historie miłosne lub masz ochotę na opowieść pełną rodzinnego ciepła, szacunku do starszych, nieprzewidywalnych komplikacji i do tego trochę romansu (tak, tak, pikantne sceny), sięgnijcie po Konkurs na żonę. Ja gorąco polecam i czekam niecierpliwie na kolejny tom!
Link do opinii
Avatar użytkownika - MarysiaK
MarysiaK
Przeczytane:2017-05-09, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Jeśli pogoda działa na was depresyjnie, mąż poważnie podniósł wam ciśnienie, a dzieci cały dzień działają wam na nerwy, to mam dla was lekarstwo. Najnowsza książka Beaty Majewskiej (znanej również jako Augusta Docher) to antidotum na całe zło. Przy tej książce zapomniałam o całym stresie, który ostatnio trzymał mnie w swoich szponach. Historia, którą niezwykle przyjemnie się czyta, która odrywa od rzeczywistości i pozwala zapomnieć o problemach. Niedawno czytałam Mąż potrzebny na już i trochę się obawiałam, że tutaj fabuła może być podobna i główny bohater będzie latał z randki na randkę. Z drugiej jednak strony wierzyłam że autorka zaskoczy nas czymś świeżym i ... nie pomyliłam się. Para głównych bohaterów to Hugo Hajdukiewicz i Łucja Maśnik, dwa różne światy, które nie mają prawa się ze sobą połączyć, a jednak... Łucja to skromna studentka pierwszego roku na UJ, wygrywa konkurs literacki, który zorganizował Hugo wraz z najlepszym przyjacielem Adamem. Hugo to niezwykle przystojny, dobiegający 30 prawnik z amerykańską licencją. Do pierwszego spotkania dochodzi podczas odbioru nagrody. Łucja spełnia wszystkie kryteria jakimi kieruje się Hajdukiewicz w poszukiwaniu żony więc ten zaprasza dziewczynę na randkę. Potem wydarzenia dzieją się lawinowo. Czy z takiej znajomości może wyniknąć coś dobrego? Czy to zwykła zabawa, czy może początek czegoś stałego? Bohaterowie wzbudzają emocje i nie sposób ich jednoznacznie ocenić, a to lubię w powieściach. Historia jest słodka, bywa zabawna, ale czy przewidywalna? Nie wiem, bo na część drugą trzeba jeszcze trochę poczekać, a na pewno będzie się jeszcze działo. Na koniec wspomnę tylko o małym minusie - powiedzonka i porównania, których za często używa Łucja, trochę drażnią. Wypowiedzi jej przyjaciółek też nie są najwyższych lotów więc to minimalnie obniża ocenę całości. Podsumowując: jest to książka, z którą miło spędzicie czas, która was zrelaksuje i pozwoli choć przez chwilę odetchnąć.
Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna929
justyna929
Przeczytane:2017-05-09, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 ksiąkżki 2016,
"Konkurs na żonę" to dobra przemyślana i dopracowana historia jest swego rodzaju preludium do drugiego tomu. Delikatnie wprowadza nas w świat bohaterów, aby na zakończenie wystawić naszą cierpliwość na próbę. Myślę, że jest nieporównywalna do poprzednich książek autorki, jest inna, porusza inne tematy i pokazuje inne relacje. Skupia się na wewnętrznych rozterki bohaterów i udowadnia, że to, co z pozoru proste niekoniecznie takie jest. http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/05/kto-wygra-konkurs-konkurs-na-zone-beata.html
Link do opinii
Beata Majewska stworzyła powieść, która jest pełna zaskakujących intryg oraz tajemnic. Występują w niej nietuzinkowi bohaterowie, których losy śledzimy z zapartym tchem. Ona to młoda wrażliwa dziewczyna, która wszystko skrzętnie przeżywa, on to pozbawiony jakichkolwiek uczuć drań, dla którego liczą się tylko pieniądze. Jego wujek spisał testament, w którym występuje warunek założenia rodziny. Tylko czy można założyć rodzinę, jeśli tylko jedna strona kocha prawdziwie, a druga knuje ciągłe intrygi? A może i miłość się pojawi z czasem? Łucja to postać, która momentami mnie denerwowała, tym ciągłym płaczem i swoją wrażliwością na dosłownie wszystko. Ale mimo tego i tak ją lubiłam. Te jej nagłe ataki wybuchu, w których stawała się prawdziwą lwicą, wywoływały u mnie ogromny podziw. Czasami miała jednak zbyt miękkie serce. Hugo chociaż od początku był prawdziwym draniem to uwielbiałam go. Ach, my kobiety, chyba kochamy draniów. Jego podejście do zdobycia żony za wszelką cenę było bardzo egoistyczne. Patrzył tylko i wyłącznie na swoje korzyści, nie bacząc, że może skrzywdzić biedną i bezbronną dziewczynę. Chyba pierwszy raz w literaturze spotykam się z pomysłem konkursu na żonę. Akcja nie toczy się jakoś błyskawicznie, lecz wiele się dzieje, przez co trudno oderwać się od powieści. Autorka funduje nam chwile radości, złości, ale i smutku. Lubię, gdy powieści wywołują we mnie wiele emocji, gdyż mogę wszystko przeżywać wspólnie z bohaterami. Tutaj tak właśnie było. On i ona to całkowite przeciwieństwa, a jednak coś ich wzajemnie przyciągało. Tylko, czy można zdobyć żonę bez jakichkolwiek uczuć? A może należy zadać pytanie, czy uczucia można udawać? Może w normalnym świecie są jakieś naiwne kobietki, które dają się nabrać na te głupie zagrywki, ale są i takie, które potrafią wszystko przewidzieć. Miłość to nie coś co można zdobyć w jakimkolwiek konkursie. Miłość to uczucie między dwojgiem ludzi zapatrzonych w siebie, a nie chęć zdobycia dobra materialnego kosztem drugiej osoby. I co pieniądze potrafią czynić z ludźmi? Sprowadzają ich na niezbadane ścieżki, sprawiają, że tacy ludzie są wciąż samotni, nie potrafią kochać, a w ich głowie siedzą wciąż pieniądze. Czy tacy ludzie obudzą się z tego chorego snu i zrozumieją, że w życiu to nie pieniądz jest najważniejszy? Czy nasi bohaterowie mają szansę na szczęśliwe zakończenie? Książka jest napisana prostym i barwnym językiem. Fabuła wciąga nas w wir czytania. To nic, że momentami mamy ochotę udusić naszych drani, bo my i tak mimo wszystko zawsze ich kochamy. Całość bardzo mi się spodobała i już z niecierpliwością oczekuję dalszych losów bohaterów, tym bardziej, że autorka zostawia nas z wieloma pytaniami bez odpowiedzi. Konkurs na żonę to przyjemna historia o miłości z niebanalnymi bohaterami i ciekawymi zdarzeniami w tle. To historia, która ukazuje nam, co pieniądz potrafi zrobić z człowiekiem. Zachęcam do przeczytania!
Link do opinii
Mężczyzna draniem się nie rodzi. On się nim staje... Hugo Hajdukiewicz, zbliżający się do trzydziestki król palantów szuka żony. Mogłoby się wydawać, że to nic nadzwyczajnego. Facet może po prostu się zmienił i dojrzał do założenia rodziny. Niestety, Hugonem nie kierują żadne, nawet najmniejsze szlachetne pobudki. Jemu zależy tylko i wyłącznie na pieniądzach. Aby odziedziczyć spadek musi ożenić się przed magiczną trzydziestką. W innym wypadku dostanie, według niego, jakieś marne ochłapy. Łucja Maśnik to z kolei młodziutka, niewinna i niedoświadczona w relacjach damsko- męskich dziewczyna studiująca w Krakowie. Od dziecka wychowywana przez babcie. Gaduła. Straaaaaaszna gaduła :-) Przesympatyczna, choć bardzo naiwna. Nic dziwnego, że imponuje jej przystojny i pewny siebie Hajdukiewicz. Ale bez względu na wiek, tak to właśnie z nami, kobietami jest. Pociągają nas prawdziwi dranie... Jak się okazuje, znalezienie idealnej kandydatki na żonę wcale nie jest takie proste. Gdyby jeszcze chodziło o miłość. Ooo, to wtedy jest dużo prościej. Dosięga nas strzała amora, razi niczym najgorszy piorun traktując nas milionami voltów emocji i po sprawie. Jesteśmy ugotowani. Nic już na świecie nie ma znaczenia. Liczy się tylko on/ona. Ale młody prawnik musi wziąć pod uwagę wiele czynników. W końcu chodzi o misternie przygotowaną intrygę, dzięki której stanie się posiadaczem prawdziwej fortuny. I wtedy przyjaciel Hugona, Adam, wpada na genialny pomysł i tak powstaje projekt Żona. Czy przy okazji Konkursu na żonę trzydziestolatek znajdzie miłość? No tak. Jest tylko jeden malutki, aczkolwiek znaczący problem. On tej miłości wcale znaleźć nie chce. Konkurs ogłoszony akurat na krakowskiej uczelni Łucji (przypadek, czy przeznaczenie?) daje jej szansę zarobienia chociaż kilku stówek do bardzo skromnego budżetu studentki. I tak właśnie krzyżują się drogi Hugona i Łucji. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby domyśleć się, co wydarzy się później. Motyle w brzuchu. Fascynacja. Wreszcie wielka miłość i jeszcze większe oddanie. Ze strony dziewczyny, oczywiście. Hugo bowiem w tym samym czasie zastanawia się jak: a) wybrnąć z kolejnych kłamstw b) nie dopuścić do spotkania Łucji z nieodpowiednimi osobami c) opanować do perfekcji metodę manipulowania studentką. Ale nawet tak doświadczony gracz jak pan Palant (wybaczcie, ale nie znajduję innych słów na określenie Hajduka) nie mógł przewidzieć, że w malutkim ciele nastoletniej jeszcze dziewczyny spotka godnego sobie przeciwnika... Łucja bowiem okazała się niesamowicie... A zresztą. O tym musicie przeczytać już sami :-) Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy pierwszy raz zobaczyłam skromną i prostą, aczkolwiek uroczą okładkę pomyślałam, że to będzie lekka i przyjemna książka. Przecież po opisie można wywnioskować, że to jedna z tych historii, gdzie po pokonaniu kilku przeszkód i po wylaniu z brzegów rzeki gorzkich łez, głównych bohaterów spotka zakończenie żyli długo i szczęśliwie. Troszkę mnie ten banalny opis zmylił. Ale i sama historia z pozoru sprawia wrażenie prostej jak drut. I pewnie taka właśnie by była, gdyby nie kilka sprytnych zabiegów autorki, która uczyniła z niej powieść godną polecenia. Kolejnym atutem jest język jakim posługują się bohaterowie powieści. Idealnie oddaje on mentalność ludzi. Tych mieszkających w "super" mieście jak i na "nudnej" wsi. Widać różnicę między wykształconymi i ważnymi, a skromniejszymi i prostymi. I przede wszystkim tym, jak poszczególne społeczności postrzegają siebie nawzajem. A język młodzieży. O! To dopiero hardcore. I muszę przyznać, że chociaż dialogi między Łucją, a jej przyjaciółkami sprawiały czasami wrażenie rozmów między kosmitkami, w dzisiejszych czasach młodzi ludzie używają takiego właśnie "slangu". Chyba wszystko po to, żeby niewtajemniczeni nie mieli pojęcia o co chodzi :-) Trzeci plusik za humor :-) Ale słodzę, prawda? Żeby nie było więc za (blado)różowo muszę przyznać, że jestem troszkę zaskoczona sposobem przedstawienia babci głównej bohaterki. Na początku byłam przekonana, że to taka dobra i poczciwa staruszka z siwymi włosami i kolorową chustą na głowie. Tymczasem okazało się, że ona ma dopiero... 60lat! Rozumiem, że młodzi ludzie (tacy jak, np. Łucja) mogą postrzegać osoby dojrzalsze trochę inaczej. Zdaję sobie również sprawę, że sześćdziesiąlatka ze wsi różni się od sześćdziesiąlatki z miasta. Jednak jako naocznych świadek poczynań wiejskich kobiet wiem, że mają one czasami więcej energii niż my, trzydziestolatki, w naszym mniemaniu, przygnieceni ciężarem codziennego życia. Moim zdaniem jest to idealna propozycja na spędzenie przyjemnego popołudnia, najlepiej na świeżym powietrzu, tym bardziej, że pogoda wreszcie postanowiła się nad nami zlitować :-) Ja spędziłam przy niej miło czas, mimo, że Hugo wielokrotnie wyprowadził mnie z równowagi. A Łucja... Łucji życzę powodzenia. Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Po poznaniu zakończenia Konkursu na żonę, tytuł drugiej części, czyli Bilet do szczęścia nabiera nowego znaczenia :-)
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2017-04-27, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2017, Mam,

Na początku od razu powiem, że z wątkiem konkursu na żonę w literaturze jeszcze się nie spotkałam, więc jest to dla mnie coś nowego i oryginalnego za co autorce należą się brawa. 

Młody prawnik, Hugo Hajdukiewicz, ma w planach jak najszybszy ożenek. Nim skończy trzydzieści lat musi założyć rodzinę. Taki warunek narzucił mu wuj w testamencie, jeśli chce otrzymać spadek. Wraz z przyjacielem wprowadzają w życie plan "Żona". Wkrótce poznaje młodziutką, niczego niedomyślającą się, niedoświadczoną dziewczynę, która ulega jego urokowi. Czy tak misternie przygotowany plan matrymonialny może się powieść? A co, jeśli nieoczekiwanie zacznie wymykać się spod kontroli?

Znów sobie przypomniał warunki testamentu: żona i dziecko przed ukończeniem trzydziestego roku życia, w przeciwnym razie tort H.H. LAWS o smaku wystawnego życia i zapachu luksusu przejdzie mu koło nosa.

Bohaterowie są interesujący, różnorodni, niebanalni, z łatwością można wyobrazić sobie ich sylwetki. Łucja Maśnik zwana Łuską to 18-letnia studentka z zasadami, ale zupełnie nieprzygotowana na pokusy życia. Wychowana na wsi jest dziewczyną naiwną, nieśmiałą, skromną, niezmanierowaną, otwartą, szczerą, rodzinną i pracowitą. Często popełnia różnego rodzaju gafy, ale nie robi tego w sposób drażniący. Słowa z jej ust wylatują szybciej niż zdoła pomyśleć, co skutkuje wieloma zabawnymi sytuacjami. A zasób słów Łucji jest wielki - sama kilka z nich podkradnę na własny użytek. Czy Łucja może pasować do jego świata Hugona i jego samego? 

Początkowo Hugo wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Delikatnie mówiąc. To, w jaki sposób traktował Łucję, jego ignorancja, impertynenckie zachowanie, wyniesione z domu dość sztywne wychowanie, pewność siebie. Nigdy nie zaznał biedy. Czy rzeczywiście pieniądze są dla niego najważniejsze? Łucja go irytowała, i choć był wobec niej grzeczny, opiekuńczy, to nie wykazywał większych uczuć czy emocji. Jak on mnie wkurzał! Co za facet! Jest zamknięty w sobie, nie wpuszcza Łucji do swojego świata. Czy to się zmieni? Ma kilka tajemnic związanych z jego dawną dziewczyną Nicole, a o której nie wiemy nic. Mam nadzieję, że w drugiej części poznam tę zagadkę. Jest jeszcze sprawa z ojcem, którego nie zna. Co stanie się, gdy kłamstwa wyjdą na jaw? 
Bardzo polubiłam babcię Łucji, niezwykle ciepłą kobietę, dla której, co prawda, liczą się wartości rodzinne, to jest nad wyraz nowoczesną kobietą i dużo rozumiejącą. Za jej sprawą pojawił się kilka razy na mojej twarzy uśmiech.

Nie miał pojęcia, dlaczego tak się pastwił nad Łucją. Zdawał sobie sprawę, że jest nieprzyjemny i co chwila wprawia ją w zakłopotanie.

Hugo najbardziej bał się samego siebie. Już od lat czuł się zupełnie wypalony emocjonalnie. Nic go nie wzruszało, nie potrafił się zakochać, a jedyne emocje, jakie panowały w jego sercu, to złość, frustracja i brak wiary w ludzi, zwłaszcza w kobiety. 

Beata Majewska porusza istotne tematy i wartości, jak chociażby rodzina i dom. Pokazuje, że mimo iż ktoś nie jest bogaty, niekiedy ma znacznie więcej aniżeli ten zamożny. Pieniądze to nie wszystko.

Rozgrywające się wydarzenia przedstawione są w taki sposób, że z łatwością można sobie je wyobrazić, ma się wrażenie, że stoi się gdzieś z boku i przygląda się temu wszystkiemu. Natomiast każdy rozdział kończy się w sposób, który intryguje i chcąc nie chcąc, musimy czytać następny. A cała ta historia kończy się w takim momencie, że nie mam żadnych wątpliwości, że będziecie chcieli poznać ciąg dalszy. Język i styl są przyjemne w odbiorze, autorka zadbała o słownictwo, jakim posługuje się młodzież (bo nie zapominajmy, że Łucja to jeszcze nastolatka). Generalnie nie ma się do czego przyczepić, bo książka ujęła mnie w swój wyjątkowy sposób. Stało się to już za sprawą pięknej, delikatnej okładki, a treść tylko mnie w tym utwierdziła. Przyjemnie było czytać o pierwszej miłości, pierwszych nieśmiałych pocałunkach, motylkach w brzuchu głównej bohaterki. To przypomniało mi moje własne pierwsze zauroczenia i uczucia.

Konkurs na żonę to ciepła i zabawna komedia romantyczna, ale nieprzesłodzona. To słodko-gorzka powieść o miłości, kłamstwie, popełnianych błędach i wybaczeniu. Ja odpowiedziałam na zamieszczone ogłoszenie, a Wy?

Link do opinii
Avatar użytkownika - pokrecona
pokrecona
Przeczytane:2017-04-28, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, wyzwanie 2017r,
Jest to świetnie napisana historia miłosna, z tajemnicami i intrygami. Bohaterowie są bardzo nietuzinkowi. On bogaty i zaradny, ona skromna i czasami bardzo infantylna sierota. Ogień i woda. Pomimo różnic uzupełniają się wspaniale. Z pozostałych bohaterów zachwyciła mnie babcia Łucji -- Zofia. Idealnie pasowała do obrazu mojej babci, może dlatego pokochałam ją od samego początku. Tak ciepłej i rodzinnej osoby teraz ze świecą szukać. W takich kobietach są idealne przyjaciółki -- mądre, umiejące wysłuchać i doradzić. Istny skarb. W książce zachwyciły mnie również opisy świątecznego jarmarku, prawie namacalnie odczuwałam wędrówkę bohaterów w mroźne, zimowe popołudnie. Słyszałam kolędy podczas ich spaceru. Nastrój, jaki stworzyła autorka, jest magiczny i klimatyczny... Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekką, niezobowiązującą lekturę. Ta czyta się prawie sama. Akcja toczy się w miarę spokojnie, ale wciąga na tyle, że ja nie potrafiłam oderwać się od niej. Przeczytałam za jednym podejściem, gdyż byłam ciekawa, jak potoczy się zagmatwana sytuacja naszych bohaterów. Jak to w życiu bywa, nie może być ciągle pięknie, musi być burza, by mogło wyjść słońce. Mamy tu do czynienia z lekkim i prostym, acz poprawnym językiem. Dosyć wyraźny jest również przekaz płynący z tej historii, który z pewnością zmusi niejedną osobę do rozważań na temat planów, zakładów i warunków stawianych pod presją. Całość tworzy interesującą treść, bez żadnych pęknięć i szczelin. Jest to idealna lektura jako odskocznia po zabieganych i stresujących godzinach. Polecam!!!
Link do opinii

Hugo otrzymuje w testamencie od wuja spadek ale tak naprawde aby go otrzymac musi spelnic jeden warunke. Mianowicie musi przed trzydziestka sie ozenic .Niby nic trudnego ale chlopakowi ani przez mysl nie przeszlo by sie ustatkowac .Obecnie jest sam i tak mu dobrze .Pochlania go praca prawnika i to mu wystarcza. Wszystko zmienia w jednej chwili bo chlopak ani mysli rezygnowac ze spadku .Wpada na pomysl i organizuje konkurs na zone.W konkursie jedna z nagrod wygrywa Łucja .Mloda nieogarnieta panna ze wsi. Hugo uznaje ,ze wlasnie ona bedzie idealna kandydatka na "zone".Jednak nie wszystko idzie zgodnie z jego planem gdy okazuje sie ,ze dziewczyna wcale nie jest tak glupia i naiwna jak myslal. Od momentu poznania Łucji zaczyna sie zycie chlopaka zaczyna sie komplikowac i wcale nie jet mu to na reke zwarzywszy ,ze termin wykonania zadania z klauzuli testamentu zbliza sie wielkimi krokami. Fajna ,lekka i przyjemna lektora. Minus za troche dziecinnie przedstawiona  historyjke.

Link do opinii

Sięgając po tą książkę spodziewałam się lekkiej powieści romantycznej z zabawnymi elementami ii się zdziwiłam.

Dla mnie była to powieść trudna, autorka książki pokazuje nam jakie życie potrafi być trudne. Gdzie wartości które kiedyś były najcenniejsze teraz zaczynają się zacierać.

Hugo ma wszystko i myśli że należy mu się wszystko, ona biedna studentka wychowywana przez babcię.
Bohaterka Łucja obudziła we mnie sporo emocji: gniew, irytację, smutek natomiast Hugo potrafił mnie zaskoczyć.


Książka zaskakuje to pierwsza myśl, która mi się narzuca.
Przyznam, że ja się trochę z tą powieścią męczyłam, może dlatego że w Łucji dostrzegłam elementy siebie. Ja też pochodzę ze wsi, zamieszkałam z chłopakiem w akademiku no i cóż życie to nie bajka.

Może gdybym powieść przeczytała w wieku 18/19 lat wydawała mi się bardziej zabawna teraz wywołała u mnie burzę emocji.

Na ten moment raczej nie będę sięgać po kolejne tomy i cieszę się że miałam ją wypożyczoną z biblioteki

Link do opinii

Łzawa historia pewnej pary.Na raz i bez powrotu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - MaSt
MaSt
Przeczytane:2019-06-30, Ocena: 3, Przeczytałam, 12 książek 2019,

Książkę skończyłam czytać wczoraj. Ciągle "siedzi" mi w głowie. Opisane zdarzenia wydają się nierealne bo kto decyduje się na szalony krok znalezienia żony w drodze konkursu oraz budowaniu związku na kłamstwie i niedopowiedzeniach. Zasatnawiający jest równiez fakt, czy młoda dziewczyna może byc aż tak naiwna?
Mam niedosyt. Ale sięgnę po opis dalszych losów bohaterów.

Link do opinii

Powieść wzorowana na klasycznych komediach romantycznych, chociaż zakończenie znacznie różni się od utartego już schematu. Młody prawnik ma odziedziczyć majątek, ale w testamencie jest pewna klauzula, która wymusza na mężczyźnie szybki ożenek. Nieświadoma podstępu Łucja wpada w pułapkę. Bohaterowie, których różni wszystko, status społeczny, podejście do życia i do ludzi. Typowa kobieca opowieść, którą polecam na długie zimowe wieczory.

 

Link do opinii
Inne książki autora
Bilet do szczęścia
Beata Majewska0
Okładka ksiązki - Bilet do szczęścia

Czy przystojny prawnik z Krakowa odzyska utraconą miłość? Kontynuacja "Konkursu na żonę". Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa...

Jego wróg
Beata Majewska0
Okładka ksiązki - Jego wróg

Iza przeżywa prawdziwe piekło: doświadcza niewoli i skrajnego poniżenia, ale udaje się jej przetrwać pobyt w więzieniu. Za sprawą Omara wraca do Polski...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy