Kołysanka dla Rosalie

Ocena: 4.69 (16 głosów)

Do wartemborskiego pałacu, obecnie funkcjonującego jako hotel, przyjeżdżają goście: pisarz zainteresowany historią drugiej wojny światowej, emerytowany architekt o nienagannych manierach, roztargniona, samotna dziewczyna, sympa­tyczne starsze małżeństwo, wścibska pani Róża z mężem pantoflarzem i tajemni­czy wędkarze, którzy znikają na całe dnie. Czy ktoś z nich stoi za uprowadzeniem małej Rosalie oraz jej niani? I jaki związek z tym incydentem ma wygrywana przez zabytkową pozytywkę stara kołysanka? Tę zagadkę spróbuje rozwikłać Klara, znana czytelnikom z powieści Tajemnice Luizy Bein, jednocześnie usiłując nie zepsuć swojego obfitującego w burzliwe momenty związku z Kubą.

Informacje dodatkowe o Kołysanka dla Rosalie:

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2015-04-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-10-12814-0
Liczba stron: 464

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Kołysanka dla Rosalie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kołysanka dla Rosalie - opinie o książce

Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2018-11-20, Ocena: 5, Przeczytałam, ***Pensjonaty i hotele,

Lektura powieści „Tajemnice Luizy Bein” dostarczyła mi mnóstwo interesujących wrażeń, dlatego z prawdziwą ochotą sięgnęłam po kontynuację tej opowieści.
„Kołysanka dla Rosalie” zapewniła mi podobne emocje, choć tym razem nie oddalałam się zbytnio od mazurskiego Barczewa towarzysząc bohaterom w rozwiązywaniu zagadek, odkrywaniu przeszłości i próbach radzenia sobie z niełatwą codziennością.

Pałac w Wartemborku, czyli obecnym Barczewie należy do Klary, która zamieszkuje go razem ze swoim mężem Jakubem. Parze udało się odremontować stare domiszcze i zorganizować w nim pensjonat. Wraz z początkiem lata spodziewają się pierwszych turystów. Lada dzień do pałacu przybywają również ze Szwajcarii Alex z Sarą i dziećmi – córeczką Rosalie i synkiem Albertem. Wkrótce pałacowe wnętrza zaczynają tętnić życiem, a przyjezdni, nieco tajemniczy goście coraz bardziej interesują się przeszłością tego niezwykłego miejsca. Stałą bywalczynią pensjonatu jest też miejscowa staruszka – Liska, która opiekuje się dziećmi. Szybko okazuje się, że kobieta ma do wykonania również inne zadanie. W Wartemborku znów przeszłość upomina się o uwagę. Pojawiają się osobliwe kołysanki, stara pozytywka, tajemnicze podziemia, wiekowe dokumenty i zupełnie zaskakujące powiązania. Sprawy dodatkowo się komplikują, gdy jedno z dzieci znika. Pociąga to za sobą szereg nieoczekiwanych zdarzeń, bohaterom zaczyna grozić niebezpieczeństwo i nic już nie jest takie, jakim się na początku wydawało. Pogodny, momentami sielski nastrój nabiera mistycznego charakteru, magia miesza się z kabałą i okultyzmem i stajemy się świadkami zupełnie nieziemskich wydarzeń.

Drodzy Czytelnicy, mam nadzieję, że udało mi się Was zaintrygować i sami zechcecie odkryć jaką rolę w całej tej historii odgrywa tytułowa stara kołysanka śpiewana małej dziewczynce oraz co kryje przeszłość rodziny Beinów. Najlepiej zacznijcie swoją przygodę z tą niezwykłą rodziną od poznania tajemnic protoplastki rodu Luizy, aby potem przenieść się do wartemborskiego pałacu i dalej śledzić poczynania przesympatycznych bohaterów, którym los nie szczędzi atrakcji. Obie części zapewniają morze emocji.

Pani Renata potrafi fantastycznie budować napięcie w swoich opowieściach. Liczne niespodzianki, zwroty akcji i zupełnie zaskakujące rozwiązania nie pozwalają oderwać się od lektury. Wydarzenia są naprawdę ciekawe, a cała fabuła i wpleciona w nią intryga są bardzo dobrze przemyślane i opowiedziane w niebanalny sposób. Pomysłowość, inwencja i wyjątkowa kreatywność autorki sprawiają, że każda jej powieść jest inna, nietuzinkowa i warta przeczytania. Dlatego jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać pióra pani Renaty Kosin to koniecznie powinniście to nadrobić. Fantastyczne emocje i miłe wrażenia gwarantowane. Serdecznie polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - helena610
helena610
Przeczytane:2017-06-25, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki (2017),
Bardzo lubię książki Renaty Kosin, jednak ta pozycja nie umywa się do poprzedzającej ją "Tajemnicy Luizy Bein". Mimo tego że to dalsze losy znanych już bohaterów (choć pojawia się też cała gama nowych), powieść jest bardziej chaotyczna i momentami ciężko się w niej odnaleźć. Bardzo polubiłam panią Kazię-bohaterka nie do podrobienia ;) natomiast pewną naiwność Klary i jej nieznajomość własnego organizmu trochę mnie rozbawiły.
Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2017-05-14, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki w 2017 r.,
W ścianach pałacu prócz smutku mieszkał też strach. (s. 105) Kto uczestniczył w odkrywaniu ,,Tajemnicy Luizy Bein", ten powinien sięgnąć po drugi tom tej serii Renaty Kosin - ,,Kołysanka dla Rosalie". Od poprzednich wydarzeń minęło 7 lat. Klara od dawna żyje w biegu. Przemęczenie, niewyspanie, niedojadanie, problemy w redakcji, kłótnie z Kubą (chce powiększenia rodziny, a ona nie), przygotowanie zamku na przybycie gości, zamartwianie się o przyszłość dają jej w kość. W dodatku ciągle w różnych miejscach znajduje symbole Bractwa Różokrzyżowców. A jakby tego było mało, okazuje się, iż ktoś chce ją przestraszyć, wyrządzić krzywdę. Mają miejsce różne dziwne zdarzenia, jak podrzucenie zwłok psa czy zgniłych róż do sypialni. Zdała sobie sprawę, że ktoś znów chciał wyrządzić jej krzywdę. (s. 208) Wartemborski pałac należy do Klary i Jakuba. Remont jest na ukończeniu. W pałacu powstał pensjonat ,,Pałac stu róż", który właśnie otwiera swe podwoje dla pierwszych gości, szukających wypoczynku na Warmii i zainteresowanych historią. A są to: dwaj tajemniczy wędkarze, niemieckie małżeństwo Rita i Felix Schmidt, profesor Dębski interesujący się historią II wojny światowej, emerytowany architekt Christian von Egloff, państwo Pastewni, czyli wścibska pani Róża z mężem pantoflarzem, samotna dziewczyna. Ze Szwajcarii przyjeżdża Alex z Sarą i dziećmi Rosalią i Albertem oraz Sarą. Rodzina jest w komplecie. Dzieci zostały powierzone miejscowej opiekunce - Lisce. To ona uczy 7-letnią Rosalię wiersza napisanego przez mistyka i różokrzyżowca, opowiada jej w bardziej przystępny i zrozumiały sposób bajki pochodzące z Alchemicznych zaślubin - najważniejszego manifestu Bractwa Różokrzyżowców. To ona śpiewa kołysankę Brahmsa, znaną także Alexowi. To ona przekonuje ojca dzieci, że pies Figa jest dobry i posłuszny. Wystarczy uważnie popatrzeć [w oczy psa], żeby zyskać pewność. Podobnie jest z ludźmi. Nie należy ich słuchać, tylko dobrze im się przyjrzeć, żeby wiedzieć, jacy są naprawdę. W środku. (s. 91) Czas płynie miło, sielanka trwa, dopóki Rosalia i Liska nie znikają z pałacowej kuchni. Wygląda na to, że ktoś je porwał, a porywacz może być jednym z gości... I jeszcze ta stara pozytywka... Klara prowadzi własne śledztwo. Pomaga jej Kuba. To on przeszukując pałac, znajduje stare zapiski, z których wynika, iż ich pensjonat kiedyś był siedzibą spotkań Bractwa Różokrzyżowców. Paleta gości jest barwna, rzekłabym - dziwna. Wydaje się, iż mają jakąś wspólną tajemnicę, mają jakiś ukryty cel do zrealizowania, że szukają tego samego, ale na własną rękę. Podejrzani są wszyscy. Szczególnie w oczy rzucają się roszczeniowi państwo Pastewni. Klara się generalnie nie zmieniła, choć działania Kuby wzbudzają w niej burzę emocji. Za to Alex jest cieniem samego siebie! Gdzieś zaginął, schował się, rzadko go widać. Zniknęła jego córka, a on nie robi nic! 7 lat wcześniej był to mężczyzna pełen energii i zapału do rozwiązywania tajemnic rodziny. ,,Po co nam kablówka, skoro mamy Kazię". (s. 63) To słowa Kuby, w dodatku słuszne, bowiem kucharka Kazia wiedziała wszystko o wszystkich, choć nie była plotkarą. Była uważną obserwatorką życia i ludzi, jej wiedza o dawnym Olsztynie (kortowski szpital dla umysłowo chorych) i znajomość ludowych mądrości zaskakiwały wszystkich. Swoją wiedzę wykorzystywała tylko w słusznych celach. Często pomagała innym, ale czasem wbrew woli i przyzwoleniu zainteresowanych. A tu jedno i drugie samotne jak palec. Może trzeba jak w tej reklamie z krową popchnąć ich ku sobie, żeby się coś zadziało. (s. 110) Dosadny język, bezceremonialność, błyskotliwe riposty, spontaniczne złote myśli rozbrajały mnie na każdym kroku. Bohaterów powieści też, na przykład Klarę: A jak tak dalej nic nie będzie jadła, to ją w końcu nie wiatr, ale i czyjeś pierdnięcie przewróci, za przeproszeniem. (s. 33) Pani Kazia skradła moje serce! A była jednym z wielu bohaterów, w których można się momentami zagubić. Na szczęście na końcu książki znajduje się ,,Indeks bohaterów". Zabrakło mi drzewa genealogicznego. Trochę inaczej z samą akcją. Czuć napięcie i jakąś grozę w powietrzu, tajemnice się mnożą, kilka zwrotów akcji zaskakuje, ale niektóre wydawały mi się zbyt nieprawdopodobne. Dużo się dzieje, czasami odnosiłam wrażenie, że za dużo, stąd momentami pojawiał się chaos. Mnogość zagadkowych wątków i szczegółów rozprasza czytelnika. Informacje o kołysance Brahmsa, mistycyzmie, masonerii, rytuałach, symbolach i pentagramach wolnomularzy, Bractwie Różokrzyżowców są rzetelne i bardzo rozbudowane, według mnie za bardzo, choć były ciekawe i umiejętnie wplecione w fabułę. Widać, że autorka solidnie się przygotowała od strony merytorycznej. Akcja przypomina sinusoidę - sensacja miesza się ze statycznymi opisami, a przez to czytelnik doświadcza różnych emocji. Uczestniczy w życiu Klary, gości pensjonatu i nie tylko... Zgłębia historię pałacu i okolic Barczewa, ale nie odkrywa wszystkich sekretów. ,,Kołysanka dla Rosalie" to sensacja połączona z obyczajówką, w której mnogość wątków i różnorodnych informacji zmusza czytelnika do uważnego śledzenia akcji, by rozwiązać tajemnice przeszłości. Misterium Róż nie pozwoli zapomnieć. Jest esencją miłości, która nigdy się nie kończy. (s. 440)
Link do opinii
Avatar użytkownika - monalizka
monalizka
Przeczytane:2017-05-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2017,
Klara ostatnio żyje w biegu, zmęczona i rozdrażniona, pracą w redakcji, kłótniami z Kubą i przygotowywaniem pensjonatu na przybycie gości. A zbierze się ich w pałacu cała plejada: Alex z rodziną, niemieckie małżeństwa, w tym jedno bardzo roszczeniowe, starszy dystyngowany pan, pisarz Dębski. Na dodatek Klara ciągle natyka się na symbole i nawiązania do tajemnic Bractwa Różokrzyżowców ukrytych w pozornie nic nieznaczących obrazach i epizodach. Bohaterkę czekają też niemiłe zdarzenia, ktoś ewidentnie chce ją przestraszyć. A pewnego dnia jej romantyczny wypad na wyspę z Kubą przerywa wieść o zaginięciu małej Rosalie wraz nianią Liską. Co się stało? Powieść ogólnie podobała mi się: jest i zabawnie, są i chwile grozy, trochę małżeńskich kłótni, sporo tajemnic. Moim zdaniem jednak trochę za bardzo pisarka poszła w stronę mistyki, masonów, przepowiedni, za bardzo fabuła w pewnym momencie zrobiła się nierealna. ,,Kołysankę dla Rosalie" polecam ciekawym zagadkowych przepowiedni i tym, co chcą wiedzieć, co dalej się dzieje u rodziny Beinów. ,,Podobnie jest z ludźmi. Nie należy ich słuchać, tylko dobrze się im przyjrzeć, żeby wiedzieć, jacy są naprawdę. W środku."
Link do opinii
Avatar użytkownika - Eli1605
Eli1605
Przeczytane:2017-03-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Poznajemy tu dalsze losy Klary z "Tajemnic Luizy Bein", która próbuje odkryć i zrozumieć losy swoich przodków. Książka obyczajowa z elementami kryminalnymi wzbogacona o elementy historyczne. Super lektura. Polecam.
Link do opinii
Niniejsza powieść jest już kolejną, którą przeczytałam spośród dorobku literackiego Renaty Kosin, w książce poznajemy dalsze losy bohaterów znanych nam już z ,,Tajemnic Luizy Bein". Klara i Jakub otwierają w końcu wymarzony pensjonat. Z każdym kolejnym dniem pojawiają się w nim nowi goście, są to ludzie, którzy diametralnie się od siebie różnią wiec atmosfera w różanym pałacu, gdzie mieści się pensjonat bywa czasami bardzo ,,gorąca". Klara popada zaś w coraz większe rozdrażnienie i coraz trudniej jej znieść wszechobecne w jej otoczeniu róże - zarówno same kwiaty jak i nieprzebrana ilość różanych motywów, które początkowo ją zachwycały i miały być wizytówką pensjonatu aktualnie wywołują u niej potężną irytację. Jakub natomiast marzy o powiększeniu rodziny, na co nasza bohaterka nie czuje się gotowa, lecz niestety nie bardzo wie jak powiedzieć o tym ukochanemu, tak by nie zranić jego uczuć. W związku z powyższym, mimo, iż ukrywanie swoich odczuć dotyczących posiadania dziecka bardzo ją męczy wciąż odwleka ona tę nie łatwą rozmowę z Jakubem. Możliwość odroczenia tematu ułatwia jej dodatkowo fakt, iż oprócz gości do pensjonatu przyjeżdża również, bohater poprzedniej części, Alex Bein z rodziną. Klara skupia się zatem głównie na dawno niewidzianych bliskich, zajęć jest więc całkiem sporo. Dodatkowe zamieszanie wzbudza fakt, iż w pałacu zaczynają dziać się bardzo dziwne, a zarazem niepokojące rzeczy, o których w szczegółach z całą pewnością dowiecie się z książki. Pewnego dnia mała Rosalie (córka Alexa) wraz ze swoją nianią znika bez śladu... Wygląda na to, że obie zostały porwane... Autorka w swojej powieści zawarła wiele bardzo zagadkowych wątków. Historia jest interesująca i trzyma w napięciu jednakże nie sposób pominąć również faktu, iż jest ona dużo bardziej chaotyczna niż jej pierwsza odsłona. Czytanie nieco utrudnia także mnogość szczegółów, jakie zawarte są na kartach opowieści. Do niewątpliwych plusów ,,Kołysanki dla Rosalie" należą natomiast bardzo różnorodne i wyraziście wykreowane postacie oraz wiedza na temat masonerii z uwzględnieniem zasad, jakimi kierowali się jej przedstawiciele oraz informacjami na temat wielorakiej złożoności rytuałów, jakim się oddawali, których to wiadomości autorka zdecydowanie nam nie skąpi. Jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego Rosalie zniknęła, kto za tym stoi oraz jakie tajemnice skrywają goście pensjonatu? A oprócz w/w zgłębić rodzinne sekrety, które dosyć niespodziewanie odkryje Klara to zapraszam do lektury tej powieści. Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia. * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2016/05/przeszosc-zakleta-w-dzwiekach-koysanki.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - jezyna122
jezyna122
Przeczytane:2015-12-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015,

Zdecydowanie nie mogłam doczekać się tego tytułu. Po przeczytaniu pierwszej części serii ,,Tajemnice Luizy Bein" długo złościłam się na siebie, że znów zabrałam się za książkę, której dalszy ciąg ma zostać dopiero wydany. Niby stanowi on zamknięta całość ale pytania co, kto i jak- cisną się do głowy. Ile to razy mówiłam do siebie, że będę spokojnie czekać i czytać już wszystko w całości. Niestety kompletnie nie potrafię jednak posłuchać głosu rozsądku i cierpię potem katusze, ciekawość mnie zżera i układam w głowie ciąg dalszy, który oczywiści później okazuje się zupełnie inny niż wymyśliła autorka. W tym tomie bohaterowie - Klara i Jakub przygotowują wartenborski pałac na przyjęcie pierwszych gości, pilnują by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Pracy jest mnóstwo bo przekształcenie go, by mógł pełnić rolę hotelu, było wyzwaniem nie lada. Jest to czas pełen niepokoju, jak przyszli, bardzo różni goście go przyjmą, co w ostatnim momencie okaże się nie tak? Już na samym początku autorka ukazuje czytelnikowi bardzo interesującą galerię postaci, jest tu pisarz szukający spokojnego miejsca do pracy, emerytowany architekt, Matylda - młoda kobieta, państwo Róża i Stefan Pastewni, którzy od samego początku starają się o konflikt, starsze niemieckie małżeństwosmy Rita i Feliks Schmidt i wędkarze, którzy o ironio nie jedzą ryb. Ważnymi gośćmi są również państwo Beinowie z dziećmi - trzyletnim Busiem i siedmioletnią Rosalie. Żeby rodzice mogli trochę wyp ocząć, dziećmi ma zająć się niania Liska. Mieszanka osobowości iście wybuchowa, lecz czy faktycznie wszyscy są tymi za kogo się podają? Czy ich pobyt w tym miejscu to czas wypoczynku czy też
sprowadza ich do tego miejsca zupełnie coś innego? Czas ten dla Klary jest niebywale trudny. Nie dość, że nie czuje się najlepiej, to zaczyna zauważać pewne mankamenty w związku i to, że na pewne sprawy mają z Jakubem zupełnie inny pogląd. Wszystko to powoduje, że jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa zaczyna się lekko chwiać, pomimo solidnych murów dopiero co odrestaurowanego pałacu. Całkowitym szokiem staje się jednak zaginiecie Rosalie wraz z nianią. Czy jedyny świadek Buś (Albert) cokolwiek widział? Jak w ciągu dnia z kuchni, może ktoś kogoś niezauważalnie uprowadzić? Czy niania była z kimś w zmowie czy też jest porwana? Autorka poprowadzi śledztwo w oryginalny sposób, gdzie wskazówki mogą wydawać się lekko nierealne, a ciekawość ogromnie wzmogą zdjęcia małych dziewczynek, czy też porozbijane słoiki w piwnicy. Mnie ogromnie interesowały płatki róż na okładce, które okazały się interesującym elementem nie tylko łamigłówki.
Wydaje mi się że i łatwiej będzie powiązać wszystkie wątki , jeżeli czytelnik zapozna się z pierwszą częścią, ponieważ jednak pewne rzeczy mogłyby wydać się nie do końca zrozumiałe. Ogromnie jednak ciesze się, że autorce również w tym tomie udało się mnie całkowicie zaskoczyć i wyprowadzić na manowce. W powieści widać ogromną dbałość o szczegóły, wydawałoby się nieraz tak nieistotne, a w rezultacie pełniące ważną rolę . Autorka fantastycznie łączy różne wątki fabuły a ujawniana przez nią po troszeczku tajemnica jest tak zajmująca, że nie sposób robić sobie przerwę w czytaniu. Widać ogromne przygotowanie do napisania tej powieści, zarówno pod względem historycznym jak i bardzo ciekawej samej konstrukcji , połączenia powieści obyczajowo- psychologicznej z elementami prozy zarówno sensacyjnej jak i przygodowej. Efekt jest znakomity, wspaniała równowaga, dzięki której momentalnie jesteśmy jako czytelnicy wciągnięci w wir wydarzeń, czasem lekko przerażających lecz okraszonych humorem, którego tak właściwie nie spodziewałam, a który świetnie tutaj się sprawdza.
Większość z nas swoje sekrety trzyma głęboko w osobistych szufladkach. Zapewniam jednak, że warto poznać te usnute w fabule przez autorkę, zaskoczenie gwarantowane!

Link do opinii
Avatar użytkownika - anek7
anek7
Przeczytane:2015-06-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2015 roku, Mam,
W kwietniu ubiegłego roku ukazała się książka "Tajemnice Luizy Bein", natomiast kilka tygodni temu Nasza Księgarnia wydała "Kołysankę dla Rosalie", będącą w pewnym sensie kontynuacją tej powieści. Od wydarzeń opisanych w "Tajemnicach" minęło 7 lat. W wartemborskim pałacu zostaje otwarty pensjonat, którego współwłaścicielami są Anna Bein oraz Klara Figiel ze swoim byłym/obecnym mężem Kubą. Właśnie rozpoczyna się pierwszy turnus i do pałacu przybywają goście - starsi państwo z Niemiec, dwóch wędkarzy - samotników, znany pisarz, emerytowany austriacki architekt, znerwicowana pracownica wielkiej korporacji oraz małżeństwo z hotelarskiego piekła rodem... Do Wartemborka przybywają również goście ze Szwajcarii - Alex i Sara Beinowie z dziećmi: Rosalie i Albertem. Klara cieszy się z wizyty Beinów, powodzenie pensjonatu również napawa ją optymizmem, jednak nawał zajęć w pałacu połączony z absorbującą pracą zawodową sprawiają, że młoda kobieta jest na skraju wyczerpania tak fizycznego jak i psychicznego. Jest rozdrażniona, ma problemy ze zdrowiem i wygląda jak przysłowiowa "śmierć na chorągwi". Zapada też na totalny "różowstręt", co jest szczególnie uciążliwe, gdyż w pałacu na każdym kroku natyka się na te rośliny - róże były ulubionymi kwiatami Luizy Bein i remontując pałac Klara i Kuba odtworzyli ogród różany. Również w wystroju pałacowych wnętrz dominują różane motywy - coś co początkowo wydawało się świetnym pomysłem aktualnie budzi w Klarze odrazę. Jednak osobiste problemy trzeba odłożyć na bok - z pałacu zostaje uprowadzona Rosalie i jej niania... Renata Kosin nie rozpieszcza swoich wielbicieli - jedna książka na rok to niezbyt wiele. Jednak wielkie uznanie należy się tej autorce za jakość - ponieważ umieszcza swoich bohaterów w prawdziwych realiach historycznych stara się jak najlepiej poznać wydarzenia o których pisze. Tym razem Klara i Kuba, a pośrednio również Alex muszą się zmierzyć z tym co działo się w Wartemborku i okolicach w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Pałac był siedzibą nazistów, którzy przeprowadzali w nim tajemnicze rytuały, do tego należy dołożyć jeszcze nie do końca wyjaśnione związki poprzednich właścicieli z różokrzyżowcami i masonerią - tajemnica goni tajemnicę. Chwilami miałam wrażenie, ze czytam powieść grozy - tajemnicza muzyka, którą Klara słyszy w nocy, nadpleśniałe płatki róż, którymi ktoś zasłał jej łóżko, zmaltretowane psie zwłoki na tarasie budziły dreszcze obawy. Ponieważ dużą rolę w powieści odgrywa wątek masoński, nic dziwnego, że znajdzie tu czytelnik sporo opisów tajemniczych rytuałów, przepowiedni i proroctw - jednak są one tak zgrabnie wplecione w treść, że nie powinny nikogo zanudzić, a wręcz przeciwnie - pozwolą lepiej zrozumieć z czym muszą sobie poradzić bohaterowie powieści. A skoro o bohaterach mowa - oprócz nowych postaci (goście i personel pałacu) spotka tu czytelnik wszystkie osoby znane z poprzedniej książki. Nieco więcej miejsca poświęciła autorka Kubie, który w "Tajemnicach" pojawił się jedynie w epizodach, natomiast tutaj razem z Klarą jest bohaterem pierwszoplanowym. Generalnie zyskał moją sympatię, aczkolwiek ma jedna cechę, której nie znoszę - otóż Kuba nagminnie ukrywa przed Klarą pewne fakty (np. przygarnięcie psa, przypadkiem zdobyte informacje na temat pałacu,itp.) niby po to żeby się nie denerwowała. Finał jest taki, że kiedy Klara o wszystkim się dowiaduje (najczęściej od osób trzecich) to jej zdenerwowanie jest kilkakrotnie większe niż w normalnych warunkach... Mam nadzieję, że jeśli pojawi się kolejna książka z Wartemborkiem w tle (na co bardzo liczę), to do Kuby dotrze, że prawda, chociażby najmniej miła jest lepsza niż jej zatajanie, a Klara o pewnych sprawach wolałaby się dowiedzieć bezpośrednio od niego. Serdecznie polecam lekturę tej książki wszystkim wielbicielom tajemnic i zagadek, nie tylko historycznych. I uzbrajam się w cierpliwość, aby czekać na kolejną książkę pani Renaty...
Link do opinii
O tym, że książkę przeczytam, wiedziałam już po lekturze pierwszej części historii, w której dużą rolę odgrywa rodzina Beinów. Nie czytałam nawet opisu z okładki, bo wiedziałam, że mi się spodoba. W "Tajemnicach Luizy Bein" poznałam głównych bohaterów - Klarę i Alexa, którzy chcieli rozwiązać zagadkę dotyczącą ich przodków. Dzięki ich determinacji i wielkiego zaangażowania, czytelnicy mieli okazję poznać historię rodziny na przestrzeni wielu pokoleń. Sięgając po "Kołysankę dla Rosalie" liczyłam na coś podobnego. Z góry zakładałam, że w kolejnej części będzie obowiązywał podobny schemat i dwójka bohaterów krok po kroku będzie rozwiązywać nową zagadkę. Tu jednak zamysł autorki był inny, a cała rzecz działa się w wartemborskim pałacu, który Klara przekształciła w hotel. Początek książki był niespieszny. Autorka przypomniała nam sylwetki bohaterów poprzedniej części, szczegółowo pokazała pałac i w skrócie przekazała co działo się w ciągu ostatnich siedmiu lat (czego ja nie zdradzę). Kiedy to czytelnik "wchodzi" z powrotem w życie Beinów, w pałacu Stu Róż pojawiają się pierwsi hotelowi goście. Są to bardzo ciekawe osoby, każda z nich zdaje się, że kryje w sobie jakąś tajemnicę, gra kogoś kim nie jest lub coś ukrywa. W zasadzie ludzie są różni i każdy ma prawo zachowywać się tak jak chce, ale w świetle dalszych wydarzeń Klara i Jakub wszystkim dokładnie się przyglądają. Wkrótce po przybyciu gości do pałacu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ktoś robi Klarze niewybredne żarty, a w tym samym czasie Klara odkrywa, że nie wszystkie tajemnice Beinów zostały ujawnione. I choć miała serdecznie dość róż, to jej odkrywcza natura nie odpuszcza i dziewczyna pragnie rozwiązać kolejne rodzinne (i nie tylko) zagadki. Akcja rozkręca się, wchodzi w niebezpieczne rejony. Pojawiają się mroczne tropy dotyczące Różokrzyżowców i masonerii. Niepokojące znaki w połączeniu z informacjami, które Klara i Jakub poznali na temat rytuałów Bractwa Różokrzyżowców, wierzeń masonów i tajemniczych przepowiedni tym bardziej zatrważają gdy z pałacu ginie mała Rosalie. Blady strach pada na rodzinę Beinów. Kto stoi za porwaniem dziewczynki, jakie ma względem niej plany i jak zakończy się ta rodzinna tragedia? Zanim tego się dowiemy wiele się wydarzy... Druga część w serii o rodzinie Beinów była dla mnie trudniejsza w odbiorze, co spowodowane jest ciężą tematyką i mrocznym tłem opowiedzianej historii. Trudno mi było zrozumieć te wszystkie informacje na temat Zakonu Różokrzyżowców, idei wolnomularskich i całej otoczki z tym związanej. O wiele bardziej zainteresowała mnie sprawa rodziców Anny i codzienność żyjących członków rodziny Beinów, bo w tym przypadku nie musiałam analizować przeczytanych treści i ich "trawić". Zaskoczyły mnie nieco postaci głównych bohaterów, zwłaszcza Alexa, który był do siebie zupełnie nie podobny, Jakuba, który teraz był bardzo opiekuńczym, konkretnym facetem, Klary, która się trochę "uspokoiła" oraz Anny, która na dobre zapomniała o swoim samotniczym (czy jest takie słowo?) trybie życia i całkiem dobrze funkcjonowała w domu pełnym ludzi i to nie tylko z rodziny. Oczywiście minęło siedem lat od wydarzeń z poprzedniej części, a ponoć nasz charakter zmienia się właśnie w takim okresie, poza tym ludzie dojrzewają, zmieniają ich przeżyte doświadczenia, nowa wiedza o życiu i sytuacje, w których się znajdują, więc nie wydaje mi się to jakoś specjalnie dziwne. Bardzo podobało mi się dokładne przedstawienie przez autorkę nowych postaci i stworzenie im ciekawych osobowości. Choć większość z gości była nieco ekscentryczna, by nie powiedzieć dziwna, to ja największą uwagę zwróciłam na Kazię. To przecież wymarzona gosposia - wszystko wie, wszystko umie, jest lojalna, oddana i szczera. Urocza! Jednak najpiękniejszy opis dotyczący postaci jaki kiedykolwiek czytałam określa Liskę "jakby ktoś otulił ją troskliwie puszystym kocykiem i wręczył kubek z aromatyczną, malinową herbatą"* (nie Liskę, tylko każdego kto się znalazł w jej towarzystwie). A tak przy okazji to zabrakło mi w książce pewnego wyjaśnienia/domówienia na temat jej...nie mogę spojlerować... (dotyczy końcówki książki). No i czy jest ktoś, kto nie pokochałby Figi??? Jak widać kolejny raz zwracam w książce większą uwagę na obyczajową stronę historii, zamiast skupić się na głównym wątku powieści. No cóż, taki mam okres czytelniczy i to już od dłuższego czasu. Nie mniej jednak podziwiam autorkę za ogromne zaangażowanie w napisanie tej książki, zgłębienie tematu wolnomularzy i wszystkiego z tym związanego (choć czuję, że autorka już wcześniej interesowała się tym zagadnieniem), umiejętne wplecenie wątku w historię Beinów i stworzenie niebanalnej opowieści.
Link do opinii
Avatar użytkownika - LidiaS
LidiaS
Przeczytane:2015-04-27, Przeczytałam,

Jeśli jeszcze nie macie planów na długi weekend, to zapraszam do wartembowskiego pałacu przerobionego z dbałością o każdy szczegół, na hotel. Na majówkę  do właśnie otwartego Pałacu Stu Róż. Klara i jej ukochany Jakub z pomocą Łucji, robią wszystko, by sprostać starożytnej zasadzie gościnności hotelarskiej „Hospes hospiti sacer” (Gość gospodarzowi świętym jest). W dosłownym polskim znaczeniu powiedzielibyśmy: „Gość w dom, Bóg w dom”. Ale czy na pewno? Tutaj mało będzie światła, raczej górować będą siły ciemności i zaprowadzą nas z nikłym płomieniem świecy do podziemnego królestwa zafascynowanego ruchem Bractwa Różokrzyżowców.

Gdyby nie mocno ucharakteryzowane postacie, to pewnie powiedzielibyście, że samo miejsce wydarzeń w książce jest mało wyszukane, a wręcz infantylne patrząc na poprzednią  część książki pani Kosin pt. „Tajemnice Luizy Bein”. Cały wystrój hotelu błaga o zmianę: tapety, poduszki, filiżanki z motywem róży, a w dodatku cały ogród z wieloma gatunkami tego krzewu. Może ratują trochę sytuację z zaaranżowaniem głównego miejsca przy recepcji, sprzęty stylizowane na starocie i prawdziwe perły w postaci wiekowych książek i bibelotów. Niby retro powiecie – ale jednak w przeciętnym guście, a życie często ociera się o kicz. Muszę już od początku  wyprowadzić  was z błędu.

Każdy motyw w „Kołysance dla Rosalie” ma rację bytu. Jest logicznie i rozmyślnie zaplanowany. Rozwijające się pąki róż duszących główną bohaterkę, zaprowadzą nas do Różokrzyżowców , tajemniczych przepowiedni, zaklęć, wyroczni, planów dla świata. Sekretów owitych bluszczem, kurzem i mchem będzie więcej! Szykuje się wam wspaniały weekend w otoczeniu zieleni, fontanny, tarasu, podziemi i najlepszych posiłków przyrządzanych przez świetną kucharkę Kazię. Ona oprócz gotowania zajmuje się nieformalnie donoszeniem wiadomości o każdej osobie w miasteczku – taki książkowy „Pudelek”. Umieszczenie tej postaci nadało książce uroku, humoru i większej realności.

 Kiedy już dostaniecie klucze do pokoi, rozejrzyjcie się koniecznie kogo macie za sąsiada. Albowiem pomieszkują tu różni dziwni ludzie. Wędkarze, którzy przesiadują nad wodą z wędką, a  wcale nie lubią jeść ryb. Miłe starsze małżeństwo, które nie wadzi nikomu, bo prawie co dzień urządzaja sobie wycieczki lub zbiera grzyby. Pisarz przesiadujący całe dnie w pokoju  ku niezadowoleniu kucharki, która chce go wyswatać z roztargnioną Matyldą. Przyjeżdża też starszy pan z nienagannymi manierami o niemieckim nazwisku von Egloff. Jeśli zamieszkacie blisko rodziny Pastewnych, to macie zapewnioną rozrywkę cały dzień. Pani Róża Pastewna lubi wywoływać afery, na słodkiej buzi często zobaczycie rozkapryszenie i chęć zwrócenia na siebie uwagi. Pojawią się też goście ze Szwajcarii: Sara z mężem Alexem, siostra Alexa oraz ich dwójka dzieci – Albert (Busio) i Rosalie. To małżeństwo tak bardzo zapragnie stać się letnikami w 100 %, że wynajmie niańkę do swoich pociech. Liska – starsza pani opiekująca się rodzeństwem zawsze będzie się wam grzecznie kłaniała, może nawet zaparzy wam herbatę z róż. Stańcie czasem bliżej niej i posłuchajcie jakie historie opowiada dzieciom. Do tego ta melodia wygrywana  przez zabytkową pozytywkę.

Autorka usypia naszą czujność przemiłym brzmieniem kołysanki i budzimy się w szoku dowiadując się, że z hotelu zniknęły Rosalie i jej niańka. Wiem, że będziecie chcieli pomóc w odnalezieniu dziecka, ale napotkacie wiele fałszywych tropów. Pozwólcie autorce krok po kroku doprowadzić do finału poszukiwań małej lub też zróbcie to inaczej zaczerpnąwszy  z rady Liski: „Wystarczy uważnie popatrzeć, żeby zyskać pewność. Podobnie jest z ludźmi. Nie należy ich słuchać, tylko dobrze im się przyjrzeć, żeby wiedzieć, jacy są naprawdę. W środku”. Oby tylko nie zemdlił was jak główną bohaterkę Klarę, zapach róż: „Róże! Mnóstwo! Połamane, pomięte, wszystkie purpurowe, ale w czarne plamy, jakby pleśni. Całe łózko było nimi zasłane. I ten straszny, duszący zapach”.

Książkę czytałam z bagażem doświadczeń  pracy recepcjonistki również w pałacu przerobionym w hotel. Mury książkowego wymyślonego  pensjonatu gościły bardzo ciekawych ludzi. Osoby pracujące w hotelarstwie wiedzą, że przyjeżdżający goście mają wiele różnych oczekiwań oraz przedstawiają całą paletę osobowości, przyzwyczajeń, zachcianek. Te są powodem, dla którego z radością usługujemy im, ale też i są sprawcami rozmaitych kłopotów. Autorka książki ma dobry zmysł wtopienia się w realia obyczajowe. Oddała atmosferę tej całej krzątaniny przy obsłudze gościa. Za to dodatkowy plus. Muszę z nieukrywaną szczerością dodać, że w moim hotelu nigdy nie miała miejsca tak wielka afera. Być może podświadomie tęskniłam do odkrycia jakiejś tajemnicy zakamarków mojego miejsca, które tak wiele ma wspólnego z pałacem przedstawionym przez panią Renatę Kosin. Pisarka zrekompensowała tę tęsknotę w sposób wyczerpujący. Dostałam wszystko: ciemne lochy, odgłosy z podziemi, zakradający się po nocach goście, przemykające niezauważalnie ciche postaci tylko z wyglądu, ciemne strony nauk wolnomularzy, skandale rodzinne, przykurzone pajęczyną sekrety na strychu, magiczne wyrocznie, znaki Różokrzyżowców, a zamiast słuchania na nocnych zmianach radia – dobiegająca muzyka pozytywki. Pani Kosin ukołysała moje zmysły.

Reszta recenzji na mojej stronie: 

http://stefeklidia.wix.com/kulturalnie#!Recenzja-książki-pt-Kołysanka-dla-Rosalie/cu6k/55361a420cf23d01643c6a2c

 

 

 


Link do opinii
Avatar użytkownika - majkanew
majkanew
Przeczytane:2015-04-16, Ocena: 5, Przeczytałam,

Renata Kosin kolejny raz zabiera czytelnika w głąb wykreowanej przez siebie fabuły. Wciąga nas do powieściowego świata od pierwszych stron, kusi tajemnicami, zaprasza do ich odkrywania, zostawia ślady (często są to fałszywe tropy), straszy niebezpieczeństwami, przeraża, ale i fascynuje wiedzą tajemną, zaskakuje zwrotami akcji. Nie sposób nudzić się w wartemborskim Pałacu Stu Róż (i okolicach), który wreszcie – jako ośrodek wczasowy – otworzył swoje podwoje.
Klara i Kuba (znów razem) zdają pierwszy egzamin jako gospodarze hotelu. Goście nie ułatwiają im zadania, tworząc prawdziwą galerię osobowości. Ekstremalnie różne charaktery, potrzeby i oczekiwania dają się we znakom przede wszystkim Klarze (kobieta w tym upatruje swojego złego samopoczucia). Marzenia bohaterki znacznie odbiegają od wymagającej rzeczywistości, zwłaszcza, gdy w Pałacu zaczynają się dziać się przerażające rzeczy (skierowane w stronę właścicielki). Przyjazd Alexa z rodziną miał być przyjemnym akcentem tych wakacji. Urocza mała Rosalie i jej młodszy braciszek Buś sprawiają domownikom wiele radości. Ale i to do czasu. Gdy jedno z dzieci ginie rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie. Czytelnik wraz z powieściowymi postaciami przeobraża się w detektywa. „Kołysanka dla Rosalie” ma w sobie wszystko, czego potrzeba ciekawskiemu, aktywnemu, żądnemu wiedzy i przyjemności czytelnikowi – sekrety z przeszłości i tajemnice teraźniejszości, ciemne korytarze, gasnące świeczki, koszmary senne, niebezpieczeństwa, bezcenną księgę, przepowiednię, porwania, szyfry, przedstawicieli masonerii, Różokrzyżowców itd. Jednak walory książki muszę zacząć wyliczać od humoru powiesciowego (ach, ta pani Kazia!), który w tej powieści ujął mnie najbardziej. Podobnie jak wielka swoboda stylu autorki. Pisarka znów stworzyła książkę bardzo różnorodną. Jako powieść obyczajowa „Kołysanka…” zachwyca przede wszystkim naturalnymi dialogami i zdarzeniami (a także m.in. kwestia dojrzewania Klary i Jakuba). W opowieści łączącej czasy minione z obecnymi na uwagę zasługuje umiejętne poprowadzenie wątków-zagadek. Znakiem rozpoznawczym prozy Kosin mogą być świetnie skonstruowane „zmyłki”. Czytelnik dostaje informacje, łączy je z innymi i uważa, że wie, co się zdarzy(ło), a tu niespodzianka. Zwykle w tych momentach widać uśmiech na ustach odbiorcy i wyrażające uznanie kręcenie głową. Jest tylko jedna sprawa, którą każdy z pewnością prędzej czy później odgadnie. Rozwikłanie tajemnic i tropienie porywaczy wpisują się w konwencję literatury detektywistycznej. Jej głównym walorem w tym wypadku jest tempo akcji oraz „śledztwo”, które w swoim toku odpowiada na wiele pytań zrodzonych podczas lektury. Pisarka chętnie sięga do historii (nie boi się przy tym trudnych i skomplikowanych tematów), którą zgrabnie łączy z powieściową fikcją. Właściwie trudno od razu rozdzielić fakty od wyobraźni (to wielki atut). Znajdą się tu zatem wydarzenia prawdziwe, legendy, ale i historia budynków, miejsc, obecnie już nieistniejących. Renata Kosin jest przykładem twórcy, dla którego liczy się nie ilość publikacji, ale ich jakość i odbiór. Każda strona to odbicie ogromnego nakładu pracy, talentu i pasji autorki. Najbardziej widać je w precyzji, z jaką został stworzony cykl (fabuła, odniesienia, bohaterowie, wspaniały narrator, główne motywy). Nie ma mowy, by pisząc o „Kołysance dla Rosalie” nie wspomnieć o rozpoczynających cykl „Tajemnicach Luizy Bein”. Obie powieści dość mocno ze sobą współgrają. By nie popaść w chaos informacyjny, nie zaplątać się w rodzinnych koligacjach Beinów czy zwyczajnie – dla zrozumienia bohaterów i ich reakcji na najnowsze wydarzenia – należy zapoznać się z pierwszą częścią. Nazwisko Renaty Kosin na okładce książki daje gwarancję pasjonującej przygody, a nie tylko lektury. To jedna z nielicznych polskich pisarek, która tak trafnie potrafi odgadnąć (i zaspokoić) potrzeby czytelnika. Jeśli planujecie niezapomniane wczasy polecam Pałac Stu Róż! Można wybrać się już dziś!

Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2015-04-12, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Miałam kiedyś taki etap w życiu, że chciałam być detektywem. Oglądałam sporo filmów i seriali, gdzie bohaterami byli właśnie ludzie tropiący różne skandale i rozwiązujący zagadki, nie tylko kryminalne. Gdyby nie moja choroba, to kto wie, może teraz zamiast czytać książki w dużych ilościach analizowałabym dowody, śledziła podejrzanych czy odkrywała tajemnice z przeszłości. Cóż, życie rządzi się swoimi prawami, jest jak jest i pozostają mi jedynie zagadki na kartach książek. A takich na szczęście nie brakuje na polskim rynku wydawniczym. W styczniu tego roku sięgnęłam po raz pierwszy po twórczość Renaty Kosin i przeczytałam "Tajemnice Luizy Bein". Powieść trafiła idealnie w mój czytelniczo-detektywistyczny gust. Z tego właśnie powodu nie mogłam doczekać się połowy kwietnia, czyli chwili wydania kontynuacji tamtej powieści. Dziś jestem już szczęśliwie zaspokojona lekturą i mogę podzielić się wrażeniami. Tym, którzy nie czytali "Tajemnic Luizy Bein", radzę nie czytać środkowej części recenzji dotyczącej fabuły. Akcja książki rozgrywa się siedem lat później od momentu, kiedy Klara Figiel wraz z Alexem Beinem rozwiązywali zagadkę szkieletu Luizy pochowanego wraz z dziecięcym szkieletem. A przecież jej syn dożył wieku dojrzałego... Każdy kto chce poznać wynik ich dociekań musi przeczytać poprzednią część, zresztą do zrozumienia "Kołysanki..." dobrze jest ją znać. Klara wraz z Jakubem i przy ogromnym udziale Anny - przybranej siostry Alexa - kończą przygotowania wartemborskiego pałacu na przyjęcie pierwszych gości. Prac przy przekształceniu go w hotel było dużo, jednak miejsce wreszcie zaczyna odzyskiwać dawną świetność: odsłonięty drewniany parkiet, sztukaterie, kominek z cennego marmuru oraz posiłki przygotowywane przez panią Kazię już wkrótce zostaną ocenione przez gości. Dziewiątka jakże różnych osobowości w jednym miejscu, może spowodować niejeden konflikt. A kto jest wśród przybyłych? Znany pisarz Dębski interesujący się czasami drugiej wojny światowej i izolujący się w swoim pokoju, by napisać książkę; architekt na emeryturze von Egloff; roztrzepana, młoda kobieta Matylda; państwo Róża i Stefan Pastewni, od początku konfliktowi i wzbudzający irytację Klary; para wędkarzy, którzy nie jadają ryb oraz starsze niemieckie małżeństwo Rita i Feliks Schmidt. Kto spośród nich stoi za tajemniczymi wydarzeniami w pałacu? Czy to zbieg okoliczności, że na pierwszy turnus zjawiły się akurat te a nie inne osoby? Czy każdy jest tym, za kogo się podaje? Jaki tak naprawdę jest cel ich pobytu w tych stronach? Do wartemborskiego pałacu przyjeżdżają również państwo Beinowie - Sara i Alex wraz z dziećmi: siedmioletnią Rosalie i trzyletnim Albertem (zwanym Busiem). Żeby odciążyć rodziców, dziećmi ma zająć się niania, sąsiadka pani Kazi - Liska. Kobieta śpiewa Rosie kołysanki, opowiada maluchom nietypowe opowieści a dość niezwykłe ich znaczenie dorośli odkryją nieco później. W tej powieści bohaterowie próbują rozwikłać zagadkę z przeszłości Anny a dotyczącej jej niemieckich dziadków Grety i Lennarta Staedtke (byli kiedyś właścicielami pałacu) oraz matki - Johanny. Klara z Kubą odkryją w księgach parafialnych niespodziewane fakty dotyczące Johanny Staedtke. Czy powiedzą o tym Annie? Jak zareaguje na nie Alex? Co uda im się dowiedzieć od Urszuli Zygmuntowicz, której ojciec i jego pierwsza żona pracowali w pałacu w czasie, gdy właścicielami byli Niemcy? W sprawie pojawiają się nowe pytania i nie na wszystkie łatwo jest odnaleźć odpowiedzi. Klara nie do końca cieszy się z tego, że hotel zaczyna przynosić zyski, ponieważ ktoś uparcie wytrąca ją z równowagi. Kuba jej nie wierzy, myśli, że to przywidzenia, ukrywa przed nią swoje rozmowy z pisarzem i architektem, nie chcąc dodatkowo jej denerwować. Dziewczyna bowiem coraz częściej źle się czuje, mdleje i ma mdłości. Ale kto by nie miał widząc mnóstwo zgniłych płatków różanych w sypialnianym łożu lub truchło psa na tarasie...?! A gdyby tego było mało, nagle ktoś porywa małą Rosie wraz z nianią! Komu mogłoby zależeć na uprowadzeniu dziecka? W spokojnym miasteczku, z hotelu w samym środku dnia a wręcz z kuchni, w której porwane siedziały wraz z Busiem. Czy chłopiec coś zauważył? Kto i dlaczego to zrobił? Sara i Alex odchodzą od zmysłów a Klara z Kubą próbują dotrzeć do prawdy, która wcale nie jest tak oczywista. Bowiem trop prowadzi do Bractwa Różokrzyżowców, wolnomularstwa i tajemniczych przepowiedni. Mało brakowało a Klara i Kuba wplątaliby się w sterowane przez Bractwo poczęcie dziecka... Tylko po co Różokrzyżowcy mieliby porywać małą dziewczynkę? Czy Liska jest ich wspólniczką czy chroni Rosie? Kto z mieszkańców jest zamieszany w to porwanie? A kto tak naprawdę udzieli rodzinie porwanej dziewczynki pomocy? Czy uda się odnaleźć pierworodną Alexa? Bardzo ciekawie napisana powieść, z nietypową tematyką Różokrzyżowców i masonów w tle. Oprócz zagmatwanych historii rodzinnych Beinów, czytelnik poznaje również nieco magiczne wierzenia Bractwa z wszędobylskimi różami. Jaką rolę odegrały w tych wydarzeniach nieżyjące już Luiza, Stella i Annette von Viereck? Wszak i one były częścią przepowiedni zawartej w manuskrypcie, który czytali Klara z Kubą. Czy Rosie jest kolejnym elementem tej układanki? Jakie znaczenie ma kołysanka Liski i pozytywka, której melodia budzi w nocy Klarę? "Kołysanka dla Rosalie" jest książką, którą powinno się przeczytać w ciągu jednego dnia. Dlaczego? Bowiem to lektura z serii "jeszcze jeden rozdział i kończę czytanie a tak naprawdę kończymy widząc końcową okładkę". Wciąż utrzymujące się napięcie, coraz to nowe fakty, niesamowite wydarzenia, nietypowi ludzie tak mogę scharakteryzować powieść. Jest też nutka humoru, ale i grozy, uroku fabule dodają dzieci oraz pies a klimat mistyczno-tajemniczy podziemne korytarze, które zazwyczaj wzbudzają w czytelniku dodatkowe emocje. Sprzeczki wśród pałacowych gości, zastraszanie właścicielki, rozbite słoiki w piwnicy oraz zdjęcie małych dziewczynek w sukienkach w kwiaty - wszystko to niby drobne szczegóły niemające znaczenia. Ale uwierzcie, kiedy połączy się je w historię tak zgrabnie jak zrobiła to autorka, można przepaść bez echa w krainie wyobraźni i fikcji literackiej. Autorka na swoim blogu zwróciła kiedyś uwagę, że niniejsza powieść ma coś wspólnego z Harrym Potterem. Serię o małym czarodzieju czytałam i stwierdzam, że jedyną wspólną postacią łączącą te dwie publikacje jest jednorożec. Ale uprzedzam pytania - "Kołysanka..." nie jest powieścią fantastyczną. Motyw jednorożca jest subtelny a poza nim nie stwierdzam więcej podobieństw. Bowiem magia i mistycyzm, który tutaj ma miejsce jest czymś zupełnie innym niż magia z Hogwartu. Podsumowując te moje - już chyba zbyt długie - wrażenia, stwierdzam, że powieść Renaty Kosin jest wciągającą i pasjonującą lekturą. Radość będą z niej czerpać miłośnicy odkrywania tajemnic rodzinnych, ale również Ci, którzy szukają w literaturze tematów nieoklepanych, czyli na przykład o Bractwie Różokrzyżowców. Książka, mimo trudnych wątków, nie nuży a jedynie intryguje tym, co nieznane a prosty język ułatwia przeżywanie kolejnych wydarzeń. Autorka udowodniła tą książką, że w przesycie, nawet tak pięknego kwiatu jakim jest róża, można mieć dosyć...
Link do opinii
Avatar użytkownika - merikotka
merikotka
Przeczytane:2019-03-22, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, książki 2019,
Avatar użytkownika - mamulka14
mamulka14
Przeczytane:2016-05-03, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam, przeczytane,
Avatar użytkownika - StillChangeable
StillChangeable
Przeczytane:2015-05-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Avatar użytkownika - Bas1992
Bas1992
Przeczytane:2015-03-29, Przeczytałam,
Inne książki autora
Złodziejka dusz
Renata Kosin0
Okładka ksiązki - Złodziejka dusz

Czy da się być jednocześnie roztargnioną perfekcjonistką i chaotyczną pedantką? Czy można nie cierpieć brudu, ale w radosnym oszołomieniu wdychać zapach...

Promyk nadziei (audiobook)
Renata Kosin0
Okładka ksiązki - Promyk nadziei (audiobook)

Piąty tom pięknej, pełnej nadziei serii ,,Siostry Jutrzenki" Renaty Kosin. Historia często zatacza koło i bywa dobrą nauczycielką. Mimo upływu lat stary...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy